Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2007-04-13, 09:20
Mówienie o rozwodzie
Autor Wiadomość
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-08-09, 20:05   Mówienie o rozwodzie

Błękitna, mam do Ciebie pytanie. Jak to jest z punktu psychologicznego z tym mówieniem o rozwodzie. Mój mąż mówi już od chwili odejścia, czyli od końca lutego. Najpierw chciał, bym sama pisała, potem, byśmy razem pisali. Potem powiedział, że sam napisze. Na początku czerwca już chciał pisać, ale poprosiłam o czas, bo w czerwcu miałam napięty okres w pracy. Nic nie odpowiedział. Ja czekałam na wezwanie z sądu, a on tym czasem powiedział na początku lipca, że prosiłam go o czas, to mi dał, ale już teraz to on pisze pozew. Minął lipiec i moje codzienne oczekiwanie na wezwanie do sądu. Ostatnio był, pokłóciliśmy się o pieniądze (zmniejszył wpłaty na córkę) i wychodząc spytał, czy już pozew napisałam.
Nie wiem już, z czego to wynika. Już mi tu pisano, że gdyby tak bardzo chciał, złożyłby, nic nie mówiąc. Może nie pisze narazie, bo nie ma czasu - pracuje praktycznie cały dzień, może temu, że musiałby zapłacić /chyba/ za złożenie sprawy do sądu, może dlatego, że miałby wyrzuty sumienia, dlatego każe mi - będzie na kogo zwalić. Nie wiem. Dodam, że kochanka jego już kilkakrotnie mnie pytała, czy chcę rozwodu - oczywiście mówiłam, że nie. Powiedziała, że nie rozumie mego męża, że nie chce tego uregulować, bo przecież jemu powinno najbardziej zależeć.
MYślę, że on chce tego rozwodu, bo chyba, gdyby nie chciał, nie wyprowadzałby się, nie zapewniałby kochanki, że bardzo ją kocha, że chce z nią zawsze być itd.
Nie wiem, co jest grane. Może chce jeszcze na mnie trochę się poznęcać. Ale mnie to już zaczyna śmieszyć - bo on wie, że ja rozwodu nie chcę, więc po co mnie pyta, czy piszę.
Może to o to chodzi, że w naszym małżeństwie, ja, jako osoba bardziej wykształcona, obyta w sprawach papierkowych, zawsze sprawy urzędowe załatwiałam i wszystkie pisma pisałam, bo on tego tak dobrze nie potrafił, jak ja. Może nie potrafi napisać pozwu, ale po co są notariusze,radcy prawni, przecież ktoś mu może to napisać. Albo kochanka - skoro jej tak zależy, albo jej tatuś, bo już ponoć oferował pomoc.
Co o tym sądzisz< Błękitna - tak z punktu psychologicznego?
 
     
Błękitna
[Usunięty]

Wysłany: 2006-08-11, 10:05   

Dzień Dobry! Wanboma,
Doskonale sama już odpowiedziałaś na swoje pytanie. Dla mnie najwyraźniejsze w tym wszystkim jest to, że jednak mówi, a nie robi. Gdyby był zdeterminowany już dawno pozew byłby w sądzie. Poza wszystkim dobrze jest mu trwać w zawieszeniu pomiędzy Tobą a nią, ponieważ w ten sposób nie musi się do końca deklarować z kim chce być i nie musi palić mostów. Gdyby złożył pozew musiałby przedtem dokonać wyboru, a tak ma wszystkie drzwi bardziej lub mniej otwarte, tak na wszelki wypadek. A poza tym trzyma i Ciebie i ją w niepewności, co też nie świadczy na korzyść jego domniemanego uczucia do niej.

Ten stan może trwać. A może też nagle podjąć decyzję.

Dlaczego mieliście razem pisać pozew? Jeśli to jest jego wybór, to masz prawo spokojnie powiedzieć, że nie chcesz więcej słyszeć o pozwie. Jeśli przyjdzie do Ciebie to i tak się dowiesz, a do tego czasu stanowczo przerywasz tę zabawę. Nie chcesz w to więcej grać.
Nie jestęś w waszym związku bez winy, ale nie dasz się więcej torturować. Ty chcesz naprawy, świadoma odpowiedzialności.
Możesz ograniczyć się do zapytania raz na miesiąc, co postanowił w sprawie pozwu.

Dobrze, że to Cię już śmieszy. To znaczy, że widzisz całą absurdalność sytuacji i łatwiej Ci bedzie zostawić jemu odpowiedzialność za jego decyzję.

Pozdrawiam Cię Kobieto Dzielna. z Bogiem.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-08-11, 10:15   

Bardzo Ci dziękuję, Błękitna. Mam nadzieję, że tej decyzji nagłej nie podejmie, choć wydaje mi się, że ona może naciskać, bo przecież już do mnie w sms-ie pisała, że jego nie rozumie, że nie chce uregulować tego wszystkiego...

[ Dodano: 2007-05-03, 09:50 ]
Sama go poprosiłam, by złożył pozew, bo już nie wytrzymuję tego zawieszenia.................

[ Dodano: 2007-05-03, 09:51 ]
Nie wiem sama, co robię....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10