Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Lubię:) Tylko, że mój mąż jada obiady w pracy, a ja jestem w domu średnio ok. 19, więc chyba troszkę za późno na gotowanie. Ale w weekend coś wymyślę. Mam jednak jedną obawę: przez ostatnie 3,5 miesiąca (od maja - gdy mój mąż przekreślił nasze małżeństwo) starałam się gotować dość często, nawet po pracy, abyśmy choć trochę czasu spędziliśmy razem - jedząc wspólnie i to nic nie dało. Więc teraz jestem nastawiona troszkę sceptycznie. W ogóle to za dużo we mnie LĘKU I STARCHU.
JAPI [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 09:45
Chmurko - zaczynacie nowy rozdział w Waszym życiu. Bądź i Ty nowa w tym rozdziale. A więc fryzjer, kosmetyczka, nowy ciuch, nowe perfumy, sexowna bielizna .
To drobiazgi ale mogą pobudzić Wasz związek i Twój Mąż może odkryć CIebie na nowo !
I spokojnie Chmurko, spokojnie. Tyle wyczekałaś - wytrzymasz jeszcze trochę. Zbyt szybkie działanie może zniechęcić...
Tak się cieszę że masz tą iskierkę nadziei...
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 09:59
Chmurko, właśnie przeczytałam zdanie:
"każdy człowiek powinien mieć kilku prawdziwych przyjaciół, bowiem brak wystarczającej liczby przyjaciół , ma taki sam wpływ na nasze życie psychiczne, jak złe odżywianie na żołądek"
Tak więc Chmurko, myśl o swoim zdrowiu psychicznym, nie zapędzaj się, aby dogodzić mężowi.
Dbaj o siebie! O swoje wewnętrzne piękno, o duszę i czyste serce.
I pamiętaj o kierowniku duchowym.
Kierownik duchowy jest pomocą w trwaniu w każdym małżeństwie, nie tylko trudnym.
Św.Joanna Molla była w małżeństwie bardzo szczęśliwa i miała kierownika duchowego (być może to była jedna osoba - spowiednik, tego nie pamiętam).
Uratujesz Wasze małżeństwo jeśli będziesz dbać o harmonię wewnętrzną.
Najpierw swoją, a ona potem rozleje się na innych.
A harmonię daje Bóg.
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-24, 13:31
Chmurka, przeczytałam Twoje posty te wcześniejsze i całą rozpacz w nich... A potem ten w którym napisałas, że mąż chce wrócić.... Jakie to musi być wspaniałe coś takiego usłyszeć... Życzę Ci szcześcia... radości ze wspólnego "bycia"... błogosławieństwa Bożego... wszystkiego co najlepsze... Nie tylko Tobie, ale Wam. Bądzcie niebiańsko szczęsliwi...
Myślę, że wszystko sie ułoży
Pozdrawiam
irina67 [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-26, 17:19
Chmurko- gratulacje!
Z pewnością dacie radę, skoro oboje tego chcecie! Ja niestety mam inną sytuację. Chcialam się wyprowadzić z dzieckiem, bo on tego nie chciał zrobić. Po dzisiejszej rozmowie ustaliliśmy, że ze wzgledu na córkę bedziemy razem mieszkać, ale ja zażądałam "separacji"( fizycznej).Nie chcę i nie mogę się przełamać.To co mi zrobił zdradzając mnie z dużo starszą od nas kobietą( trwało to 5 lat) , było dla mnie szokiem, zwłaszcza, że podawała się ona za przyjaciółkę rodziny.
Umowa między nami jest taka: żyjemy własnym życiem, nie obarczamy się nawzajem swoimi problemami, wystrzegamy się kłótni,ale mieszkamy razem...Czy to jest mądre? Czy ktoś z Was miał może podobną sytuację? Napiszcie proszę, bo nie wiem, czy dam tak radę żyć. Mamy duże wspólne zobowiązania typu kredyty, więc postanowiliśmy kasę mieć wspólną(jak do tej pory).
Nie wiem, czy dobrze robię.Przerażające jest to, że w czasie rozmowy nie padło ani razu słowo "my", tylko " ja", "ty".
Dobrze, że jesteście, bo mogę to z siebie wyrzucić. Nie chcę obarczać swoimi problemami rodziny, bo oni i tak nie potrafią pomóc, a będą się martwić.
kochani- liczę na to, że ktoś spojrzy na moją sytuację chłodnym okiem i doradzi, co mam robić.
Pozdrawiam wszystkie Sycharki.
agata96 [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-26, 18:49
Ja bym został i poczekała co czas przyniesie, Skoro zadecydowaliście, że będziecie mieszkać razem to może jeszcze nie wszystko stracone. A Ty może z czasem tez będziesz umiała wybaczyć i spojrzeć na męża nieco łagodniej i cieplej. Pozdrawiam
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-26, 18:59
iryna...........na dziś nic nie robic więcej,realizowac ustalenia.
Dać czas czasowi.
Odpuscic i pozwolić podziałać komus ,kto ma niewyczerpany zasób sił i srodków,tym kimś jest Bóg.Bóg jakolwiek go dziś pojmujesz Ty czy Twój mąż.
Pisac ten dalszy ciąg tego ustaloego scenariusza ale odpuścic reżyserię.powierzyc ją Bogu.
Zachowac Pogodę Ducha.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum