Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Bez happy endu
Autor Wiadomość
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-17, 21:13   

Chmurko i ja nie tak dawno - prawie 2 tygodnie temu modliłam się na Jasnej Górze, nie tylko za moje małżeństwo, ale i za wszystkie nasze. Zostawiłam też kartkę z intencją, zostawiłam też wymodlony swój różaniec. Z tym różańcem to było tak, że przede mną szło małżeństwo, które właśnie zawieszało różaniec. Mąż powiedział takie słowa:" Matko Boska, błogosław naszej rodzinie". Zrobiłam to samo, te same słowa powiedziałam.

Małej wiary jestem, bo gdybym wierzyła, zawierzyłabym Bogu, nie umartwiała się. Słyszałam, że takie martwienie się jest objawem dumy, pychy. To brak zaufania.

Chmurko, dziękuję...
 
     
Chmurka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-17, 21:44   

Ja jutro wyjeżdżam na weekend i będę starać się ze wszystkich sił nie myśleć o mężu, a cieszyć się czasem spędzonym z chrześniakiem i bratanicą. Swoich dzieci nie mam i może nigdy mieć nie będę :cry:
Chciałabym poznać Wasze zdanie - rodzice mego męża nic nie wiedzą o naszym kryzysie, a właściwie Jego decyzji o końcu małżeństwa. Chciałam jutro porozmawiać o tym z Jego mamą, bo wiem, że On nie powie im prawdy, a na pewno nie powie o moich 3-miesięcznych staraniach i swojej totalnej obojętności i na pewno nie powie o zdradzie. Co o tym sądzicie? Bo ja nie jestem do końca przekonana...
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-17, 21:45   

Wan. Ja myślę, że to nie pycha tylko nasza ludzka ułomność, dowód na to, że jeszcze mamy uczucia. Jezus też zamartwiał się tym, co Go czeka, bał się, cierpiał. Owszem, zawierzył Ojcu, zgadzał się z Jego wolą, ale przecież był człowiekiem, więc i po ludzku cierpiał. My też cierpimy.
 
     
Chmurka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-17, 21:46   

Ja jutro wyjeżdżam na weekend i będę starać się ze wszystkich sił nie myśleć o mężu, a cieszyć się czasem spędzonym z chrześniakiem i bratanicą. Swoich dzieci nie mam i może nigdy mieć nie będę :cry:
Chciałabym poznać Wasze zdanie - rodzice mego męża nic nie wiedzą o naszym kryzysie (myślą tylko, że mamy problemy), a właściwie Jego decyzji o końcu małżeństwa. Chciałam jutro porozmawiać o tym z Jego mamą, bo wiem, że On nie powie im prawdy, a na pewno nie powie o moich 3-miesięcznych staraniach i swojej totalnej obojętności i na pewno nie powie o zdradzie i sprowadzaniu tej z... do naszego mieszkania. Co o tym sądzicie? Bo ja nie jestem do końca przekonana...
 
     
agnieszka27
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-17, 22:05   

Chmurko, na siłę niczego nie zmienimy, to dotyczy wczęsniejszych postów. Szukanie, chodzenie za nim, szpiegowanie, tylko męczy i same zatracimy sie kim na prawdę jesteśmy. Ludzie, żeby naS zmienić, albo jeśli oni chcą się zmienić, sami muszą chcieć. My nic nie poradzimy na to. Nawet jeśli spełnimy wszystkie ich zachcianki i tak za jakiś czas będą szukali dziury w całym i znowu się zacznie.
 
