Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie wiem czy jeszcze kocham...
Autor Wiadomość
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-12, 09:26   

Anuli mąż jest zagubiony i mało zarabia , cały czas dbał o dzieci, i jeszcze jest mało zakręcony - tamtą kobietą- jest ona tylko pocieszeniem i wsparaciem . Dlatego lada dzień wróci do domu. I Ania to czuje i wie.

Nie chcę Cie zgnębić Weroniko- tylko chcę Tobą potrzasnąć. Twój mąż niestety jest najbardziej opętany przez tę diablicę , i do tego stopnia mu odbiło , że nawet nie chce rozmawiać z synem .Ponadto ty Weroniko im mocniej go kochasz - to on tym bardziej Ciebie niszczy. JESTEŚ ZŁOTĄ KOBIETĄ.
Od pierwszych postów leżałaś mi ze swym strapieniem gdzieś głeboko w sercu- bo tak mi Ciebie było żal. Dlatego myślę, że trzeba teraz JAKOŚ utrzeć mu tego PYSZNEGO NOSA !!! Bo on poszedł na całość i trzeba to skrócić.
 
     
Beata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-12, 11:53   

Weroniko
Tylko nie zrozum wcześniejszej wypowiedzi w ten sposób, że Anuli mąż wróci , a Twój nie.
Tak nie myślę. Zawsze jest szansa , że i Twój też wróci. Tylko teraz szukam sposobu, co jeszcze możesz zrobić w tak trudnej sytuacji, żeby go właśnie oderwać od tamtej kobiety, a przybliżyć do Ciebie.
Temu mają służyć nasze uwagi.
 
     
Małgosia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-12, 13:53   

Weronika, wanboma - ja bym jednak doradzała Wam stanowczość w sprawach finansowych
1 krok - poprosić o zadeklarowanie stałej kwoty co miesiąc i egzekwować!
jeśli to nie pomoże
2. krok - ostrzeżenie, że zlozycie sprawę o alimenty
jesli to nie pomoże
3. krok - złożyć tę sprawę. Tylko koniecznie!!!
Uwaga - te trzy kroki wydaja sie proste, ale jeśli nie jesteście zdeterminowane, żeby je wykonać, do końca!, to lepiej nie zaczynać. Tu chodzi o stanowczość i konsekwencję.
Jeśli zapowiesz coś, i nie wykonasz, to wszystko na nic - mąż bedzie widział Waszą słabość i na pewno ja wykorzysta.
Weronika, z tym zmuszaniem do składania sprawy - znam to dobrze - on Cie prowokuje, sprawdza granice - mówi jesteś słaba, nie zrobisz tego - bo sam boi się, ze to zrobisz i próbuje w ten sposób Cie osłabić!
Ale by się zdziwił, gdyby rzeczywiście to zrobiła!
Ja oczywiście nie namawiam do spraw w sądzie, to bardzo poważna i bolesna decyzja - ale trzeba się bronic, trzeba działać.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-12, 22:45   

Ja złożę pozew o alimenty. To, co dziś mnie spotkało, przechodzi ludzkie granice. Kochanka męża chciała mnie uderzyć, nawyzywała na mnie, że się wtrącam w ich miłość. On powiedział, że mnie zniszczy, że pobije i nie będzie płacić na córkę oraz złoży pozew o rozwód. To już koniec, jeśli chodzi o moje małżeństwo, ale nie dam krzywdzić dziecka. On zniszczył jej życie - córka tak naprawdę od urodzenia nie zaznała szczęścia. Wiem, że to tylko pieniądze, ale są to pieniądze dla niej - na jej utrzymanie. Dość błagania o jakikolwiek grosz, dość żebrania - skoro ma pieniądze na kochankę (utrzymuje ją, bo się jeszcze uczy), powinien mieć i na dziecko. On, gdy powiedziałam o pozwie, odebrał to jako zemstę z mojej strony, ale wytłumaczyłam mu, że chcę bez nerwów uzyskiwać pieniądze i mieć pewność w ogóle, że je dostanę. Chyba jego zemstą będzie ten pozew o rozwód. Trudno, nie udało się nam. Chcę jednak jakiegokolwiek zadośćuczynienia względem dziecka. Chciałabym, aby miała ojca a nie pieniądze, ale co ja mogę zrobić. On ojcem nie chce być. Dla niego liczy się tylko kochanka!
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-12, 23:02   

Wanboma myślę, że słuszną podjęłaś decyzję. On powinien łożyć na utrzymanie córki, łaski nie robi!
Tylko zastanawiam się, czy wkraczajac na droge sadowa to czy mozna "pokojowo" pozalatwiac sprawy? Mysle ze to bardzo trudne...

Ja caly czas sie miotam, moja sytuacja jest inna od wiekszosci tutaj przedstawionych, ale wierzcie mi konkurowanie z praca, z szefem o meza jest tak samo denerwujące i doprowadzające do białej gorączki.
Nie wiem co robic, jak wybrnac z tej calej sytuacji, moj maz sie zamknal zupelnie i teraz juz dla niego najwazniejsza jest pracy, nic poza nia nie widzi. Wszyscy musza sie dostosowywac do niego. Jak wspominalam mieszkamy w kawalerce, w ktorej jest bardzo ciasno, maz nie chce slyszec o nowym mieszkaniu, nie stara sie, zeby bylo lepiej, o wszystko musze prosic moich rodzicow. Szkoda mi coreczki, ze musi zyc w takich warunkach... Czasem mysle, ze to wlasnie ze wzgledu na dziecko powinnam sie wyprowadzic i wynajc wieksze mieszkanie, ale zastanawiam sie czy wtedy nie strace meza na zawsze, a z drugiej strony patrzac jak teraz zyjemy to tylko usiasc i plakac.
Ostatnio zmieniony przez 2006-05-12, 23:26, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-13, 05:23   

Napiszę jednak ten pozew o alimenty - wiem, że to początek jeszcze większej męki, ale nie będę musiała dzwonić do niego i błagać o pieniądze. W tym miesiącu nie dał mi ani grosza! Wczoraj, dgy zdenerwowałam się, zadzwoniłam do ojca kochanki. Powiedziałam mu, że mój mąż utrzymuje jego córkę a o swojej zapomniał. Pan ten powiedział, że zajmie się tym.
Ja już na nic nie mogę liczyć, jeśli chodzi o męża - powiedział (przepraszam za wyrażenie), że obije mi mordę, że mnie zniszczy, więc już chyba niczym nie ryzykuję. Nie chcę mieć z nim nic do czynienia - niech tylko wywiązuje się z płacenia pieniędzy. Nadal go kocham, mimo wszystko, nie ustaję w modlitwie, ale na dzień dzisiejszy chcę odizolować się od niego i myślę, że sprawa alimentacyjna to zapewni. Tylko, że potem będzie sprawa sądowa...Nie wiem, jaką przybrać taktykę - to kolejny ból, ale ja już tyle upokorzeń zniosłam, że przetrzymam i to.
 
     
Mateusz
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-13, 08:24   

Jeżeli takie jest jego nastawienie wobec Ciebie i jest agresywny, to rzeczywiście alimenty przynajmniej będą Ci gwarantować jakiś dochód (niech ponosi odpowiedzialność za rodzinę). A o groźbach już Ci pisałem, byś przemyślała zgłoszenie gróźb karalnych na policję, zwłaszcza, jeżeli zrobił to przy świadkach. Musisz pomyśleć, co będzie, jeżeli go poniesie i zechce je spełnić! Wtedy Twoje zgłoszenia będą przeciwko niemu świadczyły, a tak Twoja bierność przeciw Tobie.
Trzymaj się!
 
     
MajkaB
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-15, 08:19   

Wanboma jesteś mądrą i wartościową kobietą.Pamiętaj o tym i nie pozwól aby on tak Cię traktował i może jeszcze wmawiał ,że jest inaczej.Ja myślę,że jeżeli on złoży pozew do sądu,to powinnaś walczyć o rozwód z orzeczeniem o jego winie.Niech ponosi konsekwencje swoich czynów.Pomyśl o przyszłości.Życie płata nam różne figle( same tego doświadczyłyśmy, mimo ,a byłyśmy pewne,że nam nic niezagraża). Może kiedyś będziesz zmuszona skorzystać z alimentów,które Ci przysługują przy orzeczeniu jego winy.Każdy adwokat Ci poradzi co powinnaś zrobić.Najlepszym i prawdziwym dowodem jego winy jest ich wspólne mieszkanie. Poradzisz sobie ze wszystkim bo jesteś dzielną kobietą i wspaniałą mamą ,która musi sama dbać o przyszłość waszego dziecka.Wiem ,że nie będzie łatwo ale musisz to zrobić dla swojej córeczki.A on może kiedyś zrozumie,kogo stracił i ile wyrządził krzywdy Tobie i dziecku.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9