Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2006-08-27, 22:41 czas na seks - jak sobie z tym radzicie...
No kochane, minęła 23, więc temat poruszyć mozna. Duchowość duchowościa, ale wiadomo nie od dzis, że człowiek i z ciała się składa. Zostałyśmy nagle (albo i nie nagle) odstawione od łoża i... no właśnie... Bedę stuprocentowo szczera: mój mąż był moim pierwszym facetem, trwało to półtora roku, dopiero zaczynałam nabierać wprawy, przełamywać zastydzenie, czuć co i jak. I nagle... KONIEC. Zostałam sama z rozbudzonymi zmysłami i ciałem. Boli.
Jak sobie radzicie ? Jak sobie z tym radzić ?
PS. oczywiście wykluczając opcję przysposobienia sobie kochanka ...
No bo to chyba nie tylko faceci mają takie rozterki, o czym było na ich forum...
wabona [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-28, 05:20
Bajko, już ranek, więc może nie powinnam pisać... Ale...
Mój mąż też był moim pierwszym facetem. Dzięki Bogu daję jakoś z tym radę. Właśnie chyba dzięki Bogu. Nie mam w ogóle na to ochoty. Nie wiem czemu? Może stres, może przyzwyczaiłam się do takiego stanu, a może właśnie działanie Boże...
bajka [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-28, 08:06
ja też daję radę, ale mi brakuje !!!! a jak mnie przyciśnie to po prostu oddaję Panu Bogu w intencji mego męża i wtedy przeechodzi. No ale kusi...
Agnieszka2 [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-28, 09:29
A ja wcale nie daje sobie rady. Poprostu boli. I napadają fantazje. I tyle. Mój mąż był dla mnie drugi. Miałam 7 lat przerwy . I wytrzymałam. To i teraz pewnie wytrzymam. Już zostalo tylko 6 i pół roku
bajka [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-28, 09:36
mnie też napadają. i co wtedy ? Ja ze łazami w oczach poelcam cierpienie w intencji nawrócenia wiarołomnego. wtedy pomaga.
[ Dodano: 2006-08-28, 10:37 ]
ale tak do końca życia ? jak wytrwać ? to diabeł kusi czy nasza słaba wola ?
Agnieszka2 [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-28, 09:57
Bajka, nie diabeł. Poprostu tęsknota, potrzeba bliskości drugiego człowieka. I fizjologia, poprostu. Dlaczego zaraz do końca życia? Trochę optymizmu. Nie wiesz, co będzie, co się wydarzy. Różne rzeczy się wydarzają.
Pozdrawiam
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-28, 10:19
Tak- dzieci już mam i kiedy mogłam tak dlaczystej przyjemności i radochy- to mi zabrali.
wiecie co? Moja koleżanka- samotna mówiła- to jak z papierosami- można bez się obejść.
No ni cholery jej nie dałam wiary.
I tak sobie myslę w swoim wrednym umysle- że żadnej metody coby z brakiem sobie radzić jeszcze nie opanowałam.
Póki co więc- staram się nie dopuszczać takich myśli wzmagających tęsknotę do głowy- bo natychmiast mi się kłębi itd, itd.
I wogóle sobie nie potrafię w głowie wyobrazić- że już nic.
a wiecie co?
No- wiem że jeszcze zasmakuję tych uroków życia.
To wiem- no czasu i miejsca akcji nie potrafię przewidzieć.
I twarzy tego "kochanka" wyraźnie nie widzę. Taką mgłę przed oczkami błękitnymi mam.
Ale- uuuuuuu- pamiętam co i jak - czasami ( dwa razy od początku akcji) mi się przyśni.
A to już jest objaw braku sexu- w 120%.
No- to tak gwoli wyjaśnienia sobie "pisnęłam"
A jestem ciekawa jak sobie panowie radzą.
Bo chyba trudno zapełnić tę lukę.
Może jaki odważny coś nam napisze.
bajka [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-28, 10:19
Aga, bo nie chcę żyć złudzeniami, wiec dlatego wolę rpzyjąć drastyczną wersje, że do końca życia
[ Dodano: 2006-08-28, 11:25 ]
Racja, nie dopuszczac mysli, ja to nawet romansideł nie mogę oglądać, gdzie pan z pania się całuja (i tylko o romansidła chodzi gwoli scislosci!!!). No ale co ? Dopuszczasz mysli, że może ktoś inny ?
Bo w końcu nie przewidzimy niczego w życiu ...
Agnieszka2 [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-28, 10:33
Może ktoś inny, a może ten sam. Może jednak Twoje małżeństwo zostanie uratowane. A może uniewaznione - bo go nie było. A może ..(tego nie napiszę, bo aż tak źle Twojemu mężowi nie życzę i pewnie Ty też nie). Może do końca życia, a może nie. NIe wiesz tego. A złudzenia...? Czy to to samo, co nadzieja? Jeśli ta, to trzeba je miec.
bajka [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-28, 10:36
Agnieszko, mój mąż nawet pewnie by sie nie przejął gdybym go zdradziła... chociaż nie wiem - nie wiem co dzieje sie w jego sercu. A o unieważnieniu na razie nie ma mowy - jak moge uniewazniać coś, w co JA świecie wierzę ??? czyli do końca życia ?????
[ Dodano: 2006-08-28, 11:38 ]
kurcze, 32 lata wytrwałam czekając na tego jedynego i jakoś dałam rade, choć kusiło. a teraz trudniej. Jak powiedział kiedyś mój mąż (nie taki głupi skadinąd), łatwiej opierać się pokusom, gdy sie nie poznało ich smaku...
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-28, 10:43
Analizując całokształt sytuacji powiem tak: póki co to kocham, w innej barwie już jednak co nie oznacza że tylko mi d... w głowie`.
Ten aspekt jednak też mi w myślach się pojawia- jak się wyrwą te myśli spod kontroli mej.
Czujność nie zawsze mam taką jak chcę.
Wyglądam podobno super teraz- żadnych zwisów- zresztą nigdy nie było takowych.
Wszystko odłogiem teraz leży- bo ja w szkodę nijak iśc nie umiem( hi).
Jedno wiem- nie będę potrafiła- tu niezmienna jestem w swoich życiowych przekonaniach- więc nie potrafię ot tak- dla zaspokojenia instynku li tylko.
muszę kochać i CZUĆ SIĘ KOCHANA COBY DAĆ SIĘ DOTYKAĆ I DOTYKAĆ.
A co do mysli to powiem tak: a kto to wie co się w przyszłości stanie?
No chyba takich mądrych to nie ma wśród nas. I można sobie gadać- mysl ę tak czy inaczej.
To TYLKO GADANIE.
i tak sobie myslę właśnie.
Ale i tak wynaleźć inną , bardziej przyjazdną metodę radzenia sobie z tematem i tęsknotami muszę.
No- to może te Harlequiny- póki co?
Tak doraźnie.
a najśmieszniejsze jest to- że wokoło mam dużo facetów- na twarzy nie mam wypisane- jestem potrzebująca- bo do skrytych jednostek należę.
To co- fluidy jakieś czy co?
A mnie NATYCHMIAST DZWONEK W GŁOWIE I TO GŁOŚNY SIĘ ODZYWA. Wyjątkowo pacyfikuję wszelkie niesmiałe formy zaczepek. Nawet gadanie.
I tak- ale -sex fajowa sprawa - cobyście nie gadali
bajka [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-28, 10:53
Świntuch jest, że mi taką fajową zabawkę odebrał !!!!
Zwłaszcza, że dla niego nigdy nie było problemu zanim mnie poznał - panny, mężatki - jak leciało. Mam tylko cichą nadzieje, że teraz już mu smakować nie będzie !!!! I nie napiszę, czego jeszcze bym mu życzyła :))))) bo nie daj Bóg (jak przypełznie) to się to przeciwko mnie obróci :))))
zuza [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-28, 10:58
Ty przestań bo mam myśli włochate.
Fakt- mój też świntuch- też mi zabawkę odebrał.
Właścicielki wszystkich odebranych zabawek pewnie też tak czują.
[ Dodano: 2006-08-28, 12:00 ]
Ola2
A jak tam twoje poglądy w kwestii zabierania zabawek?
No- bądź człowiek- napisz.
bajka [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-28, 11:05
koniec o zabieraniu zabawek, bo za bardzo żałowac zacznę :))))
lepiej nie rozwijać tematu juz chyb dalej, co ????
ale miło wiedziec, ze nie tylko ja się męczę.
cżłowiek to zawsze ma wrażenie, że jedyny ze swoim problemem...
pestka [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-28, 12:32
Oj Bajko ty wiesz że my ten sam staż mamy i wiek podobny i zabawkę mi też zabrał. A jakby przypełzł to zabawkę też naprawić można:) Póki co, to zrobiłam sobie znieczulenie dolędźwiowe
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum