Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Witam wszystkich gorąco!
Sama nie wiem dlaczego piszę,może sądzę że poczuję się lepiej.....
Jestem mężatką od 2 lat,nie zawsze było koklorowo,nie zawsze świeciło słońce.Mój mąż(jeszcze) był moim "pierwszym" wydawało się miłością życia.Kochałam go całym sercem,ponad wszystko.JAk teraz to piszę to łzy lecą mi po policzkach....Wydawało mi się że jestm dobrą żoną,zwsze wszystko wyprane,sniadanie do pracy,tylko... on zawsze był zamknięty w sobie,nie okazywał uczuc,na początku narzeczeństwa spacery po parku,wyjazdy,wycieczki,tulił mnie z czułością...mieszkamy u moich rodziców,ja pracuje i on też,w rodzinnym domu zawsze brakowało pieniędzy.my zarabialismy sporo...kupował coraz lepsze samochody,telefony,zaczął pić.... dużo,z kumplami,bo jak to nazywał ja go ograniczałam nie pozwalajac wychodzic do baru,jednak ze mna do kina nie chciał.....wracał coraz pozniej,do pracy ma 17 km i ostatnio mi powiedział ze przestanie po mnie przyjezdzac bo o 22 koncze a on potem niewyspany jest,wiec wracałam busem po 23....
i długo by pisać o tym co złe i dobre.Wydaje mi się ze nasze kłopoty zaczeły sie bo odeszliśmy od Boga...ale jak do każdego Ojca można wrócić i ja też pragnę......
wiele ray mi groził ze odejdzie,dwa razy pozbierał swoje rzeczy i sie przeniosł do swoich rodziców,od paru dni w ogole sie nie odzywał....jadac do pracy dostalam smsa ze sie pakuje i przyjedzie po karte do tel bo abonament jest na niego..... dałam mu,w sumie ucieszyłam sie ze meczarnie sie skoncza,ze odpocznie i wroci.Potem z domu pisal na skype,.....ze sie pogubiłl i nie wie co ma robic,ze do godz 17 mam dac mu znac czy chce go jeszcze widziec,ale.............mój brat nie wytrzymał...widział wiele mioich łez po tym jak moj mojej matce nie złożył życzen,jak od miesiecy nie mowił jej nawet dziendobry bo ja chiałam jej pomoc i wziełam jej kredyt........pokłócony z cała moja rodzina wyzywal sie na mnie.Nawet nie mogłam ubierac sie jak chciałam,to za duzy dekolt,to korale.......i wczoraj brat powiedział mu ze jak chce to ma sie pakowac bo dłuzej nikt tego nie zniesie.......i zabrał totalnie wszystko.....................nie pozegnał sie i wyszedł.....gdzie?
czuje jakby to moja wina a to ja znosiłam wiele upokorzen,bolu i łez.Były owczem fantastyczne chwile,ktore nosze w sercu.....On chce rozwodu,nie wiem jak to zniose,juz jestem na tabletkach.......Kocham go ale czy uda się jeszcze cos uratowac????
Błagam o modlitwe o mnie i męża,o to aby udało nam się jeszcze raz być ze sobą..............
Pozdrawiam
PS ten bobas to męża siostrzenica
14_Tak dobrze mi sie spi_01_07.JPG
Plik ściągnięto 149 raz(y) 152,5 KB
Mąż Zosi [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 11:58
Kalina
Mało miłości wśród was (myślę o wszystkich domownikach, was, bracie, matce ...) wiele niewyjaśnionych konfliktów, zatargów, złości.
Mąż przesiaduje coraz więcej w pracy, woli spędzać czas z kumplami, pije. Pewnie źle czuje się w twoim domu. Bo to tylko twój dom a nie jego.
Wspólne mieszkanie pod jednym dachem z rodzicami, rodzeństwem jest bardzo trudne i najczęściej nie wychodzi na dobre młodemu małżeństwu.
Myślę, że najpierw musisz rozstrzygnąć, kto jest dla ciebie najważniejszy, rodzina czy mąż. Bratu najlepiej powiedz by się nie wtrącał, jeżeli nie ma w nim chęci niesienia pomocy waszemu małżeństwu.
Najważniejsze zmykajcie jak najprędzej na swoje. Mieszkanie z rodzicami to bardzo zły pomysł. Przeżyłem to przez 11 miesięcy i nigdy więcej
Pozdrawiam
Jarek
Kalina85 [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 12:08
Tak,racja.
Jednak teraz to nie jest możliwe......
Może i w tym jest dużo moje winy.....
Mąż zaciągnął kredyt na samochód i parę innych rzeczy więc nie wiem czy byłoby nas stać na kupno mieszkania.
Co do brata nigdy się nie wtracał(nie mieszka z nami),ale po tym jak mnie zobaczył roztrzesiona i zapłakaną poprostu nie wytrzymał.....
Staram się na razie poszukac jakieś mieszkanie do wynajęcia ale czy on zechce tam zamieszkać??Na razie nie odbiera tel,a ja postanowiłam dać mu na pewien czas spokój...
[ Dodano: 2007-08-22, 15:12 ]
Bardzo proszę o modlitwę,jestem na skraju jakieś przepaści....
cała noc mi się śnił,że było dobrze-jak kiedyś.......
Nie potrafię do niego przemówic,napisałam mu maila z adresem tej strony,może to coś da.......
docia [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 14:17
Mąż Zosi napisał/a:
Mąż przesiaduje coraz więcej w pracy, woli spędzać czas z kumplami, pije. Pewnie źle czuje się w twoim domu. Bo to tylko twój dom a nie jego.
gdyby tak było to zmiast kupować coraz to lepsze samochody pomyślałby o własnym kącie dla was dwojga.
myślę ze to niedojzaly facet, któremu wydaje się że dalej bawi się w piaskownicy. przepraszam ale nie rozumiem zachowania faceta, który najpierw przeprasza a potem zabiera wszystko tylko dlatego że ktoś "dał mu w nos". wcześniej nik się nie wtrącał, więc facet tłukł cię w tej piaskownicy łopatką po głowie. ale jak pojawił się brat i mu tą łopatkę złamał to obraził się i zabrał zabawki.
myślę że opcja z własnym mieszkaniem jest wyjściem. daj mu czas a pewnie wszystko się ułoży.
pozdrawiam docia.
[ Dodano: 2007-08-22, 14:18 ]
Mąż Zosi napisał/a:
Mąż przesiaduje coraz więcej w pracy, woli spędzać czas z kumplami, pije. Pewnie źle czuje się w twoim domu. Bo to tylko twój dom a nie jego.
gdyby tak było to zmiast kupować coraz to lepsze samochody pomyślałby o własnym kącie dla was dwojga.
myślę ze to niedojzaly facet, któremu wydaje się że dalej bawi się w piaskownicy. przepraszam ale nie rozumiem zachowania faceta, który najpierw przeprasza a potem zabiera wszystko tylko dlatego że ktoś "dał mu w nos". wcześniej nik się nie wtrącał, więc facet tłukł cię w tej piaskownicy łopatką po głowie. ale jak pojawił się brat i mu tą łopatkę złamał to obraził się i zabrał zabawki.
myślę że opcja z własnym mieszkaniem jest wyjściem. daj mu czas a pewnie wszystko się ułoży.
pozdrawiam docia.
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 14:23
Kalino, zawsze jest czas na naprawę. Mąż uciekał z domu, wolał spędzać czas z kolegami, bo było Mu xle w domu. Pewnie nie potrafił tego powiedzieć, być może i nazwać. Troski i kłopoty zapijał alkoholem.
Ale sie nie martw. Dużo już sama widzisz . Teraz wszystko legło w gruzach...może to już czas na budowanie od nowa. Powodzenia !! I dużo spokoju ! Proś Boga o pomoc i wsparcie , On Cie nie opuści i pomoże !! Przytulam mocno !! EL.
Kalina85 [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 14:44
Z serca dziękuję,naprawdę cieszę się ,że tu trafiłam....
Jak go przekonać,że wszystko można jeszcze odbudować??
Chciałabym tez wrócić do Boga,nie umiem się modlić....
dziękuję jeszcze raz za wsparcie,potrzbuję Was
Mąż Zosi [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 14:52
Kalina
Przekonuj go czynem a nie tylko słowami. On musi poczuć, że jest dla ciebie najważniejszy. I musisz o tym powiedzieć twojej rodzinie. Matce, bratu. Wymagaj od nich by stali się przyjaciółmi waszego małżeństwa. Z czasem i mąż zobaczy własne błędy. Pojedna się i z twoja matką i bratem. Tylko nic na siłę. Cierpliwości!
A co do modlitwy polecam koronkę lub różaniec.
Pozdrawiam
Jarek
Kalina85 [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 15:05
tak naprawdę boję się że już bezpowrotnie go utraciłam,mimo wszystkich krzywd jakie ni wyrządził bez niego nie potrafię żyć.....teraz jestem na tabletkach,płacz i histeria przeszła w obojetność i agresję......jedenie Bóg może mi pomóc!
Mąż Zosi [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 15:13
W czasie kryzysu jedno z małżonków musi wziąć ciężar odpowiedzialności za małżeństwo na siebie. Staje się przewodnikiem. Ty masz tę siłę. Poszukujesz. Jesteś tu z nami i to jest dowód. Wiem że to boli. Wiem że trudno. Oddaj swoje problemy Bogu i działaj
Kalina85 [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 15:23
dziękuję.....może nie mam siły ale mam wiarę że mogę to zmienić,choc szanse są nikłe,gdy usłyszałam że już mnie nie kocha i żąda rozwodu.....
Nie wiem czy pisać,bo rozmawiać nie chce,nie wiem czy się narzucać,czy dać mu spokój na przemyślenie.
Wczoraj jak odchodził to tak,jakby ktoś wyrwał mi serce
[ Dodano: 2007-08-22, 17:26 ]
chyba nadszedł czas wziąsć kolejna tabletkę,bo zaczynam świrować....
popadam w histerię,dostaje napady płaczu,leku.....
[ Dodano: 2007-08-22, 19:53 ]
Boje się potwornie że mogę........... zakończyć to inaczej,poprostu głupie myśli ale jednak.............
Mąż Zosi [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 19:45
Kalina
Jak masz wiarę to i siły będą.
Te wszystkie nerwy, płacze przeminą. Powiedzieliście wiele do siebie w gniewie. Gdy grają emocje rozum śpi. Daj mu trochę czasu a ty zajmij się sobą. Porozmawiaj z kimś roztropnym. Księdzem, przyjaciółką. Idź na spacer, do kina, kosmetyczki, na basen. Uspokój nerwy. Dobrze się wyśpij. Gdy będziesz już spokojna możesz z mężem porozmawiać.
Uświadom sobie, że takie rzeczy się zdarzają. Poczytaj posty tu obecnych na forum. Są różne historie. Wszystkie bolesne. Ale "moc w słabości się doskonali"!!!!
Pozdrawiam i modlę się za was
Jarek
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 19:55
Kalina, idź się wyspowiadaj, wtedy Bóg weźmie Twoje życie w swoje ręce,
chyba... że trochę się tego boisz, bo:
byłaś zbyt niedawno (nie szkodzi, bo świeccy ludzie mogą równie często przystępować do Sakramentów jak konsekrowani)
albo
byłaś zbyt dawno.
Ale nie bój się, nie lękaj się.
Idź do spowiedzi, Bóg oczyści Twoje niemądre myśli.
Zrobi to natychmiast, pomoże Ci wyjść z gonitwy myśli i Twoich niepokojów.
Kalina85 [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 20:13
Dziękuje Wam z serca Kochani!!
Cały czas piszę do Was z pracy,pracuję dziś 12 godz.
Moje mysli są daleko.Jutro mam wolne,popędzę do Kościoła,mam taką potrzebą, od bardzo dawna mnie tam nie było ;(
Masz racje Jarku,muszę się wyspać,a porozmawiac?Jeżeli on tylko da szansę,bo na razie nie dopuszcza mnie do siebie :(
Najgorsze są noce,nie ma do kogo się przytulic (jakie to infantylne) ale ja tak zawsze zasypiałam.....
Kocham Go całym sercem...
Boże daj siłę!
EL. [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 20:14
Ty jesteś przewodnikiem, bo Ty jesteś świadoma. Nie trać nadziei, bo ZAWSZE jest czas na naprawę !
Różaniec albo Koronka do miłosierdzia Bożego i modlitwa o odrodzenie małżeńswta, jest na str głównej Sychar.
Nie umiesz sie modlić.....tylko zacznij....zobaczysz , umiesz i to bardzo dobrze !! EL.
Kalina85 [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-22, 20:30
Kochani!
musze uspokoić myśli,serce.....
roztrzęsiona jestem.....
Dzięki Waszym dobrym słowo jakoś przetrwam ten dzień.
Jesteście wspaniali
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum