Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2007-04-13, 09:19
do Błękitnej!
Autor Wiadomość
Ann3
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-06, 15:51   

ANBO .Możemy "wyganiać handlarzy zeŚwiątyni" bo mamy nasladować Chrystusa. Piszesz, że nas obowiązuje dekalog i "nadstawianie drugiego policzka" . Jest spreczność, bo "nadstawiania policzka" nie ma w dekalogu. Więc jeżeli nas obowiązuje "policzek" to i WSZYSTKIE SŁOWA JEZUSA CHRYSTUSA. A więc KAZANIE NA GÓRZE itd. A czy wiesz, co napissał Paweł w liście do Efezjan ? " A Bóg , będąc bogaty w miłosierdzie , przez wielką swą miłość , jaką nas umiłowal ........razem z Chrystusem przywrócil do życia - łaską bowiem jesteście zbawieni - razem też wskresił i RAZEM POSADZIŁ NA WYŻYNACH NIEBIESKICH - w Chrystusie Jezusie. "
A wcześniej Bóg " Szczodrze ją (łaskę ) wylał w postaci WSZELKIEJ MĄDROŚCI I ZROZUMIENIA" ie wybranym plemieniem, królewskim kapłanstwem, narodem świętym, ludem Boga na własność preznaczonym abyście ogłaszali chwalebne dzieła tego, który was wezwał z ciemności do praedziwnego swojego światła..."
A w przypowieściach Salomona napisane jest ,że mamy być przebiegli jak węże.

A WIĘC CHRZEŚCIJANIN TO NIE TYLKO POKORA. ALE I MADROŚC I PRZBIEGŁOŚĆ.
CZYTAJMY CAŁE SŁOWO BOŻE bo możemy ugrzęść w malinach samounicestwienia i poniżania samego siebie.

A teraz prywatnie zdanie moje o sytuacji alibei. Mąż związany jest ze swoją mamą bardzo (teściową) . Jest wobec niej lojalny, reprezentuje tę samą linię myślenia. Linia myślenia żony jest sprzeczna ze światopoglądem duetu syn+mama. Dodam, że alibeo Twoje myślenie jest bardzo, bardzo, bardzo bliskie temu co mówi Pan Jezus. Myslę, że mąż ma szansę zwrócic się ku dobru dopiero gdy wyprowadzi się od mamy. Gdy się z Nią rozstanie na wielką odległośc. Dopiero moze zacząc pracować nad BUDOWANIEM WIĘZI Z ŻONĄ.
To będzie proces.
Ponieważ Jezus Chrystus ma potężną moc, panuje nad wszystkimi zwierzchnościami i jest królem całego świata modliłabym się do Niego o rozwiązanie sytuacji Twojej domowej sytuacji alibeo. I oczekiwałabym radykalnych rozwiązań. Ja tez będę się modliła o Ciebie alibeo.

[ Dodano: 2007-01-06, 16:54 ]
Zjadło litery" JESTEŚCIE WYBRANYM PLEMIENIEM, KRÓLEWSKIM KAPŁANSTWEM............."
 
     
ANBA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-06, 22:45   

Zupełnie nie rozumiem, dlaczego rozszerzyłaś, droga Ann3, dekalog o nowe przykazanie. Być może wiesz lepiej. Nie jestem teologiem, więc nie będę cytowała ani Pisma Św. ani ewangelii. Każda z nas inaczej pojmuje wiarę, Boga i miłosierdzie. I ma do tego prawo. Ja je rozumiem po swojemu. Nigdzie nie znalazłam zapisu, że to co myślę, ma obowiązywać wszystkich ludzi ani też, że ma być tak by MNIE było dobrze i bym JA była szczęśliwa.
Będąc w zgodzie z własnym sumieniem zachęcacie albeę do buntu a więc do pokazania gospodarzom domu, kto u nich rządzi. Oni są nieszczęśliwi, jeżeli postępują tak, jak napisała alibea. Nie znają Boga. Alibea Go zna. Wy Go znacie i pokazujecie nieszczęśliwym Bożą Miłość. Tak postępuje chrześcijanin.
Ciekawa jestem, czy w przyszłości, gdy do Waszych domów wprowadzą się Wasze synowe i zięciowie, czy również będziecie ich zachęcały do buntu. Mam nadzieję, że tak.
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-07, 12:07   

Zosia, mamy cos wspolnego-tez jestem nauczycielką....mysle ze finansowo bym sobie jakos poradzila bo napewno wnioslabym o alimenty, gdybym odeszla.......
....Anba sie myli....ja przestalam wierzyc, nie chodze juz do kosciola...i nie modle sie...juz nie....Natomisat moja tesciowa chodzi do kosciola non stop, na wszelkie nabozenstwa..i dlatego nie rozumiem jej postepowania...
...ale ja wroce do Boga, przyjdzie taki dzioen ze zaczne sie znowu modlic...

[ Dodano: 2007-01-07, 13:09 ]
wiecie ze po tylu tygodniach milczenia ja juz nie potrafie rozmawiac z mezem....chyba nie potrfilabym teraz usiasc i z nim pogadac...chyba zbyt dlugo trwalo to milczenie

[ Dodano: 2007-01-07, 13:11 ]
dzisiaj rano wdusilam mezowi coreczke, poszlam sie kąpac i powiedzialm ze ma razem ze starsza corka popilnoweac NATALKE...
jak ja wyszlam i malutka plakala to maz podobno glaskal ja po glowce i nawet pocalowal....moja starsza corcia tak mi powiedziala...
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-07, 12:19   

Widzisz,Alibeo,musisz więcej takich "kąpieli" wymyślać,teraz następny krok.....
 
     
Paolo27
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-07, 16:26   

czytajac Twoja historie,nasunely mi sie pytania do Ciebie.Odnosnie(zacytuje tutaj twoje slowa) "na sylwestra tescowa zrobila kolacje...byl jej przyjaciel, maz i corka nasza..a ja obok w pokoju sama z Natalka...nie zaprosili mnie , nawet nie przyszli zlozyc zyczen o pólnocy..ja akurat karmilam malutka i tez nie poszlam do nich...." Zdaje sobie sprawe z tego,ze jestes w bardzo trudne sytuacji,ze chcesz jak najlepiej,ale dla czego po karmieniu dziecka nie wyszlas do NIch?Trzeba bylo wyjsc i zlozyc im zyczenia.
Pisalas rowniez,ze spedzilas z Nimi Wigile,powiedz mi,czy skladaliscie sobie zyczenia?Dzieliliscie sie oplatkiem?Pisalas,ze tesciowka:) chodzi na kazda msze.Wiec moze warto jest zaproponowac jej pojscie razem.Ona,Ty z dziecmi.Mysle,ze Twoj maz za wile zlego mogl jej naopowiadac o Tobie.
Czy ten Twoj maz,na prawde jest taki pusty(sorki,ze tak napisalem) Ale jesli mowi o aborcji,ze jestes dziwka itp.to mnie az szlak zalewa!Przeciez On sie zwiazal z Toba sakramentem malzenstwa.Dziecka przeciez sobie sama nie zrobilas!
Zycze Ci duzo wiary,sily i zdrowia.
Pozdrawiam.

[ Dodano: 2007-01-07, 16:26 ]
czytajac Twoja historie,nasunely mi sie pytania do Ciebie.Odnosnie(zacytuje tutaj twoje slowa) "na sylwestra tescowa zrobila kolacje...byl jej przyjaciel, maz i corka nasza..a ja obok w pokoju sama z Natalka...nie zaprosili mnie , nawet nie przyszli zlozyc zyczen o pólnocy..ja akurat karmilam malutka i tez nie poszlam do nich...." Zdaje sobie sprawe z tego,ze jestes w bardzo trudne sytuacji,ze chcesz jak najlepiej,ale dla czego po karmieniu dziecka nie wyszlas do NIch?Trzeba bylo wyjsc i zlozyc im zyczenia.
Pisalas rowniez,ze spedzilas z Nimi Wigile,powiedz mi,czy skladaliscie sobie zyczenia?Dzieliliscie sie oplatkiem?Pisalas,ze tesciowka:) chodzi na kazda msze.Wiec moze warto jest zaproponowac jej pojscie razem.Ona,Ty z dziecmi.Mysle,ze Twoj maz za wile zlego mogl jej naopowiadac o Tobie.
Czy ten Twoj maz,na prawde jest taki pusty(sorki,ze tak napisalem) Ale jesli mowi o aborcji,ze jestes dziwka itp.to mnie az szlak zalewa!Przeciez On sie zwiazal z Toba sakramentem malzenstwa.Dziecka przeciez sobie sama nie zrobilas!
Zycze Ci duzo wiary,sily i zdrowia.
Pozdrawiam.
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-07, 18:20   

na wigilie to ja sama sie "wprosiłam z NATALKĄ".... a zeby isc do kosciola z tesciowa razem to odpada....zbyt duzo zlego na mnie naopowiadala znajomym i mi samej....to jest niemozliwe ....chce zyc w zgodzie z nimi ale nie mam zamiaru nikomu "słodzić"....kiedys tesciowa powiedzila mi ze ona wspolczuje Beatce ze ma taka matke jak ja, bo zwierzeta sa lepsze dla dziecka.....ja wowoczas robilam awans zawodowy i duoz czasu poswiecilam robieniu teczki...owszem nie jestem idealna matka, wiele bledow napewno zrobilam ale takich slow sie nie zapomona, ...nie glodzilam dziecka, nie bilam...dwa lata karmilam piersią a ona mi cos takiego śmiala zarzucic....sa sprawy ktore dlugo tkwia w sercu....
 
     
Paolo27
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-07, 19:32   

ok. wprosilas sie i co dalej?NIe skladaliscie sobie zyczen?Nie dzieliliscie sie oplatkiem?I jeszcze jedno,Czy oprocz nakryc na stole,z ktorych korzystaliscie,bylo jedszcze jedno wolne?
Zdaje sobie sprawe,ze jest ci ciezko,ale czy to jes az tak wiele,aby zaproponowac wspolne wyjscie na msze?(i nie mam tutaj na mysli slodzenia)Pisalas o tym,ze tesciowa dosyc czesto uczescza na msze.Wiec moze jest w niej troche wiary,przez ktora bedziesz mogla wplynac swoje otoczenie i polepszenie stosunkow.
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-07, 19:42   

Paolo..zlozylismy sobie zyczenia...podzielilismy sie oplatkiem ...i co z tego??? mam wrazenie ze to byla tylko "gra"...znajomym powiedzila ze malzenstwo mi sie wali i dlatego chcialam z nimi wigilie spedzic....a prawda jest taka, ze nie dlatego ze malzenstwo sie wali ale chcialam zeby moja corka byla szczesliwa w tym dniu ze jestesmy wszyscy razem...powiedzialm to tesciowej i ona mi odp."a co, nie mam moze racji"?....oboje z jej sunem nie przychodza do corki i wnuczki a znajomym opowiadaja ze to ja im zabronilam kontaktow...wielka brednia...na spokojnie to wyjasnilam , ze nic takiego im nie powiedzialm i nawet nie pomyslalam, ze bylo mi bardzo przykro ze do szpitala do corki i wnuczki nie przyjechali a teraz takie brednie z tego wychodza....spuscila tylko glowe i nic nie powioedzila....
wybaczcie ale wspolna msza z nia odpada....

[ Dodano: 2007-01-07, 20:42 ]
Paolo..zlozylismy sobie zyczenia...podzielilismy sie oplatkiem ...i co z tego??? mam wrazenie ze to byla tylko "gra"...znajomym powiedzila ze malzenstwo mi sie wali i dlatego chcialam z nimi wigilie spedzic....a prawda jest taka, ze nie dlatego ze malzenstwo sie wali ale chcialam zeby moja corka byla szczesliwa w tym dniu ze jestesmy wszyscy razem...powiedzialm to tesciowej i ona mi odp."a co, nie mam moze racji"?....oboje z jej sunem nie przychodza do corki i wnuczki a znajomym opowiadaja ze to ja im zabronilam kontaktow...wielka brednia...na spokojnie to wyjasnilam , ze nic takiego im nie powiedzialm i nawet nie pomyslalam, ze bylo mi bardzo przykro ze do szpitala do corki i wnuczki nie przyjechali a teraz takie brednie z tego wychodza....spuscila tylko glowe i nic nie powioedzila....
wybaczcie ale wspolna msza z nia odpada....

[ Dodano: 2007-01-07, 20:45 ]
tak czesto chodzi do kosciola, niby zalezy jej na tym zeby sytuacja sie ulozyla miedzy nami to dlaczego prasowala swojemu zynowi 2 koszule na impreze z ta dziewucha??? wiedzila ze on idzie z ta pinda i nic mu nie powiedziala..ja nic nie wiedzialam , dowiedzilam sie dziekui zyczliwej kolezance kilka tygodnio pozniej o tym fakcie..tesciowa i maz przyznali racje ze taka sytuacja miala miejsce.. wiec to nie byla plotka....

[ Dodano: 2007-01-07, 20:49 ]
wybaczcie ..ale mimo szczerych checi na zdrowe stusunki w rodzinie ..to nie na wszystko nalezy sie zgodzic....
ja jedyne co jej przykrego powiedzialam to ze jest "głupia babą"..bo nie wytrzymalam....ale ja za to przeprosilam z kwiatkami...ona natomiast za te slowa ktore o mnie powiedzila nie przeprosila mnie nigdy

[ Dodano: 2007-01-07, 20:54 ]
poza tym sylwester to nie byla jedyna taka sytuacja....
kiedy miala imieniny, zaprosila cala rodzine oprocz mnie na kawe...zlozylam jej zyczenia i dalam prezencik..ona mi nie zaproponowala kawy, nie zaproponowala zebym usiadla z nimi wiec wyszlam...sorry ale nie bede sie wpraszac sama tam gdzie mnie nie chca....

[ Dodano: 2007-01-07, 20:55 ]
zreszta maz widzac to mogl cos powiexsziec tez....ale to chyba byla dla mnie kara za ciaże..bo wg nich to tylko moja wina byla...choc ja ciazy tak nigdy nie traktowalam , ze to wina moja czy jego..Dla mnie to bylo chciane dziecko, bylo i jest nadal....

[ Dodano: 2007-01-07, 20:56 ]
ALE KAZY PODOBBNO MA TAKI LOS NA JAKI SOBIE ZASŁUZYL..
 
     
Paolo27
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-07, 19:59   

Nie chce sie madrzyc,ale wedlug mnie wina zawsze lezy gdzies po srodku...
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-07, 23:23   

Paolo jak nie chcesz sie wymadrzac to po prostu tego nie rob, bo robisz to ewidentnie.
 
     
ANBA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-08, 05:55   

A ja uważam, że Paolo ma rację i nie wydaje mi się by się wymądrzał. Wspólna msza z teściową mogłaby być początkiem. Trudnym początkiem.


Cieszę się alibeo, że mimo bólu, podjęłaś trud rozmowy. Rozpoczęłaś nowy rozdział życia oparty na miłosierdziu, nie zaś na odgrzewaniu starych ran. One jeszcze krwawią i pewnie szybko nie przestaną. Zagoją się jednak jeśli im pomożesz. Pomogą Ci czas i modlitwa.
Gdy Ci będzie bardzo źle, spróbuj sobie wyobrazić co czuła Maryja idąc za Synem na Golgotę, co czuła patrząc na konanie swego dziecka...Czym jest nasze cierpienie wobec tamtego? Ktoś mądrze napisał na tym forum, że mamy naśladować Jezusa. Nie tylko w tym jednym fakcie (wygnanie handlarzy). Wygnał ich, bo obrażali Boga. Sam pozwolił się ukrzyżować, pozwolił pluć sobie w twarz. Mógł się obrazić, zbuntować. Powiedzieć ..."Jak śmiecie? Czy wiecie kim jestem?" A co On zrobił? I dlaczego właśnie tak? Czy nie takiej postawy chciał nas nauczyć? Jezus nie oskarżał, nie potępiał, wybaczał. Wszystkim. Bez wyjątku. Powiedział też..."Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień". Tylko on mógł ten kamień podnieść i rzucić nim.
Bo w Nim nie było winy. Czy nie mamy sobie nic do zarzucenia? Czy jesteśmy aż tacy idealni, że na nasz temat nie pozwalamy nic złego powiedzieć? A kim my jesteśmy? Królami, księżniczkami?
Słowa: JA, MNIE, MOJE, dla MNIE tak często goszczą w naszych ustach. Cierpimy MY, czujemy MY, chcemy MY, rządamy MY.....A gdzie słowa: TY, TOBIE, TWOJE, dla CIEBIE? Najczęściej w oskarżeniach. TY mnie ranisz, TY mnie nie rozumiesz, Ty nie chcesz mi dać tego, co JA chcę. A może spróbujmy odwrotnie?
 
     
alibea
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-08, 10:47   

je nigdy ni etwierdzilam ze wina jest tylko poo stronie meza..uwazam ze oboje ponosimy wine za ta sytuacje a nowet troje-bo i tesciowa, te jej ciagle wtracanie sie w nie swoje sprawy...teraz moglaby cos powiedziec swojemu synusiowi..zapraszam go na obiad a on je u mamusi....nie chce usiasc do stolu ze swoja zona i corka...jego mamusia moglaby mu cos powiedziec a podstawia pod dupe obiadki i sniadanka..to nienormalne
 
     
Paolo27
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-08, 11:52   

ANBA,SWIETE,MADRE SLOWA!
Tak na marginesie Zosiu,to jak bys sie zaglebila w to co zostalo napisane,to mogla bys wyciagnac odpowiednie wnioski:)

Dobrze alibeo,ze widzisz wine po obu stronach.Mam jeszcze jedno pytanie do Ciebie.Dla czego tak bardzo nie chcesz sprobowac pojsc z tesciowa na msze? Jesli nie mozecie dojsc do porozumienia,porozmawiac spokojnie o swoich za i przeciw w domu,to moze wlasnie Kosciol bedzie do tego odpowiednim miejscem. Moze sproboj porozmawiac z jakims dobrym spowiednikiem ze swojej Parafii.Moze On bedzie w stanie pomoc Waszej rodzinie.Zycze Ci duzo szczescia.Pozdrawiam
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-08, 13:16   

Paolo,
Tak na marginesie- wina nie zawsze leży gdzieś po środku.
Chcesz w to wierzyć- bo jest ci łatwiej i/lub czujesz się współwinny- to wspaniale- znaczy się osiągnąłeś samoświadomośc- realnie oceniasz a nie bujasz w obłokach.
Jednak nie wal ludziom ogólnikami po oczach.

Alibea- mąż nie przychodzi na obiad- bo sam widok- prawdopodobnie ( prawdopodobnie!!!!) powiększyłby poczucie winy- lub jeśli jeszcze go nie odczuwa- to byłby powodem dyskomfortu- np. emocjonalnego. Uwalnia się facet i odpoczywa na zasadzie że jak nie widzę- to problemu niet!!.
To jest obronna reakcja psychiki. Nic ponadto.
Widać nie potrafi- mój już potrafi na zimno. I to jest dopiero podłe.

Co do rozmów z teściowymi- hm. Teściowa- jako matka zdradzacza też jest w nowej sytuacji.
Nawet jak się nie przyzna- to wstyd w sobie nosi- chyba że to osoba która niewłaściwie ocenia rzeczywistość ( wtedy łatwiej myśleć że nie potrafi). I właśnie wtedy bezkrytycznie akceptuje zachowanie syna/córki.
Zgoda jest oparta na porozumieniu obu stron- obie strony muszą być gotowe do rozmowy.
Miejsce nie gra tu żadnej roli. Myślę że fakt współuczestnistwa we Mszy też niewiele da- trzeba być gotowym- na szczerość, na prawdę i przede wszystkim na choćby próbę wyobrażenia sobie co czuje druga strona.
Przyspieszyć się niestety nie da.
A ludzie modlą się w różnych miejscach. Jak potrafią- co uważam nie umniejsza wartości ich modlitwy.
 
     
ANBA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-08, 14:44   

Opowiem pewną historię z życia. Żyje sobie pewna matka z synem. Żyją po swojemu, mają swoje zwyczaje, poglądy. Któregoś dnia syn poznaje dziewczynę, z którą biorą ślub. Młoda żona nie ma warunków by zamieszkali u jej rodziców. Ojciec pije, pali, ciasno i nieciekawie. Młodzi chcą trochę swobody, intymności. To podstawa. Decydują, że zamieszkają w jego rodzinnym domu, u jego matki. Jest pięknie. On pracuje, ona uczy się. Idzie do przodu. Decydują się na dziecko. A może to ona decyduje... Bardzo chce poczuć się matką. Jak to jest? Ciąża. Poród. Jest nieźle. Babcia na miejscu, mąż jakoś tam zarabia. Wystarcza na życie. Podnosimy kwalifikacje. Mamy talent. Szkoda go marnować. Babcia opiekuje się maleństwem, mąż daje kasę. Nie ma nad czym się zastanawiać. Nie wiadomo tylko dlaczego zaczęli krzywo patrzeć na młodą gospodynię. Jest tytuł, jest praca. Nie ma problemu. Są warunki by iść do pracy. Idziemy. Dziecko ma nadal opiekę, będą dwie pensje, zawsze lżej. Młoda żona nie czuje się spełniona jako matka. Nie przy jednym dziecku. Co to za wyzwanie? Do pełni szczęścia potrzebne jest drugie. Mąż nie chce. Teściowa się buntuje. Proszą, tłumaczą, może naciskają... Co oni wiedzą o życiu? Młoda żona wie lepiej, co JEJ potrzebne do szczęścia. Właśnie druga pociecha. Kolejna ciąża. Ostry protest teściowej i męża. Jak oni mogą?
Teściowa z mężem chcą zabrać wnuczkę i pojechać na wczasy. Bez synowej??????
Młoda mama też pojedzie, oczywiście dla dobra dziecka. Bo babcia nie umie się nim opiekować. Ojciec też nie potrafi. Ponieważ mama potrafi osiągać założone cele, jedzie z nimi. Wszyscy są szczęśliwi.
Potem rodzi się drugie dziecko. Tak oczekiwane przez całą rodzinę. Dlaczego nikt go nie kocha? Dlaczego wszyscy chowają się po kątach? Nie zapraszają młodej mamy?
Mama jest urażona. Jak oni mogą? Jak można być tak okrutnym? Co winne maleństwo? Oczywiście teściowa i mąż są podli. Nie chcą zająć się ani mamą ani dzieckiem.
Wtedy gdy ona zdobywała wiedzę, byli dobrzy. Gdy zajmowali się starszą pociechą nie raziły jej ich nędzne charaktery. No cóż. Zminili się. Trzeba ich nauczyć rozumu. Pokazać kto jest kto. Ona im pokaże. Ona jest matką. Jest u siebie. Powinni ustąpić. Znowu.
Może wyprowadzić się? To byłaby odpowiednia kara. Ale dokąd? Ryzykowna sprawa. Ach, ten podły mąż. To wina teściowej. Powinna mu wytłumaczyć, że szczęścia zazna tylko przy żonie. Gdyby mąż mieszkał u swoich teściów, jego walizki już stałyby na wycieraczce. Nauczyłaby go szacunku i posłuszeństwa. Ale mieszkają u jej teściowej. I nikt nie wystawia walizek ambitnej synowej. Może też dla dobra dzieci???



Do zuzy. Wypowiedź paolo jest tak jasna i czytelna, że aż usiadłam z wrażenia czytając o ogólnikach, którymi wali. Myślę, że niejedna osoba mogłaby spróbować uczyć się od tego MĘŻCZYZNY subtelności i kultury. Oraz umiejętności dostrzegania "belki we własnym oku".
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5