Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Jak wywalczyć pieniadze dla dziecka?
Mój były maz płaci 200 zł alimentów, a ma pieniadze, zeyje ze swoja konkubina w luksusach, ma samochód, jeździ sobie na wakazcje. Niestety dla państwa jest biedny. Pracuje w firmie ojca, niby na pół etatu, oczywiascie rzeczywistosc jest taka, że zarabia 3x wiecej niż ma na papierze, przepisał samochód na ojca, , niby nie ma nic. to nie jest prawda, ja nie mam sił"Tyrac" by zapewnic kacprowi wszystko. Jestem nauczycielką, dorabiam, ale kosztem czasu, który powinnam spędzic z dzieckie. On nie rozumie, ze dziecko potrzebuje na jedzenie,ubranie nawet na rozrywkę, nie wspomnę o lekach. Te pieniadze przecież są dla dziecka. czy ktoś wie, jak można wygrac sprwe alimentacyjna?jak uzyskać od ojca pieniadze?Oczywiście on twierdzi że kocha syna, ale nie ma pieniedzy. Konkubina wykrzyczała na ulicy, że ona nie bedzie ze wspólnej kasy dawać na moje dziecko, ja to powiedziałam męzowi, a on jeszcze mnie oczernił i powiedzuiał, ze ja to sobie wymysliłam. Co śmieszne, jeszcze niedawno nie poszedł do wojska, bo dla państwa jego obowiązkiem było utrzymać nasza rodzine..I co nie ma go. szaleje ze swoją dziewczyna.
Dagi, dlaczego pisząc, myśląc a może nawet mówiąc "mój były mąż" zadajesz cierpienie Jezusowi? Przecież przed Jezusem podczas uroczystej świętej przysięgi małżenskiej - przysięgałaś, że dochowasz wierności i że na zawsze będzie to Twój jedyny sakramentalny mąż - zawsze aktualny (a nie były)mąż.
To co nas spotkało, to czas pustyni, czas oczyszczenia naszego serca, czas zawierzenia się Bogu całkowicie.
Uzdrowienie małżeństwa jeśli ma nastąpić, to w pierwszej kolejności będzie polegać na uzdrowieniu naszego serca. Dopiero wtedy tak naprawdę nasze cierpienie, nasza wierność, nasze świadectwo miłości może - we współpracy z łaską Bożą - wpłynąć na przemianę serca marnotrawnego współmałżonka.
Każda miłość zostaje poddana próbie, a tylko ta, która próbę przejdzie, jest prawdziwą miłością.
Walter Trobisch powiedział kiedyś:
"Miłość to uczucie, którego trzeba się uczyć.
To napięcie i spełnienie.
To głęboka tęsknota i wrogość.
To radość i ból.
Nie ma jednego bez drugiego.
Szczęście jest tylko częścią miłości -
oto czego trzeba się nauczyć.
Cierpienie także należy do miłości.
To jest tajemnica miłości,
jej piękno i jej ciężar.
Miłość jest uczuciem, którego trzeba się uczyć".
Wyslane przez: Anka
Email:
Dagi nie moge ci pomoc, wiem ze znajoma moja wynajela detektywa w tej sprawie ( pomoglo w sadzie).Przykro mi bo wiem ile idzie pieniedzy na dziecko .
Co do odpowiedzi Andrzeja .
Jestes ksiedzem? Co ty wiesz o wychowaniu dziecka, ile pieniedzy na to idzie? A "byly maz" to byly maz i tyle, co myslisz ze kobieta przez cale zycie bedzie cierpiala z powodu jakiegos smiecia? Co moze ma zaproponowac mu zycie we troje z kochanka? Bog jest wyrozumialy i wie ze wolnej woli zmienic nie mozna, po to ja nam dal.
Mój maz, zakochał się miesiac przed naszym ślubem i nawet z wesela jexchał do niej.Oczywiscie ja nie wiedziałam.Staram się o unieważnienie, bo jego przysięga była zawarta w kłamstwie.Kurcze a na dedektywa mnie nie stać.Z pensji nauczycielskiej, dziecko na utrzymaniu. faceci maja dobrze. Ja jestem wierna, ale czy to w porzadku, ze ja cierpie a on i jego konkubina się dobrze bawią?
Wyslane przez: Andrzej
Email:
Dagi, dopóki Sąd Biskupi nie stwierdzi jednoznacznie, że małżenstwo rzeczywiście było zawarte w sposób nieważny, to przed światem jesteście mężem i żoną. Obowiązuje zasada domniemania niewinności. Przejawem pychy, inaczej brakiem pokory jest być sędzia we własnej sprawie...
Aniu, nie jestem księdzem. Jestem wiernym, sakramentalnym mężem jednej sakramentalnej żony, która odeszła przed 7 latami do innego... i wiem co to jest cierpienie.
Wiem takze, że każde sakramentalne małżenstwo jest do uratowania.
Trzeba tylko uwierzyc w moc sakramentu i chcieć uwierzyc w uzdrowieńczą moc Jezusa Chrystusa.
Tu na forum i we wspólnocie SYCHAR są porzucone i zdradzane przez mężów żony z dziećmi, i zapewniam Cię Aniu, że wcale nie jest im lżej. Mają wolę zawalczenia o odbudowę swojego małżenstwa na skale Bożej miłości.
Wierzę w potęgę miłości, a Ty?
Pozdrawiam serdecznie.
Wyslane przez: Anka
Email:
Nie zawsze milosc idzie w parze z malzenstwem.Ludzie robia bledy! Bog im je wybacza i cieszy sie jezeli sa szczesliwi.Sakrament-sakramentem a zycie jest tylko jedno i dziecko nadzieja sie nie naje.Myslisz ze mozna utrzymac dziecko z 200zl? Mylisz milosc ze slepota.Czy Bog chce zeby dziewczyna z malym dzieckiem chodzila pod drzwi kochanki "meza" i prosila o jedzenie dla syna?Myslisz ze Bog nie wybacza bledow? Jezeli tak myslisz to sie mylisz.
Twoja zona napewno jest szczesliwa od 7 lat z kims innym, dlaczego chcesz jej zabrac to szczescie i prosisz Boga zeby zabral jej wlasna wole i milosc aby byc z Toba, bo co popelnila w zyciu blad.?
Losy ludzkie sie placza i to nie znaczy ze na ciebie nie czeka Ta wlasciwa na cale zycie , dzieci ,i wspolna starosc.
Wyslane przez: Andrzej
Email:
Aniu, czy naprawdę wierzysz w to, że można zbudować prawdziwe szczęście na nieszczęściu zdradzanego, wiernego i kochającego żonę męża?
Czy wierzysz w to, że człowiek żyjący w grzechu ciężkim (w związku niesakramentalnym) może zbudować sobie prawdziwe szczęście, które znajdzie przedłużenie w wieczności?
Czy wierzysz, że ważną przysięgę małżeńską przed Bogiem można złożyć tylko raz?
Czy wierzysz w bezinteresowną prawdziwą miłość, która przetrwa wszelkie burze, kryzysy?
Czy wierzysz Bogu, w Jego Moc zdolną przemieniać ludzkie serca i czy akceptujesz Jego przykazania?
Jak rozumiesz słowa Boga: "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" (Mt 19, 6).
Jan Paweł II powiedział: "Pamiętajcie, że życie tu, na ziemi, jest drogą i tylko drogą, niczym więcej; jest drogą do nieba, bo człowiek jest stworzony nie dla ziemi, tylko dla nieba."
Dlaczego szczescie"zbudowac na nieszczesciu"? Nie rozumiem. Zycie jest takie ze zawsze ktos cierpi, wiem i rozumiem ze cierpisz,ale dlaczego? Milosc nie wybiera, niestety nie mozna nia kierowac tak jak sie chce. Nie sadze iz cierpienie meza est wieksze niz cierpienie porzuconego chlopaka, dziewczyny, dzecka.Oni nie przyzekali sobie milosci do konca zycia przed oltarzem a jednak cierpia .
Odpowiem na twoje pytania
TAK ! Moi rodzice zyli w zwiazkach sakramentalnych i rozwiedli sie z powodu: Mama-alkohol exmeza, Tato-brak mozliwosci dzieci,klamstwo exzony. Zyli w zwiazku niesakramentalnym 26lat i byli bardzo szczesliwi , nastepnie Bog powolal do siebie exzone i exmeza w tym samym roku, wiec wzieli slub koscielny i sa czszesliwi do dzis i mam nadzieje ze beda jeszcze dlugo.
Tak! Bog to potwierdzil, daje zawsze szanse
Nie! Moi rodzice skladali ja dwa razy i sa szczesliwi, maja dwojke dzieci zyja spokojnie, uczestnicza w zyciu kosciola i bog im blogoslawi i cieszy sie ich szczesciem. Ostatnio poblogoslawil im wnuczka ich szczesciem najwiekszym i radoscia.
No to dziwne pytanie! Burze i kryzysy maja wszystkie zwiazki, ale rozpad to zupelnie co innego
Tak i tego komentowac nie musze
Kontrowersyjne.Masz racje ze nie rozdziela sie zwiazkow ktore bog zlaczyl, ale ile jest malzenstw ktore pobraly sie przed oltarzem tylko dla rodziny, wesela itd. Ja wychodze z zalozenia ze bog nie interweniuje jak widzi ze popelniamy bledy bo wie dobrze iz tak sie uczymy i stajemy ludzmi dojrzalymi.Bog jest milosciwy i wybacza nan masze bledy.Dlaczego przypisujesz Bogu msciwosc i niezrozumienie. Pan nas stworzyl i kocha nas a zaden ojciec nie chce nieszczescia dla swojego dziecka.Bog nas kocha, porozmawiaj z Nim ,moze zwolni cie z tej przysiegi.Powiedz ze jest ci ciezko ze chcesz byc wony szczesliwy, miec dzieci i szczesliwa rodzine ktora bedzie go chwalic, mozliwe ze cie przytuli i powie, dobrze synu, pomoge ci bo cie kocham.
Ania, czy "bóg" - jak piszesz z małej litery jest dla Ciebie Bogiem chrześcijańskim, Bogiem Izaaka i Dawida, Bogiem w osobie Jezusem Chrystusa?
Bo wiesz, jest On dla mnie jedynym i najwyższym autorytetem i to juz wystarczy, by darzyc Go najwyższym szacunkiem i ten szacunek wyrażać z pokorą, tak jak to czyni Kościół Katolicki używając słowa "Bóg", a nie jakiegoś tam "bóg".
Napisałaś, że żyli Twoi rodzice 26 lat w związku niesakramentalnym i byli bardzo szczęśliwi. Tak po ludzku może i czuli się szczęśliwi, ale żyli w grzechu ciężkim bez jeności sakramentalnej z Bogiem, bez jednączącej w Komunii Św. więzi z Nim i bez Jego błogosławieństwa. Po prostu żyli wbrew Jego przykazaniom. Czy byli rzeczywiście w tym czasie szczęśliwi?
Wielu katolików żyjących w związkach niesakramentalnych, odczuwających głód Komunii św. - jak wynika z ich relacji - nie czują się w pełni szczęśliwymi, właśnie z powodu braku możliwości korzystania z tej łaski. Nie korzystają z łaski sakramentu pojednania i komunii św, bo brakuje im wiary, chęci, pokory, woli nawrócenia, uznania, że Bóg i Jego wola powinnna być (dla człowieka prawdziwie wierzącego) na 1. miejscu.
A więc, czy może się czuć człowiek wiary naprawdę szczęśliwy, gdy żyje w permanentnym (nie jednostkowym grzechu, który każdemu może się przytrafić) grzechu - konflikcie z Bogiem, stawiającym siebie wyżej od Niego, nie chcącym Mu być posłusznym. A przecież kochający, miłosierny i sprawiedliwy Bóg mówi: "Jeśli nie staniecie się jak dzieci (ufne i posłuszne), nie wejdziecie do Mojego królestwa".
Piszesz, że rodzice po smierci sakramentalnych małżonków mogli zawrzeć związek sakramentalny. Owszem tak, ale przedtem musieli się pojednać z Bogiem w sakramencie pokuty (rachunek sumienia, wyznanie grzechów, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu) i wyznać grzech cudzołóstwa i trwania w nim przez tak długi czas ze szkodą duchową, zgorszeniem (ilu małżeństwom w tym czasie "dali przykład" do takiego grzesznego "układania sobie życia") dla innych.
Ale Chrystus jest miłosierny i odpuszcza nam grzechy, jeśli tylko uznajemy swój błąd i z pokorą, ufnością i miłością prosimy Go o odpuszczenie i wybaczenie.
Ania, Bóg błogosławi tym, którzy próbują powstawać z upadku grzechu, uznają z ufnoscią małego dziecka, że On jest tatusiem, który ma zawsze rację, którzy chcą Mu byc posłuszni.
W książce "Z grzechu do wolności" o. Józef Kozłowski pisze:
"Boże miłosierdzie nie ujawnia się poprzez ukrywanie przewinień człowieka, ale przez uwalnianie go z tych grzechów. Bóg kocha człowieka zbyt mocno, aby mu pozwolić na grzech! Grzech bowiem to nie tylko złamanie prawa, ale wykrzywienie natury człowieka i zniekształcenie w nim obrazu Boga. Biorąc pod uwagę potoczne mniemanie człowieka, że w wieczności nie będzie tak źle, bo Bóg wejrzy na nas w Swoim miłosierdziu, trzeba pamiętać, że pozostanie jeszcze przecież świadomość człowieka! Czy ktokolwiek mógłby spoglądać bezczelnym wzrokiem w oczy Jezusowi, który umarł za niego z miłości po to, aby go oczyścić i tak patrząc prosto w Jego oblicze, kłamstwem ukrywać fakt zlekceważenia tego dobrodziejstwa?
Nikt nie będzie w stanie spojrzeć twarzą w twarz Bogu, jeśli wcześniej nie zostanie oczyszczony z wszelkiego grzechu. Do Niebieskiego Jeruzalem, za którym wszyscy tęsknimy i o którym wszyscy marzymy, nie wejdzie nic nieczystego (Ap 21, 27). Gdyby tak było, oznaczałoby, że Chrystus umarł niepotrzebnie. Byłoby to oskarżenie Boga Ojca o to, że posłał Syna na okrutną śmierć krzyżową bez wystarczającego powodu! Byłoby to wreszcie oskarżenie skierowane przeciwko Duchowi Świętemu o to, że nie wszystkim daje dostateczną łaskę powrotu do domu zawsze czekającego z otwartymi ramionami Ojca! Absurd i niedorzeczność!"
Z kolei Ojciec Święty Jan Paweł II w książce "Elementarz etyczny" (będac jeszcze kardynałem)o fałszywym pojmowaniu miłosierdzia pisze:
"Wedle nauki katolickiej żadne miłosierdzie, ani Boskie, ani ludzkie, nie oznacza zgody na zło, tolerowania zła. (...) Miłosierdzie nie akceptuje grzechu i nie patrzy nań przez palce, ale tylko i wyłącznie pomaga w nawróceniu z grzechu - w różnych sytuacjach, czasem naprawdę ostatecznych i decydujących, i na różne sposoby. Miłosierdzie Boga idzie ściśle w parze ze sprawiedliwością."
Czy w sakramentalnej przysiędze małżeńskiej jest jakaś klauzula, która by zwalniała z obowiązku dotrzymania wierności?
Przed Chrystusem małżenstwo (dopóki małżonkowie żyją) ważnie zawarte sakramentalne jest zawsze aktualne, niezaależnie od miejsca, czasu i okoliczności! I to jest fakt! Kto te prawdę wiary odrzuca stawia się w opozycji do Boga i Kościoła.
Katolicy, ludzie prawdziwie wierzący mają kochać Boga i ludzi, doskonalić się duchowo, aby nienawidzieć grzech, odrzucać grzech - grzech, który zagradza drogę do szczęścia wiecznego.
Sorki ale nie padla tu rzadna konkretna odpowiedz na pytanie Dagi.Dziewczyna chce konkretnej odpowiedzi a wy jej wciskacie jakies historie.Wiara wiara a zycie zyciem i niestety realia sa inne.Ja sam place alimenty i nie wnosze zadnych sprzeciwow do tej sytuacji.W koncu to rowniez moje dziecko i poczuwam sie do obowiazku.W prawdzie zona skutecznie utrudnia mi kontakty z synem ale to juz inna historia.
Daga polecam ci ta stronke moze znajdziesz w niej cos dla siebie http://www.samotnematki.most.org.pl/alimenty.html
Pozdrawiam Grzes
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum