Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Życie po Życiu
Autor Wiadomość
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 09:23   Życie po Życiu

A witajcie Ludeczkowie,
Tak sobie pomyslałam że nadchodzi inny etap. Trzeba zastanowić się i przygotować na nowości jakie przyniesie nam przyszłośc. Dotychczas byłam zdolna do myślenia tylko o :początkowo jednym dniu do przodu, potem o kilku. Teraz właśnie planuję organizację życia na dłuższy czas do przodu. Owszem czy chcę czy nie - wyjścia nie mam innego. Coby więc wyjść potrzebom na przeciw, zakładam temat który pasuje do stanu mojej świadomości.
Byc może należy go traktowac jako swoiste przygotowanie na samotność. Pewnie trochę tak ale nie oznacza on rezygnacji z miłości ( lecz w innym kolorku miłośc ma).
Z pewnością jednak jest to jak rodzaj polisy ubezpieczeniowej- mojej prywatnej. Jak tak sobie poprzenoszę trochę koncepcji na ekran i poczytam to rozjaśni się plątanina myśli.
Gniew targający mą wychudzoną osobą nadal targa. Ale może pora zrobić krok do przodu.
Z pewnością walka o mój "Skarb Największy" przyoblecze się w niecodzienne szaty. Lecz nie wiem kiedy. Odpoczywam bowiem.

Zaś Król jest nagi.
[/b]
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 09:34   

Stawiam się jako dyżurna , hi hi . Nieźle to ujęłaś : życie po życiu . No ma to sens . Tylko z tymi planami to różnie bywa . Dobrze, ze masz gdzie wypoczywac / w lesie , w waszej oazie spokoju / . Tam w kontakcie z naturą najwięcej nabiera się sił do życia . Życie toczy się dalej i to jest najpewniejsza rzecz ! Dbajmy o własne zdrowie bo tym zamartwianiem się i ciagłym stresem można sobie narobić biedy / mówię o tym przedziwnym urządzeniu jakim jest nasz organizm / .
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 09:48   

Anula,
Ja sobie tak myślę tylko, czego absolutnie nie należy traktowac jako rezygnacji że czas zacząć przygotowania do samotności. Może jeszcze na tym etapie nie na zawsze. Ale patrząc na rozwój wypadków trochę to będzie trwało. A życia nie można opierać głównie na oczekiwaniu. Bo można zrobić i sobie i dzieciom ( bardzo łatwo) krzywdę.
Traktuj to jako następną metodę ogarnięcia się.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 10:44   

Anula,
Co więcej- tak do mojej świadomości dociera że faktycznie życie oparłyśmy na czekaniu. W 90%. Czekamy aż zaczną znowu myśleć w sposób określany za normalny. Czekamy aż znowu spostrzegą że my błyszczymy i to ładnie. Czekamy na znak zainteresowania. Czekamy aż uda się nam samonaprawa. Czekamy na odwiedziny, czekamy na słowa pokrzepienie, czekamy aż pozwolą sobie na słuchanie nas, czekamy aż znowu zaczną rozumieć, czekamy aż zaczną szczerze rozmawiać, czekamy aż wrócą do domu, itd, itd, CZEKAMY.
To nic złego ale proporcje tego na czym opieramy życie chyba trzeba trochę zmienić. Bo może to 10%, ta cała reszta- opieka nad sobą, dźwiganie się z depresji, odstawianie proszków uspokajających, karuzela nastrojów, gotowanie obiadów dzieciom, praca zawodowa itd, może to to powinno teraz stanowić bazę do budowy życia a czekanie powinno stać się tylko 10 %. I to by było jak polisa - bo ryzyko klęski zostałoby zminimalizowane.
Słowem- może pora pomyśleć o przestawieniu wartości- to przeciez nie jest rezygnacja tylko przewartościowanie. Też życie ale nieco inne.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 14:27   

No , masz rację . Trzebaby to czekanie trochę pomniejszyć w stosunku do całej reszty naszego życia . Popracuję nad tym .
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 14:55   

Ano właśnie.
Życie pędzi jak szalone. To trzeba gonić bo zostaniemy z tyłu.
Chcesz "gasić światła? "
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 20:17   

Chciałam szybko odpowiedzieć, a tu myk i mnie wylogowało. A tak "pięknie" i optymistycznie napisałam.
Spróbuję odtworzyć to, co przed chwilą napisałam.
"Zuzo temat genialny. W ramach odwracania proporcji właśnie zajmuję się swoim ciałem (kolacja) i duszą (Wy wszyscy, którzy czytacie).
Udało się naprawić komputer (nie wiem, na jak długo) i mam nareszcie okno i drzwi otwarte na świat.
W ramach zajmowania się moim ciałem wcinam, coś o czym mogłam kiedyś tylko pomarzyć: kanapki+smalec z boczkiem i cebulką+ogórek kiszony. Do tego herbatka z cytrynką. Mam nadzieję, że nie zadziała prawo Marphiego (co ma się wylać, to wyleje) i nie zaleję klawiatury. Zajmuję się ciałem, bo prawdopodobnie jestem miss stresowego odchudzania tego forum (tylko -18 kg w ciągu 6 miesięcy).
Pozdrawiam wszystkich odwracających proporcje."
P.S. Za pierwszym razem coś w tym stylu napisałam.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-09, 20:58   

W ramach odwracania proporcji zajmuję się swoim umysłem. Co do ciała to chyba najpierw muszę umysł naprawić choć troszkę , wtedy szybciej ruszę z tą naprawą.
No, ale walczę dzielnie.
Obciachu więc nie narobię ( tak mi się zdaje).
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-10, 21:49   

No,
Zaczęłam jednak od ciała bo z umysłem coś "kaprawo" idzie.
Usilnie chcę odwrócić proporcje.
Ale obciachu chyba trochę narobiłam.
Lecz nadal walczę.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-12, 11:55   

Naprawiam metodą Adama Słodowego- zrób to sam.

I dobrze. Miał facet dobre efekty.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-15, 20:01   

Witam wszystkich stęsknionych mojej grafomanii,
Anula pozdrawiam Cię "serdelecznie"..
Właśnie tak sobie pomyslałam że czas coś skroobnąc, coby ciśnienie wyrównać.
Większość czasu spędzam zajmując się logistyką życia swojego i dzieciaczków. Ze zdumieniem odkryłam że dzięki rodzinie jest możliwe poradzenie sobie bez męża jeśli chodzi o organizację prostych czynności- zajęcia dzieci, odprowadzanie i odbieranie ze szkoły, wizyty lekarskie, zakupy duże i zakupy mało istotne. I jeszcze doszły szkolenia i delegację. Już przestałam odmawiać. Wygląda że trwałam w letargu skupiając się tylko na rodzinie. Nie czuję się wcale wyrodną matką. Córka podziwia i jest dumna. I posypały się spotkania prywatne. Coś zaczęło się dziać. Jakby w odpowiedzi na pustkę którą mi zafundowal mój małżonek. To chyba super że tak się porobiło.
I udaje się nie tłumaczyć- bo tak "po prawdzie" nie ma komu.
Oczywiście nadal kocham imć małżonka. Nadal tęsknię. Ale już inaczej.
No i udaje mi się utrzymywac dystans. Im dłużej tym lżej.
Wiem też jedno- tajego nowa miłość- to amok i manipulacja. I zaraz spiesze donieśc że byc może dłuuuuuuuuuuuugo z tego nie wyjdzie. Może nigdy. Może wyjdzie ale zabraknie odwagi do powiedzenia na głos o tym co się stało. Teraz czeka. Niech czeka. Nic na to nie poradzę. Mam zero ( ZERO) wpływu. Jak tak sobie zdałam z tego sprawe to ulżyło w 10%.
Więc staram się osłabiac jak tylko potrafię te kryzysy emocjonalne które nadal miewam.
Zajęć przybywa. To taki substytut innych zajęc które mi zabrał małżonek.
To zdumiewające jak nadmiar zajęć potrafi ukoić skołataną głowę i bujające mocno emocje.
Tak, wiem- mój mąż zachowuje się spokojnie i łoży w 100% na utrzymanie rodziny.
Mam więc dwa problemy mniej.
Ale tęsknota nadal potrafi rozłożyć na łopatki. Co do książek polecanych na forum- kategorycznie dwie mi zaszkodziły więc kompletnie zaprzestałam czytania tzw. "literatury fachowej". I wiecie co- mam prawie zero czasu na oglądanie tv. No to - to już jest super znak.
A w pracy- wzlot notuję. Chyba przez tę złośc co mnie tak czasami szarpie wzrosła moja wydajność.
I badzo się cieszę .
Trzymajcie się.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-16, 06:59   

Cześć Zuza, witajcie Wszyscy !
Nie ma mnie tu ostatnio ale to dlatego , że nie mam czasu a w domu nie mam internetu . Donoszę jednak, że mój maż okazał dobrą wolę i postanowił , że jak tylko pozamyka swoje sprawy to w czerwcu do nas wróci . Jednak dni te ciagną mi się jeszcze bardziej niz wcześniej i ciagle mam ten lęk , że ... nie ! Nie będę o tym pisać bo Chrystus prowadzi mnie do zwycięstwa . Kochani , choć nie ma mnie tu to pamiętam codziennie o Was w moich modlitwach . I nie zapomniałam o Was . Trzymajcie się ciepło .
Zuza, jak dobrze zauważyłaś , mąż twój jest w amoku a w głowie mu się odwróci jak ciebie pozna właśnie taką jaką zaczynasz być teraz . Bo my się zmieniamy gdy sposób naszego myślenia się zmienia . I tak trzymaj a zobaczysz że to wcale tak dłuuuuuugo nie potrwa . wiem coś o tym . :lol:
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-02, 20:16   

Post z maja jest w zasadzie aktualny -----ale mąż już nie może ( bo nie chce!!!) łożyć w 100% na rodzinę ,bo mu sie struktura wydatków zmieniła nieco.
Wynajem kosztuje nieco.
Zle bujam się z emocjami i wiem jedno- ciężko mi --bo czasami to bardzo jeszcze tęsknię za tym pustakiem -ale wiem i wszyscy znajomi mi mówią cobym !!!!!!
-odseparowała się od niego natychmiast!!!!!

Bo on szkodnik jest i jak tylko mam kontakt, nawet sporadyczny- to mi źle potem. No to----- to wiem bez mówienia znajomych i ich mądrości życiowych.
Więc się staram odseparować. to nie jest związane z moim poczuciem miłości- no kocham głąba nadal- ale on taki dziwny i obcy teraz się zrobił że się gubię. Moderatorzy- nie będę usuwać postów z epitetami- jak chcecie to sami wywalajcie.
Meritum jest takie- kocham głupola nadal.
I teraz zastanawiam się- co powinnam zrobić- bo biernym obserwatorem w życiu nie będę.To nie leży w zasięgu moich kompetencji i PRZEKONAŃ.
Ściskalska wszystkich jestem,
Zuza
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-02, 20:42   

Zuza, lubię czytać Twoje wypowiedzi, wnosisz tyle spokoju.
Mówli Ci już że jesteś mądrą kobietą? Jeśli nie, to przyjmij ode mnie tę prawdę. I Twój mąż wiele stracił. Pewnie kiedyś to zrozumie, ale musi dostać baty od życia. to jeszcze trochę potrwa.
Odseparować się, to bardzo dobra myśl. Co prawda macie dzieci i pewnie nie da się tak przeciąć wszystkiego. Ale wierzę, że jakoś to zorganizujesz, żeby mniej cierpieć.

Moderatorzy też ludzie, nie wytną :)
Pozdrawiam wszytskich serdecznie
 
     
funia
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-03, 09:57   

Szkoda zę te pustaki tego nie czytają...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 4