Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak objawia się "poznanie po części "w moim życiu
Autor Wiadomość
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-26, 18:32   Jak objawia się "poznanie po części "w moim życiu

1 Kor 13;12-13
"Teraz widzimy jakby w zwierciadle niejasno,
wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz.
Teraz poznaję po cześci,
Wtedy zas poznam tak, jak i ja zostałem poznany.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłóść- te trzy
z nich najważniejsza jest miłość"

Chciałabym bardzo żebyście się podzielili swoimi doswiadczeniami "poznawania po części"w swoim życiu codziennym. Jak bardzo "poznanie" ma wpływ na Wasze życie? A przede wszystkim ,czy mamy świadomość odktywania Boga i jego łask w swoim życiu? I jak ta świadomośc się objawia?

Sądzę ,ze to ważne pytania, a odpowiedzi na nie sa dla mnie ważne
Serdecznie pozdrawiam :)
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-26, 20:22   

Ja często widzę cuda, które Bóg czyni w moim życiu, tylko czasem jestem tak zabiegana, że nie dostrzegam tego. Dopiero, kiedy zastanowię się, dociera do mnie, ile dobrego daje mi Pan. Czasem są to takie "namacalne" dowody istnienia Boga. Wpadam wtedy w zachwyt. Szkoda tylko, że stan ten szybko mija i ja zapominam o doznanych łaskavch.
 
     
rot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-27, 08:25   

Mirela napisał/a:
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłóść- te trzy
z nich najważniejsza jest miłość


Teraz po 15 latach małżeństwa odkryłem czym jest miłość i nadzieja. MIŁOŚĆ prawdziwa... taka przez wielkie M, niestety za późno. Nadzieja... pozostanie dla mnie chyba... matką głupich... Wiara... no cóż, wiem że jest we mnie, ale... właśnie, znowu to ale... Wanboma pisze o namacalnych cudach. Tak chyba doświadczyłem niedawno, gdy jadąc samochodem wszedłem w ciasny zakręt z prędkością ponad 100 km/h :evil: ( STOP wariatom drogowym)i skończyło się to tylko poślizgiem. Normalnie ten zakręt pokonuję z prędkością... 40 km/h. To był chyba cud, że nie wylądowałem w rzece. Ale znowu rodzi się pytanie : cud czy szczęście ? Mogę powiedzieć, że jedyną rzeczą w którą jeszcze wątpię jest właśnie WIARA !! Pomimo, że niedawno byłem u spowiedzi, przystępuję do komunii ... pozostaje niedosyt... i obawa, że ten stan się pogorszy, bo jakże można się przekonać do KOGOŚ, kto nie chce z nami rozmawiać... jak ??
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-27, 18:03   

Teraz po 15 latach małżeństwa odkryłem czym jest miłość i nadzieja. MIŁOŚĆ prawdziwa... taka przez wielkie M, niestety za późno. Nadzieja... pozostanie dla mnie chyba... matką głupich... Wiara... no cóż, wiem że jest we mnie, ale... właśnie, znowu to ale...

Piszesz,że odkryłeś czym jest miłość i nadzieja? Czym więc jest ta miłość przez duże M?
Dlaczego nadzieja kojarzy Ci się z czymś głupim? A wiara... czy można objąć ją rozumem?
I co to dla Ciebie "poznanie częściowe"?
 
     
rot
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-27, 20:02   

Dla mnie poznawanie częściowe jest czymś, co możemy zmierzyć, zważyć lub ogólnie mówiąc możemy opisać. Cała reszta jest przed nami schowana i możemy ją poznać dopiero tam u GÓRY, jeśli ON zechce...

Czym jest miłość... odpowiem krótko - ENERGIĄ !! Tak energią, nie chemią :-D . Dlaczego ? Przecież wyczuwamy ją, odbieramy, wysyłamy, jest energią pozytywną, bo jakże wspaniale się czujemy, gdy wiemy, że ktoś nas kocha, czeka na nas... :-D .
Miłość przez duże M jest czymś, co mogłem mieć, gdybym nie był tak głupi, aby nie zauważyć, że zaczynam ją konsumować... brałem nie dając nic w zamian... ja byłem szczęśliwy, Ona nie... pozbawiłem ją tej energii - taki WAMPIR !! Gdy o energię tę dbają obie strony jest utrzymana na odpowiednim poziomie i pozwala nam żyć... cieszyć się życiem... dbać o potomstwo, przekazując tę energię naszym dzieciom uczymy ich z kolei miłości... im więcej poświęcimy dla dzieci tej energii będziemy szczęśliwsi. Taka szczęśliwa rodzinka jak się mówi potocznie... dla mnie właśnie jest to MIŁÓŚĆ przez wielkie M.
Nadzieja nie kojarzy mi się z niczym głupim, przez stwierdzenie :
rot napisał/a:
pozostanie dla mnie chyba... matką głupich

rozumiałem coś, co jest dla mnie nieosiągalne, nierealne, ogólnie niezdobywalne...
Nie Mirelo, wiarę ja osobiście odbieram sercem, ale (standardowo :-D ) można tę wiarę porównać z miłością... a skoro można, to dlaczego tylko leciutko mnie to mrowi ??
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-29, 12:01   

Podzielę się moim malenkim wczorajszym "częściowym poznaniem"

Tak jak każdego ranka w tygodniu wybrałam się na 8,15 do kościoła. Już kilkakrotnie widziałam tą kobietę. Kilkakrotnie ze swoją rodziną przy siostrach zakonnych. Ostatnio tylko ją w obecności sióstr. Jest opętana przez złego ducha. Te jej walki są takie potężne, że człowiek ludzkim rozumkiem tego nie obejmie. Ona ma całkowitą świadomość tego co się z nią dzieje. Ma świadomość ,że to co widoczne dla ludzkiego oka może wzbudzić strach, przyciągnąć zainteresowanie, niezrozumienie. A jednak przychodzi. I wie ,że te konwulsje ciała, te jęki nie z niej pochodzą i żywi ogromną nadzieję ,ze to się skończy.



Nigdy nie widziałam takiego cierpienia, a widziałam wiele (np. onkologia), to jest nic porównując to z tym. Nawet nie wiem do czego można porównać jej cierpienie. Jej oczy patrzyły na Ofiarę nie tylko ciałem ale i duszą., a kiedy ciało nie mogło zostawała tam duszą. Było mi tak wstyd, kiedy zrozumiałam jak maleńka jestem. Jak moja wiara sięga rozmiarów ziarenka piasku. Byłam przekonana ,że więcej się nie da. Próbowałam chyba zmierzyć wiarę, zważyć , wizualizować w którym miejscu jestem . Jakie to głupie. Jakie naiwne i pyszne, Przecież Pan Jezus uzupełni mnie we wszystkim czego mi brak. Nie ma potrzeby nic robić ponad, nie można tego zrobić myśląc ludzko. Dopiero wczoraj zrozumiałam ile we mnie egoizmu , braku wiary, nigdy nie pojęłabym , gdyby nie to ,że zobaczyłam na własne oczy jak Chrystus pokonuje zło swoją miłością patrząc n a tą kobietę w trakcie konsekracji, ofiarowania , a potem przyjęcia Najświętszego Sakramentu z wielka konwulsją ciała i jękiem. Nigdy bym nie zrozumiała istoty Ofiarowania. Zawsze mi się zdawało ,ze Jezus robi to dla mnie dla Ciebie , dla każdego człowieka by mógł się oczyścić, nigdy nie dopuszczałam myśli ,że przede wszystkim robi to „by zobaczyli jak umiłowałem Ojca swego”. Ileż można się z tego nauczyć. Człowiek sam się ogranicza przez pychę i egoizm. Wczoraj jeszcze bardziej się zawstydziłam- ponieważ bardzo wzbudziła ta kobieta empatie i smutek w mojej duszy, wiec wyszłam na godzinę z pracy , by odmówić w jej intencji część bolesną różańca, ofiarować jej wszystkie pociechy jakie mam z obcowania z Jezusem i zrozumiałam, że ta kobieta jest bardziej szczęśliwa aniżeli ja z obcowania z Jezusem. A kiedy byłam w kościele i odmawiałam ten różaniec to odnosiłam wrażenia ,że Pan chce bym nie robiła tego na klęcząco tylko na leżąco krzyżem . Nie potrafiłam tego zrobić, wstydziłam się. To takie głupie. Bardziej powinnam wstydzić się swoich grzechów.

Dziękuję Bogu ,ze dał mi łaskę bym to pojęła.

Dziś zapłaczę się w konfesjonale.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10