Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie wytrzymałam
Autor Wiadomość
Madzia3007
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 20:47   Nie wytrzymałam

Nie wytrzymałam i powiedziałam dzisiaj mojemu mężowi jak wychodził, że coś mi obiecał. Zapytał wtedy co, że jeżeli będzie chciał wrócić, to moje drzwi są dla niego otwarte, i że ma o tym pamiętać. Po prostu nie potrafię. Wcześniej, jak z nim rozmawiałam miło i byłam dla niego miła, on wtedy był inny, a teraz stał się jakiś taki bezuczuciowy. Boję się, że on przez tę moją oziębłość w stosunku do niego się ode mnie odsunął. Nie wiem, ale mam takie wrażenie. Chcialabym przeprosić, że nie udzielam żadnych rad tylko ciągle o nie proszę, ale jakoś nie jestem w stanie narazie nic poradzić.
Ostatnio zmieniony przez 2006-05-05, 20:55, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 20:54   

Wiem,że chce się mówić dużo,ale gdy ja tak mężowi powiedziałam,to odpowiedział,"ale ja wcale tego nie chcę,gdybym chciał wrócić,to dawno bym to zrobił,ale wogóle mi na tych otwartych drzwiach nie zależy".Przykro jest,gdy się słyszy takie słowa.... :-(
 
     
Madzia3007
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 21:12   

Naszczęście moj mąż odpowiada że wie i pamięta o tych otwartych drzwiach. Nie powiedzial mi na całe szcęście jeszcze że mu nie zależy na tym. Chce żeby otym wiedział. Może to głupie ale ja wtedy czuje się bezpieczniej z tą świadomością że nie wszystko jest zamknięte.
 
     
Madzia3007
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-07, 20:40   

Napisalam list do mojego męża. Czuje poprostu że im bardziej ja odsuwam się od niego to on o demnie. Bardzo go kocham i nie potrafie siedzieć cichoa to ten list :Cześć! Niewiem czy to przeczytasz ale chciała bym Ci coś powiedzieć. Widzisz ja czuje że Ty zaczynasz bardzo oddalać się od nas i od dzieci i o demnie. Ja wiem że się powtarzam ale wiesz że nie mogę dać ci tego co ona ale mogę Ci dać stabilizacje moją miłość i miłość dzieci, dom do którego będziesz mógł zawsze wrócić rodzinne która w całym życiu jest ważna, mogę Ci dać pierwszy uśmiech naszego synka, pierwszy ząbek, pierwsze kroczki. Ja wiem nie kochasz mnie nie chcesz być z nami, przytlaczamy Cię czuje nawet z Twojej strony niechęć do mnie. Chce tylko żebyś wiedział że Cię kocham tak bardzo że to aż boli, kocham Cię nad życie, moje serce zawsze będzie dla Ciebie otwarte. Tak bardzo brakuje mi Twojego uśmiechu głosu oczu, Twojego wsparcia rozmowy z Tobą. Ciągle wierze że może jednak jest tam jeszcze jakaś iskierka małego uczucia. Na razie musze żyć bez Ciebie a co będzie dalej czas pokaże. Pamiętaj kocham Cię.
Niewiem czy dobrze zrobilam czy źle ale coś mi mowilo że mam to zrobić. Czy taki list to jest narzucanie się? czy dobrze zrobilam? Sama nie wiem.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-07, 21:23   

Madziu - dobrze. Nawet jeśli negatywnie zareaguje, będzie wiedział, co czujesz. Jeśli masz taką potrzebę, daj mu to. Ja też kiedyś pisałam. To nie pierwsze moje rozstanie z mężem, choć te, wg niego, definitywne. Za pierwszym razem dałam mu podobny list - skutki były pozytywne. Tylko potem sobie nie poradziliśmy z odbudowywaniem. Teraz na pewno nie podziałałoby, ale gdzieś tam, w głębi, też mi się chce napisać. Żeby wiedział...Nie mogę teraz normalnie z mężem rozmawiać, a w liście można napisać wszystko na spokojnie.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-07, 21:42   

Dziewczyny, na początku tych atrakcji machnęłam ci ja kilka maili. I co? Bez rezultatów. Podobno czytał. "Artykuliki" z mądrymi przemysleniami drażniły- bo moim zdaniem trafiały dokładnie w sedno tematu. To teraz się uczę że nie wolno mi tego zrobić. On nie jest w stanie zrozumieć normalnej mowy. A co dopiero treśc "artykulików".
Wszelkie wolne miejsca w umyśle i sercu plus miejsce mojej osoby zajęła "tylko koleżanka". Ponieważ jestem niecierpliwa zrobiłam małe doświadczonko coby sprawdzić stan zaawansowania zaangażowania. Powiedziałam ( ponieważ znam "tylko koleżankę" i jej ślubnego) że zastanowię się co mam robić. Z nią. Ot tak sobie powiedziałam, z ciekawości i przekory. Atak był natychmiastowy. W wykonaniu mojego ślubnego. Niestety- w "tylko koleżanki" obronie. Wnioski wyciągajcie same.

ps: Mój "Skarb" wie że kocham. I wie też, że już w innym kolorku miłość ma.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-07, 22:17   

Zuza masz rację, do nich teraz nic nie dociera, żadne argumenty. A właściwie wszelkie nauczania przynoszą odwrotny skutek - właśnie chęć obrony, tego "koleżeńskiego" układu.
Któraś nazywa swojego męża klonem i myślę, że jest w tym ciekawe porównanie - niby taki sam z zewnątrz, a w środku zupełnie inny człowiek. Ja swogo czasu stwierdziłam, że rozmawiam z zupełnie nieznanym mi człowiekiem, zupełnie się nie mogliśmy porozumieć, on patrzył na mnie, jakbym mówiła po chińsku, ja miałam wrażenie, że to jakiś kosmita w ciele mojego męża.
Teraz nie rozmawiamy, ale córka ma z nim kontakt i potwierdza moje wyobrażenie, ten człowiek nie rozumie, że robi coś złego, uwagi córki traktuje jak fanabierie, uważa, że córka powinna przestać stroić fochy !!! Przepraszam za określenie, kretyn , rozwialił rodzinę i jeszcze sądzi, że postąpił słusznie. Bo jemu się ZNUDZIŁO małżeństwo, on dusił się, żona go nie rozumiała, dziecko go nie rozumiało, cały świat był przeciwko niemu.
Cóż, w moim przypadku to kryzys wieku średniego, facet zaczął robić bilans swojego życia i uznał, że niewiele osiągnął. Bo dom, stabilizacja, rodzina, zdolna, fajna córka - to wszystko za mało.
Kiedyś na mnie nawrzeszał, że przeze mnie musi zaczynać od początku, wyszedł z domu tylko ze swoimi osobistymi rzeczami i teraz musi się od nowa dorabiać !!! Przeze mnie , hihi.
Oj, dziewczyny, to zupełnie obcy ludzie, nie warto teraz ich umoralniać, mają zatyczki w uszach na pewne teksty, klapki na oczach, i widzą tylko te swoje hmmm "bóstwa".
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez elzd1 2006-05-08, 07:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-07, 22:36   

A juści Moja Droga.
Ten klon to ( nie chwaląc się :lol: ) moja koncepcja. Mam jeszcze kilka innych. Nie wszystkie kwalifikują się na to forum.
Zatyczki w uszach i takie specjalne okularki coby ogniskować (osłabiny kryzysem wieku średniego wzrok) w jedynie słusznym kierunku.
I wiesz ci? Mnię to nudzić zaczyna. Ale ponieważ "robi mi to" złość to sobie o tym pomyślę. Może i jakaś koncepcja poprawiająca mój (MÓJ) nastrój wpadnie mi do coraz to sprawniej funkcjonującej głowy. Jak tak -to natychmiast nie omieszkam donieść.
A póki co- TRWAJMY DLA SIEBIE i DZIECIACZKÓW Nie wolno dopuścić do spaczenia ich charakterów "błędami "zepsutych rodzicieli" ( druga wersja dla rodziców).
Myślę że jestem tego warta (nawet bez kremu Loreal'a bo używam inne). :mrgreen:


ps: mój zobaczył nagle inne życie. Już 4 miesiące czekam az sam mi objaśni jego inakszość w stosunku do poprzedniego.No widac nadal boi sie kontaktów z wrogiem bo sie biedak zorientował że mam rentgen na "mijanie się prawdą " którą cenię dość wysoko. A ponieważ rola ofiary już przestała mi odpowiadać- to odpowiadam intensywnie jak zaczyna te swoje "prezentacje". Wredność z lat młodości przypomina o sobie. Moja. A już myślałamże całkowicie uśpiło ją względnie spokoje życie me małżeńskie. FE, ale "brzydki "charakterek mam. I nadal brak mi wyrzutów sumienia w takich sytuacjach.
Ale co mam do stracenia u niego. I tak powiedział że on miał do mnie zaufanie a ja co zrobiłam ?. Podłota byłam i DOWIEDZIAŁAM sie o związku, który nie jest związkiem. Straaaaaaaaaaaaaaaaszne prosie jestem Ja mogłam to zrobic jak on mi tak ufał.

Fe Zuzo, niedobra ty. :roll:

No w cichości resztek umysłu które pracują w mojej fe głowie tak myślę- jak mogłam być taka fe. I jak mogę żyć bez poczucia bycia fe.
No ale odkąd zdaję sobie sprawę jak bardzo byłam fe i że to moja fe wina która powodowała te perturbacje- to mi ulżyło. Jestem spokojniesza.
Dojrzewam do nowego tematu - takiego dla lekko krnąbrych poranionych. ( i nadal fe)
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 07:32   

Madziu , ja też swojemu jeszcze niedawno pisałam piękne smsy , list , nawet wygrzebałam piękne kartki z czasów przed ślubem i oddałam mu je ku przypomnieniu i wznieceniu ognia miłości . On się temu nie wzbraniał . Pytałam czy mam przestać , a on mówił że mu to nie przeszkadza . Powiecie Dumny , może i tak . Ale też zagubiony i szukającyy drogi . Pokazuję mu ją więc swoją miłoscią . A kiedy mu wczoraj powiedziałam , że go kocham patrząc mu prosto w oczy / takie piękne , moje , odnalazłam w nim tego chłopaka , którego pokochałam / zatrzymał wzrok na mnie na taaaką długą chwilę . Nie powiedział nic . A ja mówiłam : kocham cię pomimo tego wszystkiego , pomimo wad bo taki jest sens miłości . Kocham cię też i za Twoje zalety ale przede wszystkim POMIMO WAD .
Wierzę , że Jezus nad nim pracuje . To są te chwile o które proszę w modlitwie o d uzdrowienie malzeństwa - o dar szczerej rozmowy . To zaczyna się dziać . Uzdrowienie .
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 07:35   

Muszę jednak dodać , że zaczęłam to robić całkiem niedawno / miesiac temu / po pięciomiesięcznej separacji . Wcześniej próbowałam Dobsona a i też moje wewnętrzne nastawienie nie sprzyjało temu . Ale Jezus działa cuda i takiego cudu dokonał już w moim życiu że nie zastanawiam się nad tą kobietą już głębiej . Nie czuję do niej żalu , nie chcę by ją spotkała kara za to co nam uczyniła, a raczej do czego się przyczyniła . Modlę się zanią bo ponoć jest osobą wierzącą . W modlitwie odnajduje ukojenie moich lęków .
 
     
Ania_71
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 07:43   

Madzia wg mnie dobrze zrobilas, ze powiedzialas mezowi o drzwiach i napisalas mu list o swojej milosci do niego. Niech wie, ze Twoje uczucia sa stale, ze Ty jestes im wierna, ze od niego wylacznie teraz zalezy co zrobi z Waszym malzenstwem, niech wezmie odpowiedzialnosc za swoje czyny. Moze wtedy predzej czy pozniej zrozumie jaki Skarb utracil. Na razie pewnie nic do niego nie dociera, zadne slowa. Zebranie o milosc moze wzbudzic w nim wspolczucie, lepiej byc oszczednym w wyznawaniu milosci, zrobic raz, a potem przestac.
"Daj milosci wolnosc, jesli wroci do Ciebie, nalezy do Ciebie, jesli nie wroci, nigdy Twoje nie bylo".
 
     
Ania_71
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 07:46   

Anula nie potrafie sie modlic za "nasza", czuje do niej wszystkie najgorsze uczucia jakie mozna sobie wyobrazic, ktorych nie czulam nigdy, nie znam jej, ale widzialam sie z nia raz i rozmawialam z nia. To mnie tylko przekonalo, ze czlowiek przez kogo ucierpielismy wszyscy jest nic nie wart. Nie potrafie patrzec na nia jak na najwieksze nieszczescie i wroga, nie wiem jak Ty to robisz, ja nie potrafie.
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 07:58   

Aniu ,
Nie pytaj mnie jak ja to robię . Sama nie wiem . Kobieta jest pod wpływem złego ducha jak i nasi mężowie . Ona też potrzebuje modlitwy - tak na to patrzę . Nie chcę zaśmiecać mojego serca nienawiścią b owiem że nienawiść nie buduje nic dobrego . Wiem też że nie jest łatwo modlić się za Te Drugą - to na mnie spłynęło jakoś samo z siebie . Ale nie robiłam tego od razu - upłynęło wiele czasu zanim pomyślalam o niej w ten sposób .
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 08:13   

Cześć Anula, cześć Dziewczyny,
Myślę że dobrym pomysłem jest choć jeden dzień bez myslenia o "tylko koleżankach" oraz bez myslenia jak okazać miłośc "popsutemu " mężowi. Spóbujcie żyć dla siebie i dzieci. Zróbcie urlop od rozważań- co on sobie myśli, co mysli ona, czego potrzebują. Pomyślcie o sobie i dzieciach. Lub tylko o sobie. Zobaczcie czy to nie przyniesie choć chwilowej ulgi. Wtedy- jak dzieciarnia zobaczy że mamusie jakies takie lżejsze- może będzie się radośniej uśmiechać. To dopiero będzie radość dla mamuś. Widoczna, namacalna i szczera.

Sprawdzimy czy się da?
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-08, 08:25   

Zuza, to co piszesz to racja , ale jak masz siebie wewnatrz nieuporządkowaną to to o czym piszesz nie dla wszystkich jest mozliwe . Ja nie potrafiłam . Dopiero jak przemaglowałam samą siebie , wpuściłam do wirówki swoje emocje dobre i złe , gniew i ból to otrzymałam to co mam teraz . Jestem dumna ze swojego osiągnięcia , choć nastroje miewam oczywiście zmienne i nie wiem co przyniesie jutro . Póki co akceptuję sibie samą /chyba miałam z tym wcześniej problem / , zrobiłam porządek w swoim sercu a teraz mogę brać się za porzadki inne . Np. dzieci .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9