Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy ktoś potrafi mi wytłumaczyć
Autor Wiadomość
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 18:18   

Bajka, Zuza czy Ola2 tak pstryk palcami zrobiły i się samo zrobiło, kurcze? Harowałyśmy ciężko, to i mamy efekty. Dzień po dniu konsekwentnego stosowania "instrukcji własnego chcenia". Rozładować złość? Proszę bardzo, każda znalazła po wypróbowaniu kilkunastu metod tę, która spowodowała rozładowanie. Ja latem podlewam ogródek - 40-50 konewek, Zuza - namiętnie ręcznie (!) pierze. Znalazłam sposób na swój żal - modlę się i skarżę do Boga albo czytam, szlifując boki czy słucham wesołej muzyczki, gotując i sprzątając, albo z dziećmi urządzamy fajowe popołudnie.
Wiem bardzo dobrze, co to znaczy brak energii, kiedy jej w ogóle już nie mam, idę spać, ale staram się robić to rzadko, jako ostateczność.
Szukaj własnych metod. Dziewczyny już zaproponowały kilkanaście. Nie masz pomysłu, ochoty? Realizuj każdą po kolei, a może to będzie i Twój sposób.
Pozdrawiam
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 11:46   

Ola2 napisał/a:
Znalazłam sposób na swój żal - modlę się i skarżę do Boga

to strzał w dziesiątkę
odkąd skarżę się Bogu zauważyłam, że Pan Bóg "wreszcie" do mnie mówi :)

Ola2 napisał/a:
Błogosławić mężowi? Ależ tak!! Ale nie we wszystkim, co mąż robi. Grzechu się nie błogosławi.

Olu, nie ma ludzi bez grzechu.
Wszyscy ludzie są grzesznikami.
Błogosław mężowi we wszystkim co robi, a Pan Bóg będzie wiedział co z "tym" zrobić, naprawdę. Pan Bóg jest Mądrym Ojcem. Patrzy na nasze serce.
Błogosławię mężowi, choć (według mnie!) źle robi, ale ufam Bogu, że Go ma w opiece.
Jeśli mąż ma sumienie niepokonalnie błędne (na przykład), to na żaden jego uczynek nie mam wpływu, a on (mąż) w dodatku robi tak, jak sumienie mu "nakazuje" (św.Tomasz)
Zawsze trzeba mężowi błogosławić i patrzeć tylko na swoje serce, bo tak naprawdę do serca innego człowieka ma dostęp tylko On.
Patrzę na swoje czyny, myśli, słowa, intencje, belki, zamysły, uczynki, uczucia, SWOJE i tylko swoje. I odtąd jestem szczęśliwa, bo wolna. Całkowicie wolna, bo swoim życiem zanurzona w Bogu :)
I nic mnie nie zniewala, bo oddałam swoje zniewolenia Bogu.
"Przerzućcie na mnie swoje troski" - powiedział Pan Bóg, bo wiedział jakie ciężkie jest życie człowieka bez Boga-Ojca.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 14:17   

Elu, dzięki za pochwałę mojej modlitwy do Boga. Mam tylko pytanie, czy słowami: "odkąd skarżę się Bogu zauważyłam, że Pan Bóg "wreszcie" do mnie mówi " wyrażasz swoje czy moje zdanie?

Nie ma ludzi bez grzechy" to truizm, więc nie ma, o czym pisać. Nie jestem malutkim dzieckiem, żeby tłumaczyć mi takie rzeczy.

Swoje wypowiedzi na temat błogosławieniu mężowi zakończyłam 23.06. o godz. 15.17, więc żeby nie zanudzać Cię tuż po urlopie, bo widzę u Ciebie wielki zapał do wspierania nas po dłużeszj przerwie, nie będę się powtarzała.

Wolę napisać: Witaj, Elu! Mam nadzieję, ży wypoczęłaś na urlopie i ... cieszę się, że wróciłaś.
Pozdrawiam
 
     
MKJ
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 14:37   

Olu2!

Modlitwa skargi jest bardzo ważna i jak najbardziej na miejscu. To na prawdę strzał w 10. " Blisko jesteś Królestwa Bożego ". Podniosłaś mnie na duchu. Dzięki.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 14:46   

" Blisko jesteś Królestwa Bożego ". Czy masz jakieś MKJ przeczucia, co do mego rychłego odejścia z tego świata "łez padołu"? :mrgreen:
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 15:10   

Ola2 napisał/a:
" Blisko jesteś Królestwa Bożego ". Czy masz jakieś MKJ przeczucia, co do mego rychłego odejścia z tego świata "łez padołu"? :mrgreen:

Witaj Olu!
Królestwo Boże w nas jest. Na tym świecie jeszcze więc... :-D
Dzięki Olu za powitanie, odpoczęłam bardzo mocno i nabrałam sił na wspieranie w Nadziei, bo Nadzieja Boża to najlepsza terapeutka na świecie.

ps. :-) skoro nie ma ludzi na tym świecie bez grzechu, to można
błogosławić osobie, którą się kocha, w tym, co ona robi,
tak jak i nam błogosławią ludzie (a nie jesteśmy bez grzechu)

świadectwo takiego nawrócenia stało się faktem i warto je przytaczać, ale nie warto nad nim dyskutować
Ono (to świadectwo) po prostu jest i jest piękne, jak piękny jest Bóg-Jezus
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 17:43   

Świetnie, że nabrałaś sił na wspieranie w Nadziei, no to może skierowałabyś ją tak trochę w innym kierunku niż ja, bo mi ani nadziei, ani wiary nie braknie, a na forum widzę tyle potrzebujących.
No , to zachwycaj się dalej, ja się czym innym pozachwycam.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 18:35   

Ola2 napisał/a:
Świetnie, że nabrałaś sił na wspieranie w Nadziei, no to może skierowałabyś ją tak trochę w innym kierunku niż ja, bo mi ani nadziei, ani wiary nie braknie, a na forum widzę tyle potrzebujących.
No , to zachwycaj się dalej, ja się czym innym pozachwycam.

Każdy potrzebujący znajdzie na tym forum pomoc dla siebie, choćby czytając to, co jest tu napisane przez tyle lat.
Wciąż znajduję świadectwa odnalezienia relacji z Bogiem.
BO innej drogi nie ma..
Każdy znajduje najpierw relację z Panem Bogiem - spotkanie z Bogiem, własne i osobiste, bardzo intymne.
Gdzie Pan Bóg na pierwszym miejscu, wszystko na właściwym miejscu będzie, choćby pozornie wydawało się inaczej.
Z Panem Bogiem!
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 19:39   

Fajnie, że ciągle odnajdujesz świadectwa odnalezienia relacji z Bogiem. Czy dlatego to napisałaś w kontekście mojej wypowiedzi, że ja również jestem takim świadectwem?
Też uważam, że Bóg na pierwszym miejscu, a nie mąż. Przestawiłam hierachię ważności dokładnie w ten sposób.
 
     
ĆMA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 20:17   

co do świadectwa odnalezienia relacji z Bogiem to odejście mojego męża myśle ze tez miało mnie zbliżyć do Boga niestety będąć z mężem zupełnie zapomnieliśmy o Bogu, wiem jak to"brzmi"ale niestety tak było i jak to mówią "jak trwoga to do Boga" i tak się stalo zaczełam tak naprawde z wiarą się modlić, zaczelam rozumieć słowa którymi się modliłam nie był to bez namiętnie wypowiadany potok słów ale prawdziwa rozmowa z Bogiem, bardzo ale to bardzo żałuję ze w naszym małżeństwie zapomnieliśmy o Bogu, może gybyśmy pamiętali to wszystko by się nie wydarzyło?
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 21:23   

ĆMA napisał/a:
"jak trwoga to do Boga"

bardzo ale to bardzo żałuję ze w naszym małżeństwie zapomnieliśmy o Bogu, może gybyśmy pamiętali to wszystko by się nie wydarzyło?

Jak trwoga to tym bardziej do Boga! I to jest dobre.
Jak w tej pieśni:
"Panie, do kogóż pójdziemy dziś?"
Ćmo, ludzie zapominają o Panu Bogu, ale to nie oznacza, że Pan Bóg zapomniał o nich.
Uświadomienie sobie tej głębokiej Prawdy Miłości Boga do nas wzbudza w nas uczucie wdzięczności za to, a jeśli nie wzbudza, to trzeba spróbować odnaleźć jakoś tę wdzięczność dla Pana Boga za Jego Miłość, którą nam dał w osobie Pana Jezusa.

