Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy mówić ludziom prawdę?
Autor Wiadomość
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 04:36   Czy mówić ludziom prawdę?

Zbyszek podsunął mi myśl na nowy temat - Czy mówić ludziom przwdę na temat swego współmałżonka. Zastanawiałam się i zastanawiam się nadal, czy ukrywać przed ludźmi fakt, że mój mąż mnie zdradził, czy nie. Oczywiście nie chodzi mi o rozpowiadanie wszystkim wokół, jaki jest mój mąż. Pisałam już o sytuacji, kiedy mechanik powiedział mi:"A mąż nie mógł pani tego naprawić?" Wówczas nie wytrzymałam i powiedziałam, że mąż to sobie poszedł do takiej jednej i nic go mój samochód nie obchodzi. Nie wytrzymałam też ostatnio u lekarza - mam problemy z sercem - w wwyniku całej tej sytuacji, i też powiedziałam, dlaczego. Nie wiem, czy dobrze robię. Mam wyrzuty sumienia. z drugiej jednak strony myślę, że chyba nie powinnam kryć jego "grzeszków".
Napiszcie, co sądzicie na ten temat. Jak Wy sobie z tym radzicie?
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 06:41   

Ludziom nie rozpowiadam . Część widzi sama co się dzieje / np. sądziedzi z bloku widzą że jestem samotną mamusią / . Rodzina wie . Skoro on sam nie próbuje juz tego ukryć .... Lekarz mój też wie . Ale takie komentarze jak np. do mechanika to odpusciłabym sobie . Trzeba pracować nad soba również i pod tym względem , nauczyc się z tym życ i akceptować taką sytuację na tyle na ile to mozliwe .
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 07:54   

Wanboma, Anula, zdecydowanie nie mówić.
To, co ludzie widzą, co tam sobie myślą to wystarczy im, oni mogą myśleć co chcą i też myślą to co chcą (niestworzone rzeczy...?).
Nie zastanawiaj się nad tym. W takich sytuacjach możesz tylko powiedzieć specjaliście, którego ewentualnie masz, i który Cię/Was/ prowadzi i przyjacielowi oraz na forum.
 
     
Xev
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 08:00   

Elżbieta napisał/a:
Wanboma, Anula, zdecydowanie nie mówić.
To, co ludzie widzą, co tam sobie myślą to wystarczy im, oni mogą myśleć co chcą i też myślą to co chcą (niestworzone rzeczy...?).
Nie zastanawiaj się nad tym. W takich sytuacjach możesz tylko powiedzieć specjaliście, którego ewentualnie masz, i który Cię/Was/ prowadzi i przyjacielowi oraz na forum.


Nie zgadzam sie z tym. Jak im nie powiesz to beda sobie zmyslac, rozne rzeczy. Jak powiesz spokojnei i sprawe wyjasnisz to unikniesz plotek, niedomowien. Tajemnica Twpja przestanie byc wielka, straszna i okropna. przestanie byc zdrolem niezdorwych fascynajci sasiadow czy innych ludzi.
Szczerosc jest podstawa wedlug mnie.
Poza tym, kobiety (w wiekszosci) sa tak zbudpwane, ze dzielenie sie swoim problemem wzmacnia je i pomaga. Ponadto, dzieki temu mozna zyskac pomoc innych bliznich. A w sytuacji kryzysu jest ona nam bardzo potrzebna.
 
     
MajkaB
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 10:56   

Myślę ,że trzeba na ten temat rozmawiać z najbliższymi.Oni potrafią patrząc na to z boku ocenić sytuacje i doradzić.Ci którzy są blisko nas widzą ,ze coś złego się dzieje.Nie wolno kłamać i chronić klona.On musi ponosić konsekwencje swojego zachowania.Mój mąż bardzo się tego wstydził,jak dowiedział się ,że nasi przyjaciele są wtajemniczeni w całą sprawę.Oni też z nim rozmawiali i tłumaczyli.Ale najważniejsze ,ze ja mogłam zawsze na nich liczyć,zawsze można było porozmawiać.Chociaż druga moja przyjacółka z lat młodzieńczych do tej pory ma do niego żal ,że tak mógł postąpić.Nie bronię go i nie proszę jej aby zapomniała o krzywdzie jaką wyrządził mi ,córeczce i po części jej(moja przyjaciółka barzdo przeżyła nasz kryzys).On sam się domyślił dlaczego wspólnie jej teraz nie odwiedzamy.Ale myślę,że niebawem wszystko zacznie się stabilizować.Musi minąć trochę czasu,ale twierdzę ,że to dobra nauczka na przyszłość dla niego aby nie skrzywdził już nikogo.
 
     
Xev
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 11:10   

MajkaB - popieram obiema lapkami to co napisalas.
 
     
Madzia3007
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 12:34   

U mnie wszyscy wiedzą co sie stalo ponieważ ja nie umiem dusić w sobie tej sprawy . Staram sie dużo o tym rozmawiać z wszystkimi i jest mi z tym lepiej niż bym to dusila w sobie. W sobote nawet umówilam się z koleżankami na odstresowanie tz dużo rozmowy dobre jedzenie i brak mężczyzn. Ja jestem bardzo osobą otwarta i bezposrednią , a po drugie dlaczego ja mam kryć występki mojego męża i przed całym światem robić dobrą mine do złej gry a on będzie się bawić w najlepsze.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 12:50   

U mnie wiedzą Ci, którzy siłą rzeczy się dowiedzieli. Nie widzę potrzeby mówienia dalej, nawet w pracy koleżance co siedzi obok mnie o kryzysie w moim małżeństwie nie mówię. Staram się nie żyć tym, czego w dniu dzisiejszym nie ma, tylko tym co jest i wiarą w to co być ma. Takie mówienie dalej o tym co boli, pogrążałoby mnie tylko. Tak czuję, kocham i to jest najważniejsze.
 
     
Elaka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 14:14   

Ja też należę do tych, co muszą się wygadać. O to też mój mąż ma do mnie żal, zwłaszcza że jego rodzice wiedzą. On chciał sobie balować, chodzić na niedzielne obiadki, a ja miałam udawać, że jest wszystko ok. Twierdzi, ze gdybym nie powiedziała, to może by się jakoś ułożyło. A tak to on jest na mnie tak zły, że nie moze wybaczyć. Oczywiście problem z czasem powszednieje, rodzice się przejmują, ale ja ich uspokajam. Mam ich po swojej stronie. I to mnie naprawdę trzyma przy życiu. Nie wyobrażam sobie udawać przed kręgiem najbliższych osób, nawet tych z biurka obok w pracy, że wszystko jest dobrze, skoro jest bardzo źle.
Ale to moja opinia ;).
Elaka
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 15:00   

Nie chodzi o udawanie. Chodzi o optymizm, Wiarę, Nadzieję i Miłość. Jak mi koleżanka "wtajemniczona" dała zaproszenie na swój ślub zaadresowane tylko dla mnie (chciała się odnaleźć w mojej sytuacji :-/ ), czułam się z tym baaardzo źle :-? . Nasi prawdziwi przyjaciele traktują nas cały czas jako "jedno" zaproszenia ślubne i nie tylko są od nich dla nas dwojga, wiadomo na razie przez jedno z nas nie wykorzystywane. I nie żalę się, wszyscy wiedzą, że opuszczenie Rodziny jest złe i, że jest mi ciężko. Wiecie ile możecie zdobyć w oczach męża, jak ktoś mu powie "chłopie ty to masz żonę, zawsze tylko coś dobrego o tobie powie"..
Ostatnio zmieniony przez kasia 2006-05-25, 15:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 15:06   

Tak Kasiu.
Rozpowiadając naokoło zamyka się drogę to unormowania sytuacji.

Ale ostra krytyka nie zaszkodzi , wręcz mobilizuje męża do poprawy- np. w rodzinie , czy tak jak u mnie przy psychologu.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 15:17   

Tak, krytyka jest ważna, u mnie była ostra, na poważnie 2 razy, w obecności małżonka i.. wystarczy. Jak dziecko zbroi i wszyscy wokół zaczną o nim mówić, jaki niedobry dla mamusi, to nie będzie to moim zdaniem mobilizowało do poprawy.
 
     
Zbyszek,Hiszp.
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 16:03   DZIEN MATKI i TESCIOWA

Przez pierwsze 2 tyg.maja bylem w Polsce,po 2 latach nieobecnosci.Sam,bez zony.Nie byl to wyjazd planowany ale traf chcial ze przypadl w okresie kiedy przypadaly urodziny mojej tesciowej,10 maja {jestesmy ze soba po imieniu,jest starsza ode mnie tylko o 13 lat,dlatego bede ja nazywal dalej JEJ tzn.mojej zony MAMA}.Mamy ze soba b.dobre relacje i kazdemu zyczylbym takiej tesciowej.Dlugo sie zastanawialem czy w obecnej sytuacji naszego malzenstwa powinienem isc i zlozyc jej zyczenia.W koncu na prosbe mojej mamy{nasze mamy maja ze soba kolezensko/przyjaccielskie stosunki} poszedlem.Nie doszlo miedzy nami do rozmowy nt.mojego malzenstwa,za duzo ludzi.Ale w koncu nasze mamy zostaly same,i od mojej wiem ze jej mama sie poplakala.Dzien przed wyjazdem poszedlem do niej porozmawiac w 4 oczy.Opisalem jej jak to wyglada z mojej strony,kryzys po latach itd.Wiem tez ze zona i jej mama utrzymuja ze soba kontakt telefoniczny,ale zona nawet przed swoja mama sie NIE OTWIERA.Na pozegnanie jej mama poprosila mnie zebym na nia tzn.zone poczekal.Aha,musze jeszcze dodac,moze to ma znaczenie,pewnie wszysko je ma,ze zona wychowywala sie praktycznie bez ojca.Jej mama odchodzila od swojego meza 2 razy.1wszy po urodzeniu mojej zony.Wrocila,urodzila siostre mojej zony i odeszla ponownie.I juz nie wrocila bo, jak twierdzi, on sie nic nie zmienil.ALE NIE ODZSZLA DO KOGOS.I teraz do sedna.
Czy po zlozeniu zyczen,mam jej powiedziec,a do tej pory tego nie zrobilem,a nie wiem czy wie to od swojej corki,ze moja zona odeszla ode mnie po to aby zamieszkac z facetem w wieku swojej mamy,majetnym,o calej tej historii ktora zaczela sie ponad rok temu {moje wczesniejsze posty} ? Ostatecznie nie zamieszkala z nim,wynajmuje pokoj,ale z jej strony doszlo do zdrady conajmniej emocjonalnej,czy fizycznej tego nie wiem,pol na pol.
Jak rozumiem Dobsona,nie zatajac,nie chronic reputacji swojego malzonka.
Ale co Wy na to ?
Naprawde,nie wiem co robic,goraco Was prosze o Wasze zdanie,pamietajac ze moim celem nie jest pognebenie zony ale JEJ MILOSC i JEJ POWROT,z tym ze,tak jak ja to widze,jest to mozliwe tylko gdy w koncu peknie,tzn.SIE OTWORZY.Bije sie z myslami.
Pozdrawiam.
Zbyszek
PROSZE O WIECEJ WASZYCH OPINII.Watek przeniesiony z DZIEN MATKI
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 19:09   

miałam dziś dziwną sytuację - odnośnie tematu. Kiedyś powiedziałam kochance męża, że powiem jej wychowawczyni, co ona wyprawia. Nie zrobiłam tego. Mąż jej wychowawczyni pracuje ze mną, ale jemu też nic nie mówiłam. dziś dostałam sms-a od tej dziewczyny z pytaniem, czy mówiłam o niej wychowawczyni lub jej mężowi. Napisałam tylko ABSOLUTNIE. Odpisała PRZEPRASZAM. DZIĘKUJĘ. I tyle. Boję się teraz, że ani ona, ani mąż nie uwierzyli w to i planują zemstę. Nie wiem, co robić - napisać coś do niej czy do męża - tłumaczyć się - ale przecież nic nie zrobiłam. Podejrzewam, że w końcu dotarło do jej szkoły, co ona robi, bo czemu miało nie dotrzeć, skoro wiele osób o tym wie.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-25, 19:30   

Nie musisz im się tłumaczyć. !!!!!
Nawet gdybyś tak zrobiła- to tez nie musisz sie tłumaczyć.
NIE MUSISZ NIC PISAĆ. !!!
To ich- jej sprawa i ich-jej zmartwienie.
Nie daj sie wciągać w takie rozgrywki.
To nic nie zmieni- napiszesz czy nie. Tylko ty, jak napiszesz możesz poczuć się gorzej. Już teraz to widać. Więc ignoruj ten temat. IGNORUJ.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9