Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2007-04-13, 09:19
Dobson w codziennej praktyce
Autor Wiadomość
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-20, 20:25   

Madziu, ja uważam, że będzie dobrze i że zależy mu na Was. Mój mąż nie pisze, nie dzwoni, się nie odzywa. trzy razy w miesiącu spotyka się z córką i tyle, a zapewnia, że ją kocha. Twój mąż w tej kwestii jest w porządku, co bardzo dobrze rokuje. Nie trać nadziei - módl się a będzie dobrze.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-21, 06:30   

Ja już próbowałam wszystkiego,błagania,proszenia,potem dobsona,(lecz nie zadziałał wogóle)a teraz potrzebuję spokoju,ciszy,normalnego życia,którego mi tak brak,życia we dwoje,ja i mój kochany syn,czy to aż tak wiele?
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-21, 07:43   

Weroniko , właśnie sobie odpowiedziałaś - potrzebujesz ciszy i spokoju . Popracuj więc teraz nad tym . A zrobisz to wyciszając się na modlitwie do Ducha Św . On przynosi pokój . Prawdziwy pokój w sercu .

Madziu , Ty masz o co walczyć . Mąż przechodzi pewnie jakiś kryzys , teraz moze dochodzi "do siebie" . Proś Ducha Św o kierownictwo . On Cię poprowadzi .

Wanboma , my też mamy szanse . Tylko trzeba trwać . Mateusz jak widze świetnie sobie z tym radzi . Nam też nieźle idzie . Ja wczoraj miałam dołek ale już dzisiaj jest inaczej . I tak będzie jeszcze jakiś czas - raz na wodzie raz pod wodą . Najażniejsze by miec siły wypłynąc na powierzchnię . A z Jezusem nam się uda . :))
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-21, 12:59   

Anula,pracuję nad wyciszeniem,ale nie potrafię wyciszyć w sobie niesprawiedliwości,niestety.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-21, 13:20   

Weroniko , bo to cieżka praca . Niesprawiedliwosć wszyscy tutaj przezywamy z takich czy innych powodów . Nie koncentruj się na tym . Przeczytaj Bol krzywdy , Radość przebaczenia polecane tutaj przez Elzbietę .
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-21, 13:56   

Nie koncentruje się głównie na tym,poprostu mam doła i to takiego,jak jeszcze nigdy nie miałam,zabiera mi się poprostu coś,co jest moim środkiem do życia.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-21, 16:26   

Weronika, ja też mam strasznego doła. Przed chwilą zadzwoniłam do niego i jeszcze bardziej jestem zdołowana. Ja już nie mogę, nie mam siły, nie dam rady!
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-21, 21:02   

Dasz radę Wanboma,on jest teraz na 100% zauroczony,zobaczysz,dasz radę
 
     
relinka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-21, 23:15   

Dziewczyny, a nie mogłybyście byc trochę obojętne wobec swoich mężów? Nie wydzwaniać. Pokazać godność? Tylko łatwo mi tak pisać. A dzieci? Też bym chyba zrobiła wszystko, by zainteresował sie dziećmi.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-22, 04:39   

Ja byłam obojętna, ale wtedy on stawał się jeszcze bardziej obojętny - jakbyśmy obie z córką przestały w ogóle istnieć.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-22, 07:08   

Wanboma, trzeba dac na przetrzymanie . Moj już dwa tygodnie nie widział dzieci aż go poprosiłam by coś ustalił jakieś stałe terminy odwiedzin . On nic . A wczoraj wieczorem napisal smsa ze dzieci to brakuje mu bardzo i nie mam pojecia jak bardzo . Do nich to wszystko dociera stopniowo . Czasem w sobie zagłuszają to co sumienie im mówi ale w końcu i tak wcześniej czy później zaczną widzieć swoje błędy . Będzie dobrze .
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-22, 07:30   

Być może, Anula. Mój mąż, po wczorajszym uświadomieniu mu, jaki to jest podły wobec córki, idzie jednak dziś na zakończenie roku do przedszkola. Cieszę się bardzo - przede wszystkim dlatego, że będzie tam Msza św. - może go coś ruszy.
 
     
Madzia3007
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-22, 09:13   

Anula masz racje oni wszystkie uczucia skierowane do nas czy do naszych dzieci schowali gdzieś głęboko chcieli o nich zapomnieć ale tak się nie da. W pewnym momęcie u każdego z nich pojawia się jednak ta tęsknota w końcu to są ich dzieci. Czasmi pojawia się pierw malutka która jeszce da się zagłuszyć ale ile można. Ja widze to po moim mężu pierw tęsknił troche i o tylko za tym większym ateraz aż cały się miota i co najważniejsze powiedział mi to w oczy że bardzo tęskni za nimi i chyba zaczyna rzeczywiście tęsknić za rodziną. Anula u ciebie będzie tak samo już zresztą było tylko jego strach mu nie pozwolił na powrót. Zobaczysz będzie dobrze.
 
     
Anula
[Usunięty]

  Wysłany: 2006-06-22, 14:58   

Dzięki Madziu . Mam taką nadzieję , ale myślę że najpierw muszę jeszcze popracowac nad sobą . Słysze ciagle w sobie taki głos : to jeszcze nie ten moment . nie jesteś gotowa .
Pracuję więc nad sobą samą . Musze byc idealnie przygotowana na ten powrót . Czasem mam wątpliwosci ze tego nie przebaczę / że to ponad moje siły / choć przecież już dawno mówiłam ze przebaczyłam. Okazuje sie ,że tu trzeba sporej pracy - gdybym przebaczyla nie potrzebowałabym tabletek na przetrzymanie ... nie byłoby dołków ... cieżka praca . Ale pokochałam się modlić i to dodaje mi skrzydeł . :lol:
 
     
relinka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-22, 15:45   

A u mnie chyba wszystko diabli biorą. Przegrywam na całej linii. Niby on nie odszedł. Nie ma u nas tej treciej. A kłócimy się strasznie. Mówię sobie: nie będę go prowokować. Ale mam skleroze i nie gaszę światła w łazience. Gdy on mnie krytykuje, wyzywa nie potrafię cicho siedzieć, oddaję mu z nawiązką. Gdy jest na mnie wściekły chcę iść przepraszać. Czy jest możliwe jakieś porozumienie? Ale takie korzystne dla obu stron. Bo do tej pory było tak- przynaję sie do winy - więcej nie będę. I było tak jak dawniej. On mnie mroził swoim gniewem. To sie nazywa manipulacja. Świadoma czy nie ale manipulacja.
Umówiłam go na niedzielę na odwiedziny u księdza psychologa. On twierdzi, że to nie ma sensu. Musimy iść tam razem. A ja chciałam, żeby on najpierw poszdł sam. Czy to coś pomoże? Nie liczę, że on się nagle zmieni. Tym bardziej, że jest niewierzący. Liczę bardziej na to, że ksiądz jako osoba postronna, spojrzy na nasze problemy obiektywnie. Może znajdzie się jakaś rada?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9