Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Proszę odpowiedzcie czy ojciec dwóch nastoletnich synów(11i14)może ich zmusić do tego by pojechali z nim w majowy weekend nad jezioro razem z jego kochanką?Mąż na codzień prawie się dziećmi nie zajmuje,na mój sprzeciw -tłumaczyłam,że to żle wpłynie na ich psychikę,że nie muszą i nie powinnni tego oglądać,dzieci nie widziały tej pani,nie znają jej,odpowiedział ,że on ma do tego prawo by dzieci z nim pojechały,nie jestem przeciwna by pojechaly tylko z nim, ale wiem,że sam bez niej nie pojedzie.Powiedział ,że to nie moja sprawa z kim on jedzie,starszy syn słyszał tę rozmowę i absolutnie nie chce jechać.Wiem,że mąż robi to wszystko ze złości na mnie bo w niedzielę na obiedzie u siostry powiedziałam prawde o nim i jego zachowaniu,dłużej już nie mogłam tego ukrywać,zwłaszcza ,ze dzieci wiedzą od dawna,a on przed rodziną udawał ciężko pracującego.Dla mnie dobro dzieci jest najważniejsze a on myśli tylko o sobie.
Agato! Jeżeli synowie nie chcą jechać z tatusiem i jego konkubiną to w czym problem? To nie są przedszkolaki tylko dorastająca młodzież - to chyba wiedzą czy chcą czy też nie. Powiem Ci, że u mnie było to samo. Zawsze chciał je zabierać na wyprawy z konkubiną - dzieci same tłumaczyły mu, że chętnie pojadą, ale tylko z nim. Nigdy nie doszło do ich wspólnego wyjazdu, bo dla niego konkubina była na pierwszym miejscu, nie dzieci. Teraz już nie ma tematu. Więzi zanikły i tak sobie myślę, że przyjdzie taki dzień, że tatuś będzie chciał pojechać gdzieś ze swoimi dziećmi, może tylko porozmawiać, ale czy one będą chciały? Czy nie usłyszy: gdzie byłeś kiedy najbardziej potrzebowaliśmy ojca? Tylko czy tacy ojcowie porzucający własne dzieci mają serce? Pewnie mają, tyle,że głównym budulcem jest głaz kamienny...
Waldek, to co mną powoduje to czysta troska zarówno o dzieci jak i o Ciebie. Nie mam wpływu na to co robisz ze swoim życiem ale nie pozwolę na to aby nasze dzieci zmuszane były patrzeć jak czynnie tkwisz w grzechu śmiertelnym. Przyrzekaliśmy razem po Bożemu wychowywać - to znaczy też dawać świadectwo, w związku z tym nie masz mojej moralnej ani faktycznej zgody na pobyt z dziećmi w towarzystwie kochanki.
Dziękuję dziewczyny za odpowiedż też tak tłumaczyłam jak Kasiu napisałaś,mąż w rozmowie z synem powiedział ,że stracimy finansowe tak postępując,wiem że stracimy,ale może w końcu prawda i dobro zwycięży,nie wiem tylko czy dzieci kuszone propozycją życia w lepszych warunkach finansowych nie ulegną.
Włos się jeży ale cóż jego wybór. Niech zrobi Wam na złość i uszy sobie odmrozi. Spokojnie, może tego mu potrzeba... Dacie sobie radę. Bóg wynagradza podejmowanie takich ryzykanckich decyzji i nie godzenie się na uczestnictwo w Złu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum