Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2007-06-18, 10:22 żona, odchodzi do dziwnej wspólnoty
niedziela, 27.05.2007
Czy sprawa Chefsiby jest na pewno zakończona?
Autor: Jacek Święcki @ 15:59
Wielu z czytelników “Tezeusza” zdążyło już chyba zapomnieć, że równo rok temu przeżywaliśmy końcowe wystrzały wielkiej batalii, jaką dwaj jezuici, stojący wtedy na czele Redakcji, wytoczyli liderom (i części animatorów) krypto-protestanckiej wspólnoty charyzmatycznej gromadzącej się w podziemiach wielkiej katolickiej parafii warszawskiego Ursynowa. Trzeba było użyć doprawdy najcięższych armat i niemal wszystko zaryzykować (łącznie z sankcjami kościelnymi), aby ta wstydliwa i skrywana przez długie lata pod korcem sprawa znalazła rozstrzygnięcie przed powołaną niemal równo rok temu komisją biskupią.
Dopiero z dużym opóźnieniem dowiedziałem się, jak zakończyła się cała sprawa. Mianowicie tak, że komisja podjęła trzy ważkie decyzje:
1/ Animatorzy i lider [Jacek Weigl] otrzymali formalny zakaz przychodzenia na spotkania środowe wspólnoty Chefsiba ,
2 / Wspólnota Chefsiba otrzymała zakaz pełnienia posługi muzycznej na mszach św. w parafii Wniebowstąpienia Pańskiego
3 / Nazwa wspólnoty miała być zmieniona (w związku z trwającym jeszcze procesem w kurii w sprawie wspólnoty).
A zatem zwycięstwo? Obawiam się, że nawet jeśli tę szczególną i rozpalającą co niektórych nas “do białości” interwencję “Tezeusza” sprzed roku można uznać za sukces, to jedynie w iście pyrrusowym wymiarze. Trzeba było poruszyć dosłownie niebo i ziemię, aby na końcu jedynie lokalnie i niemal “po cichu” rozwiązać po tylu latach w sumie dość oczywistą sprawę. Dodajmy szczerze: jedną z bardzo wielu licznych sytuacji kryzysowych jakie toczą Kościół w Polsce w związku z penetracją fundamentalistycznej ideologii neoprotestanckiej do licznych wspólnot i grup modlitewnych wywodzących się z Odnowy charyzmatycznej.
Parę dni temu dostałem od przyjaciela z Gdyni wiadomość, którą on z kolei otrzymał z Białegostoku. Alarmujące listy od kilku zrozpaczonych mężów, których żony należą do pewnej wspólnoty oazowo-odnowowej i tam są wręcz zachęcane do zerwania swoich więzi małżeńskich w imię tzw. wyższych racji duchowych. Pisanie listów w odnośnej sprawie do miejscowej kurii ma już 7-letnią historię i trwa aż dotąd. Bez najmniejszego rezultatu. Na czele wspólnoty stoi małżeństwo, które otacza się “doradcami” z pobliskiego kościoła zielonoświątkowego, a księdza pełniącego formalną posługę duszpasterza-opiekuna owinęło sobie wokół palca. Nauczanie liderów jest typowo fundamentalistyczno-protestanckie, a oni sami żądają wobec siebie bezwzględnego posłuszeństwa, ponad posłuszeństwem wobec Kościoła hierarchicznego. Co ciekawe prowadzą także bardzo drogą prywatną szkołę podstawową, do której niemal obowiązkowo muszą uczęszczać wszystkie małe dzieci wspólnotowiczów.
A zatem “Chefsiba bis”? Widzimy sami, jak łatwo możemy znaleźć podobne przypadki niemal wszędzie – i to w całej Polsce – gdybyśmy zechcieli tylko pilnie poszukać. Formalnie katolickie wspólnoty charyzmatyczne funkcjonujące w katolickich parafiach na wzór zielonoświątkowych zborów to jakiś element szeroko zakrojonej strategii, którą kurie biskupie najwyraźniej postanowiły lekceważyć przynajmniej dopóty, dopóki nie zdarzy się taki dramat jak oficjalne zerwanie z Kościołem lub też psychomanipulacja stanowiąca bezpośrednią pożywkę dla działań prokuratorskich (jak to się działo 3 lata temu w Raciborzu).
Ks bp Andrzej Siemieniewski i związane z nim (zasadniczo wrocławskie) środowisko redagujące Katolicką Stronę Apologetyczną (KSA) już od sześciu lat alarmują różne oficjalne i “półoficjalne” gremia powołane do czuwania na kształtem katolickiej Odnowy w Duchu św. w Polsce, ale jak na razie z dość mizernym skutkiem. Wydaje się nawet, że gremia te opędzają się przed wszelkimi złymi informacjami ze świata charyzmatycznego niczym od natrętnych much i nie chcą przyjmowac do wiadomości nawet bardzo “oczywistych” faktów.
Do czego może doprowadzić podobna taktyka, można się było naocznie przekonać po przebiegu XIV ogólnopolskiego czuwania Odnowy w Duchu Świętym, które tydzień temu miało miejsce, podobnie jak w poprzednich latach, na Jasnej Górze. W sobotę 19 maja przed południem ponad 100 tysięcy zebranych polskich katolików zaangażowanych w odnowę i dziesiątki tysięcy odbiorców transmisji na żywo w Internecie mogło ze zdumieniem przysłuchiwać się konferencji propagującej żywcem neoprotestanckie koncepcje zbawienia i zaangażowania ewangelicznego w wykonaniu liderki wspólnoty, którą jeden z moich jezuickich przyjaciół [znający sprawę z autopsji] nie zawahał się zakwalifikować jako “niebezpieczna sekta” już 3 lata temu. Była to w istocie kompilacja nauki zielonoświątkowego pastora Wilkersona, pełna amerykanizmów w rodzaju “standardy Królestwa Bożego”, czy tak kuriozalnych określeń jak “Piotr dostrzegł, że w Jezusie są nowe możliwości”.
Na domiar zaraz po konferencji miała miejsce adoracja Najśw. Sakramentu podczas której pewna wspólnota z Żyrardowa wydobywała z siebie histeryczne wezwania do “radykalnego chrześcijańskiego zaangażowania” na tle pojękiwań i spazmatycznego bełkotu, który zapewne miał wiele z ekstatycznych proroctw pogańskiej Pytii, ale zgoła nic z Ducha Świętego. Atmosfera ze środowych spotkań już nieistniejącej wspólnoty “Chefsiba” – teraz przeniesiona na wały Jasnej Góry! Oto koszt wieloletnich zaniedbań, koszt lekceważenia niepokojących zjawisk na poziomie parafialnym w imię podbijania sobie coraz wyżej “charyzmatycznego bębenka”.
Piszę to jako zaangażowany od ponad 20 lat uczestnik katolickiej Odnowy w Duchu Świętym, Odnowy, której sam zawdzięczam tak wiele, ale z którą zetknąłem się najpierw we Francji, a nie w Polsce. Jest mi wstyd za to co się działo w sobotę rano pod szczytem Jasnej Góry, nawet jeśli zarówno w piątek jak i w sobotę po południu czuwanie miało zupełnie inny przebieg (tak dobry i owocny jak w poprzednich latach). Te odczucia nie są jedynie moimi własnymi odczuciami, skoro jeden z członków komitetu organizacyjnego XIV Czuwania (zastrzegający sobie anonimowość) otwarcie przyznał w mailowej wymianie wrażeń, że kwestionowana część czuwania była “bardzo słaba” i w zasadzie stanowiła “kompromitację Odnowy”...
Zesłanie Ducha Świętego… Języki ognia nad uczniami… Obraz jakże bliski każdemu, kto przeżył osobiste spotkanie z Jezusem i Jego Duchem w Odnowie charyzmatycznej, otrzymując radosne, bliskie entuzjazmu, doświadczenie bezwarunkowej Miłości Bożej. To wszystko jest dobre i piękne. Ale pod pewnym warunkiem, który z niezwykłą przenikliwością opisuje biskup Siemieniewski w swojej książce “Ogień w Kościele”:
“Zdarza nam się niekiedy zwiedzać wielkie gmaszysko, które w dawnych wiekach służyło za siedzibę bogatego rodu. Z tamtych właśnie czasów pochodzą w szacownej budowli piękne salony z bogato zdobionymi kominkami. W jesienne wieczory, gdy zimne wiatry sprawią, że salony stają się mocno wychłodzone, niejednemu przychodzi na myśl wizja płomieni wesoło migoczących w głębi kominka. Jakże rozgrzałyby wyziębione wnętrze, ileż ciepła i światła wniosłyby w życie mieszkańców tych sal! Co by się jednak stało, gdyby ktoś – zamiast trudzić się nad rozpalaniem ognia w przeznaczonym na to miejscu – zgromadził na dywanie na środku salonu kilka zabytkowych foteli, dorzucił ze dwa wyściełane krzesła, do tego dołączył parę obrazów zdjętych ze ścian – i w ten sposób przystąpił do ogrzewania wyziębionej sali?… Przez kilka godzin można by cieszyć się sukcesem: na pewno zrobiłoby się trochę cieplej i wieczór upłynąłby nieco milej.
Dopiero przebudzenie następnego dnia przyniosłoby zupełnie inne wrażenie. Spojrzenie wokół ujawniłoby smętny stan salonu: po zabytkowych fotelach zostało kilka gwoździ, obrazy z dawnych epok zamieniły się w stertę popiołu, w dywanie na środku zieje wielka dziura. A i ogień jakoś szybko zniknął, i – jak się zdaje – w salonie znowu jakby wieje chłodem. Na pewno wtedy pojawiłoby się pytanie: czy podniesienie temperatury wychłodzonego pomieszczenia takim kosztem na pewno jest zgodne z zamiarami właściciela domu? Czy nie lepiej było na początku rozejrzeć się za miejscem przewidzianym dla płomieni przez konstruktora gmachu? Czy nie lepiej było najpierw znaleźć w salonie kominek? Pojawiłaby się też refleksja: popiół i zgliszcza to nie wina płomieni ani nie wina budowniczego salonu…
[...]
Płoną w takim ognisku meble Tradycji i mądrość Ojców Kościoła, wrzuca się do ognia cenne obrazy liturgii i tradycyjnych form modlitwy, w imię zasady: wszystko wolno, gdy szuka się duchowego rozgrzania i gdy nagrodą ma być duchowy power. Dziki ogień zostawia po sobie znacznie mniej jedności, mniej pokoju i mniej duchowego zbudowania, niż było przed nim.”
Ilu znajdzie się odważnych strażaków gotowych gasić podobne pożary z poświęceniem swojego czasu, reputacji a może i życia? To nie pytanie do Ducha Świętego, to pytanie do każdego z nas.
Pozdrawiam
_zosia_ [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-19, 09:01
Mialam okazje poznac polska odnowe (do tej pory wlos mi sie jezy na glowie) i francuska (na szczescie - ku pokrzepieniu,ze mozna normalnie).
MKJ [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-19, 10:00
OLU2 Zosiu,
Temat jest ważny. Nie mam wielkiego rozeznania w Odnowie z Duchem Świętym. Moje doświadczenia sa dobre i relacje z nimi są ubogacające.
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-20, 20:45
I ja zachodzę do Odnowy na adoracje Najświętszego Sakramentu, w kościele w obecności księdza....to normalna modlitwa ...nie ma sie czego przyczepić !
Wiem, że sa sekty w Polsce, które się podaja za odnowę i mnie przestrzegano. Ważne , żeby byc w kościele i żeby ksiądz , wyznaczony opiekun.
Siostry Betanki z Kazimierza, chyba przegięcie...no..niby kościół i ksiądz też....ale nie nam osadzać. EL.
bajka [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-20, 20:58
EL. napisał/a:
Siostry Betanki z Kazimierza, chyba przegięcie...no..niby kościół i ksiądz też....ale nie nam osadzać. EL.
Hmmm... co do sióstr Betanek to akurat wiadomo - matka rpzełożona zaczeła miec osobiste objawienia, rozmiawała z Duchem Świętym. Wypowiedziała posłuszeństwo biskupowi. Sprawa jest jasna. Prawdziwe objawienia nigdy nie prowadzą do buntu wobec Kościoła.
Ola2 [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-20, 22:33
Przepraszam, zapomniałam podać źródła, z którego pochodzi artykuł: K a t o l i c k i S e r w i s A p o l o g e t y c z n y.
Tu nie chodzi o El o czepianie sie tylko jest napisane KU PRZESTRODZE. Ksiadz nie zawsze niestety jest gwarantem normalnosci.
MKJ [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-22, 09:22
Olu, El, Zosiu!
Przypomnijcie sobie, że nawet święty Honorat miał szczególny problem z mariawitami a owocnie założył tyle zakonów franciszkańskich i jest wyniesiony na ołtarze.
Podobnie się zdarza i zdarzało z wieloma ruchami w Kościele. Sam z wielkim szacunkiem i estymą odnoszę się do Odnowy w Duchu. Kocham moją Drogę Neokatechumenalną, podziwiam Siostry i Braci z ruchu Rodzin Nazaretańskich. Kościół Domowy, ruch focolari, Opus Dei to bezsprzecznie wielkie bogactwo Kościoła – czy tam nie ma nigdy błędów a nawet grzechów oczywiście, że tak dobrze nie jest.
Ostrożność podejścia – i osobiste staranne badanie oraz mocne i posłuszne wsłuchiwanie się w głos urzędowego Kościoła to właściwe podejście.
A wiecie, za co siedział Ojciec Ignacy Loyola w wiezieniu inkwizycji kilka razy, a ot za to ze udzielał Ćwiczeń Duchownych jako osoba z laikatu oraz głosił Ewangelię na ulicach. Oddawał się w ręce sędziów i przedstawiał im swoje Ćwiczenia – badali, badali i powiedzieli nic złego w nich nie ma, ale jeśli chcecie głosić Słowo Boże to musicie się kształcić – i tak pozostało do dzisiaj.
[ Dodano: 2007-06-22, 09:25 ]
Wdzięczny jestem Oli za poruszenie tego tematu.
bajka [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-22, 22:25
MKJ napisał/a:
Olu, El, Zosiu!
Przypomnijcie sobie, że nawet święty Honorat miał szczególny problem z mariawitami a owocnie założył tyle zakonów franciszkańskich i jest wyniesiony na ołtarze.
Podobnie się zdarza i zdarzało z wieloma ruchami w Kościele. Sam z wielkim szacunkiem i estymą odnoszę się do Odnowy w Duchu. Kocham moją Drogę Neokatechumenalną, podziwiam Siostry i Braci z ruchu Rodzin Nazaretańskich. Kościół Domowy, ruch focolari, Opus Dei to bezsprzecznie wielkie bogactwo Kościoła – czy tam nie ma nigdy błędów a nawet grzechów oczywiście, że tak dobrze nie jest.
Ostrożność podejścia – i osobiste staranne badanie oraz mocne i posłuszne wsłuchiwanie się w głos urzędowego Kościoła to właściwe podejście.
A wiecie, za co siedział Ojciec Ignacy Loyola w wiezieniu inkwizycji kilka razy, a ot za to ze udzielał Ćwiczeń Duchownych jako osoba z laikatu oraz głosił Ewangelię na ulicach. Oddawał się w ręce sędziów i przedstawiał im swoje Ćwiczenia – badali, badali i powiedzieli nic złego w nich nie ma, ale jeśli chcecie głosić Słowo Boże to musicie się kształcić – i tak pozostało do dzisiaj.
[ Dodano: 2007-06-22, 09:25 ]
Wdzięczny jestem Oli za poruszenie tego tematu.
MKJ - czy Droga Neokatechumenalna ma juz zatwierdzony statut ??? Bo z tego co pamiętam, Watykan był dosyc nieufny i nie zatwierdzał go dłuzszy czas...
MKJ [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-23, 09:03
Bajka!
Dziękuję za pytanie.
Droga Neokatechumenalna posiada Statut zatwierdzony przez Ojca Świętego JP II na pięć lat na okres próby. W tym roku - spodziewamy się dalszych decyzji Ojca Świętego B XVI. Z rok lub dwa temu dostaliśmy wytyczne od B XVI i naprawdę odczuwamy opiekę Następcy Świętego Piotra i wielu biskupów. Te ostatnie zalecenia liturgiczne bardzo dobrze służą Drodze. Tak to odbieram.
Jeśli Siostry i Bracia na Drodze nie byliby posłuszni biskupom proboszczom to byłoby źle. In Gremio jednak naprawdę uczymy się posłuszeństwa wypływającego z miłości Jezusa do Jego Oblubienicy Kościoła.
Nawracamy sie i nabywamy zrozumienia Bożego wezwania bardzo powoli. Na Drodze widać to bardzo dobrze.
PS. Jeśli B XVI wysłał 200 rodzin na misje ( tzn. ok 200 x 8 luda) nieco więcej jak pół roku temu, jeśli jest około 130 seminariów Redemptoris Mater w świecie, jeśli Arcybiskup melchicki w Palestynie ostatnio zwrócił się do odpowiedzialnych za Domus Galilus - o otwarcie Drogi w obrządku melchickim, jeśli Przewodniczący konferencji Episkopatu Indii ks kard. Telesfor (?) też zdecydowanie otworzył Drogę w Indiach w tych dniach, to są to jakieś oznaki błogosławieństwa Bożego. A my na Drodze wiemy że jesteśmy grzesznikami.
[ Dodano: 2007-06-23, 09:08 ]
Bajka!
Osobowo - Droga stoi małżeństwami.
Ola2 [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-23, 10:25
To jaki Ty masz problem z żoną? W jakiej wspólnocie jest Twoja żona? To że w jakiejś wspólnocie w miejscowości X jest o.k., nie oznacza że automatycznie w miejscowości Y też jest dobrze, bo może coś im się wypaczyło.
MKJ [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-23, 10:56
Olu!
Problem żony i Jej "szczególny charakter" wspólnotowy z księdzem i nauczanymi biblijnie to odrębna sprawa.
Rozumiem, iż mówiąc o wspólnotach X,Y masz na myśli wspólnoty Drogi. Taką ogólną trudność i przeszkody można odnieść do każdego powiewu Ducha.
Oczywiście wspólnoty Drogi mają swoje problemy jak każde dzieło Boże. Czasami źródłem problemów jest wspólnota, czasami są one mieszaniem węża starodawnego z zewnątrz od swoich czasami od obcych. Wspólnoty stają się silne wiarą i zaufaniem Duchowi Świętemu jeśli takie doświoacdzeie jest przemienione w "krzyż chwlebny". Pozwolę sobie takiej figury słowenj uzyc.
Mam doświadczenie zmian w czasie na Drodze i ono jest pozytywne mówiąc zwyczajnie. Gdyby takiego doświadczenia nie miał to by mnie na Drodze nie było.
Serdecznie pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez MKJ 2007-06-23, 11:08, w całości zmieniany 1 raz
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-23, 11:07
MKJ
A ja myślę że to łączy się z faktem, że wspólnota źle działa - że coś złego tam się dzieje.
Przecież członkowie wspólnoty widzą co się dzieje. A skoro nie reagują - to również budzi zdziwienie - dlaczego?
Chyba jednak działalność tej wspólnoty nie do końca jest zgodna z nauczaniem kościoła.
bajka [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-24, 21:27
Moje doświadczenia z Drogą też nie są najlepsze. To była wspólnota zamknięta na innych, na ludzi spoza Drogi. Tak, MKJ - masz rację - Droga małżeństwami stoi. Ale - czego ja doswiadczyłam - małżeństwami ludzi z Drogi. "Obcych" się nie wpuszcza. DZiwnych manipulacji doswiadczyłam w związku ze zwiazaniem się swego czasu z mężczyzną z Drogi. Wtedy cierpiałam, teraz wiem, że Bóg mnie uchronił, bo nie zniosłabym aż takich ingerencji w moje/nasze życie.
Stąd moja wielka nieufność i ostrożność. A Twój przypadek, niereagowania ludzi ze wspólnoty na związek (no tak!) Twojej żony i kapłana (kapłana czy zakonnika ?) tylko mnie w tym przekonaniu utwierdza.
MKJ - Twoja wspólnota pozwala na zgorszenie. Aprobowanie sytuacji, gdy żona opuszcza męża a opiekuje się księdzem to przyczynianie się do siania zgorszenia ! A wiesz, że gorszenie maluczkich to grzech ? Pozwalacie na zgorszenie MKJ. Dobrze widzisz - gdy tutaj, na forum, piszą osoby chcące zdradzić, od razu dostają krótką odpowiedź: nie wolno, ślubowałaś. Reakcja jest czytelna. A w Twojej wspólnocie ? Niby nie wolno,ale jednak wolno... Czy to jest zgodne z nauką Chrystusa ? Wszak powinniście być zimni albo gorący. Wasza mowa powinna być TAK TAK, NIE NIE.
Czy Twoja wspólnota broni Twojego małżeństwa ? A Ty jeszcze na to się zgadzasz ! Dlaczego ? Bo zostałbyś wykluczony ? Bo gdybyś Ty odszedł, Twoja grupa nie weszłaby "na wyższy stopień wtajemniczenia" ? MKJ - to jest manipulacja...
[ Dodano: 2007-06-24, 21:33 ]
MKJ napisał/a:
Problem żony i Jej "szczególny charakter" wspólnotowy z księdzem i nauczanymi biblijnie to odrębna sprawa.
Nie jest to MKJ odrębny problem. To podstawowy problem. Że Twoja wspólnota zezwala na takie zachowania. To świadczy o wspólnocie. Równiez o tym, że manipuluje ludźmi, skoro i Ty uwierzyłeś w taki stan rzeczy...
Anula [Usunięty]
Wysłany: 2007-06-24, 22:26
Gdzies ostatnio czytałam ,że osoba będąca w zwiazku małżeńskim a chcąca angazowac się w życie jakiejś wspolnoty - moze to zrobić tylko za zgoda współmałżonka i w takim stopniu na jaki małzónek pozowli .
Swego czasu , jeszcze w liceum kilka moich koleżanek zaangazowało sie w Grupe Odnowy ....Niestety ta grupa nabrała złego wiatru w żagle i zboczyła z kursu . Sektą się stała , pani animatorka zbytnio wczuła się w role i jak żaden ksiadz w naszym mieście nie chciał podjać się opieki na tą grupą to wszyscy przenieśli się do innego miasta . Ten kto próbuje sie wydostać z tej grupy jest ponoć prześladowany ....
Teraz mam okazje bywac na modlitwach organziowanych przez grupe Odnowy w mojej parafii i Chwała PAnu że mogę tam bywac . Jest cudownie i to dzięki takim modlitwom proces mojego zdrowienia nabrał tempa .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum