Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2006-05-28, 23:07 Życie z niewiernym współmałżonkiem
Wyslane przez: Wiola
Email:
Staram się cierpliwie czekać, aż mąż oprzytomnieje i wróci do rodziny. Czekam na cud.
Często jednak nie wytrzymuję złośliwości męża, jego lekceważącego stosunku do mnie i dzieci, kłamstw, oczerniania mnie, prowokacji do kłótni przy dzieciach. Najbardziej denerwują mnie odkładane wizyty u dzieci.
Ostatnio się wycwanił i żebym ja albo dzieci nie wydzwanialiśmy codziennie to już nie mówi "jutro będę", tylko "pojutrze". Dzięki temu ma dzień spokoju.
Po ponad roku czekania, przyzwyczaiłam się i już nie wyprowadza mnie to z równowagi tak jak na początku.
Chcę, żeby dzieci miały ojca i miały z nim kontakt, ale On tego nie chce. Co mogę zrobić?
U mnie jest podobnie ,moj mąż właśnie zadzwonił i powiedział,że będzie jutro,a jeszcze dwie godziny temu mówił dziecku ,że będzie wieczorem ,rano dzwoniąc powiedział,ze będzie dzisiaj o 15.Ostatni raz widzieliśmy go w niedzielę,dzisiaj jest czwartek .Dzieci już nie wierzą w to co mówi,ja też.Nie wiem co im mówić?Może powinnam powiedzieć prawdę?......boję się,żę będą cierpieć
Jeśli mąż umawia się tylko ze mną na wizytę, to nie mówię dzieciom. Bo mamy wtedy stracony dzień, one czekają nigdzie nie wychodzą (ja też). A mnie roznosi!
Poprosiłam męża żebyśmy unormowali jakoś nasze stosunki i żeby dotrzymywał słowa,usłyszałam że mogę sobie wystąpić o rozwód .a na pytanie jak długo to jeszcze potrwa odpowiedział,że zawsze już tak będzie,czy to ma sens,czy warto na niego czekać?.......
Mój nawet dalej się posunął. Napisał mi sms, że wyrzeknie się naszych dzieci. A gdy próbowałam mu przypomnieć o jego obowiązkach wynikających z założenia rodziny, stwierdził, że On ma tylko obowiązek wobec swojej ukochanej X.
Czy to nie jest choroba albo opętanie?
Znowu przełożona wizyta, myślę że robi to specjalnie żeby wyprowadzić mnie z równowagi. Ja wtedy nie wytrzymuję i mówię żeby lepiej wcale nie przychodził! I o to mu chodzi! Życie kawalera i nienormalna żona, która mu życie zatruwa! robić z siebie ofiarę, to najlepiej mu wychodz!
Wiolu może to nawet lepiej ,mój mąż wczoraj wrócił i pokłócił się ze starszym synem,powiedział mu bardzo dużo przykrych słów ,syn go nie lubi,zdenerwowani nie spaliśmy całą noc,a dzisiaj stwierdził,że nie wróci bo nie ma komfortu psychicznego w domu.Nie wiem co jest lepsze?...
No właśnie im chodzi o spokój, o komfort psychiczny! A my? Ja, Ty, dzieci nie potrzebujemy komfortu psychicznego!? Dlaczego tak łatwo ich usprawiedliwiamy!? Dlaczego im na to pozwalamy!? (myślę tu o całym społeczeństwie) Czy ja wychodząc za mąż chciałam wychowywać dzieci samotnie i przez to być znerwicowaną matką? Nie! Czy dzieci chciały żyć i wychowywać się bez miłości ojca? Nie!
Dlaczego wciąż słyszę: "ale co ja mogę zrobić? nic na siłe?"
Może ktoś jest na tyle inteligentny, mądry i ma dobrą receptę?
Dlaczego kosztem ich komfortu psychicznego ja mam mieć depresję, a moje dzieci mają być zaniedbane?!
Niech mi tu nikt nie wciska rad typu MODLITWA, bo nawet BÓG wyręcza się narzędziami w postaci ludzi, bo dał im wolną wolę i rozum.
Wyslane przez: Dagi
Email:
Mój mąż miał tez przyjść dzis do syna, oczywiście tego nie zrobił.Rano próbowałam sie do niego dodzwonic, bo chciałam go spytać, o której przyjdzie, zeby ustawić jakoś dzień,. Nie odebrał. Napisałam mu teraz sms-a, że szkoda, że nie przyszedł, bo Syn czekał, a on mi napisał, ze miał zamiar, ale tym porannym telefonem o 8:00 obudziłam go i zepsułam mu cały dzień.Czasem sie zastanawiam, co się z Nimi "Naszymi mezami "stało.Gdzie jest ten facet, który płakał mi w słuchawkę telefoniczną, że mam wracać do domu, jak byłam dwa miesiace za granicą?Gdzie ten chłopak, który prosił mnie, bym mu obiecała, że zawsze bedziemy razem?To on mnie zostawił, daczego teraz jest tak okrutny, ja jestem miła, a on...Potrafi słowem ranic, jeszcze bardziej.Dziś usłyszałam: "Zmienię numer telefonu, byś do mnie nigdy nie dzwoniła".Mamy wspólnego syna, jak można wychowywać syna bez kontaktu?Dlaczego ona jego kobieta ma teraz wszystko to o czym ja tak marzyłam, miłość szczęscie i ciepłe słowa mojego męza?Gdzie ta sprawiedliwość?
Wyslane przez: joanna
Email: moj maz po zakochaniu sie .....nie zadzwonil juz wiecej do dzieci....a ze jest za granica to jasne ze tez nie odweidzial...cora czeka na telefon co niedizela ....a minelo juz poltra roku. Serce mi sie kraja ze wlasny ojciec tak potrafi ranic dzieci..... czy mezczyzni to inny rodziaj czlowieka?
Wyslane przez: Wiola
Email:
Dziewczyny!
Jak reagujecie na takie prowokacje?
Ja wytrzymuję dużo, ale jak on nie odbiera cały dzień telefonu, a wcześniej umówił się, że przyjdzie do dzieci, to gdy odbierze i mówi coś w stylu "nie słyszałem", krew mnie zalewa.
Macie jakieś sposoby?
Staram sie powstrzymywać moje emocje. Gdy jest ciężko wołam do Boga "Jezu, pomóż!", gdy jest to oddalone w czasie korzystam z sakramentów Pokuty i Eucharystii, a gdy to nie pomaga jadę do niej albo do niego i robię awanturę, albo prawię kazanie.
Takie typowe "obudziłaś..." mój mi też często mówi "chciałem, ale ..."!
Winna zawsze jestem ja!
Wiolu, każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania! Oczywiscie we współpracy z Chrystusem, który jest największym swiadkiem i obrońcą sakramentalnego małżeństwa. Każda miłość przechodzi próbę...
Gorąco polecam książkę Jamesa Dobsona "Miłość potrzebuje stanowczości".
Jej fragmenty są na stronie:
http://www.opoka.org.pl/b...rzebuje_01.html
Jak ja na to reaguje, na to, ze on wiecznie jest oburzony, gdy ja dzwonię z informacją o synku.Hmm, na to nie ma sposobu.Oni muszą chyba spaśc na samo dno, zeby zrozumiec, co oni robią.Dlaczego ja nie mogę dzwonić do męża, który przyrzekał mi przed ołtarzem...A jakaś obca kobieta gada z nim godzinami z pracy przez telefon, mimo, ze mieszkaja razem.To straszne, że takie ich zakochanie przysłania im ideały, wartości.sms typu "NIGDY do mnie nie dzwoń, bo mnie to drażni"jest podły, dlaczego oni sie tak zmienili??Ja juz przestałam dzwonić, to nie ma sensu.Wiem, że on kiedyś to zrozumie (tzn mam taką nadzieję)/;
"Niech mi tu nikt nie wciska rad typu MODLITWA, bo nawet BÓG wyręcza się narzędziami w postaci ludzi, bo dał im wolną wolę i rozum."
Wiolu pisząc w ten sposób zamykasz się na działanie Boga. Może w obecnej sytuacji życiowej, gdy jest Ci tak ciężko nie potrafisz się modlić i zaufać Bogu. Ale są przecież inni ludzie, którzy razem z tobą tworzą Kościół. To Oni w Twoim imieniu mogą wypraszać łaski dla Ciebie. Czy nie lepiej mówic ja nie umiem ufac Bogu i modlic się bo nie mam takiej wiary. Ale inni mają i z pewnością razem ze mną będą się modlic w Twojej intencji i innych trudnych małżeństw.
Pozdrawiam
Wyslane przez: kasia
Email:
Witam, tak jak wy jestem w trudnej sytuacji. Polecam wam z całego serca Dobsona i stanowczość w miłości. Zrozumiałam sama, W KOŃCU, że jak się goni, to to coś ucieka. Z miłością jest jak z cieniem. Potrzeba jest romantyczności, tajemnicy i cierpliwości. Jak widzą nas nasi mężowie? Kobiety bez godności, dręczę ją i co ona mnie chce ? Jeszcze do mnie wydzwania? - To potęguje chęć ucieczki i wzrost negatywnych uczuć. A tamte kobitki? Co im mówią, no wiesz, masz rodzinę, może jednak do niej wróć (one im się wymykają z rąk) i co nasi małżonkowie? gonią za tymi kobietami. Dobson nakazuje w pewnym momencie z pełną miłością otworzyć drzwi klatki, powiedzieć mężowi: akceptuję twoją decyzję, jesteś wolny, byłeś jedyną miłością w moim życiu, ale teraz muszę Cię wykreślić z mojego serca, to nie będzie łatwe. Jeśli się nie odezwiesz zaakceptuję to. Będziemy za tobą tęsknili. zakazuje kontaktowania się z małżonkiem który odszedł. Po takiej informacji następuje wielka próba : mąż sobie myśli acha, kolejna sztuczka, żebym wrócił. Zaraz napewno i tak zadzwoni. Może będzie nawet prowokować. Ale się zdziwi i... to ON SAM pierwszy zadzwoni ale my wtedy z godnością odpowiadamy krótko nie wdając się w szczegóły nie wypytując o nic. To jest dopiero postawa pełnego zaufania Bogu, daje to nam spokój i raduje jak mąż zjadany jest przez ciekawość, co tam u nich słychać, dlaczego tak się pozbierała??? A jak przyjdzie w odwiedziny? - pełen uśmiech, nowa fryzura, żadnych roszczeń, dzieci ładnie ubrane miłość i wolność... i modlitwa wszystkich świętych . Słuchajcie, moja sytuacja jest naprawdę trudna a po takim postępowaniu widzę, że zaczynają się dziać małe cuda. Czego i Wam drodzy życzę i za co CI Boże dziękuję!!!
Wyslane przez: kasia
Email:
Witam, tak jak wy jestem w trudnej sytuacji. Polecam wam z całego serca Dobsona i stanowczość w miłości. Zrozumiałam sama, W KOŃCU, że jak się goni, to to coś ucieka. Z miłością jest jak z cieniem. Potrzeba jest romantyczności, tajemnicy i cierpliwości. Jak widzą nas nasi mężowie? Kobiety bez godności, dręczę ją i co ona mnie chce ? Jeszcze do mnie wydzwania? - To potęguje chęć ucieczki i wzrost negatywnych uczuć. A tamte kobitki? Co im mówią, no wiesz, masz rodzinę, może jednak do niej wróć (one im się wymykają z rąk) i co nasi małżonkowie? gonią za tymi kobietami. Dobson nakazuje w pewnym momencie z pełną miłością otworzyć drzwi klatki, powiedzieć mężowi: akceptuję twoją decyzję, jesteś wolny, byłeś jedyną miłością w moim życiu, ale teraz muszę Cię wykreślić z mojego serca, to nie będzie łatwe. Jeśli się nie odezwiesz zaakceptuję to. Będziemy za tobą tęsknili. zakazuje kontaktowania się z małżonkiem który odszedł. Po takiej informacji następuje wielka próba : mąż sobie myśli acha, kolejna sztuczka, żebym wrócił. Zaraz napewno i tak zadzwoni. Może będzie nawet prowokować. Ale się zdziwi i... to ON SAM pierwszy zadzwoni ale my wtedy z godnością odpowiadamy krótko nie wdając się w szczegóły nie wypytując o nic. To jest dopiero postawa pełnego zaufania Bogu, daje to nam spokój i raduje jak mąż zjadany jest przez ciekawość, co tam u nich słychać, dlaczego tak się pozbierała??? A jak przyjdzie w odwiedziny? - pełen uśmiech, nowa fryzura, żadnych roszczeń, dzieci ładnie ubrane miłość i wolność... i modlitwa wszystkich świętych . Słuchajcie, moja sytuacja jest naprawdę trudna a po takim postępowaniu widzę, że zaczynają się dziać małe cuda. Czego i Wam drodzy życzę i za co CI Boże dziękuję!!!
Wyslane przez: kasia
Email:
Acha i co jeszcze ważnego. Jeśli mamy jakąś sprawę (UNIKAMY wymyślania powodów do kontaktu)mówimy krótko i kończymy rozmowę. Najlepiej sms-owo i nie: czy coś zrobi, tylko, czy byłby w stanie, czy miałby ochotę, niech nie czuje się do czegoś przymuszany!!! To on wybiera, jak odmawia nie komentujemy, godzimy się z tym i... modlimy )
Kasiu.ciesz sie ze ci sie udaje jakos tym .brakiem zainteroesowania.powoli zdobyc zainteresowanie meza...ja sie jednak boje , ze jesli przestane wogole informowac me o dziciach to on zupelnie o nich zapomni....albo co jest w jego typie obrazi sie na mnie za to ze mu nie pisze co u dzieci......i odetnie sie zupelnie..wlasciwie to juz jakby sie odcial.......Nie wiem czy uda mi sie zebrac na odwage i milczec.....po mieisiacu milczenia przelamuje sie i zawsze napisze jakiegos meila do niego ze zdjeciem dzici zeby wiedzial chociaz jak wygldaja./ daltego ja nie wiem naprawde jak mam postepowac.
Wyslane przez: Andrzej
Email:
Może byśmy założyli osobny temat na forum porad jak rozmawiać (kontaktować się) z trudnym (niewiernym) współmałżonkiem. Co Ty na to, Kasia?
Wyslane przez: Wiola
Email:
Kasiu, robiłam podobnie do Twoich rad i zaleceń. Zyskałam tylko osczerstwa i niesłuszne oskarżenia: "Masz kogoś!"
I to wcale nie jest zazdrość, lecz ulga "ona też nie jest "święta"!, a może miała już wcześniej kogoś?", "może w końcu da nam spokój? i zajmie się swoim facetem!"
A co do MODLITWY, to modlę się codzinnie i nie tylko ja :) Myślę, że powinnyśmy coś robić więcej w celu ratowania naszych rodzin, nie zaniedbując oczywiście modlitwy.
Wiola, a pomyślałaś, że może on Cię sprawdza? Dobson mówi, że to normalne, że facet, kobieta w takiej sytuacji, chce szukać słabości lub siły tej opuszczonej, cośsię zmienia, traci kontrolę, raptem jakaś tajemnica i WOLNOŚĆ?? Trzeba wytrwać. Mam koleżanki, które przez to przeszły i marnotrawni już są na łonie rodzin! Tylko ta stanowczość musi być poparta miłością. Ja oprócz tego stosuję się do książki na dobre i na lepsze - tam odnalazłam schematy ludzkich postępowań, które niszczą i które budują związek. Na naszym etapie- porzuconych stosuje się wdzięczność, za wszelkie, może nawet najmniejsze okazane dobro, zero roszczeń i wolność, "jeśli masz możliwość", "czy byłbyś w stanie" Okazywanie uczuć, bardzo mi było miło, gdy..., zainteresowanie jego stanem ducha" musiałeś być zmęczony, może się za bardzo przepracowujesz, odpocznij. Zero mowy na temat jego nowej koleżanki, Bo - nic nas ta pani nie obchodzi, To my jesteśmy tym czego on naprawdę pragnie i kocha, tylko trochę się zagubił : )). To jak ze sprzedawaniem samochodu: Kto kupi samochód w komisie od faceta, ktory płacze i błaga, -panie, no kup go pan, fajny jest i w ogóle, mało pali... To on musi czuć każdego dnia coraz bardziej co cennego zostawił!!! To jego wola i chęci mogą sprawić, żeby zatęsknił i wrócił.To my przy pomocy Ducha Świętego musimy wykonać tę ciężką robotę, żeby go zachęcić, ale nie narzucając się, dając do zrozumienia, że czasu jest mało, coś pan, panie tracisz, może bezpowrotnie? Więcej wiary w siebie!!! To my jesteśmy jego, jwj największym skarbem, a skarbów się nie wciska na siłę ?chę?. No cóż, Zdarza się, że komuś może nie zależeć bo znawcą nie jest, ale jak się mu zabłyszczy raz na jakiś czas, troszkę odsunie ... Zacznie go ciągnąć, sprawi się, że się zasieje tęsknotę... Pracuję nad sobą cały czas. Straaasznie ważna jest miłość, danie wolności i okazywanie tego przy każdym kontakcie. Był czas, że każdego sms-a konsultowałam, teraz jestem silniejsza. Teraz jemu się zdarza pytać mnie o różne rzeczy dlaczego?? - Bo nie ma informacji, bo jest jakoś inaczej, bo tak tajemniczo i lśniąco???
I jeszcze jedno Dobsona stosuję jak jesteśmy na odległość, a jak przychodzi w odwiedziny "Na dobre i na lepsze" - To tak jakby ktoś przychodził do tego komisu samochodowego i przekonywałby się sam na własne oczy, że smochód jest naprawdę w dechę" Komisant nie wysyła zdjęć z podpisem on na pana czeka, żaden inny nie jest taki" bo wtedy może się kryć podstęp, co mu tak zależy, żeby go sprzedać jakiś feler musi mieć -to sam klient musi zachcieć go posiadać. Ludzie, bądźmy silni, z Bogiem można wszystko!!!
Temat: Re: Życie z niewiernym współmałżonkiem
Wyslane przez: joanna
Email:
Kasia.....nie wytrzymalam i poszukalam w necie tej ksiazki.nic mi nie zaszkodzi poczytac madrzejszych ode mnie.moze sie czegos jednak naucze.........Moze wlasnie dlatego tu trafilam , by znlasc ksiazke , przeczytac, zastosowac .i wygrac......jakos mi dzis weselej......moze widze swiatelko w tunelu...a moze tylko tunel .....ktorym sprobuje podazyc.....ale sprobuje....
Mogłabym podpisać sie pod większościa waszych zwierzeń i jeszcze sporo od siebie dodać, z tą różnicą, że mój mąż wypiera sie przez cały czas twierdząc że mnie nie zdradza, on jest taki zapracowany i zmęczony nie chce rozmawiać oczywiście i nic zmieniać. Uiwerzyłam nawet w swoją winę podejrzliwej żony, niepasujące do rzeczywistości scenariusze poprawiałam w myślach na jego korzyść i cierpiałam.
To Bóg dał mi siłe i odwagę żeby powiedzieć pas, nieważne co dalej będzie czas wreszcie wytknąć głowę z dołka.
No właśnie na tak wiele zła pozwalamy często naszym małżonkom poprostu ze strachu.
I chociaż teraz z jego strony jest chyba jeszcze gorzej, być może nie potrafi zrozumieć jak mi sie może chcieć jeszcze znowu smiać, skąd ten dobry humor, zaczął mnie podejrzewać i sprawdzać i chyba jeszcze bardziej mnie lekceważy, ale dla mnie to wielki cud, koniec lęku choć nie koniec pytań co dalej robić i jak
Bóg poprowadził mnie na to forum i mam nadzieję,że tu znajdę odpowiedź, bo wiele napisanych przez was słów tak wiele wyjaśnia, no i najważniejsze nie jestem sama
Pozdrawiam CA
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum