Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Przez 40 dni będziemy mieli okazję do wpatrywania się w Krzyż , będziemy o nim słyszeli, będziemy rozmyślali, będziemy odnosić Go do naszego życia.
Dla wielu Krzyż jest czymś co ogranicza, co nie pozwala na „własny” wybór wolności , co w ludzkim rozumieniu może być zaprzeczeniem tego za czym każdy człowiek tęskni.
Spójrzmy na krzyż bez Chrystusa, przed męką.
Możemy zobaczyć wytwór ludzkich rąk, możemy tak po prostu zobaczyć Drzewo, belki, roślinę w całej postaci. Teraz sięgam do początku... Znajduję ziarenko, potem korzenie, potem pierwsze liście, potem wysoko przy niebie koronę drzewa i wszystko co w nim mieszka.
Tak... Widzę też i drzewo bez liści, zupełnie ogołocone, bez liści, bo przyszła jesień. Tak jak w X przystanku zobaczyliśmy Chrystusa bez Chwały ze wszystkim od czego człowiek ucieka, od prawdy o sobie. Kiedy dalej przyglądamy się naturze drzewa możemy zobaczyć jego użyteczność w życiu człowieka. Daje nam ciepło, pięknie iskrzy, przyciąga nas do siebie ciepłem, chroni nasz dom od zimna.
Czy taki krzyż przyniósł by Zbawienie?
Czy właśnie tak mamy patrzeć na krzyż?
A teraz popatrzmy na krzyż po zdjęciu Chrystusa.
Jest duża różnica! W miejscu gdzie były gwoździe jest dużo czerwieni, w miejscu gdzie była Ofiara jest wiele..., tak wiele, że zatyka.
Czy właśnie takim mamy go przyjmować? Bo przecież widok zdać się może dramatyczny, nie ..., on właśnie takim jest również. Bardziej dramatyczny zdaje mi sie wtedy , gdy natura człowieka pozbawiona ufności ucieka, często ze strachu przed bólem, cierpieniem. Kiedy patrzę na krzyż taki właśnie bez Chrystusa, bo przecież zdjęli Go , ogarnia mnie strach , trwoga, bezradność, niepokój, ból...Takiej perspektywy nie pozostawia nam Chrystus!
Więc po co to wszystko? Co chcesz Boże mój powiedzieć?
Więc teraz patrze na Krzyż z Chrystusem i pytam jeszcze raz. Po cóż to Chryste?
„Aby świat zobaczył jak Ja kocham Ojca”, abyś pamiętał człowieku , że „jestem z wami”, abyś „kochał Boga i bliźniego swego”, abyś pojął ,że „beze Mnie nic uczynić nie możesz”, abyś zrozumiał ,że „nie dla siebie żyjesz i nie dla siebie umierasz”.
Patrzę na Krzyż ten prawdziwy, takim jakim On jest, brudny z krwi, z Chrystusem, z ciemnym mrokiem wokół Niego ,to mogę jedynie tak pojąć sens tej śmierci, a kontrast miedzy tym widokiem i Chwałą Chrystusa pozostawia mi nadzieję. I tylko pod takim Krzyżem spotkałam Matkę Bożą.
Nie można patrzeć na Krzyż nie patrząc na cierpienie. Nie zrozumiemy miłości Boga bez tej Ofiary. Nie można wyciągnąć z Krzyża samej miłości bez cierpienia, bo jej nie wydobędziemy!
Chrystus ogołocił się ze wszystkiego w X przystanku Drogi Krzyżowej , ale nie pozwolił się ogołocić z cierpienia rozkładając ręce na Krzyżu.
Dlaczego?
Bo to jest jak Komunia, całkowite zjednoczenie. To jest właśnie nierozłączne tak jak Krzyż – cierpienie i Chrystus – Miłość. Krzyż z Chrystusem jest Prawdą. I nie ma żadnego sposobu , by pominąć szczegóły , ominąć to co może zrażać. Jest tylko ta perspektywa jaką On nam pozostawił i nie ma innej – to jest Prawda. Przyjęcie Jego perspektywy jest wyrazem naszej pokory.
Najpiękniejszy kontrast jaki dostrzegam między krzyżem i Krzyżem z Chrystusem , to taki ,że nie pozostajemy sami! Papież Jan Paweł II na jednym ze spotkań z młodzieżą mówił: „ Pamiętajcie , nie jesteście sami”! Boski Krzyż pozostawia nam Wiarę, Nadzieją i Miłość.
Wiem na pewno , że patrząc na Krzyż nic nie można pominąć, bo było by to największym zranieniem Miłości! Wiem ,że można ukochać Krzyż będąc zjednoczonym z Chrystusem.
Kiedy patrzę na obrączkę dostrzegam wielkie podobieństwo ... Nie ma początku , ani końca...
Wszystko zawiera się w Nim.
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2007-02-22, 08:26
Kiedy patrzę na obrączkę dostrzegam wielkie podobieństwo ... Nie ma początku , ani końca...
Początku i końca miłości ani początku i końca cierpienia... one się zazębiają i wypełniaja :)
ania z belgii [Usunięty]
Wysłany: 2007-02-24, 16:50
Nie płacz
nie płacz. To tylko krzyż
przecież tak trzeba
nie drżyj. To tylko miłość
jak rana w przylepce chleba
i ty jak zabawny kos
co się kosowej spodziewa
łatwiej kiedy się nie wie
zamyślił się anioł
chciał zabrać głos
lecz poszedł do nieba
Jan Twardowski
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-03-12, 22:20
CIERPIENIE - NIEŚĆ SWÓJ KRZYŻ DO KOŃCA
Stara legenda opowiada, że kiedyś ludzie wędrowali przez ziemię ze swoimi krzyżami.
Krzyż jest ciężarem, dlatego może powalić najsilniejszego na ziemię.
Krzyż ma ostre kanty, dlatego rani do krwi barki, na których spoczywa.
Krzyż ma długie i szerokie ramiona, dlatego jest bardzo niewygodny w życiu.
Niektórzy z tych ludzi wpadli na pomysł, aby sobie ulżyć: jedni odrzucili swój krzyż, drudzy skracali jego ramiona.
Legenda opowiada dalej, że wszyscy ludzie - ci z krzyżami i bez krzyża - pewnego dnia przyszli na skraj przepaści, która oddziela ziemię od krainy wiecznego szczęścia.
Nie było tam żadnego mostu.
Każdy jednak mógł przejść, gdyż jego własny krzyż stawał się swoistego rodzaju pomostem między ziemią a krainą szczęścia.
Ludzie więc kładli swoje krzyże i przechodzili - radość ich była wielka.
Tylko ci, którzy ulżyli sobie w drodze odrzucając krzyż, lub go skracając, nie mogli dostać się do krainy szczęścia.
Oni płakali i rozpaczali.
Tak kończyło się ich wędrowanie.
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2007-03-13, 06:19
Nie skrócę,nie odrzucę mojego krzyża,będę tak długo z nim kroczyć,aż dojdę nad przepaść ,w której nie będzie mostu,i wtedy.....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum