Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Bez happy endu
Autor Wiadomość
Mikula
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-13, 11:04   

Chmurko, Twój mąż pogubił się w życiu jak wielu tutaj. Niestety, ale w obecnych czasach to chyba standard - wiem, ze brzmi to okrutnie. Ostatnio zdałam sobie sprawę, że chyba nie znam związku, bez piętna zdrady. A tu - ilu nas tu jest. To jakaś epidemia naszego wieku.
Chmurko kochana, jedyne, co możesz teraz zrobić, to OLAĆ MĘŻA. Totalnie. Mój mąż (sytuacja bardzo podobna do Twojej, nawet wypowiedzi te same), powiedział mi po powrocie - Tylko człowiek wolny potrafi dokonać słusznego wyboru. Daj mu więc tą wolność. Jemu i sobie.
 
     
Chmurka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-13, 21:07   

Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie. Teraz jest ze mną trochę lepiej, ale w pracy byłam strzępkiem nerwów. Zadziałały dopiero tabletki uspokajające. Nawet w kościele byłam bardzo zdenerwowana. I wiem dlaczego. Sama sobie nie pozwalałam się uspokoić, bo ciągle analizowałam dlaczego mój mąż dopuścił do tego wszystkiego. Ciągle analizowałam te same obrazy: jak chodził z nią za rękę, całował, obejmował, przytulał...CIągle pytałam siebie do czego jeszcze doszło. Ciągle zastanawiałam się, że może nie powiedział mi całej prawdy, że może spotyka się z nią dłużej niż od lipca - przyjaciele i rodziną mówią, że jestem naiwna jeśli wciąż mu wierzę. Myślałam, że może znowu mnie okłamuje. Wiem, że jeszcze długo nie będę sie mogła uwolnić od tych myśli - A ONE MNIE NISZCZĄ. Wywołują niepokój, lęk i strach.
Uspokoiłam się dopiero, gdy zobaczyłam mego męża - przyjechał oddać mi klucze do domu i zabrać kolejną część swoich rzeczy. A uspokoiłam się dlatego, że przyjechał ten, który mógł na wszystkie dręczące mnie pytania odpowiedzieć. Chyba jestem nienormalna, bo znowu chciałam to wszystko wałkować. Na szczęście nie ciągnełam tego zbyt długo i rozmowa zakończyła się spokojnie. On będzie myśłał nad tym czy w ogóle chce być ze mną. I ciągle był taki smutny! Aż było mi go szkoda. I powiedział, że mieszkanie w naszym domu jest dużo przyjemniejsze niż w akademiku. A ja mu na to, że mógł mieszkać w domu i żyć jak normalny człowiek, ale na własne życzenie się tego pozbył...
Muszę zaakceptować fakty. Czyli to, że w chwili obecnej mój mąż nie chce być ze mną. I pogodzić się z tym. I nie dociekać dlaczego. Bo moje dociekanie niczego nie zmieni. Pogarsza tylko mój nastrój, a na męża nie wpływa pozytywnie. I NIE PISAC DO NIEGO NIE DZWONIĆ NIE MYŚLEĆ O TYM ŻE ZNOWU MNIE OSZUKUJE. ZAPOMNIEĆ NA PEWIEN CZAS O NIM. Marzenia.
Ps. Japi pomodlę się dziś za Ciebie. I zamierzam sie też pomodlić za tę kobietę, która uwikłała się w związek z moim mężem. Może przejrzy na oczy. Może zobaczy, że tylu jest wolnych i wspaniałych facetów na świecie.
 
     
justysia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-13, 21:14   

jak dzisiaj się czujesz Chmurko?
Mój mąż właśnie śpi jak zwykle w wannie i jak zwykle obrażony...a o co? Załatwialiśmy dziś przepisywanie telonu-on ma na mnie a ja na niego....gdy zdecydowalam żeby mi swój przepisał na mnie,bo tego numeru używam...on prtestował...ale w obecności ludzi nic nie mógł zrobić.Po wyjściu zesklepu ,wyrzucił moje rzeczy z samochodu wyzwał mnie od róznych,i pojechał.Ale czuję się mocna ,żego się nie wystraszyłam i postawiłam na swoim,powoli umiem się przciwstawiać i nie bać się jego gróźb.I tak jest codziennie,zawsze za coś mnie wyzywa i obraża się,poniża..
Chmurko ,opanowałaś już chęc kontaktu z męzem? moja teraźniejszasytuacja wynika chyba z faktu,że to ja zawsze błagałam o rozmowę,o uczucia a on mnie teraz pozbadł i tak traktuje...Bądź silna...buziolki
 
     
Chmurka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-13, 21:35   

Teraz jestem troche otłumaniona - zmęczenie, stres i tabletki uspokajające robią swoje. Ale wiem, że rano znowu obudzę się z lękiem i stwierdzę, że to jednak nie sen... Dziś gdy wstałam od razu prosiłam Boga, by dał mi siłę, abym przeżyła ten dzień. I udało się - przeżyłam.
Obecnie nie mam potrzeby rozmawiania z mężem, bo niedawno go widziałam. Ale wiem, że gdy przez parę dni nie będę miała z nim kontaktu, to będę miała ochotę zadzwonić do niego, albo gdy najda mnie te głupie obrazy, to będę chciała, aby mi wyjśnił coś, a to nie ma sensu!
Natomiast w ciągu dnia chciałam do niego zdzwonić, ale na szczęscie od dzisiaj nie noszę do pracy komórki, więc nie zadzwoniłam. Muszę sama sobie radzić ze swoimi emocjami.
A Bóg mi dał tyle siły, ze zaraz idę biegać, a w czasie biegania posłucham wykładu o. Dariusza Wisniewskiego "Jak modlić się w codzienności". Są naprawdę bardzo ciekawe.
I chciałam wszystkim udręczonym i nieudręczonym polecić rekolekcje ignacjańskie. Ja dopiero je zaczęłam - byłam na Fundamencie w lipcu w czasie naszej 3. rocznicy ślubu (a są 4 poziomy) w Czechowicach-Dziedzicach i wykłady prowadził wlasnie o. Wiśniewski - wspaniały człowiek i wspaniale mówił. Medytacje w połączeniu z rozważaniem Pisma Św. są wspaniałym środkiem do uzyskania spokoju duszy i czystego spotkania z Bogiem. Ja dopiero zaczynam...
 
     
irina67
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-14, 16:59   bez happy endu

W moim małżeństwie jest podobnie- problemem dla mojego mężą jest to, że znajduję codziennie dowody jego zdrady .On nie poczuwa się do tego, aby zaprzestać utrzymywać kontaktów z nią, lecz ma pretensje do mnie. że " myszkuję" i zawsze coś znajdę!
Też chciałabym nie szukać już niczego, co świadczyłoby o jego niewierności. Niestety jest to silniejsze ode mnie. Problemem jest to, że mąż wciąż wyrzuca mi, że jest kontrolowany. Ja z kolei uważam, że moje zachowanie nie jest naganne, bo jek mam się dowiedzie, że on już dał sobie spokój?!? Odkryłam, że porozumiewają się poprzez opocztę głosową, a potem on to kasuje. I kto tu jest nie w porządku? Boże pomóż!
 
     
justysia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-14, 17:32   

Irino67 ja też wciąz myszkuję po jego komórce i gg ,ale najcześciej kasuje co ważniejsze smsy ,a na mnie sie wyżywa ,że grzebię w jego rzeczach...ale już mnie to mniej boli...tylko czasami chce wiedzieć co go łaczy z tymi kobietami..a on wciąż szuka własciwej,bo jak twierdzi ja do niczego się nie nadaję,szuka niby normalności, bo ze mną jej nie ma.A tak naprawdę to już koniec naszego zwiazku... dość,cierpienia ,znęcania ,agresjii...nie chcę rozstawać sie ale to koniecznoość..może to mu coś da do myślenia..może taką drogę mi Bóg daje...a zobaczymy co potem
 
     
Chmurka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-14, 18:35   

Ciągle nie umiem poradzić sobie z tymi lękami i okropnymi obrazami, które chciałabym wymazać z pamięci. Ciagle analizuję dlaczego to zrobił i chciałabym wiedzieć co dokładnie zrobił, ze szczegółami. Przypominaję mi się sytuacje, gdy mnie oszukiwał. Teraz wiem, że oszukiwał, a wtedy mu wierzyłam. Umówiłam się z przyjaciółmi, a on dzwonił z pytaniem czy juz wracam. Ja myślałam, że to troska, a on po prostu chciał wiedzieć, bo był wtedy z nią. Wiem, że takie analizowanie niczego nie da, że ta wiedza co z nią dokładnie robił mi w niczym nie pomoże. Bo gdyby nawet odpowiedział na dzisiejsze moje pytania jutro miałabym kolejne, a pojutrze kolejne. Błędne koło. JAK SIĘ Z TEGO WYPLĄTAĆ???

I do tych lęków dochodzi chyba paranoja. Choć widziałam ją przez kilkanaście sekund, dziś wydawało mi się, że widzę ją w metrze, potem, ze widzę mężą razem z nią...
Nie ufam mu, nie wierzę, że przestał się z nią spotkać. W końcu pracują w tej samej firmie. Pretekstów może być wiele. I znowu uslyszę, że nie umiał się powstrzymać, bo tacy są podobni do siebie i tak dobrze się rozumieją. Nie wierzę, że się zastanawia. Naprawdę, totalnie mu nie ufam i NIE UMIEM Z TYM ŻYĆ.

I ciągle mam ochotę pisać do niego. Staram się tego nie robić. Teraz to już nawet nie chcę go obwiniać, ale gdy przeczytam coś mądrego na temat miłości i małżeństwa, to chciałabym się z nim tym podzielić, bo mam nadzieję, że może to do niego dotrze. CZY TO MA SENS? CZY W TAKI SPOSÓB MOŻE COŚ DO NIEGO DOTRZEĆ? CZY ON ZNOWU ODBIERZE TO JAKO ATAK NA JEGO WOLNOŚĆ I PRZEKONANIE GO NA SIŁĘ?????????

[ Dodano: 2007-08-14, 19:37 ]
Przecież on nie jest zdrowy. Co może do niego dotrzeć? Co może go powstrzymać przed całkowitym zniszczeniem naszego związku?
 
     
irina67
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-14, 19:57   bez happy endu

Droga Chmurko,ja także wizualizuję sobie różne sytuacje, o których wiem, że miały miejsce.Czytałam emaile męża, w których wspominał przeżyte chwile z detalami. Doweidziałam się, że wszystko trwało ponad 5 lat. Uwierz- takie rozpamiętywanie nie przynosi ulgi ( mnie bardzo pogrąża)! Wspominam jego wyjazdy, nocne akcje w związku z wykonywaną pracą, itd. i sama sobie niestety z tym nie radzę! Niejednokrotnie przeywałam jego wyjścia obawiając się o jego zdrowie a nawet życie! Dzisiaj wiem, że podtekst tych nocny zawodowych akcji był zupełnie inny.Jaka ja byłam głupia i naiwna. Może oni- nasi mężowie-bazują na tym, że kochamy ich bezgranicznie, są nas pewni i wierzą w to, że nasza naiwność będzie trwała wiecznie!!!
Mój mąż się przekonał, że tak nie jest! Gdy rozmawiamy o tych jego "rozbieranych randkach"on twierdzi: " Nie jesteś jedyną kobietą w takiej sytuacji"!!!"Przecież jestem zdrowym facetem"- tak mi mówił, gdy upominałam go, że tak nadskakuje naszej wspólnej " przyjaciółce"!
Nie wiem, czy wystarczy mi sił, aby nadal tolerować jego obecność w naszym domu.Wydaje mi się, że gdy go nie ma jest lepiej. Gdy go widzę to wszystko odżywa i czuję się zeszmacona, poniżona i żyć mi się nie chce.
Pozdrawiam...
 
     
Chmurka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-15, 12:30   

Dostałam odpowiedź na wszystkie swoje wczorajsze pytania. Wszystkie moje smsy, maile z "mądrościami" DRAŻNIĄ GO. Koniec więc z tym. Z morałami, kazaniami, mądrościami, smsami, mailami, rozmowami czym jest miłość i małżeństwo.To go drażni i znowu ja tym pokazuję mu, że wszystko wiem najlepiej, że próbuję go przekonać na siłę, zmusić. On ma po prostu inne zdanie na ten temat. Chce się uwolnić od odpowiedzialności za mnie i kiedyś przecież zapomni o tym, że mnie tak skrzywdził i skazał na życie w samotności. Właściwie on uważa, że ja sama się karzę na samotność przez swoje zasady... KONIEC Z TYM. W KOŃCU TO ON PRZEKREŚLIŁ W MAJU NASZE MAŁŻEŃSTWO, TO ON ZACZĄŁ SPOTYKAĆ SIĘ Z INNĄ KOBIETĄ, TO ON ZŁAMAŁ PRZYSIĘGĘ MAŁŻEŃSKĄ. Ja zrobiłam już wszystko co mogłam. A takimi smsa, rozmowami chyba się poniżam, bo jest w tym nacisk na to, żeby do mnie wrócił.

PRZYSIĘGAM TERAZ, ŻE NIE WYŚLĘ JUŻ DO NIEGO ŻADNEGO SMSA ANI MAILA NT. TEGO CZYM JEST MIŁOŚĆ, MAŁŻEŃSTWO, ŻE NIE BĘDĘ JUŻ NA TEN TEMAT ROZMAWIAĆ. ŻE W OGÓLE POSTARAM SIĘ Z NIM NIE KONTAKTOWAĆ.

Panie, proszę nie zapominaj o naszym małżeństwie. Naucz mnie całkowicie CI zawierzyć. Pomóż, abym zaniechała już starań. Abym NIC już nie robiła. Abyś Ty mnie prowadził.

[ Dodano: 2007-08-15, 13:41 ]
Dziś gdy przyjechał po rower dałam mu dowód na to, że jestem rozhisteryzowaną kobietą i że przy mnie nie będzie miał spokoju. Po prostu okazało się, że wczoraj się znowu spotkał z nią, bo chciał jej wytłumaczyć dlaczego przestał się z nią widywać, bo chciał, jak to powiedział mieć w tej kwestii "jasną sytuację". Zaczęłam na niego wrzeszczeć, że znowu mnie oszukuje, że nie wierzę mu, że dłużej tego nie wytrzymam. On tez się cholernie zdenerwował, o wiele razy mocniej niż ja. Wpadł w szał... Nic dobrego z tego nie wyszło. Powiedział, że on TĘSKNI JUŻ JEDYNIE ZA SPOKOJEM. A ja ciągle jestem rozhisteryzowana i jak powiedział on nie wierzy, że gdy do mnie wróci to przestanę taka być. Czyli ja znowu nigdy się nie zmienię.
Dziś nie wierzę, że on zdecyduje się do mnie wrócić, a nawet jeśli to zrobi, to będzie to na siłę. On ciągle uważa, ze nic się nie zmieniło, że nic do mnie nie czuje. Ja nie chcę na siłę. Zbyt wiele murów do pokonania.
Nie chcę już na niego czekać. Nie chcę znowu żyć nadzieją albo złudzeniami. Nie chcę znowu się rozczarować.
 
     
Alda
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-15, 12:53   

Chmurko masz rację przestań do niego pisać i dzwonić. To nic nie da tylko pogarsza sytuację. On jest teraz w amoku i każdy twój sms-es utwierdza go w tym, że dobrze zrobił.
Wiem coś o tym. Jak mój mąż się wyprowadził też go "napastowałam" i pouczałam ale to zupełnie nic nie dało. Po tym jak przestałam się z nim kontaktować uspokoiłam się. Mojego męża już nie ma ze mną 5 miesięcy.
Wczoraj w naszą 3 rocznicę ślubu napisałam mu, że zgodzę się na rozwód dlatego, że ciągle go jeszcze kocham i nie chcę być przeszkodą w drodze do jego szczęścia.
Tak naprawdę to nie chcę rozwodu, tylko chciałam mu w jakiś sposób powiedzieć, że go jeszcze kocham.
Nie wiem czy on wogóle dostrzegł słowo "kocham" w sms-sie, ale słowo rozwód dostrzegł i odpisał, że to dobrze, że wreszcie zrozumiałam, że już nigdy nie będziemy razem.
Nie wiem czy dobrze zrobiłam, co będzie jeśli on naprawdę złoży pozew.
 
     
irina67
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-15, 13:20   bez happy endu

Droga Aldo- chcialaś delikatnie i tektownie mu powiedzieć o swoim uczuciu. zrobiłaś to licząc na pozytywny odzew z jego strony.Niestety- okazał się człowiekiem, który ma problemy z czytaniem ze zrozumiemiem. Trudno, ale dzięki temu przekonałaś się, że on tylko czekał na taką deklarację od Ciebie dotyczącą rozwodu. Nie martw się na zapas. Jak rzeczywiście złoży pozew to wtedy będziemy się wszyscy martwić jak to rozwiązać. Teraz- GŁOWA DO GÓRY!!!
Pozdrawiam
 
     
Alda
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-15, 13:29   

Tak irino on czekał na to. Miałby problem z głowy gdybym się zgodziła, a przede wszystkim miałby czyste sumienie. Ale ja tego nie mogę zrobić.
Dlaczego ja go jeszcze kocham............ dlaczego?
Przecież wyrządził już tyle krzywd.
Może to nie miłość tylko lęk przed samotnością?
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-15, 14:04   

Aldo, dziś święto Maryjne. Matka Bożą jest z Tobą..
Napisz sms-a do męża "Wczoraj żartowałam z tym rozwodem, przepraszam, dobrego dnia"

Aldo..Maryja jest z Tobą, bądź odważna, nie daj się zastraszyć!

Z tym sms-em nie żartowałam ;-) Napisz. Co masz do stracenia?
Odkręć to w sposób pani Faber do dzieci..
Potem napiszę Ci tytuł książki. Pozdr!
 
     
Alda
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-15, 14:31   

Napiszę tak, tylko może jutro, jeszcze troszkę niech się pocieszy tą wiadomością.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-08-15, 18:16   

Może niekoniecznie pisz, że żartowałaś. Raczej - że przymyślałaś sprawę i zmieniłaś zdanie. Nie żartuje się w takich tematów, a na męża informacja że to był żart może bardzo źle wpłynąć, podniesie jego złość i agresję.
Jeśli masz możliwość, porozmawiaj z księdzem, który na pewno będzie chciał Cię powstrzymać przed zgodą. Wtedy już z czystym sumieniem mężowi powiesz, że to nie jest zgodne z nauką Kościoła.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4