Olu, myślę, że Twoja relacja z Panem Bogiem jest piękna i zmierzasz w dobrym kierunku.
W kierunku Miłości, skoro masz wiarę i nadzieję..
(na tyle, na ile Cię znam z Twych pisanych słów).
wiara -> nadzieja -> Miłość Wszechogarniająca i przytulająca słabszych od nas, na ten przykład zagubionych i zabłąkanych lub
tych, którzy odwrócili się od Boga
Ostatnio zmieniony przez Elżbieta 2007-07-06, 21:30, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 21:25   

Elżbieta, może Ty potrafisz błogosławić grzech - ja na pewno nie - nie zgadzam się i nie akceptuję. I nie zakłamuję siebie ani innych - zło jest złem i nie można patrzeć na to inaczej.
Skoro mój szanowny grzeszy w taki a nie inny sposób - jego wybór - ja tego pochwalać nie muszę i patrzę realnie bo realne zło mnie dotknęło. I to zło czyni konkretny, żywy, rozumny (podobno) człowiek.
Błogosławić - akceptować wszystko, co robi ktoś inny - można i tak, szukając usprawiedliwienia, jednocześnie zgadzać się, dopuszczać, dawać przyzwolenie na czynienie zła.
Zdaje się, że było napisane "idź i nie grzesz więcej". Może nie rozumiem, ale błogosławieństwa dla grzechu tutaj nie widzę.
Samarytanka również raczej nie została utwierdzona, że stan w którym żyje, również jest dobry.
Ale - może się mylę.........

A to, co tutaj czasami czytam - bezzasadna wiara że każde małżenstwo może być uratowane - czyż nie jest to stawianie męża/żony na pierwszym miejscu? Szantażowanie Pana Boga siłą sakramentu małżenstwa? Wymuszanie na Bogu, żeby zrobił tak, jak my chcemy?

Cuda w codziennym życiu......Hmm, może cud stworzenia świata?
Może ja sobie nie zasłużyłam na oglądanie cudów? Bo jakoś tak się dzieje, że mało ich widzę wokół siebie, wręcz odwrotnie - wokół zwycięża zło, nie dobro. Jedyne cuda z jakimi się spotykam, to cuda przyrody.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 21:45   

elzd1 napisał/a:
Elżbieta, może Ty potrafisz błogosławić grzech - ja na pewno nie - nie zgadzam się i nie akceptuję. .

tak, teraz potrafię "błogosławić", bo Pan Jezus powiedział, aby to robić
rzeczywiście, odkąd to potrafię (uczyłam się pewnie wiele lat)
jestem wolna i szczęśliwa, i moje szczęście nie zależy od innego człowieka tylko od mojego serca powierzonego Bogu w swych słabościach

bez grzechu nie jestem i skoro chciałabym, aby mnie błogosławiono, ja również błogosławię każdemu człowiekowi
każdy grzeszy, nie ma człowieka bez grzechu
ta Prawda pomogła mi otworzyć serce na każdego
różnimy się "tylko" rodzajem grzechu
każdy ma inną słabość
słabość, która nazywa się zdradą jest największym cierpieniem, bo zdrada - jak widzimy na przykładzie w życiu Pana Jezusa - prowadzi na krzyż, krzyż cierpienia
 
     
ĆMA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-07, 10:45   

elzd1 w pełni się zgadzam że ", co tutaj czasami czytam - bezzasadna wiara że każde małżenstwo może być uratowane - czyż nie jest to stawianie męża/żony na pierwszym miejscu? Szantażowanie Pana Boga siłą sakramentu małżenstwa? Wymuszanie na Bogu, żeby zrobił tak, jak my chcemy?"

tez jestem zdania ze nie potrzebnie czesto sie na wzajem nakrecamy, to ze komus sie udalo świetnie ale to nie oznacza ze nasze małżeństwo tez się odrodzi, kto z was ufa ze małzenstwo sie odrodzi to ok spoko, jednak wydaje mi sie ze wiele z was (tak jak i ja zyłam) zyje złudnymi nadziejami i nie dopuszcza do siebie mysli ze Bóg moze nie chce tego co my
pewnie mi sie teraz oberwie no ale cóż takie moje zdanie
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-07, 10:51   

Nie wiemy, czego chce Bóg - to jasne. To jednak nie wyklucza, że nie powinniśmy modlić się o odrodzenie małżeństwa. Ostatnio czytałam książkę o ojcu Pio - jego wielkie dzieło doskonale świadczy o tym, że mamy prawo prosić o co tylko chcemy, o co my chcemy, o cokolwiek chcemy - pewnie, że nie wiemy, czy to jest zgodne z wolą Boga, ale mamy prawo Go prosić o to, o czym marzymy.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8