     
pestka10
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-18, 00:13   

Chmurko jesteś bardzo przbojową kobietą czytam Twoje posty i uśmiecham się nie śmiejąc. Masz prawo być wzburzoną, masz prawo krzyczeć, masz prawo robić wszystko. Bardzo mi się podobasz Twoja otwartośc, szczerość w wypowiedziach, bunt masz do tego prawo. Każdy nasz post wszystkie rady przyjmniesz, pochwalisz, sknfrontujesz ale i tak zadziałasz impulsywnie - modlitwa wycisza, uspakaja ale Ty kochasz pomnimo wszystko jak wiele z nas kochasz tak szaleńczo. Szkoda, że Twój mąż tego nie zauważa jak wielu pozostałych. I tu nie jesteś osamotniona masz wielu współtowarzyszy niedoli nie próbuj się zmieniać pod dyktando męża, bo to ubezwłasnowolnienie ,a nie próba odbudowy związku. To mężowie się pogubili korzystając na wyrozumiałości i dobroci. Szukajmy drogi i rozwiązań ale nie zatracajmy swojej osobowości, bo co po nas pozostanie. Potrzebujesz trochę tylko wyciszenia ale już trafiłaś modlisz się a równowaga emocjonalna daje jaśniejsze myślenie i rozwagę i wówczas realniej zobaczysz życie - nie przez ból, paraliż i łzy.

Nie znaczy, że będzie łatwiej - będzie spokojniej i rozsądniej.
Telefon jest niezbędny - musi przypominać, że istniejesz !
Rodzina (teściowa ) - musi wiedzieć jaki jest jej syn - porozmawiaj!
Życie toczy się do przodu - i nie zawsze dojedziemy tam gdzie byśmy chcieli!
Ale w żadnym wypadku nie możemy stanąć w miejscu i czekać co nam los da musimy walczyć i mieć wirę, że jutro dla nas zaświeci słońce , a Pan Bóg poprowadzi najkrótszą drogą do zwycięstwa. Odnajdziemy drogę do Tych którzy się pogubili i zatracili stając się maluczkimi.

Pozdrawiam - ufam -że ostatni będą pierwszymi.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-18, 05:22   

Chmurko porozmawiaj z teściową o tym całym zajściu,ona musi poznać całą sytuację,przecież to jej dziecko.......tylko nie miej do niej żalu,pretensji........powiedz o swoich uczuciach,to co czujesz,co Cię dręczy,martwi,wyraź swoje zdanie na ten temat,staraj się być opanowana,spokojna i cierpliwa..........może akurat,to coś zmieni....,może teściowa doradzi,pomoże...........ratuj swoje małżeństwo,na nic nigdy nie jest za późno,pozdrawiam,i życzę powodzenia ;-)
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-18, 22:13   

chmurko... ja jakies 2 tyg. temu powiedzialam swojej tesciowej, złota kobieta, przytulia mnie, byla bardzo zdziwiona, zrobilo mi sie lzej na sumieniu, ze wyrzucialm to z siebie...
ale mineły 2 tygodnie, a ona tylko raz ( a rozmawialysmy ze soba 2 razy od tej pory i tylko przez telefon) zapytala jednym zdaniem " co u was?"...
Jest osoba skryta, stanowcza , kochająca ponad wszystko swojego syna... rozumiem to wszystko, rozumiem, ze nie chce mieszac sie w nasze sprawy, ale zrobilo mi sie przykro, ze nawet nie probowala pociągnac tego tematu...
ciesze sie jednak, ze jej o tym powiedzialam... chyba ma prawo aby wiedziec...powodzenia...
 
     
JAPI
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-19, 21:02   

Chmurko.
Byłem wczoraj na Jasnej Górze. Nie wiedziałem że Ty też bywasz tam tak często i też włożyłem karteczkę z Twoją intencją. Nie zaszkodzi :-)
Dałem też na mszę za wszystkie nasze Sycharowe małżeństwa, oby jak najwięcej z nas doznało uzdrowienia...
Chmurko - wiesz co fajna ta Twoja opowieść o uzdrowieniu małżeństwa - zasłyszana na JAsnej Górze. Ale wiesz co ja ciąglę o tym myślę i mam dylemat. Latka lecą, nasi współmałżonkowie się zabawiają a my czekamy... A jeżeli się nie doczekamy ? czy my nie mamy prawa do miłości ? Wiesz, moja Żona zrobiła mi tyle złego i sprawiła mi tyle bólu, że gdy już to "odchoruję" i spotkam inną miłość na swojej drodze - pewnie poddam się i jej ulegnę. Ja poprostu tak bardzo pragnę kogoś kochać, przytulać i cieszyć się obecnością bliskiej osoby... Miałbym dużo mniejsze dylematy gdybym nie miał mojego ukochanego Synka. On na pewno to bardzo przeżyje...
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-20, 06:25   

Japi, narazie chyba tej drugiej miłości nie spotkałeś... Kiedy spotkasz, wtedy pomyślisz - czy warto rezygnować z wiary, z Chrystusa, by być z człowiekiem, czy może warto żyć w zgodzie z Przykazaniami.

Nie zakładaj sobie, że jeśli będziesz modlić się - żona wróci. A jeśli nie, to co? Owszem, to nie znaczy, że nie masz modlić się o to, ale warto tez przyjąć taką opcję, że może nie wróci. Ja mówię sobie - "Panie, spraw, aby mój mąż wrócił, jeśli jest taka Twoja wola". To jest bardzo trudne, bo zaraz zapala się lampka - a czemu sakramentalne małżeństwo miałoby być przeciw woli Bożej? Albo - jeśli nie będę z mężem, znajdę sobie kogoś i będę żyć w grzechu - to co, to lepsze?

Ja sobie to tak tłumaczę, że jest to moja próba wiary. Dlatego jeśli pojawiają się takie wątpliwości, zaraz je odganiam słowami: "Jezu, Ty się tym zajmij". Pomaga, bo moje filozofowanie nie ma sensu, ja zwyczajnie nic nie wiem... Tylko Bóg.

Japi, dziękuję za Mszę. To takie krzepiace, że gdzieś tam ktoś modli się za nas - w wielu świętych miejscach, sanktuariach.
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-20, 07:04   

Wanbomo z pewnościa taka jest wola Boga, ale skoro inna jest wola Twojego męża to Bog NIE MOZE ingerowac w jego wolnosc. Wolnymi ludzmi nas stworzyl.

_zosia_
 
     
Chmurka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-20, 17:09   

Mój mąż chce ze mną prozmawiać. Przyjedzie za godzinę i za pewne poinformuje mnie co postanowił odnośnie naszej przyszłości, a moze już nie NASZEJ. Chcę przyjąć wszystko ze spokojem, nie zdenerwować się i nie tłumaczyć Mu już czym jest małżeństwo i miłość. Ale BARDZO SIĘ BOJĘ...
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-20, 17:48   

Nie bój się Chmurko,strach nie jest dobrym doradcą ,ani przewodnikiem.....przed samym przyjściem męża powiedz sobie"Jezu,Ty się tym zajmij",i zobaczysz,ze będzie wszystko dobrze.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-20, 17:50   

Alda napisał/a:
Elzd1 ja mężowi wielokrotnie powtarzałam, że nie zgodzę się na rozwód bo to nie zgodne z moimi wartościami, jestem katolikiem i nie mog złamać sakramentu. On na to głośno mi się zaśmiał w twarz.
On uważa, że jestem staroświecka. A w dodatku jego siostry, jestem tego pewna namawiają go do tego, bo one są takie nowoczesne. Każda z nich jest w związku niezalegalizowanym, więc dlaczego ich brat miałby być w innym.


mój też na takie słowa śmiał mi się w twarz. gdy natomiast powiedziałam, że nie wykluczam możliwości udania się do sądu biskupiego - dotarło do niego, że to nie zabawa, ale sprawa poważna. Myślę, że dotarło do niego, że małżeństwo to nie zabawa w kotka i myszkę...
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-20, 19:38   

japi dziekuje za modliwtę...
kazdy z nas kocha i chce byc kochany, brakuje mu milosci fizycznej, ciepłego slowa... nie wiemy jakie plany ma dla nas Bog, ale to co napisła wanbona jest tym co powinnismy w zyciu wybrac...
powiennismy isc za Panem, nawet jesli ta droga nie jest droga łatwa, ale wyboistą i krętą.... i nie nalezy tracic wiary...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4