Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2006-11-19, 23:26 Wiara....wszystko jest mozliwe.
Witam wszystkich,ktorzy zechcieli zajzec tutaj. Mam nadzieje,ze po przeczytaniu n/wym. autentycznej z mojego zycia opowiesi zaczniecie pozytywnie spogladac na Wasze niedoskonale zwiazki.
Pewnego dnia cos mnie tknelo,postanowilem wejsc na czat katolicki, na ktorym chcialem porozmawiac z jakas osobom o swoim zablakanym zyciu. Niestety nie znalazlem nikogo oprocz jednej mlodej osoby o nicku "aniolek ania",ktora wydala sie mila i madra osobka.Opowiedzialem je poniekad o swoim zyciu,ale w pewnym momencie stwierdzilem,ze chyba wole o tym poromaiwac z siostra zakonna.
Troche nie wierzylem w to,ze ktos bedzie w stanie mi pomoc poprzez lacza internetowe,ale cos mnie tknelo i sprobowalem pokrotce opowiedziec o moim podlym zyciu.Wtedy napisalem do siostry zakonnej,ktora znalazlem w internecie.Ta siostra byla jedna z osob,ktore pomogly mi powrocic na lono rodziny. Jakis czas temu mialem w zyciu wszystko,kochajaca zone,rodzine,domowe cieplo i duzo wiary.Naprawde nie brakowalo mi,a wlasciwie Nam niczego.Jednak jednym czynem stracilem wszystko co mialem.Stracilem za sprawa swojej glupoty...dopuscilem sie ciezkiego grzechu jakim jest zdrada.Moja zona jest naprawde wspaniala kobieta.Znamy sie juz 9l.w zwiazku malzenskim jestesmy od 4l.(rocznica minela w sierpniu)Ona potrafila mi przbaczyc.Natomiast Ja nie umialem tego przyjac i brnalem dalej w slepa dla mnie droge.Zaniedbalem swoja rodzine,niewspominajac juz o tesciach,ktorych bardzo szanuje,ale mi WSTYD! Zaniedbalem rowniez Boga,choc czasami probowalem polaczyc sie z Nim modlitwa,rozmowa. NIe potrafilem sobie poradzic,nie potrafilem odejsc od tej kobiety,z ktora zdradzilem zone,CHOC BARDZO CHCIALEM MIEC TYLE SILY,BY TO UCZYNIC! Wiele osob
sobie myslalo,ze w tym zwizku nieformalnym bylem szczesliwy,a tak naprawde wcale tak nie bylo.... czesto kiedy o tym wszystkim myslalem,a nawet kiedy pisalem,splywaly mi po polikach lzy z oczu.Wstyd sie przyznac,ale tak wlasnie bylo. Wiem,ze zle zrobilem,przyznaje sie do tego,ale wtedy nic nie potrafilem z tym zrobic.To byl wlasnie moj problem,moj WIELKI problem,moj krzyz.
Chyba potrzebowalem przed kims nieznanym opowiedziec o swoim nedznym,zaklamanym i podlym zyciu.Teraz wiem,ze bylo to bardzo potrzebne.Pomoglo.Odezwaly sie do mnie wtedy osoby,ktore bardzo mi pomogly, mowiac do mnie dobre slowa.
Ktoregos pieknego,slonecznego i wczesnego dnia,kiedy przyjechalem do pracy,okazalo sie,ze mam przyjsc pozniej,ze pracuje od pozniejszej godziny. Korzystajac z okazji,ze byla to niedziela,udalem sie do Kosciola.Tam spotkalem swietnego spowiednika,ktory mi pomogl,pomogl zawrocic z tej slepej drogi.Tego dnia wrocilem do zony.Odszedlem od tamtej kobiety.Nie bylo latwo,bo z kazdym dniem oddalalem sie od tej wlasciwej drogi. Tego dnia udalo mi sie wrocic i do dnia dzisiejszego,choc nie zwasze jest "kolorowo",to probujemy z zona i pomoca Boza odbudowac to,co kiedys na wlasne zyczenie stracilem .
W nieformalnej separacji zylem 9 miesiecy.Byl to dlugi okres, w trakcie ktorego wielokrotnie probowalem nawiazac kontakt z zona,lecz kiedy dochodzilo do kontaktu wzrokowego,ogarniala mnie nienawisc(chc tak na prawde nie mialem wiekszych powodow by tak myslec,postepowac)Wydaje mi sie,ze bylo to w jakis sposob opetanie,ktore z pomoca Boża przezwyciezylem. Zycze tego wszystki potrzebujacym.
sylwia [Usunięty]
Wysłany: 2006-11-20, 00:34
Paolo!Dobrze,ze umiesz sam przyznac sie do bledu jaki popelniles. jeszcze lepiej,ze znalazles dosc silnej woli by go naprawic.Miales szczescie,ze Twoja zona Cie kochala i przyjela po takim zranieniu jakim napewno dla niej byla Twja zdrada.Dobrze,ze sie w pore ocknoles i wrociles do zony.Zycze Wam szczescia i duzo moilosci!Pamietaj zawsze jak bardzo kiedys musiala cierpiec przez Ciebie Twoja zona i staraj jej sie teraz to wynagrodzic.Jeszcze raz - wszystkiego dobrego!
Beata [Usunięty]
Wysłany: 2006-11-20, 09:24
Paolo
Gratuluję. Nareszcie na forum wypowiedż - tej osoby , która zdradziła i to jeszcze mężczyzny.
Niech Wam Pan Bóg błogosławi na dalsze lata.
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2006-11-20, 11:16
Paolo...
Gdyby taki mężczyzna jak Ty mógł porozmawiać z moim mężem.... Wydaje mi się że w jego głowie jest podobnie!
A ja czuje, że nic nie moge zrobić....
Na jednym z postów pisałeś, że żona dawała Ci do zrozumienia, że możesz wrócić... ale wtedy to Cię nie obchodziło....
Ja mojego męza nie mogę przekonać do walki o nas!
Co moge zrobić... Oprócz modlitwy oczywiście!
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2006-11-20, 15:23
Paolo,aż się poryczałam,jak przeczytałam twój post.
Takie piękne świadectwo wiary i miłości.Wiem,że nie tylko ja,ale wiele kobiet tutaj oddało by wszystko,za takie świadectwo,pięknie,że wróciłeś na dobrą drogę.
Tak bardzo pragnę,aby mój mąż poczuł to samo ,co Ty.
Gratuluję,tak się cieszę,ja też nie mogę nic zrobić,oprócz modlitwy.
Narazie tylko mogę pomarzyć sobie..............
gosia_ [Usunięty]
Wysłany: 2006-11-20, 19:00
podziwiam cię chociaż pełne uznanie dla twojej żony musi być dobrą kobietą. podobnie jak inne kobiety chciały by takiego męża nie tego co zdradził ale tego co umnie sie przyznać że źle zrobił. ja podobnie juak lodzia chciałabym abyś staną na drodze mojego męża i jak facet z facetem porozmawiał że nie wolno dopuszczać myśli o rozwodzie bez próby walki bo rozwód to ostateczność
Modle się i powierzyłam swoje małżeństwo Panu Bogu i wierze że mi pomoże
Paolo27 [Usunięty]
Wysłany: 2007-02-19, 13:23
Juz 7 miesiecy minelo.W dalszym ciagu chcemy i dazymy do tego co kiedys mielismy. Pozdrawiam.
kotella [Usunięty]
Wysłany: 2007-02-20, 13:18
Paolo,
bardzo chciałabym Ci podziękować za Twe świadectwo. Przeczytane swego czasu (2 m-ce temu) dało mi BARDZO DUŻO.
Dziękuję.
Pozdrawiam Ciebie i Twoją cudowną Żonę.
Kasia
Paolo27 [Usunięty]
Wysłany: 2007-02-20, 18:06
Witaj Kasiu!
Ciesze sie niezmiernie,ze komus moglo sie przydac moje swiadectwo. Tobie rowniez zycze duzo szczescia i milosci. Pozdrawiam
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2007-02-21, 07:06
Paolo, piękne świadectwo. Może właśnie nasi mężowie niektórzy są tak zagubieni jak byłeś Ty...
madzia1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-02-22, 22:45
..gratulacje, gratulacje i oby tak dalej....
...też myśle , że fajnie by było gdybyś mógl porozmawiac z moim meżem...ale jak On sam nie bedzie miał checi na zrozumienie swoich czynów to nic nie pomoże....szkoda bo nie moge na to liczyć....
...ciesze sie Twoim zwyciestwem...
lewek [Usunięty]
Wysłany: 2007-02-23, 16:42
wiesz po prostu Ci zazdroszę, oddałabym wszystko za szansę na odbudowę małżeństwa
Grażynka [Usunięty]
Wysłany: 2007-02-23, 20:34
lewek napisał/a:
oddałabym wszystko za szansę na odbudowę małżeństwa
na pewno wszystko? bo ja zdecydowanie nie...
agata96 [Usunięty]
Wysłany: 2007-02-23, 23:50
a ja bym oddała bardzo dużo, szczególnie że to tak naprawdę moja wina i oddałabym gdybym tylko dostała cień nadziei że bedę mogła wszystkie zmiany do których doszłam wprowadzić w życie, bo wiem że warto; tak dobrego człowieka już pewnie nigdy nie spotkam na sowjje drodze
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum