Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2007-04-13, 09:19
Dobson w codziennej praktyce
Autor Wiadomość
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-27, 07:50   

Ja też mam problem z moją mamą. Najpierw rozmawiała z moim mężem, choć ją prosiłam, żeby tego nie robiła. Teraz mówi, że najlepiej, żebym się rozwiodła. A przecież sama jest rozwiedziona i dobrze wie, jak rozwód wpłynął na moje życie. Żadnego oparcia. A jesto to gorsze tym bardziej, że razem mieszkamy i oboje z moim mężem stale schodza sobie z drogi.
 
     
Bea
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-27, 10:30   

Rozumiem Cię Agnieszko, ja mieszkam sama z mężem, jednak od zawsze mama była przeciw. Ja wybrałam -będe walczyć ze złem. Nie wybiore rozwodu-chociaż mama prawie mnie do niego zmusza. Ostatnio ma taki pomysł, by wziąć kredyt hipoteczny na moje własne mieszkanie i żebym tylko odeszła i wzięła rozwód. Ja nie mogę tego zrobić, przyrzekłam przecież Bogu-na dobre i złe. Cała moja rodzina jest przeciwko-twierdzą ON się nigdy nie zmieni-ja ufam i wierzę,że uratuje mojego męża i naszą miłość-Bóg, miłość zwyciężą.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-27, 11:12   

Relinko, myślę ,że w Twoim przypadku rzucanie paierów by się uniezależniaco nie jest rozwiązaniem .To jest Twoja praca , nie możesz z niej rezygnowac . Stanowczość wg Dobsona to przede wszystkim uniezależnienie się emocjonalne . Módl się o siłę i madrość w postępowaniu . Wszystko można uratować , tylko na to trzeba wiary i cierpliwości . A do wspólnego bicia się bym nie dopuszczała. Co to to nie . Lepiej czasem przemilczeć coś , nic nie powiedzieć niż powiedzieć za dużo i pozwolić by zło opanowało ciało . Ja się uczę cierpliwości przez modlitwę , codzienną mszę św i komunię . To dodaje sił. Uzdrawia mnie . Ty też tego potrzebujesz . Zamiast mężem , zajmij się soba . Niekiedy rozwiązania przychodzą wtedy gdy przestajemy o danej rzeczy myśleć . Pisz tu o swoich rozterkach zamiast kłócić się i bić z mężem . Tutaj nikt Cie nie pozostawi samą . Wspieramy się modlitwa . Trzymaj się .
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-27, 13:18   

Tak Relinko - szansa jest zawsze. Przede wszystkim powinnaś zaprzestać rękoczynów. Wiem, że jest trudno, ale to objaw bezsilności, tylko że nie prowadzi do niczego dobrego. Musisz mu pokazać, że jesteś spokojna. Ja też przez to przechodziłam. Czułam się taka bezsilna. Jeśli jednak chcesz osiągnąć coś pozytywnego - musisz się uspokoić. Może kup sobie jakieś tabletki na uspokojenie - ja biorę lexotan i takie zwykłe, ziołowe. Do tego praca nad sobą i oczywiście modlitwa. Bądź silna!!!
 
     
relinka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-27, 13:34   Dobson w codziennej praktyce

Dzięki Anula za odpopwiedź. Wiem, że jestem uzależniona emoecjoanlnie od mego męża. Czekam teraz tylko na jego miły gest w moją stronę Jak na razie doczekuję się tylko uszczypliwych uwag. A ja sobie już dziasiaj powiedziałam, że jestem wariatka. Zamiast cieszyć się życiem, dziećmi, sidze i ryczę, że pan i władaca mnie już nie kocha. Ale przynajmniej na razie nie potrafię inaczej. Nie potrfię sie modlić, Moja wiara jest bardzo słaba. Wręcz wątpliwości ją zżerają. Ale chce bardzo wierzyć. Nie jestem wtedy tak przeraźliwie sama.
 
     
relinka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-28, 08:37   Dobson w codziennej praktyce

Witajcie dziewczyny!
Jestem bardzo zagubiona w tym wszystkim. Nie wiem jak powinnam postępować. Co to znaczy stanowczo?. Mój mąż marzył chyba zawsze by jego żona była stanowcza, umiejąca poradzić sobie w życiu. Po przeczytaniu Dobsona i teraz w fazie kryzysu rozumiem cały ten mechanizm. Kiedy po kolejnych awanturach, groźbach rozwodem skamlałam jak zbity pies, by było jak dawniej, gdy to ja upokorzona przez niego prosiłam by nie odchodził, że się zmienię, że wezmę większą odpowiedzialność za dom. Dorobiłam się tylko braku szacunku wobec mojej osoby.
A teraz mój małżonek stwierdził, że będzie ze mną rozmawiał tylko w sprawach koniecznych. Na razie to sprowadza się do tego, że on po prostu szuka okazji by mi dopiec, upokorzyć mnie. I z tego czasami wynikają awantury. Bo nie zawsze potrafię cicho siedzieć.
Ale wczoraj napisałam maila do niego, że muszę pogodzić się z sytuacją. Skoro uznał, że nie może dalej żyć ze mną, że nie toleruje moich wad i nawyków, uszanuję to. Jednym słowem dam mu spokój. Odpisał mi, że mi nie wierzy i tyle. I teraz muszę mu udowodnić ,że potrafię być stanowcza. Tylko nie bardzo wiem na czym ma to polegać. Na pewno unikać awantur. W domu robię wszystko to co normalnie. Gotuję obiady, sprzątam. Przestałam prasować jemu koszule i spodnie. Był bardzo obrażony. I tak prawdę mówiąc nie wiem, czy do tego nie wrócić? I jestem uzależniona finansowo. Prędzej czy później będę musiała iść do niego po pieniądze.
I jeszcze jedno. Obecna sytuacja jest dla nas szansą (czuję to) na poprawę mojego małżęństwa.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-28, 08:57   

Do Majki
Dziewczyny musiałam wrócić i wróciłam wczoraj wieczorem.
Majko,mój mąż stwierdził,że taksówką to on nie będzie jeżdżić,bo nie ma na to kasy,chciałam aby nas zawiózł i po nas w niedzielę przyjechał,ale kazał mi podwójnie płacić za benzynę,a z nikim nie mogłam się zabrać,bo nie było miejsca.Ale to wszystko to mój mąż robi złośliwie,bo tam gdzie mieszka,tzn u kochanki,to tam są dwa samochody do dyspozycji,jeden ma jego kochanka,a drugi ma jej ojciec(mój mąż już nie raz go pożyczał),ale gdy mężowi powiedziałam,żeby sobie pożyczył samochód od swojej konkubiny,to stwierdził,że ona nie pożycza,poprostu czysta złośliwość.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-28, 09:02   

Majko,a co do alimentów,to byłam u pani adwokat,złożyłam wszystkie papiery,tzn.musiałam,bo mi kazała spisać wszystkie opłaty,wydatki na jedzenie ,ubrania,lekarstwa itd.,no i zapytała,czy jestem przygotowana na pierwszą wpłatę,a ja nie miałam przy sobie tyle pieniędzy,więc idę do niej jutro zapłacić pierwszą część ,no i sprawa posunie się do przodu(na pierwszą wpłatę pożycza mi teściowa).
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-28, 09:07   

Kasiu,wiem,ze to powtórka,ale co ja mam zrobić,czy to ja jestem winna temu,że mój mąż mnie zdradził,że pisał do niej jaka to ona jest dobra w łóżku,że nigdy nie miał takiej kobiety w łóżku jak ona.Dlaczego ja mam zmieniać moje i mojego syna życie,to on chciał swoje zmienić niby na lepsze,to jego sumienie,ja tylko chcę żyć tak jak żyłam ,bo żyłam z moim synem i moją rodziną szczęśliwie,a jak on chce żyć inaczej,to proszę bardzo,ale dlaczego utrudnia nam to życie.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-28, 12:41   

Dzisiaj też nie wiem co mam zrobić,ponieważ mąż powiedział wczoraj,że nie da mi samochodu,bo rano musi coś załatwić(ciekawe co,dzisiaj w niedzielę,znowu kłamie),przyjedzie po 14,a ja chciałam go rano,bo okłamałam go,ze muszę odebrać dziecko.No i zaraz będzie,a ja go okłamałam,bo nie potrzebuję samochodu,ale zrobiłam to po to,aby go zobaczyć,bo na nic więcej nie liczę,bo nie idzie z nim na dzień dzisiejszy porozmawiać.Napewno karze mi się odwież,ale ja się cieszę,że ona się będzie wkurzać,że my ciągle jesteśmy w kontakcie.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 07:29   

Relinko, modl się wytrwale a wiara przyjdzie . Tak naprawdę trezba zacząć od samego siebie , zmienić siebie . Nie oglądaj się na męża - pracuj nad sobą a mąż to zauważy . Sama siebie zacznij szanować , pokochaj siebie -taką jaka jesteś , ze wszystkimi wadami i zaletami . Jeśli Ty będziesz lubiła i szanowala samą siebie - inni też uszanują Ciebie / czyt. maż / . Rób swoje , nie "biegnij za mężem " . To okropnie trudne ale możliwe - nadludzkim wysiłkiem czyli z Bogiem . Trwając w modlitwie . Ja w takich chwilach ściskałąm w ręce różaniec . On dodawał mi otuchy . W naszych kryzysach wszystkie przechodziłyśmy przez ból obojętności ze strony meza ZARÓWNO WOBEC NAS JAK I DZIECI . Wszystko ma swój koniec . Jednego dnia jest burza drugiego świeci słońce . Dasz radę . Tylko módl się - o swoją przemianę . Przemiana męża przyjdzie z czasem .
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 07:36   

No dziewczyny - wytrzymałam z tą stanowczością . Jestem z siebie dumna . Ode mnie żadnego znaku nie dostał . Córka dzwoniła do niego a wtedy przekazywał całusy dla synka i dla mamy . To już coś bo tego wcześniej nie było ! . Pewnie to nic głębszego w jego rozumowaniu ale to znaczy że coś pękło w jego sercu , moze ten żal do mnie ... W każdym razie w jego życiu to chyba jakiś postęp . Tak to odczytuję .
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 07:46   

Anula,
Tylko proszę nie wpadaj w euforię. To może być ( i pewniejest kwestia przypadku) i tak to traktuj. Nie odpływaj w górę. Najwyżej będziesz mile zaskoczona jak taka tendencja się utrzyma. Bądź stanowcza dalej.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 08:42   

Zuzka, stąpam równo po ziemi . Do euforii mi daleko . Ale myślę że to drobniutkie sygnały zmian jakie w nim zachodzą . Czy to przypadek - raczej nie . Wiem to na pewno .
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-29, 08:46   

To się cieszę Moja Droga.
I ciepło myslę o Tobie mimo że ewidentnie mniej się udzielam.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5