Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Elżbieta napisała:"
Są ludzie wyznający inne wartości, i to my mamy z nimi problem, a nie oni z nami."
Muszę poprawić, bo widzę teraz jak wielkich skrótów myślowych można użyć.
"My mamy problem z nimi - naszymi myślami, naszym przeżywaniem, naszymi emocjami, odnoszącymi się do ludzi i sytuacji."
Przepraszam za zamieszanie!
_zosia_ [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-28, 13:42
Ja bylam zniesmaczona o wiele wczesniej, zanim pojawili sie "my" wieloma tekstami i szczerze mowiac "atak" na nich za bardzo mnie nie zdziwil. Dlatego tez nie pali mi sie na rekolekcje sycharowe.
_zosia_
Marynia [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-28, 14:44
M&M, będę się za Was modlić, abyście wytrwali w podążniu za Bogiem...
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-28, 15:53
Bardzo mi się podoba to, co napisała Maria Anna. Zgadzam się w 100%. Kiedyś ktoś tu napisał, że powinno nas zapraszać się do prowadzenia kursów przedmałżeńskich - bo wiemy już, co się w małżeństwie liczy, gdzie nie można popełnić błędów. Na pewno wielu narzeczonych oburzyłoby się - jak ktoś, kogo rodzina uległa rozpadowi, może mówić o małżeństwie. Ale może. Chyba przyznacie rację.
M&M chcą jechać na rekolekcje. Czemu nie moga zobaczyć, co się może zrobić dla współmałżonka? Czemu nie mogą zobaczyć, jak cierpi druga osoba, gdy współmałżonek ją opuszcza? Przecież to wspaniała nauka zycia, wspaniałe świadectwo!
Kiedyś nie znałam żadnego rozbitego małżeństwa - tak bliżej. Może gdybym takowe znała, wiedziałabym, czego robić nie można, jak trzeba postępować.
I jeszcze jedno - kochanka mojego męża powiedziała kiedyś do mnie - "Wiesz, uczę się bardzo dużo na twoich błędach, nigdy w związku z twoim mężem takich błędów nie popełnię". Pomóżmy M&M zbudować wspaniałą rodzinę.... Nie na ich własnych błędach, niech się uczą od nas...
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-28, 16:16
Wan.ona może Twoich błędów nie popełnić,ale za to może popełnić setki innych.......
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-28, 16:46
Moniko i Marcinie.
Nikt Was tutaj nie oceniał, nie potępiał.
Szkoda, że mój sprzeciw zrozumieliście jako atak na Was. Rozumiem, że przeżywacie ciężkie chwile. Tylko dobrze by było, żebyście postarali się i mnie zrozumieć. Was spotkało nieszczęście, pewnie nie mieliście na to wpływu, pewnie nikt nie jest winien. Ktoś może powiedzieć: widocznie Bóg tak chciał. Ja nie wiem, nie sądzę, żeby Pan chciał kogoś przybliżyć do siebie, zsyłając na niego nieszczęście. Nie umiem wczuć się w Wasz ból.
Ale i Wy nie odczujecie tego co ja, mój mąż zranił mnie bardzo boleśnie, najbliższa osoba, od której miałam prawo oczekiwać miłości - wbiła mi nóż w plecy. To również jest ból, może tym bardziej trudny, że była to przemyślana, świadoma decyzja mojego męża po wielu latach małżeństwa. Czy też mam oskarżać Boga?
Nie chciałam Was urazić. Po prostu, jak pisałam wcześniej, to forum, Wspólnota, ludzie - to jest mój azyl, tu uciekam, gdy nachodzą mnie złe myśli, tu mogę być szczera, płakać i krzyczeć, odkrywać swoje myśli i uczucia. Cieszyłam się na to spotkanie, pośród uczestników nabieram siły, wzmiacniam się i wciąż na nowo uczę się zawierzyć Bogu. Niestety, nie jestem gotowa na spotkanie z Wami.
Piszecie o swoich emocjach. Ale i mną kierują emocje, wciąż jestem obolała i bardzo, bardzo nieufna. Zresztą, postawa trwania pomimo odejścia jednego z małżonków wciąż budzi ironiczne uśmiechy w społeczności. Również i obawa przed wyśmianiem spowodowała, że przedstawiłam swoje zastrzeżenia.
Zanim napisałam swój pierwszy post, długo myślałam. Mam przyjaciółkę, której córka jest w sytuacji takiej jak Wasza, również bez ślubu kościelnego. Ale ta dziewczyna chciałaby, tylko jej cywilny mąż nie chce. Wiem jak ta dziewczyna cierpi, chociać na pozór, z zewnątrz tego nie widać.
Mam dorosłą córkę, o niej też myślałam. I nie wiem czy ona również pewnego dnia nie oznajmi mi, że rozpoczyna wspólne życie bez ślubu. Byłoby to dla mnie trudne, ale przecież bym jej nie odrzuciła.
Naprawdę, przykro mi, że była cała ta dyskusja, może, gdyby Wasz post nie był tak oschły, obcesowy, być może całej tej sytuacji by nie było. Ale nie chcę gdybać, już za późno.
Jak wcześniej pisałam, nie będzie mnie na tym spotkaniu. Jeżeli P.Guzewicz wyrazi zgodę, mam nadzieję, że wykłady będą dostępne na naszej stronie internetowej, tak jak poprzednie. I wysłucham ich spokojnie, w domu, bez emocji i niepotrzebnego napięcia.
Życzę Wam spokoju. I wszystkiego co najlepsze.
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-28, 18:24
[quote="elzd1"]Moniko i Marcinie.
Nikt Was tutaj nie oceniał.
( wykasowałam cytaty...)
Pierwsze zdanie Nikt Was tutaj nie oceniał ,nie jestem przekonana...
Po prostu nie oddzieliłaś człowieka grzesznego od grzechu...
Nie wiem jaką miarą oceniasz...ale to nie jest miara Boża!
Przepraszam, Elzd 1,ze tak ...
Nie tylko ich uraziłas delikatnie pisząc , ale mnie również, ponieważ jestem członkiem tej wspólnoty , a dla mnie najważniejsza jest wola Boża, a ON pochyla sie każdego dnia nad KAżDYM człowiekiem.
Nie chce juz więcej dyskutowac w tym temacie...
Jest mi zupełnie, zwyczajanie bardzo smutno...
dotta [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-28, 20:59
WANBOMA - popieram! Też żadnej rozbitej pary wcześniej nie znałam, a rozpad mojego małżeństwa, sądzę, że uratował co najmnie ze 2 inne...
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-28, 22:14
Bardzo Ciebie Mirela przepraszam. I każdego, kto poczuł się urażony.
Nie rozumiem co prawda za co, ale przepraszam.
Cóż, mam inną wizję Wspólnoty, już o tym wspomniałam.
"a ON pochyla sie każdego dnia nad KAżDYM człowiekiem."
Tym razem poprosiłam, by pochylił się nade mną. Może prosiłam o zbyt wiele?
Pozdrawiam. Elżbieta.
------------------------------------------------
Uśmiechu, jak szybko gaśniesz,
radości, jakże uciekasz,
wciaż szatan z aniołem gra w kości
o biedne serce człowieka.
[x.J.Twardowski]
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-29, 06:48
[quote="Mirela"]
elzd1 napisał/a:
Moniko i Marcinie.
Nikt Was tutaj nie oceniał.
( wykasowałam cytaty...)
Pierwsze zdanie Nikt Was tutaj nie oceniał ,nie jestem przekonana...
Po prostu nie oddzieliłaś człowieka grzesznego od grzechu...
Nie wiem jaką miarą oceniasz...ale to nie jest miara Boża!
Przepraszam, Elzd 1,ze tak ...
Nie tylko ich uraziłas delikatnie pisząc , ale mnie również, ponieważ jestem członkiem tej wspólnoty , a dla mnie najważniejsza jest wola Boża, a ON pochyla sie każdego dnia nad KAżDYM człowiekiem.
Nie chce juz więcej dyskutowac w tym temacie...
Jest mi zupełnie, zwyczajanie bardzo smutno...
"nie oddzieliłaś człowieka grzesznego od grzechu"
Mirelo, nie każdy to potrafi i nie jest to łatwe dla wszystkich, aby widzieć tę różnicę.
Mogłabym powiedzieć tak: ludzie na forum uczą się tego dopiero.
Ponieważ, kiedy ktoś krzywdzi, najpierw zaczynamy siebie bronić i chronić, a potem dopiero możemy wyjść spoza siebie i spojrzeć na innych z miłością.
Mirelo, zobacz, jak wiele napisałaś o Elzd, jaka ona jest, jaką ma miarę.
Lecz pośród kłębowiska uczuć trudno spojrzeć zawsze w sposób właściwy, a wiesz, że Elzd przeżywa mocno swoje trudności, bo pisze bardzo długo na forum, nie ukrywa swojego bólu i pisze o nim, pisze, jak jej ciężko i trudno - czytałaś jej historię, znasz ją osobiście.
Żyć we wspólnocie jest bardzo trudno. Jednak pocieszające jest to, że można się nauczyć tak żyć.
Lecz, tam gdzie jest krzywda, tam najpierw zaczynamy chronić siebie.
Elzd, nie zrozumiała, być może, na samym początku, kim są ci ludzie, myślała, być może, że mają sakramentalnych małżonków gdzieś pozostawionych i skrzywdzonych.
Nawet po wyjaśnieniu Andrzeja czułam, że ma jeszcze ból w sercu czytając posty, które napisała. Mogła czuć, co czuła, możliwe jest takie kłębowisko uczuć w nas (o takim kłębowisku uczuć wiele pisze jezuita, Józef Augustyn)
Najważniejsze teraz, skoro jest deklaracja nie przyjechania z obu stron - najważniejsza teraz - pozostaje tylko modlitwa, skoro pobyt ze sobą nawzajem jest utrudniony i wiara w to, że Pan otoczy i wysłucha każdego tego maluczkiego, którego polecamy.
Więc mimo braku wzajemnego spotkania pozostaje łączność duchowa - poprzez wzajemną modlitwę, którą zresztą tak wiele osób już obiecało.
Może więc tak miało być, że --MY-- i Elzd potrzebują TYLKO naszej modlitwy.
Ze swej strony zapewniam takową.
Z Panem Bogiem.
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-29, 08:49
Elżbieto dziękuję Ci za ten post.
Przemyślę dogłębnie, zapewne postawię sobie wiele pytań wobec samej siebie.
Jeszcze raz Ci dziękuję:)
ELZD 1 Ciebie przepraszam, wybacz moja słabośc ...
Pozdrawiam serdecznie:)
Bietka [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-29, 11:13
[quote="bajka"
zrozumiał swój błąd czyli co ? pragnie powrócić do małżonka sakramentalnego ???
PS. napiszę szczerze - gdybym miała jechać na te rekolekcje, źle czułabym się widząc obok siebie niesakramentalną pare. Dlaczego ? Bo myślałabym: czy żona (sakramentalna) przez to cierpi ? Kto kogo zostawił ? co czuje ta druga połówka ?
[/quote]
Ja tylko formalnie w sprawie dokładnego czytania tego co napisali inni.
Gdzie w słowach"MY" można wyczytać, że wcześniej z kimś innym związali się sakramentem małżeństwa?? Może to jest ich pierwszy związek, tyle, że cywilny dlatego "niesakramentalny".
[ Dodano: 2007-09-29, 11:17 ]
EL. napisał/a:
Zycie w konkubinacie...to tak na probę ?? Bez Boga?? A zycie seksualne przed ślubem, czy to aby nie grzech ? Tadeusz zaprasza i proponuje osobny pokoj....czy to nie aby przyzwolenie na grzech ?
Ale właśnie dlatego Tadeusz proponuje im osobne pokoje, osobno dla niej i osobno dla niego.
Chyba na siłę szukasz argumentów dla "przeci", że nawet te pozytywne krytykujesz.
Ola2 [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-29, 14:20
"Ja tylko formalnie w sprawie dokładnego czytania tego co napisali inni."
Oj, Bietko, Bietko. Nie zarzucaj innym tego, co sama robisz, czyli czytanie po łebkach.
Kwestia niesakramentalności My została już wyjaśniona i nie o to chodzi w tej dyskusji.
Agnieszka [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-29, 21:39
My drodzy!!!
Pozdrawiam Was serdecznie, pomodlę się za Was i mam ogromną wiarę,że uda Wam się zwycięsko wyjść z tego kryzysu.
Z wypowiedzi niektórych forumowiczów możnaby wywnioskować, że gdybyście szybciutko wzięli ślub kościelny i przyjechali na rekolekcje to byłoby gitarrrrra.Nie ma grzechu, nikt nikogo nie gorszy , a że wzięliście ślub w kryzysie.....
Myślę, że jesteście na dobrej drodze. Są trudności, ale tak bywa. Często jest tak,że jak człowiek zaczyna się nawracać to zaczynają się piętrzyć trudności. Zło robi się bardzo aktywne widząc, że człowiek mu się wymyka.
Szukajcie Boga z całego serca a Go znajdziecie, "Troszczcie się najpierw o Królestwo Niebieskie a wszytko inne będzie Wam dodane"
Branie ślubu w kryzysie byłoby bez sensu, obawiam się ,że szybko zasililibyście szeregi małżonków w kryzysie ( chociaż....byłaby jedna korzyść, moglibyście bez przeszkód przyjechać na rekolekcje ) przepraszam za czarny humor..
Pozdrawiam serdecznie.
P.S . Czekamy na relację z wesela , conajmniej tak hucznego jak w Kanie Galilejskiej.
Ada [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-30, 10:47
Elu i MY
jestem pewna , ze byloby cudownie gdybyście jednak przyjechali na "rekolekcje".
Bez Was będzie smutno.
Eluniu bardzo Ciebie lubie i podziwiam - jadąc na REKOLEKCJE myślałam przede wszystkim o Tobie bo Ty jestes moją przewodnią "duszą" , bo Ty opowiadając mi o wczesniejszych rekolekcjach zaszczepiłas we mnie chęć poznania tej atmosfery i przyjaciół, których znam tylko z forum i z Twojego opowiadania.
Nigdy nie byłam na rekolekcjach to bedą moje pierwsze rekolekcje w życiu nie wyobrażam sobie aby Ciebie tam nie było.
W tej dyskusji zostało wszystko wyjasnione.
Elu MY
Wasz udział w rekolekcjach będzie dowodem "chrzescijańskiego przebaczenia" .
Bez Was będzie nam wszystkim przykro.
Jesteśmy jedną RODZINĄ i jak w rodzinie przytulmy się wszyscy do siebie.
Myśle , ze okazja naszego spotkania na rekolekcjach jest szczególną okazją wspólnego pobytu i zbliżenia nas do siebie i do Boga.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum