Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Cóż ci Rot podpowiem skoro mam to samo i dawno już pisałam , że boli bardziej i jeszcze szybciej wyskakuję z równowagi - tak nagle gwałtownie.
I tu potrzebny jest ktoś - przedłużenie Dobsona - na przykład - na dalszą drogę .Ktoś kto pomoże.
Trzymaj się twardo , bo teraz jej nie ma , a jak wróci - to wtedy sie ręcę szybko zaczynają kiwać. A i buzia może się nieoczekiwanie- poza kontrolą sama otworzyć.
aga70 [Usunięty]
Wysłany: 2006-09-15, 17:50
Witaj Rot.
A ja ci napiszę , że kontynuuj to co robiłeś przez ostatnie dni, bądź dla niej właśnie taki, wiem że to boli, ale ona już poczuła, że się zmieniłeś, sam widziałeś ,że uśmiechała się, było jej z tobą dobrze, więc nawet jeśli się z nim spotkała to myślisz , że o tym zapomni? Zachowuj się tak i rób wszystko, żeby nie zburzyć tego co już jest między wami.I polecaj ją i wasze małrzeństwo Bogu, pozwól mu działać, on może więcej niż ty
A ja myślę że to są tylko twoje złe wspomnienia i przypuszczenia. Nie dawaj się im , a z żoną kiedyś gdy będziesz spokojny porozmawiaj o tym....
pozdrawiam
rot [Usunięty]
Wysłany: 2006-09-15, 18:37
Dzięki... będę spokojny i opanowany jak wróci... nie podejmę tematu. Będę uśmiechnięty, ale wypada chyba zapytać dlaczego tak długo Jej nie było, czy też gdzie była. Czy pominąć to całkowicie ?? Zastanawiam się, bo skoro pominę raż... wolę nie kończyć...
Beata [Usunięty]
Wysłany: 2006-09-15, 18:49
Ja jak coś zauważę nie tak - to od razu w marszu to rozwiązuję , bo tego nas nauczyła psycholog. Od razu wyjaśnić wątpliwości.
Mąż reaguje pozytywnie- bardzo spokojnie mi tłumaczy, a jak dostaje sms - to nawet czyta na głos i zachowuje go - bo wie,że ja póżniej się upewnię sprawdzjąc.
Ale ja się z tym głupio czuję - bo on się ciagle tłumaczy. Bez sensu taka sytuacja.
Dlatego teraz walczę o całkowite odzykanie zaufania.
rot [Usunięty]
Wysłany: 2006-09-16, 08:47
Ja też chcę odzyskać całkowite zaufanie... bo bez tego nie mozna tworzyć dobrego, kochającego się małżeństwa. Ja też Beato głupio się czuję z moimi podejrzeniami, żona niestety nie chce tego tematu poruszać. Chyba muszę poczekać... Psycholog też radził mi wyjaśnianie sytuacji niepewnych, żona niestety w tej chwili nie jest -jak mi powiedziała ostatnio- gotowa na terapię małżeńską...
Beata [Usunięty]
Wysłany: 2006-09-16, 09:05
Bo każdy przypadek jest inny i trzeba się indywidualnie dopasować.
U mnie jeszcze w czasie separcji wspomniałam o psychologu, to pózniej jak jeszcze nic nie załatwiłam - to mąż się sam upominał dlaczego jeszcze nie idziemy.
A twoja żona widocznie potrzebuje jeszcze trochę czasu.
Zresztą wy teraz po tej wyprowadzce musicie mieć więcej czasu na pokonanie pewnych blokad. Powoli , stopniowo. A , że żona nie chce rozmawiać - to normalne - jeszcze potrwa zanim się otworzy całkowicie. Ja długo czekałam na normalną , szczerą rozmowę i i całkowite otwarcie. Przeczekałam ten okres milczenia.
A teraz zbieram owoce w postaci - pięknych słów , wypowiedzi ,które niespodziewając się tego, nie czekając na to - nagle słyszę.
rot [Usunięty]
Wysłany: 2006-09-16, 13:53
Beato bardzo Ci dziękuje... Twoje uwagi bardzo skrupulatnie analizuje i stosuję się do nich w miarę możliwości... a teraz czekam i milcze
bajka [Usunięty]
Wysłany: 2006-09-16, 15:26
A ja dzisiaj czytając świadectwo Rota wreszcie poczułam nadzieję.
Bo skoro Jego zona odeszła, bo jej czegoś brakowało - dokładnie jak mojemu mężowi, a potem wróciła, to może on też wróci.
Tylko że żona z Rotem była kilkanaście lat i go kochała, a ja tej pewności po tym półtora roku nie mam... Zreszta wyraźnie to usłyszałam...
Ale choć nadzieja matką głupich, to nigdy nie opuszcza swoich durnych dzieci :)[/code]
rot [Usunięty]
Wysłany: 2006-10-16, 08:17
Po powrocie do domu i niesamowitym wręcz przywitaniu z dziećmi i żoną tak sobie pomyślałem o Leśniowie... chyba często będę myślał o tym co tam usłyszałem i czego doświadczyłem. Nie wspomnę o naszych wspólnych rozmowach, rozmowach korytarzowych i w podgrupach . Tak się tylko zastanawiam nad czuwaniem, którego mogliśmy doświadczyć... siedem godzin jazdy... kolacja, krótki odpoczynek i praktycznie pięć godzin spędzonych w kościele na modlitwie i rozważaniu. Wiecie... w moim życiu nie doświadczyłem jeszcze czegoś takiego... tak wzniosłego i wspaniałego. Dlaczego podjąłem ten temat właśnie tutaj ? Wydaje mi się, że to doświadczenie jest wielkim uzupełnieniem naszej odbudowy, jest chyba lub raczej było brakującym ogniwem. I pomimo, że byłem tam sam, bez żony, to jednak przy spowiedzi dostałem od spowiednika obrazek Matki Leśniowskiej również dla niej... ma już ten obrazek i nosi go przy sobie. Teraz wiem, że wsparcie z GÓRY jest jeszcze większe niż dotychczas... a tutaj, na ziemi wypada chyba tylko podziękować tym, którzy spotkanie to zorganizowali... dziękuje !!
olenia [Usunięty]
Wysłany: 2006-10-16, 20:59
Pięknie napisane. Ja też przeżyłam taką wewnętrzną spojnośc z Jezusem , że brakuje mi słów na wypowiedzenie mojej radości i szczęścia.
Ciesze sie Rocie że w twoje małżeństwo wkroczył Bog, On was umacnia i zespala swoją miłością.
rot [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-15, 08:11 odkurzone przeboje...
Zastanawiałem się, czy w ogóle napisać o tym... zdecydowałem się jednak, bo może przyczyni się to chociaż w maleńkim stopniu do naszej konsolidacji. Z jednej strony sytuacja na Forum, z drugiej powtórne świadectwo... odkurzone przeboje. Mam jednak nadzieję, że wszyscy którzy zdążyli mnie poznać wyśmiali się już, a teraz nie będzie powodu do śmiechu... tylko do radości.
Nie będę pisał o tym co było... wszyscy to znamy... tylko zastanawia mnie zbieżność dat (!!). Pierwszy wpis w tym temacie był 13.09... teraz 13.05... przyjęcie syna do I Komunii Świętej, 90 rocznica Objawienia Fatimskiego i nasza rozmowa, żony i moja. Minęło 8 miesięcy.. wielkie problemy z samym sobą... bunt, poszukiwanie, żal, gorycz... wręcz prowokowanie samounicestwienia. W najgorszym okresie spotkanie w Górce i mój „powrót do korzeni”... i muszę tu i teraz podziękować Małgosi, Andrzejowi, Zbyszkowi i Markowi . Oni wiedzą... W Górce po prawie 4 miesiącach buntu i błądzenia poszedłem do spowiedzi i Komunii. Niby nic a jednak cieszy... Być może nie powinienem tutaj pisać o tym, że się pogubiłem, ale to jest prawda... w okresie tym bardzo pomogła mi Zuza, Jaka, Anula i Majka. Im też muszę podziękować... za rady i nie tylko . Dzięki wszystkim i temu, że znalazłem kiedyś to Forum udało mi się wytrwać do 13.05.2007 roku. Tego dnia wstaliśmy z żoną bardzo wcześnie, aby wszystko „dopiąć na ostatni guzik”... rozmowę rozpoczęła żona... bardzo konstruktywną, taką jaką lubię. W czasie mszy przystąpiliśmy wspólnie z żoną do Komunii, tak jak kiedyś... to był początek. W poniedziałek żona wycofała pozew o rozwód... ja byłem u adwokata celem załatwienia spraw związanych z separacją...
Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Niestety mój sceptycyzm pozostanie chyba jeszcze przez jakiś czas, ale jest to chyba zrozumiałe...
Dziękuję wszystkim za to, że jesteście... i mam nadzieję, że będziecie (będziemy) !!
Małgosia [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-15, 09:11
Pan Bóg jest wielki!
Rot, tak bardzo, bardzo sie cieszę!!!
Będę pamietała o Tobie, o Was...
kasia [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-15, 09:37
rot! Radość wielka! doczekałeś PORANKA pracowity dzień przed Tobą i Jego Łaska, z którą pokonywać będziesz wszystkie przeciwności
Goszka [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-15, 09:54
Bogu niech będą dzięki!
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-15, 10:06
" I stała sie światłość, Bóg widząc ,ze światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. "
( Rdz 1: 3)
pozdrawiam Rocie i nie wpuszczaj ciemności do domu, kto jak kto , ale Ty wojownikiem jesteś , więc walcz ;) " z całą pilnością strzez serca swego, bo zycie tam ma swoje źródło" ( księga przysłów 4;23)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum