Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
CZY KTOŚ MOŻE MI TO WYTŁUMACZYĆ?!
Autor Wiadomość
Julka
[Usunięty]

  Wysłany: 2007-04-03, 19:09   CZY KTOŚ MOŻE MI TO WYTŁUMACZYĆ?!

Czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć, dlaczego mężczyźni wszystko odbierają jako kontrolę?!!

Spróbuję napisać tak, żeby ktokolwiek cokolwiek zrozumiał, czyli opiszę dzisiejszą sytuację.
Mój Mąż pojechał wymienić opony na letnie, które przez zimę trzymaliśmy u Jego wujka w Ożarowie i w tamtejszym warsztacie On te opony zawsze wymienia. Ponieważ wujek ma na imię Rysiek, no więc oczywiście dziś są jego imieniny.
Ostatnio ciągle było tyle spraw do załatwienia, że na nic nie było czasu (na wymianę opon także), ale dziś zadzwoniłam do Niego (Męża znaczy) i zaproponowałam, że jakby mu się chciało to może by pojechał wymienić opony, bo potem święta i okulista z synem itp. itd...
Przypomniałam Mu też o imieninach wujka, żeby tak z goło ręko nie wlazł. Ok. 18 tej zadzwonił o coś tam spytać, ale był już po wymianie opon. Sądziłam, że będzie już wracał do domu (pracę skończył o 15.30).
Przed chwilą, ponieważ już się trochę denerwowałam, że tak długo Go nie ma, zadzwoniłam do Niego, bo zastanawialiśmy się nad kupnem dzisiaj kapci dla syna do szkoły (całkiem mu sie porwały te kapcie). Okazało się, że Mąż sobie siedzi przy stole u wujka w Ożarowie...
Usłyszałam oczywiście, że przecież jak wszedł i okazało się, że imprezka to tak od razu od stołu nie wstanie i że się znowu zaczyna kontrola... i czywiście o co mi chodzi, i że to On już natychmiast wychodzi i wraca do domu, skoro nie może raz na jakiś czas z domu wyjść?

A mnie cały czas chodzi tylko o to, żeby zadzwonił jak już imprezkę zastał i powiedział: słuchaj posiedzę tu jakiś czas bo głupio tak wyjść... i nie czekaj z kolacją, a buty kupimy może jutro...

Do choroby, czy ja naprawde tak dużo wymagam i jaka to kontrola?!!! Chyba zawsze jak ludzie ze sobą mieszkają to sobie mówią czy będą na kolacji czy nie, zwłąszcza jak nie planują nie być ( mój Mąż to w ogóle żadnych imprez nie znosi a już szczególnie rodzinnych i nigdy nie siedzi nawet pół godziny!)
Może by mi któryś z Panów Szanownych powiedział, czy Oni wszyscy to tak odbierają? I czy ja nie mam prawa spytać własnego Męża "o której wrócisz kochanie?", bo to od razu jest jakaś kontrola??!!
NIC NIE ROZUMIEM!!!!! Jak nigdy nie miałam i nie mam zamiaru Go śledzić ani kontrolować (chociaż w którymś momence się okazało, że przydało by się..., ale to już za nami).
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-03, 19:26   

Julka? A ilu tych meżczyzn masz?Piszesz w liczbie mnogiej........Skąd wiesz że faceci nie znosza kontroli?Jak masz jednego to może on nie znosi?
A prawo to pewnie masz.....Jeszcze pozostaje ton zadanego pytania.
Poprostu,nie spełnił Twoich oczekiwań.Ty sobie wymyśliłaś inny plan na dzisiejszy wieczór,a on go zepsuł.
Wiesz......moja żona mówi że:kobiety myślą dwoma półuklami jednocześnie ,a my,faceci tylko jedną możemy mysleć.
Masz dwa wyjścia:
1.Albo zrobić awanture bo poczułas się obrazona w swojej kobiecej dumie
2.Obrócić w żart,a w stosownym momencie powiedzieć że poprostu się niepokoiłaś.
Jako facet .....radził bym to drugie........napewno przyniesie lepszy efekt na teraz i w przyszłości.
A tak a propo.....fajną ma pracę ten Twój mąż,kończy o 15.30!!!!!
 
     
Julka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-03, 19:44   

Dlatego napisałam w liczbie mnogiej bo słyszałam, że wielu Panów Szanownych tak ma...
Poza tym mnie się wydaje, że On sam powinien zadzwonić jak się imprezka przedłuża, żebym się nie denerwowała i z kolacją nie czekała chociażby...
On przecież wie gdzie jest a aj się denerwuję...
Kiedyś pojechaliśmy do Zakopanego i Mąż zszedł na chwilę do samochodu. Stałby na mrozie bo się drzwi zatrzasnęły i nie mógł wejść ko domu. Jednak "kontrola" żony się na coś przydała...
Ale nie wyciągnął wniosków i znów uważa, że Go kontroluję, choćby samym wymaganiem tego, żeby zadzwonił: "będę później niż myślałem..."

A praca w budżetówce wiec od 7.30 do 15.30 ale i płaca taka sobie...
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-04, 17:50   

Julko....bo Go zwyczajnie kontrolujesz !! Było tego pewnie tak dużo i tak długo...że nawet jak nie masz zamiaru....to On tak myśli...że sprawdzasz i kontrolujesz ! Bo pewnie za dużo tego było !!
Dusi sie w takiej sytuacji i zacznie uciekać...to normalne ! Każdy by uciekł...i Ty tez ! Niestety....pytanie do Ciebie- czego sie boisz, dlaczego sprawdzasz ?
Kochana..im więcej kontroli, tym więcej kłamstw, oszustw i uecieczek....On chce swobodnie oddychać ! Musisz na to pozwlic i przestać sie bać !! Zacząć ufać !

No....może być inna sprawa....może ma cos na sumieniu ?? I wydaje mu się, że każdy twój tel do Niego to kontrola ! Pozdrawiam ! EL.
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-04, 19:53   

Nie, za dużo nie wymagasz. Twój mąz zachował sie nieodpowiedzialnie. Naprawdę w dobie telefonii komórkowej zadzwonić - to żaden problem. Jesli nawet umówiłam się TYLKO z kolezanką, a Ona nie mogła przyjść, DOBRE wychowanie nakazuje jej zadzwonic do mnie, abym nie czekała na nią niepotrzebnie. Nie mówiąc tu o męzu...
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-04, 19:56   

Julka napisał/a:

Poza tym mnie się wydaje, że On sam powinien zadzwonić jak się imprezka przedłuża, żebym się nie denerwowała i z kolacją nie czekała chociażby...


Dobrze piszesz - wydaje Ci się...

[ Dodano: 2007-04-04, 19:57 ]
Julka napisał/a:

On przecież wie gdzie jest a aj się denerwuję...

Ale nie wyciągnął wniosków


Wytłuamcz mu na spokojnie, skąd to wynika.
Nikt nie musi wyciagać wniosków zgodnych z naszymi oczekiwaniami.

Wytłuamcz spokojnie. A i tak nie masz gwarancji, że zapamięta. Ale tłumacz spokojnie. Powinno dotrzeć...
 
     
Mąż Zosi
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-04, 20:02   

Julka
Masz rację ale bez tego gniewu i rozgoryczenia.
Jak pytasz "kotku, kiedy będziesz? bo nie wiem na którą mam przygotowac kolację" to jest O.K :->

Jak pytasz "Co tak długo. Nie dajesz znaku życia. Nie wiem kiedy zrobić kolacje" - to nie jest O.K :-x

Cierpliwie i z miłością pomóż mu wyrabiać dobre nawyki. Pewnie w domu rodzinnym nie musiał się tak "spowiadać" i odbiera to jako kontrolę.

pozdrawiam
Jarek
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-04, 20:15   

Mąż Zosi pięknie Ci to wytłumaczył...
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-04, 20:26   

Bo to jest tak:
jak jest normalnie to normalny człowiek dzwoni i uprzedza. Wiem- doświadczyłam- w obie strony.
Jak jest jak teraz i dał ciała- to nie atakujcie Julki- bo ona nie ma zaufania.
I nic w tym dziwnego.
Facet poniewaz ewidentnie ograniczony w możliwości analizy to atakuje- bo to forma obrony- że niby ona taka okropna kontrolerka.
A ona reaguje normalnie- jak przytłaczająca większośc nie mająca już i póki co zaufania.
Bo co- z sufitu ma je brać.
Ludzie- realizmu więcej. Ona pisze że jej się wydaje- ale tak to czuje. I co w tym dziwnego?
Julka- jak umiesz sobie poradzić z tym sama - to mopżesz facetem manipulować- jak radzono- nioe nazywając tego manipulacją.
A jak nie- to nie rób nic na siłe- jak ją znajdziesz- to zadziałasz.
To nie jest twoja wina że się pytasz- niektórzy bardziej ortodoksyjnie reagują.
A zaufanie facet musi odbudować. Bo starac sie muszą dwie strony- ile dasz rade tak jednostronnie ciagnąć to ciągnij- ale zmeczenie materiału tez może o sobie przypmnieć- więc sie nastaw że tak też może być.
Tak to jest niestety.
Głowa do góry Julka- świat czeka na Ciebie.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-04, 20:30   

Zuza,
Julka prosiła, żeby jej tłumaczyć - to jej tłumaczymy.
Nie neguję tego, że jej się wydaje. Tylko przytakuje, ze tak właśnie jest - jej się wydaje.

[ Dodano: 2007-04-04, 20:31 ]
zuza napisał/a:

To nie jest twoja wina że się pytasz- niektórzy bardziej ortodoksyjnie reagują.


Gdzie tu/tam ortodoksja ?
Zapytała i dostała odpowiedź... w której nie było zresztą ataku...
 
     
ilon1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-04, 20:35   

to jest trudne :cry: ale coz....zawsze jest iskra nadziei.trzeba sobie uswiadomic czy jest jeszcze w nas milosc
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-05, 08:44   

Mówiąc o ortodosyjych zachowaniach miałam na myśli prawdziwe śledztwa i ostrą kontrolę poprzez pytania- bo temat dotyczy czy takie pytanie- jak Julka zadała to już kontrola.
W ostrym wydaniu.
Otóż nie- to przejaw- moim zdaniem- braku zaufania.
to konsekwencja sytuacji.
i tylko tyle chciałam wyrazić.

[ Dodano: 2007-04-05, 08:45 ]
I nie chodziło Bajko o pytanie na forum- tylko pytanie męża.
 
     
Julka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-05, 09:21   

Dziękuję za wszystkie Wasze posty. To naprawdę fajnie Was mieć...
Może ja nie umiem jednak zbyt dobrze wyrażać tego co czuję.
Mam wrażenie, że mnie nie do końca zrozumieliście.
Wiesz zuza, ja nawet nie mam takich problemów z tym zaufaniem (sama się dziwię).
Ja po prostu chyba mam jakiś defekt, bo tęsknię za moim Mężem i myślę o Nim często (może za często, czy może jestem bluszczem?).
Spróbuję to wyjaśnić na innym przykładzie
Kiedy np. jestem na uczelni całą sobotę, to raz albo dwa lubię zadzwonić do domu spytać „co słychać?”, „co robicie?”, „jakie macie plany?”. Pytam, bo tęsknię, bo chciałabym być z nimi zamiast słuchania jakichś nudnych wykładów, bo jak się dowiem co robią to tak jakbym w tym trochę uczestniczyła...
A Mąż traktuje to jako kontrolę, uważa że jak pytam „co robicie?” to z góry zakładam, że coś zrobi źle jak go nie skontroluję i może poprawię...
Słowo daję, że NIGDY, PRZENIGDY nie miałam takich intencji, żeby go sprawdzać, nigdy przez 14 lat małżeństwa nie dał mi powodu do tego żeby go podejrzewać, a najlepszym dowodem na to, że go nigdy nie sprawdzałam jest to, że nawet jak ten powód się pojawił, nie zauważyłam tego. Kiedy powiedział mi, że nikogo nie ma, uwierzyłam Mu, bo nigdy przedtem mnie nie oszukał... Przecież gdybym Go kontrolowała to wcześniej bym to wszystko zauważyła...
Jarku, staram się jak mogę pamiętać o tej formie, rozgoryczenie i gniew jest tylko w poście, no bo się zdenerwowałam...

Ostatnio siedziałam sobie w pracy, miałam wolną chwilkę, pomyślałam o Nim i wysłałam Mu smsa: „hej pajączku mój kochany coś ty taki zabiegany, że do żony swej nie dzwonisz, tylko czas na pracę trwonisz....”
No i to też jest kontrola?! Bo Mu kazałam zadzwonić natychmiast, bo w tym smsie była pretensja, że nie dzwoni?!
To miał być żart. Miałam dobry humor, wymyśliłam głupi wierszyk i wcale nie oczekiwałam odpowiedzi. Pomyślałam sobie, że może jak to przeczyta, to uśmiechnie się pod noskiem i tyle...
Nie wiem czy potrafię jeszcze bardziej zwracać uwagę na to co mówię niż robię to teraz... Może ja rzeczywiście się nie nadaję, nie umiem być „normalna”...
 
     
sasanka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-05, 09:57   

Obawiam się, że punkt widzenia zależy od punktu...
Kiedy facetowi/mężowi/kochankowi zależy na kobiecie/żonie/kochance
jest nią zauroczony w niej zadurzony nią oszołomiony itepede
każdy telefon/e-mail/wrzutka na gg choćby idiotyczna jest cudowna/oczekiwana/pożądana/zabawna - taka właśnie jak trzeba
Taki sam tekst od codziennej powszedniej towarzyszki życia
choćby najcudowniej ubrany domieszką manipulacji przyprawiony
wydaje się być przejawem kontroli/nie na miejscu/nie taki/nie we właściwym czasie
Już nie taki jest. I tyle. Tak to widzę. Na co dzień widzę. Boli
Ale wyjścia z tego nie widzę absolutnie i rozwiązania żadnego
Tylko zmienić punkt widzenia może zadurzyć się na nowo - jak się to Jarkowi i Zosi udało ale to obu stron do tego trzeba chęci a i tak jest pewnie trudno. Bardzo.
W naszym przypadku gdyśmy zawsze nie takie jak ta najcudowniejsza
z którą zawsze się tak serce do serca szece
która serca drgnienia rozumie i w mig im odpowiada właściwie
to się chyba nie da
Zamilknąć można. Zmienić nawyki. Nie dzwonić. Nie pytać. Przytakiwać lub kręcić głową z tajemniczym uśmiechem. Sobą zająć się i sobie wmówić żeśmy dla się najważniejsze. Świata pępek. Nie istnieje nic i nikt. Heh.
Gdybyż się tak to dało. Ale jak ten dygot ze środka wyrzucić to tęsknienie.
Myślę że najwspanialej to by było gdybyśmy jak zuzka potrafiły fason trzymać
wartość swoją odnaleźć w sobie nie w tortowej wisience mocno nasączonej
Może czas taki przyjdzie. Może. Czekać aktywnie się staram. Tobie też radzę
Jak się naumiesz z tęsknotą radzić sobie to wrzuć receptę. Chętnie skorzystam
Powodzenia
 
     
Julka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-04-05, 10:12   

sasanka napisał/a:
Zamilknąć można. Zmienić nawyki. Nie dzwonić. Nie pytać. Przytakiwać lub kręcić głową z tajemniczym uśmiechem.


A jak już się to uda, chociaż nie mam pojęcia jak (bo wciąż kocham, choć nie ta sama, choc "nie mam oczu błękitnych jak tamta miała", ale tą samą miłością, wciąż potrzebuję telefonów "ot tak sobie", smsów o "byleczym", Jego za mną tęsknienia...) to On wtedy powie, że Mu spowszedniało, że rutyna, że nuda...?
Ja też tak myślę, że gdzieś się ta Jego Miłość zagubiła, mam nadzieję, że zagubiła bo zawsze mam nadzieję, że się kiedyś odnajdzie, że kiedyś jeszcze usłyszę "to coś" w Jego głosie, że zobaczę "to coś" w tonie głosu, że poczuję "to coś" w dotyku...
Ale nie, nie, ja wcale nie narzekam, bo wspaniale jest tak w ogóle. Istara sie bardzo, i miły jest bardzo, i zegarek na urodziny dał, i wielki bukiet frezjii...
Tylko tak mnie coś czasem ściśnie w żołądku, że coś odeszło, że coś się wydarzyło, coś strasznego, jakąś dziurę w murze latami budowanym wywaliło... I choćby się ją załatało, to ślad zawsze zostanie, a kto wtajemniczony i ten mur codziennie oglądał, zauważy że łata jest...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10