Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
to też cud
Autor Wiadomość
Agnieszka2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-10, 09:59   to też cud

Ja postanowiłam podzielić się cudem innego rodzaju. Ale cudem , który wypełnia moje serce radością. Mój mąż odszedł od nas we wrześniu. Właśnie wtedy moja córka poszła do I klasy. Był to dla nas, a szczególnie dla niej ciężki czas, buntowała się bardzo. A ja mialam bardzo trudne przejścia z moim mężem, żeby ją odwiedzał, dzwonił, odbierał ze szkoły. Nie chciał. On traktował jej bunt jako atak na siebie. Nie widział podstawowej rzeczy - dzieci są szczere i oddają ci dokładnie to, co im dajesz. Ile ja się natłukłam do tego łba, że mimo że wygląda to inaczej, ona bardzo go potrzebuje, kocha i jak ją straci całkiem , to na własne życzenie. Modliłam się bardzo, żeby dziecko jak najmniej cierpiało, żeby jak najpóźniej odczuło, co to znaczy być zostawionym, odrzuconym przez Ojca. Sama tego doświadczyłam, dokładnie wiem jak to jest. A dziś... Dziś mój mąż jest u nas co najmniej co drugi dzień. Prawie zawsze ją wtedy usypia, czyta jej przed snem (a właściwie to ona mu czyta ;-) ), wygłupiają sie. Jestem wtedy naprawdę szczęśliwa, gdy słyszę jej śmiech z dziecinnego pokoju. Mnie mąż nie zauważa, mniejsza z tym. Córka jest najważniejsza. I choć mam świadomość, że to potrwa nie dłużej, aż mój maz znajdzie sobie inną kobietę, a później będzie miał drugie dziecko. I wtedy nasza córka zostanie dzieckiem z pierwszego małżeństwa czyli nikim. Ale dopóki jest tak jak teraz, dziękuję Bogu za ten cud i proszę, aby trwał jak najdłużej.
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-10, 10:06   

Agnieszka2 napisał/a:
I choć mam świadomość, że to potrwa nie dłużej, aż mój maz znajdzie sobie inną kobietę, a później będzie miał drugie dziecko. I wtedy nasza córka zostanie dzieckiem z pierwszego małżeństwa czyli nikim

Agnieszko, tak wcale stać się nie musi...
 
     
amelka00
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-10, 13:02   

Agnieszko a moze to jest początek czego dobrgo ?????? bardzo sie cieszę, jak juz pisalm najlepsze sa małe cudziki przesyłam całuski. :mrgreen:
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-10, 14:32   

Agnieszko,nie zakładaj z góry,co może się wydarzyć.To tak wiele,że twój mąz przychodzi,naprawdę,tak się cieszę,że Twoje dziecko jest szczęśliwe.Wiesz ,jak mój syn cierpi,ma prawie 13 lat,z ojcem był i jest bardzo związany,razem robili wszystko,a teraz ma świadomość,że zamienił go na innego.............a dwa tygodnie temu kupił pasierbowi i jego matce telewizor,a mój się o narty nie może doprosić,przykre.Ciesz się z tego,bo to co osiągnęłaś,to naprawdę wiele... ;-)
 
     
mark1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-21, 22:46   

Ja również sie ciesze Agnieszko, i nie wątpie w to, że Bóg słucha naszych modlitw i stanie sie Jego wola, a to nie będzie na pewno złe dla twojego dziecka ani dla Ciebie, zaufaj Jemu!!!
 
     
Anez
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-03, 15:03   

Twój mąż przychodzi i choć jak twierdzisz, Cię nie zauważa, to jednak ... wszystko zdarzyć się może. Bądź mu "aniołem", choć to może trudne. I nie ustawaj w modlitwie! Wytrwaj!
My nie mieliśmy dzieci, mój mąż odszedł niedawno. Na razie mieszka sam w naszej "lokacie" kapitału. Wie, że nie mogę dać mu rozwodu, a separacja Go nie urządza. Chce dać sobie "drugą" szansę... Zerwał kontakty ze mną , bo i po co, nie mamy dzieci, więc po ludzku sprawa wygląda na przegraną...
Jest mi bardzo ciężko, świat mi się zawalił, wiele zrozumiałam, też swoich win, ale za późno.
Mimo to staram się uafać Bogu, że wyprowadzi z tego dobro, nie ustaję w modlitwie, o miłosierdzie za to co było złe i o nawrócenie... dla obojga.
Nie wiem jakie są plany Boże, ale na pewno moja pokuta kiedyś się skończy.. wiem, że jest potrzebna do mego nawrócenia.
Gdy nie mam już sił, by zyć, wołam: Jezu, Ty się tym zajmij! I jest mi trochę lżej.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8