Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Nadzieja w beznadziei
Autor Wiadomość
Manciutka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-23, 02:21   Nadzieja w beznadziei

Proszę o modlitwę za moje rozpadłe małżeństwo.
Mąż odszedł po 18 latach...
I nie chciał już niczego ratować, wybrał nowe życie...
Oboje jesteśmy poniekąd winni, nie odgadywaliśmy w porę swoich potrzeb. Nie kłóciliśmy się nawet, choć rozmawiać też było trudno... pojawiały się tajemnice.. co burzyło zaufanie, a zwiastowało koniec. Powód oficjalny - szarość.
Modliłam się, i modlę, ale tylko ja... a to za mało!
Ale wierzę, że Bóg tym się zajmie, ja już nic nie mogę...
 
     
Tadeusz
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-23, 11:19   

Jezus Chrystus jest Panem rzeczy niemożliwych !
Będę pamiętać w modlitwie. ;-)
 
     
mark1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-24, 00:22   Re: Nadzieja w beznadziei

Manciutka napisał/a:
Proszę o modlitwę za moje rozpadłe małżeństwo.
Mąż odszedł po 18 latach...
Modliłam się, i modlę, ale tylko ja... a to za mało!
Ale wierzę, że Bóg tym się zajmie, ja już nic nie mogę...


Marzena nie upadaj na duchu skoro sie modlisz, to Pan wysłucha twoich modlitw, wysłucha modlitw innych ludzi w twojej intencji, w intencji uzdrowienia twojego małżeństwa, łącze sie w modlitwie z tobą.

Popatrz jak wiele mozesz zrobić!!!
Dla siebie i twojego małżeństwa!
 
     
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-24, 04:56   

Marzenko- dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.Poczytaj wnikliwie nasze forum, walcz z tą szarościa. Bedę pamiętać w modlitwe.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-24, 08:24   Re: Nadzieja w beznadziei

Manciutka napisał/a:
Modliłam się, i modlę, ale tylko ja... a to za mało!
Ale wierzę, że Bóg tym się zajmie, ja już nic nie mogę...

Marzeno "żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało"...
Dlaczego uważasz, że jak modlisz się tylko Ty to za mało?...
Widać Marzenko, tylko Ty masz łaskę wiary.
Zresztą tak zazwyczaj jest, że jedni modlą się więcej, a inni mniej, albo wcale.
"Rozważania o wierze" ks.Dajczera, cena 11,90zł, polecam, warto umacniać się w swojej wierze.
Są piękne !
Na forum fragmenty znajdziesz u dołu strony.


----------
Modlę się, wierzę, ufam, kocham - to wyznania naszej wiary ! Pozdrawiam.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-24, 08:36   

mark1 napisał/a:
Marzena nie upadaj na duchu skoro sie modlisz, to Pan wysłucha twoich modlitw, wysłucha modlitw innych ludzi w twojej intencji, w intencji uzdrowienia twojego małżeństwa,


Mark, a Ty jesteś taki pewny? Może źle rozumuję, ale trąci mi tu takim czymś:"Pomodlisz się, to dostaniesz". A przecież może Bóg chce inaczej? Może to o cierpliwość mamy się modlić, o pokorę, o siły dla nas.

Marzenko, obiecuję modlitwę....Ale to nie jest tak, że skoro tylko Ty się modlisz, to jest źle...O uzdrowienie mego małżeństwa modliło się wielu ludzi - mam w bardzo bliskiej rodzinie księdza i zakonnicę, więc naprawdę dużo ludzi było w modlitwę zaangażowanych. Ale Bóg chciał inaczej. A ja już mam tyle siły, by z pokorą przyjąć to, co mi daje...
 
     
wiki0701
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-24, 10:22   

Wanboma, a jak jest u Ciebie? ostatnio troszkę ucichłas na forum - jak sobie radzisz i ogólnie jak sytuacja z małżonkiem?
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-24, 14:46   

Ogólnie to mąż miał złożyć pozew i dać znać, kiedy to zrobił. Narazie zero odzewu. Nie odpowiada na sms-y.
Oczywiście nie odbyło się bez kłótni przy ustalaniu warunków rozwodu a konkretnie pieniędzy na małą - ja zaproponowałam 400 on 300, bo "połowy poborów to on nie zamierza oddawać na dziecko". Oczywiście to jedno wielkie kłamstwo - zarabia o wiele więcej - ma dwie prace, jedną oficjalną, drugą nieoficjalną i w sumie sporo zarabia.
 
     
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-24, 15:50   

Wanboma- ostatnio myśLałam co tam u Ciebie. Modlę się za Ciebie i Twoją córeńkę. dUŻO SIŁY cI ŻYCZĘ KOCHANA.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-29, 22:02   

Wan, kiedyś przeczytałam takie zdanie :
"Mężczyzna tak długo kocha dzieci, jak długo kocha ich matkę".
Chyba coś w tym jest, patrząc na wyczyny niektórych "tatusiów".
Oni przy rozstaniu jakby zapominali, że dziecko, nawet w niepełnej rodzinie musi jeść, musi mieć książki, leki, ubrania, zabawki, czasem kino. Zapominają że matka musi zapłacić czynsz, światło, zapewnić dziecku wakacje.
A kochanki wiedzą, że każdy grosz wydany na dziecko zmniejsza ich (kochanek) profity, więc ustawiają oszołomionego faceta zgodnie ze swoją wolą przeciwko żonie i dzieciom.
"Podłość ludzka nie ma granic" - kiedyś mnie to śmieszyło, teraz zrozumiałam gorzką prawdę zawartą w tym powiedzeniu.
 
     
lewek
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-29, 22:42   

Manciutka, współczuję, mam to samo. Moja nadzieja umarła niestety.
 
     
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-30, 04:29   

"Mężczyzna tak długo kocha dzieci, jak długo kocha ich matkę". jak napisała elzd
Powiem Wam, ze znam kilka przypadkow w których jest inaczej.Naprawdę!
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-30, 08:41   

Trochę zboczyliśmy tu z tematu. A więc módlmy się za wszystkie dzieci, które cierpią z powodu egoizmu swoich rodziców...
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-30, 08:51   

elzd1 napisał/a:
"Mężczyzna tak długo kocha dzieci, jak długo kocha ich matkę".

Retyyyy.

Owszem znam ojców, którzy zaniedbali kontakt z dziećmi po rozstaniu z ich matką. Ale znam też matki które chciały odejść bez dzieci. Później grają dziećmi w sprawie rozwodowej. Żądają od ojca alimentów a dzieci mieszkają u niego 75% czasu (przepraszam nie przeliczam miłości na matematykę). Czy to znaczy, że kobieta tak długo kocha dzieci jak długo kocha ich ojca?

Myślę, że dzieje sie tak dlatego, że dzisiejszy świat nie wymaga od rodziny odpowiedzialności.
Najlepszym lekarstwem na zapomnienie starej rany jest odcięcie się od wspomnień. Ułożenie sobie życia na nowo.
I tak jast po prostu łatwiej.
I co najważniejsze = w dzisiejszym świecie przysięga małżeńska traci swoje znaczenie i jest na to ogólne przyzwolenie.
"... i to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci". Czyli nawet wtedy kiedy sie rozstaniemy. Nawet wtedy kiedy bedę z kimś innym bo tak potoczy sie moje życie nie porzucę swojej pierwszej i sakramentalnej rodziny.

Mało nas mężów i ojców na tym forum.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8