Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy jest szansa na powrót?
Autor Wiadomość
Ari
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-25, 16:49   

Witam na poczaczatku chce przeprosic za moje bledy ale mam klawiature na baterie i pisze co che czasami inne litery a czasami wogle no i nema polskich znakow, a ja sam tez bledy robie. Ok rozmawialem dzisiaj z mama zonki i dowiedizalem sie ze zona czeka i bedzie czekac doputy dpoki niezobaczy ze jej ufam i jej niekatroluje jak zobaczy ze jestem odpoiedzialnym. wczoraj obiecala mi ze juz niebedzie gadac z tym kolesiem, uwiezylem jej bo poczulem sie swietnie zona mi cos obiecala a ja jej poprostu uwiezylem i ufam ze tak bedzie jak mowila i ciesze sie z tego, dzieki mamie to sie stalo bo powiedziala mojej zonie ze niemozesz byc zla na niego ze jest o ciebie zazdrosny kiedy dajesz mu bardzo powazne powody do zazdrosci, a jesli chcesz gadac z jakimis chlopakami to ok ale nie wtaki sposob i nie teraz kiedy macie problem ty tez musisz cos zrobic mama jej powiedziala. Oczywiscie mama mi to wszystko powiedziala. Ja widze ze sie stara ale jednoczesnie wczoraj powiedziala ze jest szansa i okazja na wyprowadzke i nieobiecuje mi ze sie niewyprowadzi. Wieze jej ze juz skonczyla te rozmowy z tym chlopakiem, ale on zawsze moze do niej pisac bo ma jej nr. Co dalej czy jest szansa?? gdyby niebylo, zona juz dawno by odemnie odeszla i dala sobie spokuj ona tez sie miota sama ze soba i niewie co robic ale mama jej pomaga teraz i widac efekty. Problem w tym ze zona caly czas twierdzi ze nas juz niema i niebedzie bo ona niechce? I zeby cos naprawic to dwie osoby musza chciec a on sie wypisuje z tego bo lepiej czuje sie jak jest sama. Wiem ze ja mecze i dlatego jest jej lepiej, ale czy mozna sie odkochac w 1,5 roku??mgdzie wszyscy nam mowili ze ta milosc przetrwa cale zycie i jeszcze dlozej, bo od nas bila wielka milosc wobec siebie tylko cos wybuchlo. czy jest to mozliwe zeby uczucia wrucily ktore jescze niedawno byly potezne?? Gdy czlowiek nagle sie odsuwa od czlowieka bo nietakiego sobie bral za partnera i niechce juz nic od niego, ale kiedy zobaczy zwrot o 180 stopni na dobre i bedzie to trwalo to zdola zaufac jeszcze raz i czy uczucie moze wrucic??
prosze jak wy to widzicie. Ja juz niewiem co mam myslec, pozostala mi ciagla modlitwa i czekanie , ale zebym chociaz wiedzial czy jest to mozliwe. Co prawda mama mowi ze sylwia jej tak powiedziala ze bedzie obserwowac i zobaczy, jak bede taki ja kiedys to bedzie mogla zemna rzmawiac ale narazie niema oczym? jak sadzicie. Chial bym wto bardziej uwiezyc ale sie boje ze sie zawiode. I czy ona w glebi duszy kocha skoro sie stara??
niebylo zdrady z zadnej strony ani pzrzemocy fizycznej nigdy i nigdy niebedzie. wiec raczej uczucie powinno gdzies w niej spac i tzrba je obudzic mam racje?? ok nierozpisuje sie, sorki za tresc ale pisze doslownie wszystko co pamietam i dlatego takie slabo poskladane sa te zdania. nieporadze nic nato za duzo mysli naraz. dzieki pozdrawiam
 
     
Ari
[Usunięty]

Wysłany: 2006-04-27, 15:15   

hello :-) taki mam usmieszek dzisiaj bo dotarlo do mnie cos bardzo waznego. walczylem ze soba i w sumie nadal walcze i wyzbywam sie tego wypaczonego myslenia. Bo skoro zona mnie zapewnia ze niema faceta i niekocha innego. Gdyby kochala lub romansowala to bym o tym pierwszy wiedzial. A ta cala sytuacja jaka miedzy nami teraz jest to dlatego ze: cyt. "Niepotrafimy ze soba rozmawiac, jestes chorobliwie zazdrosny i niemozesz sie powstrzymac przed sprawdzeniem mnie wjaki kolwiekmsposob, brak odpowiedzialnosci i niepotrafisz dotrzymac slowa. Ja tak niechce zyc i zastanawiac sie czy ci uwuezyc czy nie. ja chce ci wiezyc i ufac." Mniej wiecej tak zemna rozmawia. i wlasnie te slowa spowodowaly ze postawilem sobie zasadnicze pytanie ( Ufasz zonie?) a ja tak wiec jej niekontroluje i wieze jej w to co mowi, daje jej od siebie odpoczac, modle sie za nasz zwiazek, wiem ze nierobi mi nic zlego nawet kiedy twierdzi ze niema nas bo wglebi duszy wiem ze chce tego zwiazku tylko jeszcze mi niewiezy ze bedzie dobrze ale kiedys zaufa i bedzie dobrze. Tak wiec zrobilem pierwszy krok i czuje sie o milion razy lepiej ze cos sie rusza wemnie. Czy jest ktos kto chial by zemna porozmawiac? wiakis sposob napisac jak widzi ta sytuacie. Moim zdaniem niejest to jakis straszny kryzys i da rade z niego wyjsc. Ja zabieram sie za zbieranie dobrych mysli i optymistycznych ze wszystko co sie dzieje proeadzi do dobrego. Takim akcentem pozdrawiam wszystkich i zycze sukcesów :->
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-01, 07:13   

Wiem, jak trudno nie kontrolować tej drugiej strony. Ja to też cały czas wypróbowuję, tzn. już od 6 dni nie piszę do swego męża sms-ów, staram się o nim nie myśleć w sposób - może już złożył pozew, może akurat robi z kochanką to czy tamto. To krótki czas, ale są efekty. Pracuję nad sobą. Staram się sobie uzmysłowić, że muszę funkcjonować samodzielnie, że nie mogę być uzależniona od niego. Myślę, że Ty za bardzo drążysz te relacje między Wami. Zuza mi poradziła, bym poczytała Dobsona (prawa strona forum - tam są fragm.). Poczytałam, zamówiłam książkę. Ty też poczytaj - te Twoje zmuszanie jej do powiedzenia tego czy tamtego, nic nie dadzą. Ja też tak robiłam, a mój mąż powiedział, że nigdy nie będziemy razem. Nie wierzę w te słowa, ale przygotowuję się na najgorsze. Ale przygotowuję się na spokojnie. Nie chcę, by emocje wzięły górę. Myślę, że u Ciebie będzie ok, bo żona, mimo wszystko, rozmawia z Tobą, ale nie zepsuj tego, co jeszcze jest. Ona może powziąć jakąś decyzję pod wpływem emocji, a potem może być już za późno. I módl się. Jest tu, na stronie, taka wspaniała modlitwa o cud - polecam. Ja już widzę jej efekty - moje duchowe odrodzenie już się zaczęło. Powodzenia!!!
 
     
Ari
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-04, 11:56   

Witam troche mnie nie bylo, ale juz jestem. Walczylem ze soba. niestety musze sie wyprowadzic z domu i nie tylko dlatego ze ja czy zona tego chce ale tez nasi wspolokatozy, moja zona tez szuka pokoju i tez sie wyprowadzi bo ten dom caly az zyje nasza sprawa i zaduzo mieszaja. Przynajmniej po mnie i po zonie splywa to co oni mowia i wogle ich niesluchamy. Stosunki z moja zona poprawiaja sie ale i tak niechce zemna mieszkac chce byc sama narazie, bo jak twierdzi niewiezy mi w nic i boii sie ze to sie powtozy. Wiem ze chce tego malzenstwa ale sie juz boi. Zawiesilismy bron i niema dla nas tego co bylo ostatnio z konczylismy z tym i chcemy oboje budowac przyjazn. I moze kiedys znow bedziemy kochajaca sie rodzina o silnych fundamentach i doswiadczeniach ktore nas czegos nauczyly. Teraz trzeba mioim zdaniem dac sobie czas i zaufac i niedrazyc tego tematu juz nigdy wiecej. Wybaczyc zapomniec i kiedys jak bedzie dobrze to tylko wyciagnac wnioski z tego co sie dzialo ale z usmiechcem na buzi ze niedalismy sie. Powiedzcie prosze czy w zwiazku gdzie dwoje ludzi sie kocha tylko zostalo zachwiane zaufanie i dziala sie krzywda psychiczna, bez zdrady i romansow jest szansa na odbudowanie go?? czy to wogle mozliwe??pozdrawiam, dzieki wanboma :-)
 
     
Ari
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 10:23   

Witam :-) Tak bardzo kocham moja zone ze jestem pewien ze bedziemy kiedys razem i potrafie odejsc od niej tak jak ona tego chce, mam tylko nadzieje ze to pomoze. Bedziemy sie spotykac powolutku budowac przyjazn, zaufanie i zdrowy zwiazek malzenski. Moja zona sie rozczarowala malzenstwem i meczyla sie i teraz chce byc wolna i pokazuje mi w jaki sposob wyobraza sobie zwiazek. Tylko musi teraz zobaczyc ze ja wiem juz co miala mi do pokazania, poczekam jak dlugo bedzie trzeba i niebede ingerowal w jej zycie. Stare dobre przyslowie mowi JAK KOCHA TO WRUCI :-) teraz czekaprzedemna duzo pracy nad soba i swoimi zlymi przyzwyczajeniami, ale poradze sobie mam nadzieje. Jesli macie jakies zastrzezenia do tego co pisze i zrobili byscie cos inaczej, albo moze cos zle robie to napiszcie prosze. Zchecia wyslucham rad i przeanalizuje je wszystkie. Dzieki pozdrawiam :-D
 
     
Ari
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 10:28   

Jest tylko malutki problem zona niechce juz malzenstwa, ale niewie co bedzie dalej (kiedys) narazie poddala nasz zwiazek rozpadowii. Ale ja wieze ze jak nasze relacjie beda sie poprawiac i niebedziemy popelniac tych samych bledow co kiedys to wruci bo przeciez jestesmy malzenstwem i to jest nasz pierwszy powazny kryzys z ktotym niepotrafilismy sobie poradzic, ale juz wiemy jakie bledy popelnilismy tylko teraz trzeba zapomniec i ona musi co domnie zmienic zdanie, mosze jej pokazywac ze nie zucam slow na wiatr i i ze moze mi ufac. Dzieki papa :-)
 
     
Anula
[Usunięty]

Wysłany: 2006-05-05, 10:34   

Tak trzymaj Ari . Uwierz w swoją siłę , ze przeniesiesz tę górę a przeniesiesz .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9