Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2007-04-13, 09:19
Błękitna proszę odpowiedz - nie wytrzymuję juz
Autor Wiadomość
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-25, 07:09   Błękitna proszę odpowiedz - nie wytrzymuję juz

CO ROBIĆ? Nic z rad które sobie tu dajemy nie przyniosło efektu- a skutek wręcz odwrotny od zamierzonego.
Ostatnio zmieniony przez Jo-anka 2007-01-21, 19:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
amelka00
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-25, 09:53   

joannab jak bardzo kuje w serce to co piszesz . Jak wogóle nie chce Ci się życ???????????? Przecież masz dzieci (owoce waszej miłości)Bóg przesyła Ci tylko informacje ,ze jeszcze trzeba by było się nad czym zastanowić. To Bóg dał nam życie i tylko On może nim dysponowąć .

[ Dodano: 2006-11-25, 09:59 ]
Pozwól popłynąc "temu " swobodnie , panika to zły doradca. Będę sie modlic za was , ale Ty musisz mi w tym pomóc . Bo co moze jesdna osoba , ale dwie to juz coś . Głowa do góry nie pozwól aby ta sytuacja kierowała twoim życiem. pozdrawaiam cieplutko

[ Dodano: 2006-11-25, 11:10 ]
cały czas myśle o tobie "Należy przyzwyczjić się do cierpienia < które Panu Jezusowi podoba sie zsyłać na Ciebie . Chrystus , który nie potrafi trzymać cię długo w udręce, przyjdzie , aby ci ulżyć i cię wzmocnić, wlewająć do duszy nowa odwagę." Adfg,s.561
to tak w ramach wzmocnienia
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-25, 11:32   

Joanno, bedę "nieciekawa" (czyli napiszę nieciekawe rzeczy - dla niektórych wiara katolika jest właśnie taka - nieciekawa).. :-)

Musisz wyjść z poczucia winy.
Jak to zrobić? "Zrobić" z pomocą łaski Bożej.
Jak? W sakramencie pokuty i pojednania.
W Sakramencie Pokuty Pan Bóg udziela łaski, współpracuje z Tobą.
Taka jest nasza wiara, nasze podstawy wiary. Dla katolika to jedyna droga.
Dużo osób chciałoby Ci wmówić różne rzeczy: mąż, mama, sąsiadka.
To wszystko może być nieprawdą. Prawdę odkryjesz tylko w sobie zaglądając w siebie, ale tak naprawdę głęboko zrobisz to we współpracy z Bogiem. Jak?
W sakramentach osobistych - pokuty i pojednania, i Eucharystii.

Pozdrawiam serdecznie.
 
     
Gregal
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-25, 16:16   

joannab, czytając Twoje wypowiedzi sądzę, że mogę porównać nasze sytuacje i zachowania. Też byłem zainteresowany pracą zawodową i sobą, a nie budowaniem i pracą nad małżenstwem.A wręcz przeciwnie nieświadomym niszczeniem go i dręczeniem ukochanej osoby. Moja żona jako wrażliwa osoba wytrzymała dwa lata i ma dość. Pojawiła się ktoś trzeci, kto jej zawrócił w głowie ale nie nic z tego nie wyszło. Obecna moja sytuacja jest równie patowa, jak Twoja. Żyjemy pod wspólnym dachem ale jakby osobno. Często znaleźć wspólny temat do rozmowy. Mimo, że nawet rozmawiamy i śmiejemy się razem. Są to jednak rozmowy o niczym i pusty śmiech. Ponadto rozmowy są przetykane wypominaniem moich błędów i uchybień oraz zapewnieniani, że już mnie nie kocha i nie i nie wierzy w moją zmianę.
Uzgodniliśmy, że pozostajemy razem do końca roku,a później zobaczymy. Tyle udało mi się wywalczyć, gdyż generalnie moja żona jest zdecydowana odejść i rozwieść się już teraz.
Zrozumiałem przez ten czas udręki jedną rzecz. Nie mogę i nie mam prawa prosić i wymagać. Nic to nie da, gdyż chcieć odbudowywać zwiążek muszą obydwie osoby.
Staram się żyć dla siebie i dla nas i ufać że coś się zmieni. Staram się nie naciskać, wykazywać cierpliwość, być w odpowiednich momentach. Bywa ciężko i często błądzę.
I to samo radziłbym Tobie. Niczego na siłę , błaganiem, prośbami nie zmienisz. To nie ten etap. Niestety, również tego żałuję. Staram się mieć również świadomość winy,ale nie zadręczać tym, bo to też nie pomaga.
Bądź dzielna i żyj trochę dla siebie, ale i ufaj, że będziecie razem.Nie wiem ile to może potrwać w Twoim przypadku.Ja mam czas do końca roku. Nie wiem co potem, może jednak w Święta Bożego Narodzenia i między nami coś się narodzi. Tobie też tego życzę.
 
     
Ann3
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-25, 19:25   

Joannab, nie obwiniaj się. U nas tez jest tak, że ja zarabiam, dużo pracuję a mąż nie radzi sobie w pracy. Ktoś musi pracować na rodzinę - wypadło na mnie . Trudno , godzę się z tym. Ale za to w domu z prac domowych tylko sprzątam, wychowuję córkę i organizuję życie rodzinne. Zakupy i gotowanie jest domeną męża. No, przepraszam bardzo kobieta nie może być maszyną do wszystkiego. Takie czasy.
Nie zniechęcaj się brakiem działania Dobsona. To działa tylko Twój mąż nie wie czego chce. Daj Mu czas , wypłacz się Panu Bogu - On Cię zrozumie . Człowiek, który się miota i ma problemy sam ze sobą nie jest w stanie zrozumieć drugiego człowieka. Spróbuj się odizolować od męża bo teraz kontakt z Nim będzie Cię bolał. Taka separacja może przynieść dobre efekty. Docenisz samą siebie a mąż zastanowi się nad swoim życiem . Oby jeszcze zastanowił się nad życiem swojej RODZINY. Będę się modlić o Bożą opiekę nad Tobą i Wami.
 
     
agata
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-25, 19:52   

Joanna, nie jestem wielbicielką Dobsona, ale nie wydaje mi się, by Twa sytuacja była sprzeczna z tym, co Dobson pisze. Niech Twój mąż mówi sobie, co chce (Twoja siła i spokój pewnie go drażnią, bo on się w tej chwili chce po prostu na Tobie odegrać,zwyczajnie mści się, długo czuł sie "ten gorszy", to teraz - hola..). Czy raczej jego zachowanie nie ma związku z Waszym "sam na sam" ostatnio? Sama pisałaś, ze to był błąd. A on to zaraz wykorzystał, żeby odtrącić znowu.
Joanna, ja wiem, że pewnie ciężko Ci w tej chwili w to uwierzyć, ale ten ból, rozpacz minie. Kochana, będzie Ci się jeszcze chciało żyć. Nie tylko dla dzieci. Dla samego życia! Mi sie chce dziś żyć, a śmierć była parę lat temu mym marzeniem, choć wiedziałam, że życia sobie nie odbiorę.
Jezus daje nadzieję, daje życie, radość. Wybacz sobie, wybaczaj na bieżąco błędy, zaniedbania, krzywdę dzieci. Jak zaczęłam sie modlić o to, by sobie samej wybaczyć (przez długi czas mi to wogóle do głowy nie przyszło), to jakby mi ktoś ogromny ciężar odjął z pleców. Jezus ma dla nas miłosierdzie. Miej je i Ty dla siebie.
 
     
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-26, 03:29   

Dziekuję Wam kochani z całego serca.Amelko dziękuję za modlitwę
Ostatnio zmieniony przez Jo-anka 2007-01-21, 19:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
ryba
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-27, 08:58   

joannab, pozdrawiam Cię
To wszystko co dzieje się w Twoim małżeństwie musi mieć jakiś sens, jakiś głębszy sens. Wiesz, moja sytuacja, tak ogólnie jest trochę podobna, choć w tej chwili jest całkiem nieźle. Mój mąż codziennie chodzi do pracy, w której przecież widuje się z "tą kobietą". Prócz tego wyjeżdża w delegacje, ma spotkania 'integracyje', itd...
Słowem mogłabym oszaleć, gdybym tylko puściła wodze wyobraźni.
Myślę sobie, że to nie o to w tym wszystkim chodzi. Nie upilnujesz męża, nigdy nie będziesz aż tak atrakcyjna aby nie spoglądał na inną... (to są słowa skierowane także i do mnie).
Ja postanowiłam, że będę pracować nad sobą, nad własną pokorą, cierpliwością, podejrzliwością. Muszę być atrakcyjna dla męża ale jako ktoś jedyny, do końca życia, na kim on będzie mógł polegać, do kogo będzie wracał, nawet kiedy się pogubi...
To strasznie trudne. Zdałam sobie z tego sprawę dopiero po przeczytaniu Twojego postu.
Mój mąż ostatnio powiedział mi, żebym uważała, bo można kogoś zagłaskać. Zdałam sobie sprawę, że próbuję nadrobić kilkanaście lat w parę tygodni...a to nie tędy droga. Wszystko potrzebuje czasu. Daj mu ten czas, módl się (będę o Was pamiętać w modlitwie), zajmuj się pracą i dziećmi, ale też nie okazuj na siłę,że jest Ci dobrze bez Niego.
Po prostu czekaj.
Trzymaj się
 
     
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-27, 23:04   

To prawda Rybka- mnie wczoraj koleżanka powiedziała dokładnie to samo- żebym uwazała bo go zagłaskam a on i tak nie skruszeje.

Tak jak napisałaś CZEKAM- ale sama wiesz przecież ze to tak ciężko wytrzymać.
Ja też pamiętam w modlitwie o forumowiczach-za Twoją modlitwę bardzo Ci dziekuję:)
 
     
rebound
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-28, 08:21   

joannab napisał/a:
(Starszy 3 latek już coś wyczuwa, jest b nerwowy, krzyczy przez sen do Mikołaja żeby tacie przyniósł rózgę bo jest niegrzeczny dla mamy)


to mnie najbardziej szokuje w tym co napisalas, dziwne ze dziecko tak reaguje... szok ! W tym wieku... raczej bym sie tym zajela na Twoim miejscu zamiast myslec za kim Twoj maz biga czy konsumuje na maxa czy nie i z kim to robi ...
Za dzieci odpowiadasz nie za meza ...

pozdrawiam
 
     
Ann3
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-28, 15:12   

Oczywiście ale z chwilą urodzenia dzieci matka nie przestaje być kobietą więc żal i poczucie krzywdy Joanny jest całkiem naturalny.
 
     
rebound
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-28, 16:59   

oczywiscie ... ale z chwila urodzenia sie dzieci matka ma podwojna odpowiedzialnosc nie jest tylko zona ale i matka, skoro maz nie jest w stanie zajac sie rodzina [obojetnie z jakiego powodu ona musi] a dzieci musza byc zawsze chronione. Nie wplatywane w klutnie i nienawisci miedzy rodzicami, nie wolno je tak wykozystywac ... zawsze podkreslac ze ojciec/matka kochaja tylko aktualnie sytlacja przerasta ich mozliwosci zeby zajeli sie nimi jak trzeba.
Dzieci nie sa glupie ... zrozumieja napewno ze za jakis czas bedzie lepiej ... a jak sie nie benda wtracac i nie benda wtracane to im bedzie lepiej i rodzicom tez

pozdrawiam
 
     
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-28, 19:06   

Rebound- ja zajmuję się bardzo starannie moim malcem- skąd wiesz ze nie?.Nigdy nic złego nie mówiłam na temat ojca. Mały sam widzi ze ojciec się drze na wszystkich.Zresztą nie chce sie tłumaczyć- nie wykorzystuję dzieci jak to napisałaś ani nie wplątuję w kłótnie między nami-ech... co ty wiesz
Poczułam sie okropnie po przeczytaniu Twojego posta, kolejna osoba wmawia mi ze znow gdzies coś robie źle, znowu moja wina. Powtarzam Ci, że tak naprawdę nie wiesz jak zajmuję sie maluszkami bo o tym naprawdę mało tu piszę, a robie wszystko by w tej sytuacji nie ucierpiały- jeśli to mozliwe


ja tez pozdrawiam
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-28, 21:43   

rebound napisał/a:
Dzieci nie sa glupie ...

Tak - nie są głupie i widzą, co się dzieje. Nawet jeśli na siłę się ich nie wplątuje, to sama sytuacja już jest jakimś wplątaniem. Tak czy owak - ucierpią na pewno. Przecież małe dzieci potrzebują ojca cały czas, nie od święta.
Dzieci nie są głupie i widzą wszystko, niestety...

Joasiu - jesteś dobrą mamą..............................
 
     
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-11-28, 23:53   

Dzięki Wanboma- wiem o tym:):)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10