Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
żona, odchodzi do dziwnej wspólnoty
Autor Wiadomość
MKJ
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 16:42   

Dziewczyny!

Nie wiem jak to wyraźniej napisać. Ksiądz i wspólnota jego - to jedna para kaloszy. Ksiądz i żona nie należą do wspólnot neokatechumenalnych.

Moja wspólnota neokatechumenalna nie zna mojej żony. To są fakty więc o to spierać się nie można i nie można ich inaczej interpretować.

Żona nigdy nie była przeciw mojemu uczestnictwu w drodze neokatechumenalnej.

Pozdrawiam
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 16:53   

Ależ my doskonale rozumiemy. I właśnie o tym Ci piszemy - źle się dzieje we wspólnocie do której należy żona.
Źle bywa nie tylko we wspólnotach neokatechumenalnych, bywa wszędzie tam, gdzie człowiek swoje prawa przedkłada nad Boga.
 
     
MKJ
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 17:07   

[ Dodano: 2007-06-25, 17:16 ]
Wysłany: Dzisiaj 16:42
Dziewczyny!

Nie wiem jak to wyraźniej napisać. Ksiądz i wspólnota jego - to jedna para kaloszy. Ksiądz i żona nie należą do wspólnot neokatechumenalnych.

Moja wspólnota neokatechumenalna nie zna mojej żony. To są fakty więc o to spierać się nie można i nie można ich inaczej interpretować.

Żona nigdy nie była przeciw mojemu uczestnictwu w drodze neokatechumenalnej.

Pozdrawiam


Jeszcze jedno - małżonek / małżonka brata i czy siostry ze wspólnoty może przyjść i uczestniczyć praktycznie w każdej spotkaniu Jego/ Jej wspólnoty.

Faktycznie tak się najczęściej dzieje, iż jeśli strona w małżeństwie niebędąca na Drodze - jest zdecydowana zapoznać się z Drogą to rozpoczyna to do katechez. Często ze swoim współmałżonkiem.

Jeśli z samodzielnego uczestnictwa żony lub męża - rodzą się istotne konflikty, które nie są rozwiązywane w małżeństwie - to zasadniczo żona lub mąż są odsyłani do swego męża lub żony. Wydaje mi się, że już o tym pisałem.

Proszę więc uznajcie te fakty. Bo o to spierać się nie można, bo stworzymy świat miraży.
________________

[ Dodano: 2007-06-25, 17:32 ]
BAJKA napisała:
Ale - czego ja doświadczyłam - małżeństwami ludzi z Drogi. "Obcych" się nie wpuszcza. dziwnych manipulacji doświadczyłam w związku ze związaniem się swego czasu z mężczyzną z Drogi. Wtedy cierpiałam, teraz wiem, że Bóg mnie uchronił, bo nie zniosłabym aż takich ingerencji w moje/nasze życie.


Rzeczywiście tak jest że do wspólnoty zasadniczo nie dokooptowuje się osób. A już nie osób które nie wysłuchały katechez. To jest prawda. Taka jest nasza specyfika uznana przez Kościół.

Pewnie ten Brat ze wspólnoty - będąc na początku Drogi - nadgorliwym neofitą naruszył Twoją wolność osobistą - serdecznie Co współczuję. To przykre. Długo będzie się biedaczek nawracał. Mogły tez być inne przyczyny za mało wiem.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 18:06   

Nie obrażaj się na mnie MKJ, ale jak dla mnie to Ty coś chłopie kręcisz i rzeczywiście piszesz bardzo niezrozumiale (sam to napisałeś) lub proste tak potrafisz zawikłać, że nijak nie wiadomo, o co Ci chodzi. Ba mam wrażenie, że sam nie rozumiesz, co piszesz.
Oto Twoje słowa, kiedy pojawiłeś się na forum:

"W rezultacie w najmniej spodziewanym momencie zona ode mnie odeszla. Pozostala w przyjazni, milosci oddaniu wspolnocie ( takiej czy owakiej ) ze swoim Ojcem Duchownym - On caly czas zapewnial i zapwania Jej meska i duchowa obecnosc mezczyzny i stalem sie zupelnie zbedny.

Po paru latach wymusila zona na mnie separacje cywilna dla mieszkania Taty ( chociaz nie bylo to konieczne ) a koscielna separacje to razem z owym ksiedzem ( tak sadze) ustanowili sami. Znalezli casus – na trwala separacje bez prawa powrotu na osobista odpowiedzialnosc swoja. Zasadniczo uczono mnie ze separacja jest do nawrocenia i pojednania. Oni znalezli jakis paragraf – ostatnio go odnalzalem – ale to taka zawilosc ze nie chce o tym mowic."

A może to Twoje uczestnictwo we wspólnocie, do której Ty należysz, spowodowało kryzys w małżeństwie?
A właściwie do jakiego ruchu należy wspólnota, w której tak udziela się Twa żona?
Jak dla mnie to jest wszystko dziwne, zwłaszcza że ogólnie nikt tu wspólnot nie miał zamiaru atakować. Wszyscy Ci usiłują wytłumaczyć, że zdarza się, iż jakaś wspólnota z jakieś tam miejscowości dostała odlotu i władze kościelne straciły nad nią kontrolę, chociaż generalnie ruch katolicki, do której wspólnota należy, jest jak najbardziej o.k.
Teraz zrozumiałeś? Spróbuj opanować chwilowy odlot i jak masz ochotę wytłumacz zwykłym językiem, po naszemu, a nie językiem wspólnoty, do której należysz.
Pozdrawiam
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 22:06   

MKJ - nie rozumiem dlaczego piszesz :
Moja wspólnota neokatechumenalna nie zna mojej żony. To są fakty więc o to spierać się nie można i nie można ich inaczej interpretować.

Nie wiem dlaczego odbierasz dyskusję w tym temacie jako atak na Ciebie ????
Kompletnie nie Ciebie miałam na mysli w moim poscie .

Rzeczywiście tak jest że do wspólnoty zasadniczo nie dokooptowuje się osób.

A tego to już nie rozumiem . Moim zdaniem wspólnota chętnie przyjmie każdego kto chce się przyłaczyć - bo o to chodzi by gromadzić się w grupy i żyć wiara , wspierać się i glosić ewangelię ... nie dla siebie ale dla innych , rozszerzać ją na świat .
Dziwne rzeczy mówisz MKJ .
Ostatnio zmieniony przez Anula 2007-06-25, 22:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 22:13   

Anula napisał/a:

Rzeczywiście tak jest że do wspólnoty zasadniczo nie dokooptowuje się osób.

A tego to już nie rozumiem . Moim zdaniem wspólnota chętnie przyjmie każdego kto chce się przyłaczyć - bo o to chodzi by gromadzić się w grupy i żyć wiara , wspierać się i glosić ewangelię ... nie dla siebie ale dla innych .


Anula,
nie w Neokatechumenacie. Tam są zamknięte grupy. Mogą tylko razem "iść w górę". Wchodzą na coraz wyższe "stopnie wtajemniczenia" tzn. poznają coraz więcej tego, co głosi ich założyciel. Nie można kogoś "niwtajemniczonego" "dokooptować". A wyżej może wchodzić tylko cała grupa. Dlatego tak "dbają" o to, aby nikt się nie wykruszał. a wiesz - dziewczyna "z zewnatrz" nie daj Boże może jeszcze chłopaka zbałamucić i odciagnąć od nich.
To nie jest zwykła wspólnota. Dlatego Watykan tak ociąga się z uznaniem ostatecznym jej statutu.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 22:19   

No to nie byłam wtajemniczona bajko . Dzięki za uświadomienie mnie . Jak dla mnie - dziwne sa takie grupy - zamknięte .

[ Dodano: 2007-06-25, 23:20 ]
1. Neokatechumenat zorganizowany jest w szereg etapów czy stopni wtajemniczenia rozłożonych na wiele (kilkanaście) lat. Zastrzega się ich pełną tajemnicę w stosunku do tych, którzy do tych etapów jeszcze nie doszli. Wytwarza się w ten sposób swoisty ezoteryzm. Są wtajemniczeni i niewtajemniczeni. Nie znając ani poszczególnych etapów "drogi", ani punktu dojścia (w istocie jest nim podporządkowanie całego życia celom "drogi" neokatechumenalnej) nie można od początku, tzn. wchodząc na drogę neokatechumenatu podjąć świadomej i wolnej decyzji o wejściu na tę drogę. Stawiane stopniowo, krok po kroku, wymagania coraz to większego zaangażowania, utrudniają wycofanie się z "drogi" i nie są pozbawione cech psychicznej manipulacji.
Źródło :http://www.antyk.org.pl/wiara/neokatechumenat.htm
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 22:26   

tak to właśnie Anula wygląda. przechodzi tylko cąła grupa. wyobraź więc sobie, jaka jest presja na osoby, które nie chcą więzego "wtajemniczenia" ! okazuje się, że byliby winni, że to przez nich. więc się zgadzaja pod presją. to jawna manipulacja. Tam nie ma wolności wyboru.
Dlatego Watykan jest tak ostrożny. Dlatego nasz papież Jan Paweł II - przecież tak wielki zwolennik wspólnot - był ostrożny.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 22:36   

W tym przypadku powinien być zakaz przyjmowania do takich grup osób zamężnych !!!! Całkowity zakaz bez wyjątków .
Co do reszty tez byłabym baaaaaardzo ostrożna .
Bajko - znasz takich ludzi ?
 
     
MKJ
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 22:49   

Olu!

Rzeczywiście trochę się zdenerwowałem. Bo jednak w moich postach napisanych bardziej czy mniej precyzyjnie nie napisałem, iż żona jest ze mną we wspólnocie neokatechumenalnej. A moi siostry i bracia ze wspólnoty, w której jestem teraz rzeczywiście w niczym nie zawinili, bo żony nie znają i nie mają i nie mieli wpływu i zacząłem się zastanawiać czy dobrze się stało, że o tym piszę. To mnie zabolało i zaniepokoiło. I nie bardzo mogę dalej z tego powodu pisać o dalszych niuansach. Są one istotne, ale nie podważają tego, co napisałem
Mogę ewentualnie winy być sam. - Ale obrażać się to na prawdę – nie.

OLA: A może to Twoje uczestnictwo we wspólnocie, do której Ty należysz, spowodowało kryzys w małżeństwie?

MKJ: Myślę że to jest tak, iż uczestnictwo w Drodze – ujawniło nasz kryzys a nie go spowodowało.

Żony wspólnota to taka indywidualna wspólnota stwarzana pod auspicjami księdza i wspomagana działaniami żony. Trudno więc ją konkretnie nazwać tak jak moją Drogę Neokatechumenanlna.

Mam Olu nadzieję, że mnie rozumiesz i już wszystko jest jasne.

Pozdrawiam
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 22:56   

MKJ - zwracasz się tu do Oli - ale ja równiez czytam i pozwolę sobie powiedziec : Nie Rozumiem .
Nic z tego co piszesz nie rozumiem .
Ani o Tobie samym , tym bardziej o Twojej żonie , a już w ogole o grupie w której żyjesz .
Twoje wyjąsnieja niczego nie wyjasniaja a raczej pogłębiają wątpliwości i mnoża znaki zapytania .
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 23:01   

Anula napisał/a:

Bajko - znasz takich ludzi ?


Znałam. Miałam "narzeczonego", ktory do nich należał. Wielka i wspaniała miłość. Zaczął na spotkaniach "przebąkiwać" o mnie, zresztą widac było, że zakochany :) Ja tam chodzić nie chciałam. No i nagle dziwny się zrobił, zaczął mnie unikać. Zapytałam o co chodzi i oznajmił, że na nabożeństwie miał objawienie (!!!), że ktoś go kocha i on kogoś kocha. I to była jakaś dziewczyna (ze wspólnoty), ktora stała pod filarem. No i w czasie nabożeństwa wybuchła wielka miłość. Potem był slub. Nabozeństwo w sobotę, po zachodzie słońca, trwało podobno ze cztery godziny ! Znajomi byli (spoza wspólnoty,z pracy), nie mieli sił i zostawiali innym kwiaty i wychodzili z kościoła, bo wyglądało to dziwnie...
Facet w tej chwili już odleciał. Rozmowa z nim na płaszczyxnie rzeczywistości nie jest możliwa. Bóg mnie ochronił. Bo ja nigdy nie zgodziłabym się wstąpić do Neo. Tym bardziej, że ostatnio miałam okazję posluchać ich katechez. Tych wstępnych. Koszmar i dramat: "ja znam Boga, ja wiem, Kim jest Bóg. Ty nie wiesz nic, ale możesz się dowiedzieć" I tak w kółko. Zero głębszej teologii, tylko wynurzenia. Miałam porównanie, bo w następnym tygodniu poszłam do Dominikanów. I to było coś cudownego. Zakonnik przygotowany. Poza tym rekolekcje zaczynały się Mszą Św. Była Komunia Św. A w Neo - zero, tylko osobiste wynurzenia. Zero modlitwy.
[/b]
 
     
MKJ
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 23:18   

Cytat:
1. Neokatechumenat zorganizowany jest w szereg etapów czy stopni wtajemniczenia rozłożonych na wiele (kilkanaście) lat. Zastrzega się ich pełną tajemnicę w stosunku do tych, którzy do tych etapów jeszcze nie doszli. Wytwarza się w ten sposób swoisty ezoteryzm. Są wtajemniczeni i niewtajemniczeni.


Chciałem tylko sprostować - otóż wszystkie etapy Drogi Neokatechumenalnej są podane w Statucie te etapy są znane z czasów pierwotnego Kościoła. Już na katechezach wstępnych każdy dowiaduje się o celu formacji neokateechumenalnej. Z tą ezoteryzmem to jest neiporozumienie.

Wspólnoty mają swoje celebracje i uczestniczą w celebracjach parafialnych. Wspólnoty w stopniowo coraz bardziej właćzaja się wraz z etapami w posługe w parafiach i tzw. tajemnic jest coraz mniej. Tak samo czynią inne grupy duszpasterskie w parafiach. Ponieważ wspólnoty neokatechumenalne są względnie nowe to wzbudzają ciekawość - czasem zupełnie nieuzasadnioną.

Jeszcze raz powtórzę fundamentem osobowym we wspólnotach neokatechumenalnych jest małżeństwo sakramentalne. Jednym z podstawowych argumentów JP II za poparciem wspólnot neokatechumenalnych były i są uratowane i rozwijające się po chrześcijańsku małżeństwa i rodziny.

Pozdrawiam

[ Dodano: 2007-06-25, 23:34 ]
bajka napisał/a:

Znałam. Miałam "narzeczonego", który do nich należał. Wielka i wspaniała miłość. Zaczął na spotkaniach "przebąkiwać" o mnie, zresztą widać było, że zakochany :) Ja tam chodzić nie chciałam. No i nagle dziwny się zrobił, zaczął mnie unikać.


Bajka! Bardzo mi jest przykro - nie sądzę, aby on był długo na Drodze. Widać ze był nadgorliwcem.

Właśnie Siostra z mojej wspólnoty wyszła za mąż za narzeczonego z innego ruchu odnowy ani Duch Święty ani Droga i z tego co wiemy oboje są bardzo szczęśliwi. Tu nie ma reguł.
Ostatnio zmieniony przez MKJ 2007-06-25, 23:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 23:35   

Ponieważ wspólnoty neokatechumenalne są względnie nowe to wzbudzają ciekawość - czasem zupełnie nieuzasadnioną.

MKJ - powiem wręcz odwrotnie : UZASADNIONĄ . :-)

Dlaczego ma mnie coś takiego nie ciekawic ? Taka droga tylko dla wybranych , wyjątkowych ludzi ? JA nie mogę ?? Dlaczego ?

Na jakiej zasadzie powstają takie grupy - skoro sa zamknięte na nowych członków ?
Na zasadzie rekrutacji parafialnej ???? Kto podejmuje się otwarcia listy przyjęć ?

Dlaczego sa tak bardzo zamknięte na nowych członków ? I ta kolejność : im wiecej wtajemniczenia tym wiecej się angażuje taka grupa w celebracje parafialne ... i wtajemniczej mniej . Dziwne .
A co to są w takim razie celebracje parafialne ?
Bo jeśli to o czym ja myslę - to tu nie potrzeba wyższych stopni wtajemniczenia ....

Prosze opowiedz o tym wiecej .


Właśnie Siostra z mojej wspolnoty wyśzła za maz za narzeczonego z innej zupełnie wspólnoty i z tego co wiemy oboje sa bardzo szcżęśliwi. Tu nie ma reguł.

Którą wspolnotę wybrali na wspolną drogę ? Każde pozostanie w swojej ? To chyba nie jest wskazane ....
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 23:44   

MKJ , zostawię NEO w spokoju, nie o to chodzi. Bardziej zaniepokoiło mnie:
"Żony wspólnota to taka indywidualna wspólnota stwarzana pod auspicjami księdza i wspomagana działaniami żony. "

O ile mi wiadomo, w kościele nie ma żadnych idywidualnych wspólnot. Może się mylę, ale każda wspólnota powinna być zatwierdzona przez biskupa.
Zamiast lawirowania może lepiej napisz wprost o jaką wspólnotę chodzi, jakie ma kierunki działania, czzy władze kościelne akcetpują tę "indywidualną wspólnotę".
Bo chyba Wasz kryzys jest mocno związany z działalnością żony - tak zresztą kiedyś pisałeś. Może tutaj trzeba zadziałać?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8