Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2006-04-16, 17:57 Terapia małżeńska w czasie i po kryzysie.
Gdy Nasze Sakramentalne Małżeństwo znajdzie się w mniejszym czy głębszym kryzysie , to oprócz modlitwy i prośby do Pana Boga o uzdrowienie tego związku, dobrze by było skorzystać z pomocy specjalistycznej.
Polecam podjęcie terapii małżeńskiej - u psychologa , który jest równocześnie psychoterapeutą. Razem z nim uczymy się żyć na nowo, budujemy silną więż . A co najważniejsze - uczymy się rozmawiać tak- aby ta rozmowa doprowadziła do konstruktywnych rozwiązań- naszych różnych konfliktów.
To już połowa sukcesu do odbudowy "chorego" związku.
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2006-04-16, 18:41
Brak szansy na skorzystanie z poradni małżeńskiej. Mąż nie chce a teraz woli być sam.
Tak mu dobrze.
Święta spędzamy razem ale jest gorzej niż myślałam. Obco, smutno i samotnie.
malwina [Usunięty]
Wysłany: 2006-04-17, 09:21
jestem w tej samej sytuacji, beznadzieja, smutek i lekarstwa. pozdrawiam Agnieszka
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2006-04-17, 14:55
Mój mąż właśnie poszedł do swojego "domu". Widać było jak się męczył. Ożywił się jak zaczął pakować torbę. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest. Wczoraj powiedział że przyzwyczaił się do samotności. Ale przecież już chyba za póżno na prawdziwą samotność bo są dzieci. O sobie nie mówię. I chyba dzisiaj zdałam sobie sprawę że teraz nie mogę go nazwać dobrym ojcem. Nie mówię o tym że zwiał. Widzę jak traktuje dzieci. Jakoś tak płytko - już nie widzi problemu że mało rozmawia z nimi. Według mnie traci kontakt- taka więź rodzica z dzieckiem która była kiedyś- teraz zanika. Nawet wstał natychmiast po obiedzie- a zawsze uczyliśmy razem dzieci- że szczególnie w Święta wstajemy jak wszyscy zjedzą. To była ta magia wspólnych posiłkó, na które w zwykłym dniu czasami brakowało czasu. Teraz ja sama bardzo celebruję kolacje. Jemy je zawsze razem - ja i dzieci.
Smutno mi. Myślałam że najgorsze były ostatnie Święta i Sylwester.
Myliłam się.
O tych też chcę zapomnieć. Były okropne. Smutne i samotne. I też z komórką w ręku. Nagle przybyło przyjaciół.
Tak sobie myśle że mój mąż chyba uważa że jak czegoś nie widzi to przestaje być problemem. To tak jak dziecko- zamyka oczy i myśli że go nie ma. Myślę że mój " zdradzaczo- uciekacz" dopiero teraz będzie odpoczywał. Po wizycie w domu. I tak to wygląda.
Ann3 [Usunięty]
Wysłany: 2006-04-19, 09:28
Mieszkam w Warszwie . JaK znależć psychologa psychoterapeutę i w dodatku wierzącego ? Stowarzyszenie psychologów chrześcijańskich odpada , bo nie mamy funduszy
Beata [Usunięty]
Wysłany: 2006-04-19, 09:34
Zorientuj się przy klasztorze u Dominkanów.Tam są poradnie bezpłatne. Nie wiem czy w Warszawie też.
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2006-04-19, 09:56
Ann3,
znalazłam -zadzwoń i sprawdź
Klasztor OO. Dominikanów
ul. Freta 10
00-227 Warszawa
tel. (022) 635 47 00 fax. (022) 831 36 94
www.freta.dominikanie.pl
Ann3 [Usunięty]
Wysłany: 2006-04-19, 10:14
Dziękuję bardzo i pozdrawiam
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2006-05-14, 10:09
Zajrzyj na Wiatraczną, tam jest poradnia rodzinna
tel : 0-22-512-00-91
A w ogóle to działa świetny ks. Starski na Kawęczyńskie, on ma dyżury nocne - katolicki tel. zaufaniua , 0-22-790-06-19
Umówi Cię na rozmowę i pokieruje dalej
Pozdrawiam
Beata [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-05, 10:09
Wszystkim zainteresowanym poprawie relacji w swoich związkach polecam książke , która zleciła nam nasza pani psycholog :
Allan i Barbara PEASE "Dlaczego mężczyżni kłamią , a kobiety płaczą "
Po przeczytaniu dopiero teraz zrozumiałam mechanizmy poprawnej komunikacji w relacji- kobieta -mężczyzna. Nauczyłam się jak unikać pewnych konfliktów, zrozumiałam zachowanie męża - typowe- a myślałam wcześniej , że jest jakiś taki inny. Tak jakbym ja pisała tę książkę o nas. Wypisz wymaluj- moje życie.
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-05, 14:19
Beatko,a czy oni muszą wogóle kłamać,czy życie nie powinno się opierać na prawdzie,życie i zaufanie?
Mateusz [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-05, 14:48
He! He!
A u mnie to jakoś na odwrót się porobiło. To żona zawsze mnie okłamuje, a ja ciągle po niej płaczę... ;-(
Ale może to jest właśnie wyjątek potwierdzający regułę...
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-05, 18:23
Mistrzem w okłamywaniu jest mój mąż. Potrafi łgać bez mrugnięcia okiem. Szczytem chyba było ukrywanie przez rok istnienia kochanki. Kiedy teraz to analizuję - było tyle momentów, że właściwie się domyślałam, ale on zawsze miał wytłumaczenie na dany zarzut.
Mateusz [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-05, 18:36
A ja tak sobie analizuję, to ja idiota jestem. Żona od 5 lat sobie ze mnie się naigrywała, a ja jej wierzyłem, kiedy spędzała wieczory do późnej nocy u "przyjaciela", nawet kiedy przyszedłem do nich, to nawet mnie nie wpuścili... tylko ona wyszła, bym poszedł do domu... ja jej ciągle wierzyłem
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2006-06-05, 19:21
U mnie było tak samo,nigdy nie dałabym się powiedzieć,że mój mąż ma kochankę,nigdy.Zawsze sobie mówiłam,że moja kobieca intuicja podpowiada mi,że nie ma mój mąż nikogo,i co,zawiodłam się na mojej kobiecej intuicji..............
Gdy go nie było po nocach,to mówił,że to interesy,jego prywatność............,dałam się nabrać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum