Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2007-09-04, 12:24 Ratujcie Kochani!!!!!!!!! Wszystko zepsułam!!!!!!!!!!
Witam Wszystkich.
Właśnie dzisiaj wszystko na co liczyłam prysnęło jak bańka mydlana.......................
Nadzieja na szczęście i szansa na nowe życie z mężczyzną, którego tak bardzo kocham, czyli z moim mężem..................................
Chce mi się wyć z bólu, złości i z bezsilności...........................
A przez ostatnie kilka dni było tak miło. Wspólne spacery, przytulanie, buziaki, miłe słowa, ostrożne plany na przyszłość. Zupełnie tak jak dawniej. I co?
Wystarczył mój sms, żeby wszystko zepsuć. Znowu napisałam coś, czego może nie powinnam, a czym poczuł się po raz kolejny skontrolowany.
Ale On nie rozumie, że rany są zbyt świeże, żeby przejść z tym do porządku dziennego, że potrzebuję czasu, żeby nie podchodzić do wszystkiego tak emocjonalnie, że nie potrafię jeszcze zaufać........................................
Powiedział, że mimo tego, iż się stara, iż chciał żebyśmy znowu byli kochającą się rodziną, nie potrafi tego znieść, że ja ciągle coś podejrzewam. Że to się nie może udać, że nasze próby bycia razem nie mają sensu. I najgorsze to, że to on po raz pierwszy wspomniał, że najlepszym wyjściem w tej sytuacji będzie................. ROZWÓD.................. On nie chce już nawet na ten temat rozmawiać.
Co mam robić?!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! RATUJCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ann3 [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-04, 13:16
Kwiatku nic nie zepsułaś!!!!!!!!!! Zepsuł Twój mąż dwa lata temu, kiedy Cię zdradził. A teraz jeśli chce naprawiać to musi przecierpieć Twój strach będący konsekwencją Jego zachowania. Nie obwiniaj się więc.
Jo-anka [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-05, 02:30
No i ja właściwie mam podobne pytanie jak Kwiatek- sęk w tym, ze to własnie oni czują się pokrzywdzeni,, niekoniecznie im się chce naprawiać bo to męczące i trudne.Moj mąz nie przyjmuje do wiadomości ze ja tyle czasu cierpialam przez jego wyczyny to on udaje obrazonego, nie chce mu się ponosić konsekwencji , ja nie mam nawet prawa zapytac gdzie idzie, bo zaraz się wścieka, że mu nie ufam, kontroluję...
kazdy moj komentarz jakikolwiek, nawet neutralny( a staram się jakos nie rozjatrzac sytuacji) kwitowany jest- daj juz spokoj ty moherowy berecie.Jeskli mamy jakąs wymiane zdan - to on ZAWSZE skwituje - to sie rozwiedzmy, będzie łatwiej.Rece opadają
po względnym okresie spokoju znow dół- teraz okres fascynacji bizuteria- nakupował 2 sygnety, łańcuszki i kolczyk!!!!!40 lat na karku
jednak dla dzieci jest naprawdę kochany i dobry-a oni go tak bardzo kochają, jak widzę jak to maleństwo na tych tłuściutkich nózkach biegnie jak wraca z pracy lub jak wraca z przedszkola ze straszym to juz nie mysle o sobie.moze to niedobrze, ale moj priorytet to ojciec dla nich- taki na codzień, a on ojcem jest bardzo dobrym
Kwiatku kochany- po prostu przeczekaj, na razie nic nie rob na siłę.
ale sama juz nie wiem- z zachowania mojego męza wynika ze jednak wszystko robię źle.
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-05, 06:24
Rozumiem Cię Jo-anko..............ale jak tak czytam,jakim dobrym ojcem jest,to żal ściska moje serce..mój 13-letni syn jest całkowicie odrzucony od męża,zamienił go na młodszego......ciężko mi bardzo..... a jeszcze w dodatku powtarza się historia sprzed roku.....mąż dwa dni temu pojechał na wczasy z kochanką i pasierbem,a ja trzy razy w tygodniu przed trzy tygodnie na rehabilitację z synem,(ma krzywy kręgosłup)i jak się nic nie poprawi,to gorset murowany..............ale dam radę,dam,dam,muszę
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-05, 06:40
Kwiatku... nie panikuj... To tylko chwilowe zawirowanie... Skoro on chce wrócić, chce naprawiać to taka głupota na długo go nie zniechęci. Nie przejmuj się!
kwiatek [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-05, 08:24
Dziękuję Wam za słowa otuchy.
Chciałabym tak bardzo wymazać ostanie 10 miesięcy z pamięci, ale tylko te związane z tą paskudną sytuacją.........
Ale nie te chwile, kiedy dowiedziałam się, że będziemy mieli kolejnego dzidziusia, ani nie te, kiedy myślałam z miłością o moim maleństwie tym w brzuszku i tym już biegającym po domu z radością................
Tak żałuję, że to w ogóle miało miejsce.
Wiem, że nawet jak będziemy razem to już nigdy nie będzie tak samo. Boję się też, że taka ewentualna sielanka mogłaby potrwać bardzo krótko, do następnej kłótni, bo te są niestety nieuniknione w każdym małżeństwie. Mam tylko nadzieję, że nie do następnej zdrady, bo tego już bym chyba nie przeżyła.........
Wczoraj byliśmy wszyscy razem z młodszym dzieckiem na kontroli u lekarza. Potem wspólnie na lodach i spacerze.
Pewnie jak na inni nas patrzą to myślą sobie, że jesteśmy szczęśliwą rodziną.................., że wrócimy potem wszyscy razem do domu........... A ja też z zazdrością (pozytywną oczywiscie) patrzę na inne małżeństwa z dziećmi, jacy są szczęśliwi, zadowoleni, pełni miłości i zastanawiam się, czy któreś z nich zdradziło.
No tak było wczoraj miło, aż do momentu, kiedy nie zapytałam, czy naprawdę uważa, że rozwód będzie najlepszym rozwiązaniem. Odpowiedź, że raczej jest przekonany, że nic by z tego nie wyszło, bo ja nigdy o Jego zdradzie nie zapomnę. Przytulił mocno i już, i potem jak gdyby nigdy nic poszliśmy na lody. To straszne..........................................
Najgorsze, że nie potrafię zacząć myśleć pozytywnie, tylko same czarne scenariusze. Myślę, że gdyby nie dzieci, mogłabym zdecydowanie stwierdzić, że życie straciło dla mnie sens............
Tak bardzo chciałabym być naprawdę szczęśliwa i kochana.................! Tak bardzo chciałabym się z Nim zestarzeć..........................
[ Dodano: 2007-09-05, 09:27 ]
Lodziu!
Zostań z Nami.......... Po prostu bądź......................
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-05, 10:50
kwiatek napisał/a:
Przytulił mocno i już, i potem jak gdyby nigdy nic poszliśmy na lody
daj czasowi czas...
i sobie i jemu....
Ty zapomnisz, zaczniesz sobie radzić z przesłością, a on to będzie widział i będzie odwazniejszy... bedzie coraz bliżej i bliżej Was.
Tak jakoś sobie myslę
Maria Anna [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-06, 06:06
Zacytowałas sms kiedys Weroniko od ojca do syna, najbardziej wiesz czego nie lubię? Niesprawiedliwości. Moze będziesz wiedziała o czym piszę, bo mi sie już tłumaczyć Ci nie chce.
wiem, ze jestes bardzo skrzywdzona, zreszta nie tylko Ty i naprawdę wiem i rozumiem co czujecie, czujesz. Ból jest okropny wiem to... Ale... nie lubię niesprawiedliwości...
Pozdrawiam
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-06, 06:11
Nie musisz mi nic tłumaczyć............niesprawiedliwości to ja jeszcze chyba bardziej nie lubię od Ciebie....wiem o czym piszesz........więc uświadom to sobie wreszcie,że każda sprawa jest w pewnym sensie indywidualna............i nie ukrywam,że jestem już zmęczona Twoją opinią na mój temat,opinią związaną z synem............wiele rzeczy "MOICH" nie rozumiesz.........i nigdy nie zgodzę się z tym Twoim porównaniem"do ciebie",chodzi mi o Twoje lata dzieciństwa.............sorry,taka prawda
[ Dodano: 2007-09-06, 07:13 ]
Już się nie raz wypowiedziałam na temat macoch......twoje zdanie,jest twoim zdaniem....moje jest inne i na szczęście...jak dla mnie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum