Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2006-05-27, 22:52 unieważnienie małżeństwa (2)
Wyslane przez: Piotr
Email:
To jeszcze raz do Andrzeja, poniewaz przeczytalem Twoja opinie w nowym temacie forum o kanonie 1095 nr 3. Absolutnie podzielam opinie "Ks", ktory jako pierwszy Ci odpowiedzial i dodam, ze bardzo bym chcial, abys zrozumial nature procesu koscielnego. Jesli osoba pojmie to, wowczas nie bedzie miala problemu ze zrozumieniem dlaczego w ogole istnieja Trybunaly w Kosciele.
Wyslane przez: Piotr
Email:
Masz racje Marcinie, chociaz musze sie przyznac, ze juz nigdy nie zostalismy zaproszeni do tej parafii, aby brac udzial w kursach przedmalzenskich. Wydaje mi sie, ze ksieza tez czasami nie wiedza jak do tego podejsc. Ktos mogl moje wypowiedzi zrozumiec rowniez wbrew moim intencjom, ze dawalem mlodym wskazowki do "ewentualnego wyjscia awaryjnego". Tak masz racje edukacja i jeszcze raz edukacja, i wiara, ze zostaniemy wlasciwie zrozumieni.
Wiesz, coś z Twoim adresem e-mail jest nie tak, ponieważ nie mogę ci wysłać listu.
Możesz sprawdzić, czy jest dobrze podany lub jak mozesz, zapisz na forum inny.
Przepraszam, ze az trzy razy wypisalem moje adresy, ale kiedy je wysylalem to bylem informowany, ze jest blad na serwerze i po prostu myslalem, ze moja wiadomosc nie dotarla. Przepraszam,
Byłam w Kurii Metr.Pownnam mieć przynajmniej 4 świadków.Czy taki jest ogólny wymóg, czy to tylko w mojej kurii?Gdzieś jest zapisane ilu tych świadków ma być?Rozmawiałam z koleżankami, jedna pamięta fakty, które napewno moga mi pomóc, dwie pozostałe praktycznie nic.Tata pamieta, siostra też .Nie mam skad wiąć kolejnego świadka.Jestem dość skrytą osobą.Raczej staram sie nie rozmawiam o sprawach osobistych.Jeśli ktos mnie pyta - odpowiadam , ale sama raczej nie rozpoczynam tematu.Teraz okazło sie, ze to moze stac sie moim problemem.Nie pamietaja, bo najprawdopodobniej nie rozmawialam z nimi.Mamy nie chcialabym w to mieszac, jest osoba chorą, nie chce jej denerwowac.A poza tym chyba same osoby z rodziny, to raczej dziwne?Moze wystarczy trzech świadków?
Ciesze sie, ze udalas sie do Kurii. Jesli chodzi o liczbe swiadkow, to nie jest ona okreslona w prawie, ale im wiecej tym lepiej, aczkolwiek przewodniczacy Sedzia moze zmniejszyc liczbe swiadkow, gdy uzna, ze dowody dotychczas przedstawione sa wystarczajace do wydania wyroku. Jesli chodzi o swiadkow - czlonkow rodziny, to absolutnie nie powinno stanowic problemu, poniewaz ten proces opiera sie na kwestii sumienia, a wszyscy zeznajacy czynia to pod przysiega, stad wierzy sie w ich szczerosc. Powiedzialbym, ze przede wszystkim Twoi Rodzice (w tym mama) powinni zeznawac, poniewaz, jak pamietam to oni lub mama nalegali na ten slub, stad ich zeznania beda bardzo istotne.
Pamietaj, prosze, aby Twoi swiadkowie byli odwazni i smialo mowili prawde, tak jak to bylo i bez usprawiedliwiania kogokolwiek lub upiekszania. Poniewaz wiele razy slyszy sie takie okreslenie: Ja nie chce o nim (o niej) mowic zle. Licza sie fakty i prawda.
Izo, jesli mialabys jakiekolwiek pytania, ktorych bys nie chciala ujawniac na forum publicznym, wowczas nie obawiaj sie i skieruj e-mail na moj adres. Jesli tylko bede mogl, to Ci pomoge. Zeby do mnie wyslac e-mail, rozumiem, ze wystarczy kliknac na moje imie w lewej tabeli forum.
Zycze powodzenia,
Dziękuję Piotrze za odpowiedź.Jestem dość drobiazgową osobą. Obecnie umówiłam sie ze swoimi znajomymi na rozmowę. Powiedziałam już im o co chodzi i jak jest to dla mnie ważne.Poprosili o czas na zastanowienie się, czy wogóle są w stanie przypomnieć sobie wydarzenia z przed dobrych jednak kilku lat i czy rozmawiałam z nimi na temat mojego ślubu, decyzji , czy wątpliwości. Myślę, iz tę koleżankę, która pamięta naszą rozmowę i moje rozterki zwiazane ze ślubem, a przedewszytkim powody jakie wplynęły na moją decyzję, uda mi się przekonać do tego by mi teraz pomogła. Obecnie staram się uzyskać dostep do dokumentacji znajdujacej się w ośrodku zdrowia, w którym leczył sie mój mąż.Jeszcze kilka lat temu jego ojczym (z kórym byłam w bardzo dobrych stosunkach. Niestety zmarł w tym roku)powiedział mi,że mój mąż leczył się u psychiatry. Zresztą został zwolniony ze służby wojskowej na jakiejs podstawie. Trudno mi domniemywac na jakiej, ale tuz po przysiędze został wypuszczony do domu.Czas do przysięgi spedził głównie w wojskowym szpitalu.Może znajde coś co by mi pomogło?Taka przynajmniej mam nadzieje.W momencie kiedy bede miała przygotowaną dokumentację chciałabym tylko zeby ktos to przeczytał i poprostu sprawdził czy sie nadaje.Mam nadzieje,ze moge liczyc na tego typu pomoc?Czy sadzisz Piotrze,ze lepiej jest znalezc jednak kanoniste, ktory to poprowadzi, czy mozna sobie poradzic z tym samemu?
Pozdrawiam
Iza
Przepraszam, ze milczalem w ostatnim czasie, ale tutaj w Kanadzie mamy teraz tzw. dlugi weekend, a do tego ja wzialem sobie dzien przed i dzien po urlop, poniewaz odwiedzaja nas przyjaciele z USA. Ciesze sie, ze rozmawialas z potencjalnymi swiadkami oraz ze szukasz dowodow medycznych dotyczacych Twojego ex-meza. To wszystko jest bardzo wazne, ale musisz byc bardzo ostrozna, przede wszystkim w rozmowie ze swiadkami, poniewaz nie mozesz im mowic, co i jak nalezy zeznawac. Takie jest bowiem jedno z pierwszych pytan, na ktore swiadek musi ospowiedziec: "Czy pouczal ktos swiadka jak i co zeznawac w Sadzie koscielnym?" Raczej niech sprobuja sobie przypomniec Twoje problemy. Jesli chodzi o pomoc kanonisty, to nie jestem w stanie powiedziec Ci, jak bardzo moze kanonista pomoc Ci w takim procesie. Ja nigdy nie pracowalem w Sadach w Polsce i nie wiem, jakie sa kompetencje tych osob przed trybunalem, ale wydaje mi sie, ze dobrej rady nigdy nie zawiele.
W srode wracam do pracy, to bede mial wiecej czasu na analize tych wypowiedzi. Zycze powodzenia i w przypadku jakichkolwiek pytan to pisz na tym forum lub na moj e-mail.
Wlasnie otrzymalam powiadomienie o przyjeciu skargi i wezwanie do zawiazania sporu z Sadu Biskupiego w sprawie uniewaznienia mojego malzenstwa. Zupelnie jestem zaskoczona tym faktem tym bardziej, ze nie spodziewalam sie takiego faktu jak rowniez powodu podanego w skardze powodowej, a mianowicie: niezdolnosci strony pozwanej do podjecia istotnych obowiazkow malzenskich z przyczyn natury psychicznej, co jest wierutnym klamstwem i oszczerstwem skierowanym pod moim adresem. Ja nie chce doposcic do uniewaznienia tego malzenstwa. Prosze o pomoc i porade w tej sprawie. Mam malo czasu.Najpozniej jutro musze wystosowac odpowiedz na otrzymane powiadomienie.Z gory serdecznie dziekuje. Katarzyna.
Obawiam sie, ze moja odpowiedz moze byc juz zbyt pozna, ale zawsze lepiej cos, niz nic. Rozumiem z Twojej wypowiedzi, ze jestes Strona pozwana w tym procesie, wiec Twoj ex-malzonek wniosl Skarge powodowa do Sadu Biskupiego.
Posluchaj, prawo koscielne zapewnia wszystkim wiernym prawo do zaskarzenia waznosci malzenstwa, gdy strona ma taka watpliwosc, a Trybunal koscielny ma obowiazek przeprowadzic taki proces, przede wszystkim, gdy znajduje w Skardze powodowej realne przeslanki ku temu. W tym momencie (szczegolnie strona pozwana) nie moze mowic, ze "nie moge dopuscic do uniewaznienia tego malzenstwa" takie wyrazenie wskazuje na fakt, ze nie rozumiesz istoty tego procesu lub strona moze posunac sie do tego, ze za wszelka cene bedzie udowadniac inaczej niz bylo. Gdy w procesie tym chodzi o udowodnienie prawdy o waznym lub niewaznym zawarciu zwiazku malzenskiego i tylko na prawdzie bazuje ten proces, a tytul niewaznosci, jaki w nim zostal uzyty nie przesadza jeszcze o wyniku procesu.
Jezeli uwazasz, ze Twoj ex-malzonek napisal nieprawde w Skardze powodowej, to nalepsza odpowiedzia na to moze byc Twoje uczestnictwo w tym procesie, czyli wyrazenie gotowosci i zlozenie swoich zeznan. Masz prawo ustanowic takze swoich swiadkow. Pamietaj, ze PRAWDA zawsze zwyciezy. Miej takze swiadomosc, ze to nie jego prawda lub Twoja prawda, ale ta obiektywna PRAWDA, ktora wynika z faktow przedstawionych w procesie. Istnieje pewna maksyma, ktora mowi, ze "dwie prawdy wykluczajace sie, jednoczesnie istniec nie moga".
Zachecam Cie do otworzenia sie na ten proces i do wspolpracy z Trybunalem, ktory w tym momencie nie jest Ci wrogiem ani nie stoi po stronie Twojego ex-malzonka, ale jest narzedziem sprawiedliwosci, ktory musi wypowiedziec sie w obliczu postawionej watpliwosci. A w dodatku poprzez ten proces mozesz odkryc wiele rzeczy, o ktorych nigdy nie wiedzialas.
Wielu ludzi czuje sie dotknietych czytajac tytul niewaznosci z jakiego strona powodowa usiluje ewentualnie udowodnic niewaznosc swego malzenstwa. Ten tytul nie wskazuje z gory, ze ktos jest psychicznie chory, ale raczej, ze pewne predyspozycje natury psychicznej mogly wplywac na niewazne wyrazenie zgody do tego malzenstwa lata wstecz.
Ten proces moze odslonic przed Toba i Twoim ex-malzonkiem prawdziwe przyczyny dlaczego zawarliscie to malzenstwo i dlaczego ono nie wytrwalo. Pamietaj prosze, ze malzenstwo tworzy dwoje ludzi i oni dwoje sa odpowiedzialni za jego zaistnienie, jak i trwanie.
Zycze Ci laski zrozumienia tego, co napisalem i prosze, jesli wazna jest dla Ciebie PRAWDA, to wez udzial w tym procesie i przedstaw Sedziom Twoje spojrzenie na te sprawy, ale uczyn to w Prawdzie, aby z czystym sumieniem przjac decyzje Sadu.
Jesli mialabys wiecej pytan, to prosze, skieruj je na tym forum lub na moj e-mail.
Jestem młodą żoną.Interesuje mnie odpowiedź na następujące pytania: Czy zatajenie przed ślubem faktu posiadania potomstwa przed małżonkiem/małżonką może być powodem do unieważnienia małżeństwa?I czy takim powodem mogą być zaciągnięte gigantyczne długi o których małżonek nie był świadom?Ja znalazłam się w takiej sytuacji. Kompletnie nie potrafię sobie z tym poradzić. Czuję się pokrzywdzona przez mojego męża. Co robić?
Twoje pytanie jest bardzo konkretne i zasługuje na konkretną odpowiedź. Otóż sam fakt zatajenia jakiegoś faktu nie powoduje nieważności małżeństwa, jeśli jednak udowodnisz, że gdybyś wiedziała to, co wiesz teraz, nie wyszłabyś za swego męża, jest to podstawa o staranie się o orzeczenie nieważności Twojego małżeństwa.
Bez wątpienia problem, o którym piszesz jest bardzo poważny i słusznie czujesz się skrzywdzona. Powinnaś się teraz zastanowić, jaki wpływ na Twoje decyzje i Twoje życie miałyby te informacje, gdybyś znała je przed ślubem. Życzę siły i właściwego rozeznania. Pozdrawiam.
witam,
chcialam sie zapytac jakie sa szanse na uzyskanie unieważnienia w takiej sytuacji: on i ona pobrali sie b mlodo. Juz przed slubem nie planowali dzieci i rzeczywiscie ich nie mieli. Byli małżeństwem ok 14 lat. Rozeszli sie. Ona zwizala sie z innym i teraz ma juz 7 letnie dziecko. On nie zwiazal sie nikim. A ja czekam i jestem klebkiem nerwow, bo go kocham i nie wiem czy bedziemy mogli kiedykolwiek byc małżeństwem.
Wyslane przez: viptocat
Email:
"Juz przed slubem nie planowali dzieci i rzeczywiscie ich nie mieli. "
Żeby małżeńswo było ważne trzeba przynajmniej być gotowym na przyjęcie dzieci.
Oczywiście nie można kłamać przed sądem metropolitalnym i jeżeli np. chcieli dzieci tylko nie mogli ich mieć to nie może to być przyczyną do unieważnienia małżeństwa.
Do Kasi!
Sądzę ,że już miałaś tą nieprzyjemność,składania zeznań i udowadniania,że nie jesteś ani głupia ,ani psychicznie chora i że to mężczyzna oświadcza się kobiecie i bierze ją za żonę!Zatem wie kogo bierze, bo miał dużo czasu by ją poznać!I choć nie znam przebiegu twojej sprawy, to jestem niemal pewna,że zostaniesz obarczona winą za nieudany związek.Zasada w sądach kościelnych jest taka ,ten kto płaci ten wygrywa!Nie daj się zrobić wariatką, narkomanką,anorektyczką Bóg wie kim .Broń się.Jeżeli ci się uda , pozwij za zniesławie z art.212 KPK.delikwenta!
Do Kasi!
Sądzę ,że już miałaś tą nieprzyjemność,składania zeznań i udowadniania,że nie jesteś ani głupia ,ani psychicznie chora i że to mężczyzna oświadcza się kobiecie i bierze ją za żonę!Zatem wie kogo bierze, bo miał dużo czasu by ją poznać!I choć nie znam przebiegu twojej sprawy, to jestem niemal pewna,że zostaniesz obarczona winą za nieudany związek.Zasada w sądach kościelnych jest taka ,ten kto płaci ten wygrywa!Nie daj się zrobić wariatką, narkomanką,anorektyczką Bóg wie kim .Broń się.Jeżeli ci się uda , pozwij za zniesławie z art.212 KPK.delikwenta!
Do Katarzyny !Jeszcze raz !Sądzę ,ze proces w twojej sprawie jeszcze się nie skończył!Ale , chcę się ostrzec przed skutkiem wyroków tych Sądów - z autopsji.Jestem nawet pewna ,że jesteś przegrana , bo to nie ty wniosłaś tą skargę i nie ty płacisz! Nie wiem jakim człowiekiem był twój małżonek,ale nie bardzo wierzę ,ze wniósł tą skargę z przyczyn -religijnych!Uznanie w wyroku, że byłaś niezdolna natury psychicznej do podjęcia obowiązków małżeńskich, może posłużyć w róznych celach i może odbić się w twoi życiu prywatnym , służbowym!Na ten temat wiem dużo!A ksiądz Piotr - kanonista ,też chyba wie!I z tego powodu również wypowiedż śp.Ojca Świętego i skargi do Rzymu!
Do ks.PIOTRA - o JAKIE PREDYSPOZYCJE NATURY PSYCHICZNEJ CHODZI?O różnice charakterów?Czy o anomalie psychiczne tj.: alkoholizm,zboczenie seksulne,narkomania itp .i skutki z nimi związane.
Poniewaz Katarzyna milczy, wiec zwroce sie do Ciebie, gdyz wlasnie przeczytalem Twoje ostatnie wypowiedzi i domyslam sie, ze musialas miec bardzo nieprzyjemne doswiadczenie w Sadzie koscielnym. Rozumiem, ze samo pomyslenie, ze musze isc do Sadu, juz moze napawac czlowieka dreszczykiem strachu. Slyszalem kilka opinii, ze Sedziowie, ktorzy przesluchuja osoby wystepujace w procesach nie zawsze, mowiac prosto, sa mili lub wyrozumiali. To moze powodowac, ze czlowiek nie bedzie w stanie sie otworzyc lub tez szczerze wspolpracowac, gdyz strach, po prostu, zablokuje pamiec. Z tego miejsca chcialbym Cie zapewnic, ze tak nie dzieje sie we wszystkich Trybunalach koscielnych, aczkolwiek ja sam chcialbym, aby niektorzy Sedziowie naprawde wczuli sie w psychike tych, ktorzy musza sie stawic przed nimi. No coz, nalezy sie tylko modlic o dobrych i madrych Sedziow, bo te cech nie zawsze ida w parze z wyksztalceniem. Moje zrozumienie jest takie, ze kazdy Sedzia powinien byc w jakims stopniu psychologiem, ktory potrafilby zrozumiec, co dzieje sie w duszy i umysle osoby, ktora zeznaje w takiej instytucji, a niestety, tak nie jest. Dlatego w jakims sensie wspolczuje wszystkim, ktorzy mieli negatywne doswiadczenia w trakcie przesluchan, szczegolnie, jesli ta cala atmosfera miala wplyw na jakosc zeznan.
Ewo, niezrozumiale staja sie dla mnie Twoje stwierdzenia w ostatniej wypowiedzi, typu kto placi ten dostaje lub o skutkach wyrokow w zyciu prywatnym czy... (przepraszam nie pamietam juz, wszystkiego, co tam napisane, a nie bardzo wiem, jak teraz zerknac do postu), tak czy inaczej, wyroki Sadow koscielnych w moim zrozumieniu nie maja skutkow cywilnych, takze w prawie polskim, (ja pracuje od 16 lat w Kanadzie), wiec nie maja one zadnego efektu poza Kosciolem. Stad nie moga wplywac na Twoje zycie sluzbowe, przykladowo, poniewaz Sad nie rozpatrywal Twoich psychicznych zdolnosci do kierowania duza firma przemyslowa, dla przykladu, ale do bycia zona. A trzeba przyznac, ze w zyciu jest i tak, ze nawet prezydent, ktory doskonale rzadzi olbrzymim panstwem, moze sie okazac "zero" mezem, wiec nie nalezy projektowac wynikow Sadow koscielnych na inne sfery zycia niz te, ktore dotycza sumienia i sakramentu.
Moze sie zdarzyc, ze Twoj ex-malzonek posluzy sie tymi informacjami na zewnatrz Kosciola w celu zniszczenia Twojego dobrego imienia, wowczas to nazywa sie znieslawieniem i mozesz go sadzic. Ale to juz nie ma nic wspolnego z Sadami koscielnymi, a raczej tkwi w "chorej", ze tak powiem postawie osoby, ktora sie tym posluguje w celu zniszczenia drugiej osoby.
Nie potrafie sie ustosunkowac do Twojego stwierdzenia o tym, ze kto placi ten ma lub dostaje, poniewaz nigdy nie spotkalem sie z takim przypadkiem, a raczej zawsze wierzylem, ze nasze wyrokowanie w Sadach nie zalezy od tego, kto ile daje, ale od dowodow zebranych w procesie i przez 16 lat mojej pracy nie spotkalem takiego przypadku, aby, jak to sie pospolicie mowi, za pieniadze nawet przyspieszona zostala nasza procedura, a nie mowie juz o wyrokowaniu. Ty piszesz, ze znasz to z autopsji, wiec nie watpie, ze tak bylo, poniewaz Ci wierze i takie zalatwienie sprawy jest godne najwyzszego potepienia.
Tutaj jednak chcialbym sie zwrocic do wszystkich, ktorzy moga odebrac, Twoje wypowiedzi, jako wiazace i moga sie zniechecic do szukania prawdy w Sadach, a to bylaby dla nich krzywda. Prawda jest, ze Prawo kanoniczne gwarantuje przeprowadzenie procesow nawet jesli osoby nie sa w stanie pokryc kosztow takiego procesu. A jesli sie tyczy wyroku i pieniedzy, to nadal bede utrzymywal, ze wyrok opiera sie na dowodach zebranych w procesie, a nie na zamoznosci lub hojnosci strony powodowej.
Ostatnia juz kwestia. Spojrz Ewo, nie znasz meza Katarzyny, ale w Twoich wypowiedziach juz go osadzilas bardzo negatywnie. Jesli w ostatnim poscie kierujesz sie do mnie, nazywajac mnie "ksiadz Piotr - kanonista, to kolejny raz zle ocenilas sytuacje, bo jesli to naprawde kierowalas do mnie i do mojej wypowiedzi na post Katarzyny, to wiedz, ze ja nie jestem ksiedzem i nigdzie sie tak nie podpisywalem. Widzisz ile dobroci i madrosci trzeba, aby osadzic ludzkie sprawy, a w szczegolnosci tak wazne, jak malzenstwo.
Wyslane przez: Justyna
Email:
Witam wszystkich forumowiczów,
Przypatrując się tej dyskusji chciałabym zwrócić uwagę na jedną ważną rzecz. Być może przegapiłam fakt, czy ktoś wyjaśniał sprawę tytułu wątku. Jeśli nawet tak, to chciałabym podkreślić, że chodzi nie o unieważnienie małżeństwa, lecz o stwierdzenie (względnie orzeczenie) jego nieważności. Rzecz z pozoru mało istotna, ale jednak bardzo ważna. W sądach kościelnych chodzi bowiem o stwierdzenie, czy w chwili zawierania małżeństwa nupturienci byli zdolni do jego zawarcia: tzn. czy nie istniały przeszkody, forma zawarcia sakramentu była prawidłowa i nie zachodziły wady zgody małżeńskiej. Toczący się spór dąży więc do odpowiedzi na pytanie, czy małżeństwo w ogóle istniało. Natomiast termin "unieważnienie" sugeruje, że coś istniało przez jakiś czas przed wydaniem wyroku. różnica jest więc zasadnicza.
Nawiązując więc do toczącej się dyskusji, co do wady zgody jako tytułu nieważności należałoby zaznaczyć, że nie chodzi tu o ośmieszenie kogoś, urażenie, czy też "zmieszanie z błotem", ale o faktyczne wybadanie jak było naprawdę w chwili ślubowania przez nupturientów sobie i Panu Bogu.
Co do wątpliwości, czy sprawy o stwierdzenie nieważności są często sprawami naciąganymi, to uważam, że nie należy się tym zrażać, pamiętając, że Pan Bóg i tak wie, jak było naprawdę. Chcąc uzyskać orzeczenie nieważności przez sąd poprzez przedstawianie nieprawdziwych faktów, oszukujemy tak naprawdę samych siebie.
Bardzo podoba mi się postawa piszących na tym forum kanonistów. Również uważam, że na nieszczęściu ludzi nie należy się dorabiać i trzeba im pomagać na miarę swoich możliwości. Również jestem kanonistką i bardzo mi miło, że ktoś jeszcze chce walczyć uczciwie z naciągaczami, którzy pragną dorobić się na nieświadomości osób zainteresowanych.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Justyna
--------------------------------------------------------------------------------
Wyslane przez: ewa
Do "nieksiędza "Piotra ! Nie mam teraz czasu ustosunkować się do twojej wypowiedzi.A napewno to uczynię niebawem.Zadałam Tobie jednak pytanie, na które nie odpowiedziałeś .Być może w moim pytaniu już była zawarta odpowiedż.Apropos :o czym jest mowa w Dygnitas connubi?Może odpowiesz w między czasie?
Do Ewy... (i nie jest to poezja...)
Może odpowiem na pytanie dotyczące Dignitatis conubii.
Niestety nie ma jak dotąd polskiego tłumaczenia. Jeśli jesteś bardzo zainteresowana, dysponuję i korzystam z wersji łacińsko - włoskiej, a mianowicie:
Dignitatis connubii. Instruzioneda osservarsi nei tribunali diocesani e interdiocesani nella trattazione delle cause di nullita del matrimonio, Liberia Editrice Vaticana 2005. Polecam.
Zawiera normy procesowe, w zasadzie identyczne z kodeskowymi, tyle, że usystematyzowane, zebrane w jednym dokumencie, a nie jak dotąd rozsiane po KPK.
Jak sama słusznie zauważyłaś, zadając poprzednie pytanie sama udzieliłaś odpowiedzi. Należy pamiętać, że "przyczyna natury psychicznej" nie zawsze musi oznaczać chorobę psychiczną. Chodzi o zaburzenie, zazwyczaj wymaga się, by było poważne (i w Rocie Rzymskiej są tu spory).
"Jeżeli przed ślubem wiedziałem o chorobie żony i że była leczona psychiatrycznie - to już nie mam szans na unieważnienie małżeństwa"
Bardzo możliwe, że są podstawy do stwierdzenia nieważności małżeństwa. Skoro żona leczyła się psychiatrycznie (więc zapewne istniała "przyczyna natury psychicznej", a skoro miało miejsce leczenie, więc była pewnie "poważna").
Jeśli tak jak piszesz, sytuacja taka miała miejsce przed zawarciem małżeństwa to przyczyna jest więc uprzednia.
Proszę więc opisz mi cała sytuację w mailu, bądź udaj się do Sądu Biskupiego i tam przedstaw całą sytuację.
Przepraszam, ze nie odpowiedzialem wczesniej, poniewaz w czasie weekendu nie zagladalem na to forum.
Wlasciwie na Twoje pytanie odpowiedzials sama i Marcin dodal swoje slowo, a ja dodam tylko tyle, ze z praktyce sadowniczej "roznica charakterow" nie stanowi podstawy do wydania deklaracji o niewaznym zawarciu zwiazku malzenskiego.
Jesli chodzi o DIGNITAS CONNUBII, to tak, jak po wlosku zacytowal Marcin jest to, mowiac po polsku, instrukcja dla trybunalow koscielnych, ktora nalezy przestrzegac w trakcie procesow. Znam ten dokument i na min bazuje w mojej pracy oraz uwazam go za doskonale narzedzie w pracy trybunalow, poniewaz w wielu przypadkach tlumaczy praktyczne zastosowanie norm prawnych przedstawionych w Kodeksie Prawa Kanonicznego. Dokument ten stoi na strazy poprawnego przeprowadzania procesow, aby nic, co istotne nie zostalo zlekcewazone lub pominiete. Wbrew pewnym opiniom dziennikarzy - dokument ten w mojej opinii jest doskonalym narzedziem w rekach Kanonistow.
Ewo, mam nadzieje, ze odpowiedzialem na Twoje pytania czy ostatnie kwestie.
Do Piotra i Marcina.Marcin twierdzi ,że dokument Dygnitas connubii, nie jest przetłumaczony na język polski.Natomiast Piotr mówi ,że jest to "doskonałe narzędzie" dla Trybunałów i Kanonistów.Zatem, nie jest dostępny dla podsądnych, bo przeciętny "zjadacz chleba" ani po włosku ani łacinie mówi. A ja hołduje zasadzie:Nic o nas, bez nas! Tekst instrukcji znany tylko wybrańcom ogranicza możliwość obrony tym ,którzy nie chcą korzystać z usług kościelnych prawników- zaznaczam kościelnych, bo inni są dyskryminowani w sposób ostry!Może nie w Kanadzie,ale u nas napewno.O innych sprawach napiszę pózniej, bo czasu mam mało.Ale jeszcze dodam :alkoholizm , dewiacje seksualne, narkomania to SCHORZENIA PSYCHICZNE!! I skończmy tym, i nazwijmy sprawę po imieniu!Może należy UCZCIWIE ALARMOWAĆ,że kan.1095 par.3 krzywdzi ludzi niepotrafiących się bronić i stał się żródłem potężnych zarobków !Może wogóle jest on nie potrzebny, bo chyba jeden taki podobny już jest 1093,ale nie jestem pewna."Nigdy w życiu" nie przypuszczałam ,że będę musiała zajmować się tak interesującym tematem, jak Prawo Kanoniczne !Do natępnej wypowiedzi ...E.
PS.Wszystkie przyczyny natury psychicznej,są zawsze powodowane istniejącą chorobą psychczną!I nie mówmy ,że o nie o to chodzi!Jeszcze raz mówię alkoholizm , anoreksja, dewiacja seksualna to choroby psychiczne!
Z tonu i tresci Twoich ostatnich dwoch postow wynika, ze nadal gorycz jest w Twoim sercu i nie jestes otwarta na zadne informacje, ktorymi w dobrej wierze dzielimy sie z Toba oraz z innymi, czytajacymi na tym forum. Do tego wszystkiego wyglada, ze Ty wiesz wszystko najlepiej, wiec po co cala ta rozmowa.
Zastanawia mnie - czy kiedy, jako "zwykly zjadacz chleba" idziesz do szpitala nagle zadasz zapoznania sie z instrukcjami i podrecznikami medycznymi przeznaczonymi dla lekarzy?
A co sądzisz Piotrze o męzu cywilnym ,( od 9 lat ) , który nie chce uniewaznić swego pierwszego małżeństwa ( zawartego w wieku 20 lat za zgodą sądu na podstawie fałszywego zaświadczenia lekarskiego byłej żony o rzekomej ciąży -żona też 20 lat ). Twierdzi , że ta Pani nic złego mu nie zrobiła a dla niego papiery i tak są nieważne? Nie muszę chyba dodawać że nasz związek się sypie pomimo posiadania uwielbianej przez nas córki( 6 lat ). Obydwoje mamy dzieci z poprzednich związków i oboje mają po 15 lat.
Bardzo proszę o Twoją opinię. Małgorzata
Co prawda widzialem polecenie, aby na tym forum juz nie pisac, ale mowiac szczerze, Ty umiescilas swoj post na tym starym forum, a osobiscie przyznam sie, ze nie rozumiem dlaczego zmieniono te forme forum. Bylo ono proste i zrozumiale, a w tym nowym mozna sie jedynie pogubic. Sam fakt, ze wlasnie piszemy w starym forum powinien dac do zrozumienia administratorom tej strony, ze pewne zmiany nie sa akceptowane i powinni pozostawic w takim ukladzie mozliwosc wyboru, na ktorym forum chcemy sie komunikowac.
Wracajac do Twojej sprawy. Ja widze to w ten sposob. Maz Twoj po prostu nie kocha Ciebie, bo gdyby Cie kochal, to zrobilby wszystko, co w jego mocy, aby ewentualnie uregulowac swoja sytuacje w Kosciele i abyscie mogli, ewentualnie, powrocic do sakramentow.
Jesli zawieral malzenstwo zwiedziony podstepem, to moze miec szanse na ewentualne ogloszenie niewaznosci jego pierwszego malzenstwa, ale z tonu jego wypowiedzi domyslam sie, ze on zawsze wiedzial, ze zaswiadczenie o ciazy bylo falszywe, i wierze, ze ono nie powodowalo ich zgody do tego malzenstwa, a moze tylko usuwalo pewne przeszkody techniczne zwiazane z legalnym wiekiem.
Mowisz, ze dzisiaj i Twoje malzenstwo sie sypie, bo widzisz, trwale malzenstwo mozna zbudowac tylko na prawdzie, wzajemnym poszanowaniu i milosci. Widac Twoj obecny maz nigdy nie dorosl do zrozumienia, jaka odpowiedzialnoscia i zadaniem jest malzenstwo, a mowienie, ze nieistotne, co tam na papierze, gdy on uwaza, ze i tak zawarl niewaznie malzenstwo - jest tylko mydleniem oczu Tobie. Dlaczego? Poniewaz sa Sady koscielne, ktore jedynie maja prawo wypowiedziec sie czy on zawarl to malzenstwo waznie czy tez nie. Jesli ma taka "pewnosc", ze niewaznie zawarl powinien zwrocic sie do Sadu koscielnego po finalowa decyzje. To moze brzmiec troche, jak stwierdzenie kogos, kto mowi, "w Boga wierze, ale do Kosciola nie chodze". To jest wybor takiej latwizny i odbijanie od siebie wszelkiej odpowiedzialnosci za zwiazek i rodzine. Byc Katolikiem - nie jest przywilejem, ale zadaniem i obowiazkiem, i podobnie ma sie rzecz z malzenstwem, ktore tez nie jest przywilejem, ale zadaniem i obowiazkiem.
Malgorzato mam nadzieje, ze zrozumiesz moj punkt widzenia. Chcialas, abym podzielil sie z Toba moja opinia i to zrobilem. Osobiscie mam przyjaciol, gdzie mezczyzna juz dwa lata temu otrzymal deklaracje niewaznosci swojego poprzedniego zwiazku. Jego obecna zona urodzila mu trojke dzieci i ona nie ma zadnej przeszkody do zawarcia nowego zwiazku..., a mimo to, on nie kwapi sie, aby nie poprzestac tylko na mowieniu, ze ja kocha, ale aby zawrzec ten nowy zwiazek i otworzyc im obojgu droge do sakramentow. Dlatego gdy z nim rozmawiam, to wielokrotnie powtarzam mu, ze milosc musi byc przelozona na czyny, jak wiara. To chyba sw. Jakub w swoim liscie pisze wiara bez uczynkow pusta jest. Przy kilku okazjach zwrocilem mu uwage, ze zachowuje sie jak obludnik. No, coz jestesmy przyjaciolmi i jeszcze za te stwierdzenia nie oberwalem od niego. Ale prawda jest prawda.
Jeszcze raz - wydaje mi sie, ze czlowiek, ktory moze mowic "kocham" a nie stara sie usunac przeszkod na waszej drodze do zbawienia - jest po prostu obludnikiem i nie ma w nim szczerej milosci.
Pozdrawiam Cie serdecznie Malgorzato i zycze duzo laski oraz sily do stawiania czola takim przeciwnosciom.
" Sam fakt, ze wlasnie piszemy w starym forum powinien dac do zrozumienia administratorom tej strony, ze pewne zmiany nie sa akceptowane i powinni pozostawic w takim ukladzie mozliwosc wyboru, na ktorym forum chcemy sie komunikowac. "
Piotr, mnie wiele daje do myślenia, że ludzie nie przestrzegają tego, co postanowione. Dlaczego zmnieniono forum pisaliśmy już wiele razy.
Proszę respektować, gdyż inaczej nowe posty będą kasowane.
Stare forum zostaje do czytania.
Zauwaz droga Przyjaciolko, ze odpowiadalem na post do mnie skierowany na starym forum. Nie mam czasu czytac wszystkiego co piszecie i nie mam pojecia dlaczego stare forum musi byc zamkniete. Czasami chce sie cos udoskonalic i tak jak to widzialem, niektorzy okreslili wyrazem "przedobrzyc". Jesli to jest takie wazne i bedzie tego potrzeba to bede odpowiadal pytajacym na Waszym nowym forum - w koncu jest wazniejsze, ze chce pomoc lub odpowiedziec na zadane do mnie pytania, wiec prosze Cie nie denerwuj sie i przyjmij troche lagodniejszy ton, w koncu Ty tez odpowiedzialas na starym forum, nieprawdaz?! Odwiedzajac nowe forum trudno sie polapac, to fakt, o ktorym juz wielu uzytkownikow forum wspomnialo. Wierze, ze jest to forma przejsciowa i wszystkim nam zabierze troche czasu, aby sie przyzwyczaic.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum