Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Dziś się stało...
Autor Wiadomość
Unus
[Usunięty]

  Wysłany: 2007-01-31, 01:32   Dziś się stało...

Byłem z żoną u księdza... zaproponował unieważnienie małżeństwa... jestem...jestem ... nie mam pojęcia co robić...
 
     
ANBA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-31, 07:37   

Unus. Czy chcesz tego unieważnienia?
Nie znam się kompletnie na prawie kanonicznym, nie wiem też (poza kilkoma kwestiami), co mogłoby je unieważnić.
Ksiądz jest CZŁOWIEKIEM. Tylko CZŁOWIEKIEM. Nad nim jest BÓG.
I jeszcze jedno pytanie... Czy ten ksiądz jest dla Ciebie autorytetem, czy kimś przypadkowym?
Nie powinno się mówić złych rzeczy o innych ale myślę, że (NIESTETY) część duchownych idzie na łatwiznę. Idąc za wskazówkami takich duszpasterzy, moje koleżanki wymyśliły, że bardziej im na rękę sobotnia, wieczorna msza, równorzędna z niedzielną. Czy to grzech? Nie wiem. Na pewno wygodnictwo i egoizm. Człowiek wybiera to, co łatwiejsze i wygodniejsze dla niego. A potem podpiera się czyjąś wypowiedzią, która jest korzystniejsza. Dla niego samego - oczywiście.
Jezus też chyba nie musiał iść na Golgotę. Myślę, że każdy z nas ma własne sumienie i powinien się przede wszystkim tego trzymć.
Przez sumienie BÓg do nas przemawia. Dla mnie jest to znacznie ważniejsze od czyjejkolwiek opinii. A jeżeli chcesz kogoś słuchać, posłuchaj naszego Papieża. On nie wybierał skrutów. Żył tak jak mówił i mówił tak jak żył. Pozdrawiam. Ania. :-)
 
     
Unus
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-31, 07:49   

Nie chcę rozwodu ani unieważnienia... ale to kolejny ksiądz który to zaproponował... jedynie co stwierdził pozytywnego to że gdyby nie ta sytuacja to nigdy bym się nie dowiedział jak bardzo kocham i mogę kochać.... dobijające pocieszenie....

[ Dodano: 2007-01-31, 07:51 ]
JA naprawdę wyerzyłem że możemy uratować naszą miłość, rodzinę i małżeństwo...
 
     
ANBA
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-31, 07:52   

Więc się nie zgódź. I wszystko. ;-)

[ Dodano: 2007-01-31, 08:53 ]
I ratuj to, co chcesz ratować. I nikt Ci nie może tego zabronić.
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 341
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-01-31, 10:45   A gdzie wiara w uzdrowienie dzięki współpracy z łaską?

Unus napisał/a:
Nie chcę rozwodu ani unieważnienia... ale to kolejny ksiądz który to zaproponował... jedynie co stwierdził pozytywnego to że gdyby nie ta sytuacja to nigdy bym się nie dowiedział jak bardzo kocham i mogę kochać.... dobijające pocieszenie....

[ Dodano: 2007-01-31, 07:51 ]
JA naprawdę wyerzyłem że możemy uratować naszą miłość, rodzinę i małżeństwo...


Niestety, jest to jeszcze jeden przykład, że wśród osób duchownych nie brakuje takich, którzy nie wierzą w moc Chrystusa - w łaskę Jego sakramentu małżeństwa, która może sprawić, że trudni małżonkowie współpracując z tą łaską są w stanie pokonać każdy kryzys i zbliżyć się do Boga.

Niestety Ci duchowni zamiast zachęcać do wykorzystania tej szczególnej mocy proponują... "sąd biskupi". Z tej całej smutnej historii nasuwa mi się taki wniosek, że jeśli sami zainteresowani małżonkowie nie staną w obronie wiary i sakramentu małżeństwa, i nie zaczną sobie w tym względzie pomagać, to może być coraz gorzej.

Może być tak jak z bolącymi zębami; zamiast je leczyć, będzie się je wyrywać i mówiac przy tym:
Kryzys małżeński!?... Trudny do wytrzymania!?... Znak, że Wasze małżeństwo jest nieważne...
A takie myślenie przeciez papież Jan Paweł II potępiał, bo jest ono... anty-Chrystusowe, negujące Jego sakramenty - Jego boskość i Jego zbawczą ofiarę na Krzyżu!
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
 
 
     
Unus
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-31, 11:04   

Roumiem..ale ksiądz to zaproponowal po rozmowie z żoną... ona nie wierzy w nas i ułożyła sobie życie na nowo / jesli można to tak nazwać związek z prawie 17 latkiem / a co może ten ksiądz? jak ona nie chce.... Pozostaje mi się jedynie modlić...
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-31, 11:05   

Jest różnie są ciężkie kryzysy ale i są sytuacje, kiedy małżeństwo zostało zawarte nieważnie. Trzeba zachować roztropność szczególnie w sytuacji rozkładu pożycia tuż po zawarciu małżeństwa.
Moja znajoma, pobiera w Madrycie nauki z zakresu prawa kanonicznego. Okazuje się, że w takich okolicznościach , oczywiście mając czystą intencję, spędziwszy długi czas na modlitwie prosząc o światło, należy się udać po poradę.
Unus szukaj więc Woli Bożej, będziesz szczęśliwy wypełniając ją.

P.S. moim skromnym zdaniem, przygoda z 17 latkiem niebawem się skończy.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-31, 12:03   

Kasiu, mnie też tak pocieszano, bo kiedy mąż poznał kochankę, miała 17 lat. To już trwa dwa lata, kochanka w ciązy, sprzeciwili się całemu światu, ona - rodzicom. Nawet jej nie wzruszyło, że jej ojciec miał przez tę sytuację zawał. Więc ten wiek o niczym nie świadczy.

Ja myślę o unieważnieniu mojego małżeństwa, bo po wielu rozważaniach, modlitwie, doszłam do tej decyzji. Nie wiem tylko, czy potem to małżeństwo nie zostało w jakiś sposób uważnione, a to z tego względu, że ja "dorosłam" do bycia żoną mojego męża. Mój mąż jednak tuż po ślubie założył, że to małżeństwo się zakończy i konsekwentnie do tego dążył. Przyznał mi się niedawno, że po dwóch latach naszej znajomości czuł do mnie przywiązanie, nie miłość, co zrozumiał zaraz po ślubie.

Unus, mnie najbardziej boli to, że jeśli moje małżeństwo okaże się zawarte nieważnie, moje dziecko okaże się "narodzonym w cudzołóstwie", choć ja świadomie zachodziłam w ciążę.

Już przyzwyczaiłam się, że moje życie jest jak z brazylijskiego filmu, może kiedyś, na emeryturze książkę o nim napiszę. Jestem przygotowana na dalsze niespodzianki, ale czasem, tak zwyczajnie, marzę, aby to wszystko już się skończyło. Myślałam kiedyś o zwykłym życiu, o trójce dzieci i dobrym mężu. Teraz tylko ciężko wzdycham........
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 341
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-01-31, 12:25   Czy wszyscy księża wierzą, że każde trudne m. jest do uratow

Unus napisał/a:
Roumiem..ale ksiądz to zaproponowal po rozmowie z żoną... ona nie wierzy w nas i ułożyła sobie życie na nowo / jesli można to tak nazwać związek z prawie 17 latkiem / a co może ten ksiądz? jak ona nie chce.... Pozostaje mi się jedynie modlić...


... "ona nie wierzy w nas..." Każdy może zaplatać się w .... GRZECH. Tym bardziej ksiądz powinien dodać Wam nadziei, a szczególnie Tobie (tak jak Kasia pisze w Postscriptum), że burzę trzeba przetrwać wykorzystując ten czas próby na zbliżenie się z Bogiem. Dziwi mnie postawa osoby duchownej, która tak doradza. Bardzo to smutne, bo nie jest to odosobniony przypadek. Zamiast doradzać ratowanie małżeństwa w oparciu o sakrament, propnuje się wyjście (z kryzysu) z pozoru najprostsze - sąd biskupi. Ciekawe, czy tak wielu kapłanów również swoim współbraciom w przypadku ich kryzysu duchowego proponuje sąd biskupi w celu stwierdzenia nieważności sakramentu kapłaństwa?

Zastanawiająca jest skala tego smutnego zjawiska... , którego źródła upatruje w braku wiary w cuda - w moc sakramentu małżeństwa. A przeciez błogosławieni ci co nie widzieli, a uwierzyli. Bo przecież to, że tych cudów uzdrowienia trudnych małżeństw jest wciąż mało, to nie znaczy, że ich nie może być więcej! Dzięki wierze - w szczególności ze strony kapłanów, bo dobrze gdy przykład idzie z góry! :-)

Wiem, że księża są instruowani, by poruszać kwestie związane ze stwierdzeniem nieważności małżeństwa. Jednakowoż serce i rozum mi mówi, ze w PIERWSZYM RZĘDZIE powinni zwracać uwagę na uzdrowieńczą moc sakramentu małżeństwa. Nie może być tak, że każde małżeństwo przeżywające mniejsze bądź większe trudności małżeńskie już na wstępie podejrzewane jest o to, że ich związek sakramentalny może być nieważny. Bo wtedy pachnie to smrodem rozwodowym w Kościele, gdzie łaska sakramentu idzie w kąt - do lamusa.

Z punktu widzenia łaski - Boga nie ma znaczenia jak trudny jest kryzys. Dla Boga przecież nie ma nic niemożliwego. Skoro wszyscy przeznaczeni jesteśmy do świętości, to powinien nam przyświecać ideał umacniania naszej wiary, która jest potrzebna do przełamania kryzysu, nawet gdy on większości wydaje się być nieodwracalny.

Apel do osób duchownych:

Więcej wiary w moc sakramentu małżeństwa - w uzdrowienie trudnych sakramentalnych małżeństw. Dla tych co wierzą i kochają, wszystko jest przecież możliwe (dzięki Bogu i współpracy z Nim)... :-)
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
 
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-31, 12:41   

Andrzeju, zgadzam się z Tobą, ale zauważ też, że w przypadku Unusa, to już drugi ksiądz tak stwierdził. Nie przeczę, że może jest tu coś nie tak, ale to chyba sąd biskupi sprawdzi, czy małżeństwo zostało zawarte nieważnie. Może czasem lepiej właśnie tam się udać, by rozstrzygnąć sprzeczną kwestię.
Unus, jeśli uważasz, że Twoje małżeństwo jest ważne, walcz.
To są bardzo trudne sprawy - "ważne", "nieważne" i wiesz co, Andrzeju, myślę, że dopiero przed Bogiem tak naprawdę okaże się, czy nasze postępowanie było słuszne. Księża są ludźmi, biskupi też, zawsze można powiedzieć tak, aby coś było ważne czy nie, zawsze można walczyć, można też zrezygnować, można mieć do końca życia wyrzuty sumienia, można ich nie mieć. Znam ludzi, których małżeństwa zostały unieważnione - żyją teraz w nowych związkach lub samotnie - taki był ich wybór. Patrzę na nich i zastanawiam się - co oni tak naprawdę czują, co czuje mój sąsiad, który ożenil się z kobietą będącą w 8 miesiącu ciąży z innym (nawet tego nie zauważył), a potem wygonił ją, zostawił jak szmatę a potem unieważnił to małżeństwo. Miał podstawy - nikt nie miał wątpliwości. Ale ona ułożyła sobie życie - ma szczęśliwą rodzinę, męża, który wychowuje jej dziecko, mają własne dzieci, a mój sąsiad - samotny, "zaprzyjaźniony z butelką", znerwicowany. Gdzie tu sens?
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-31, 12:42   

A ja napiszę tylko jedno.
CZY MOŻNA UNIEWAŻNIĆ KILKA LAT SWOJEGO I CZYJEGOŚ ŻYCIA??????
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-31, 12:52   

Lodziu, życia nie można - jak nie można cofnąć czasu, ale jak traktować jako ważne coś, czego nie było?
To trudna kwestia i chyba najbardziej dotyka dziecko poczęte z takiego związku. Ale, na Boga, starajmy się zrozumieć też innych - mam wrażenie, że niektórzy z nas starają się być mądrzejsi od księży, biskupów. Nie można tak kogoś oceniać, bo każdy ma swoje życie, swoją sytuację.
Znamy wersję Unusa, ale nie znamy wersji jego żony. Ja tu trochę się zastanawiam, czy nie została urażona duma mężczyzny, którego "zastąpił" siedemnastolatek....Ale to tylko Unus wie, tylko on może modlić się o rozeznanie w swoim sercu i je osiągnąć.
Unus, przepraszam, jeśli Cię uraziłam, ale, dla przykłaDU, wśród moich znajomych uchodzę za wrażliwą osobę, wśród rodziny męża, w jego oczach też - za osobę psychicznie chorą, wariatkę. Te same dowody mogą świadczyć i na moją korzyść i niekorzyść.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-31, 12:53   

A ja napiszę jeszcze o jednej łasce, o której należy pamiętać walcząc o wytrwanie przy trudnych sytuacjach.
Wiesz, Unus, czasem jest tak, że ten sam ksiądz w czasie spowiedzi może powiedzieć Ci coś innego. Bo w sakramencie spowiedzi również działa łaska. I to ona jest czasem potężniejsza od wszystkiego. Możesz usłyszeć rzeczy, które dadzą Ci niewypowiedzianą siłę. A wiesz dlaczego?... bo w sakramencie spowiedzi działają trzykrotne łaski: sakramentalna, uświęcająca i uczynkowa.
I czasem ksiądz nawet nie rozumie jak to się stało, że w czasie spowiedzi powiedział coś, co w rozmowie normalnej może nie powiedziałby.
I wtedy tylko to, podczas spowiedzi jest ważne, bo wówczas działa Duch Święty, a Ten, posłany jest od Boga.
Kasia dobrze Ci radzi.
Modlitwa, modlitwa, modlitwa o rozeznanie na Adoracji półgodzinnej przez kilka miesięcy, codziennie. Będąc w łasce uświęcającej poczujesz Słowo Boże skierowane tylko do Ciebie.
Tylko chodzi tu o WYTRWAŁOŚĆ,
CZY JESTEŚ WYTRWAŁY??

Unusie,
usłysz co piszą inni
Tylko Bóg
proś o rozeznanie,
a prosząc WYTRWALE
otrzymasz je.
 
     
lodzia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-31, 12:57   

wanboma, całkowicie się z Tobą zgadzam, każdy ma swoja historię...
zadałam po prostu pytanie, które mnie też bardzo nurtuje??
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-01-31, 13:03   

Na to pytanie jest jasna odpowiedź - nie można. Ale to chyba nie o to chodzi.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9