Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2006-11-08, 02:03 On nie chce być ojcem !
...On jest bardzo dobrym człowiekiem. Uczciwy, odpowiedzialny, opiekuńczy, wierny... Jesteśmy małżeństwem od czterech lat, a przyjaciółmi chyba od "zawsze". Mamy jedno dziecko, szczęśliwego, wesołego dwulatka. Jest nam bardzo dobrze ze sobą. Potrafimy rozmawiać, śmiać się, modlić, mieć wspólne cele i pasje... Tylko to jedno ! Mój mąż nie chce mieć więcej dzieci... Przed ślubem mówił, że będzie co ma być, ale on nie musi mieć potomstwa. Moje plany odnośnie rodzicielstwa przyjmował bez entuzjazmu. Kiedy okazało się, że jestem w ciąży, wpadł w totalne przerażenie i trwał w nim jeszcze przez pierwszy rok życia naszego synka. Choć u swojego boku zawsze miałam kochającego męża, to wtedy czułam się bardzo "samotną matką". Mną się opiekował troskliwie a dziecko traktował jak intruza, którym się trzeba zajmować dla przyzwoitości. Teraz mój mąż jest wspaniałym ojcem i świata nie widzi za naszym synkiem, ale... Powiedział, że nie zniesie po raz kolejny tej niepewności, tych obaw o zdrowie moje i dziecka (nie wiem czemu tak, bo ciążę przeszłam bardzo dobrze a dziecko urodziło się zdrowe i bez problemów). Twierdzi, że bycie ojcem jest dla niego stanem uciążliwego niepokoju. Kocha nas bardzo i nie chce już więcej ryzykownych zmian w naszym rodzinnym życiu... Okropnie się z tym czuję ! Patrzę na naszego ślicznego, radosnego jedynaka i nie potrafię zrozumieć, czemu mój mąż nie chce więcej takich skarbów... Kochamy się, jesteśmy zdrowi, ustabilizowani materialnie i zawodowo, żyjemy w dostatku - tego dobra wystarczyłoby na kilkoro dzieci. Uświadamiam też sobie, że jako kobieta muszę się liczyć z czasem. A on nie chce !
Może macie dla mnie jakąś radę, jakiś pomysł na to moje "szczęście małżeńskie".
Piszę do Was w środku nocy, proszę o modlitwę... Nie mogę spać ! Chodzę po wielkim i pustym domu, pomiędzy naszą sypialnią a pokoikiem synka... Tyle tu jeszcze miejsca... Tyle jest jeszcze miejsca w moim życiu... A może powinnam porozmawiać z mężem jeszcze raz i jeszcze raz ? Może trzeba nam przyjąć jakieś dziecko, które już jest na tym świecie ? Może pomyśleć o adopcji ? A może uszanować jego wolę i zaakceptować plany na naszą wspólną przyszość we troje ?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum