Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Ochrona dzieci w czasie kryzysu.
Autor Wiadomość
Silvana
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-04, 16:40   

ja moge powiedziec to ze swojej strony...strony dziecka...że na pewno ochrona nas przed złymi skutkami rozstań przez rodziców nie jest łatwa...Ja odczuwam juz to wszystko przez 11 lat. Nie moge się pozbierać. Przez to co się stało nie możemy się dogadać z mamą, moim bratem 10 letnim.To jest straszne. Mój ojciec ma swoją firme zarabia mnóstwo pieniedzy a robi wszystko żeby nic nam nie dać choć wie ze matke chca zwolnić z pracy ledwo wiązemy koniec z końcem .Mamy jedynie 1400 zł na miesiąc.Ja staram się pogodzić liceum i czasem dorwę jakomś prace. A kiedy chce pogadać z ojcem ten wjezdza mi na psychike i mówi ze do niczego w zyciu nie dojde:-( Zawsze sie bede czuc jakos inaczej...nie miałam tego ciepła rodzinnego, zawsze z matką sie martwiłam co bedzie jutro.... wracałam ze szkoły zajmowałam sie bratem a moja mama pracowała.To wszystko mnie troche szybciej wprowadziło w ten swiat dorosły.No i mam problem zeby ufac facetom bo widze jak moja mama sie meczy :-( ...ja już nawet w Boga przestaje wierzyć... jestem załamana
 
     
Ada
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-11, 19:46   

Silvana bardzo Ci wspolczuje. Zycie Cie nie piesci. Twoj ojciec jest bezdusznym czlowiekiem . Nie wszyscy mezczyzni sa tacy. Napewno spotkasz wartosciowego chlopca , ktoremu zaufasz i bedziesz z nim szczesliwa. Pamietaj kazdy czlowiek jest inny. Wiedzac jak ciezkie ma zycie Twoja mama napewno bedziesz " dmuchac na zimne" . Twoja matka jest cudowna kobieta przede wszystkim matka. Ty takze jestes dobra corka pomagasz jej troszczysz sie o nia martwisz sie o nia to piekne bardzo Cie podziwiam.

Uwierz mi bedzie dobrze !!! W kazdy dzien dziekuj Bogu , ze masz Matke , ze masz chlopaka, ze masz Brata . Nie jestes sama Popatrz ile dobra Pan Bog Ci dal.
Nie watpij nigdy w Boga!! Zycze Ci duzo pieknych chwil .
 
     
Silvana
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-15, 13:03   

Ada dziekuje Ci bardzo ;-) jestes kochana... no w zyciu rzeczywiście mi sie nie układa tym bardziej ze ostatnio dorwe jakomś prace i wyrzucają mnie za chwile :cry: a chciałabym bardzo mojej mamie jakos pomóc....jeszcze planowałam na nastepny rok wyjechac do irlandii zeby zarobic troche pieniedzy ustawić sie tam jakos i zeby potem mama mogła do mnie przyjechac ale niestety nie mam pieniedzy na kursy angielskiego :-( ehh co za zycie. Mam nadzieje ze chociaz moje dzieci nie beda miały tak ciezko jak moja mama mój brat i ja.
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2006-06-19, 10:32   

Witam Cię Beatko i pozdrawiam z całego serca :-)
Pozdrawiam również wszystkich, którzy w tym temacie się wpisałi.
Przed chwilką zarejestrowałam się na tym forum i to jest mój pierwszy wpis.
Rozumiem jak bardzo jest trudno tłumaczyc dzieciom nasze nieporozumienia, a tym bardziej nasze kryzysy. No bo przecież nie potrafimy ich nawet sobie wytłumaczyc i tak trudno jest nam dojśc do porozumienia z najbliższą sobie osobą (współmałżonkiem).
Jak więc powiedziec to dziecku aby powiedziec to z miłością?
Jakich użyc słów aby nie odłożyło się to zraniem w jego psychice i aby dziecko zrozumiało i miało nadzieję, ze ten trudny czas kiedys minie?
Podpowiem z własnego doświadczenia - WSPÓLNA MODLITWA
Jeśli teraz zabrakło męża, to jeszcze z większą miłością przygarnij dzieci, uklęknij razem z nimi i wszystkie te troski w prośbie do Boga wpólnie kierujcie.
Przywołujcie Boga na pomoc waszemu małżeństwu i waszej rodzinie, proście Go aby odmienił serce Twojego męża (waszego ojca) i a by również i wasze serca odmieniał.
Abyście mogli - miłością wzmocnioną jak najszybciej się odnaleśc na nowo.
Dlatego módlcie się wspólnie. :-)
 
     
relinka
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-16, 08:35   

Moja najstyarsza córka ma 18 lat. Właśnie rzucił ją chłopak. I ona to strasznie przeżywa. Podobnie jak ja przeżywałam kryzys w moim małżeństwie, gdy niemal nie doszło do jego rzopadu. Co mam jej powiedzieć. Jak ją pocieszyć . Dla niej ten chłopak był wszystkim. Nie mogę jej powiedzieć - zapomnisz, znajdziesz innego. Może ktoś mógłby polecić jakąś książkę dla niej. Przecież nie dam jej Dobsona. A może jednak?
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-16, 13:00   

Relinko, jeśli chłopak "ją rzucił", czy to oznacza, że ją wcześniej "miał"?
Nie było to więc dobre, to co było między nimi. Taka zależność od siebie, "handlowa", jak to określa ks.Piotr.
To nie jest miłość.
Andrzej zamieścił OGŁOSZENIE, konferencję ks.Pawlukiewicza. Zciągnijcie sobie, posłuchajcie czym jest miłość. Miłość nie jest handlowaniem - to słowa księdza. Mówi też, ks.Piotr o postawach przedślubnych.

Widzisz masz gotową odpowiedź wprost od osoby duchownej, które właśnie po to są, aby nam świeckim wskazywać drogę do Boga.
Dziękuję Bogu za kapłanów.
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Wiek: 31
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 341
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-07-16, 17:27   Konferencje ks. Piotra

Polecam jeszcze jedna konferencję księdza Piotra "Czy mozna ze soba mieszkać przed ślubem?"
http://www.liberton.com.p...rzed_slubem.wav
Link do konferencji o której wspomniała Elzbieta tj. "Czysta miłość Boga a nasze zachowania miłościo-podobne:
http://www.liberton.com.p...wicz_milosc.mp3
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
 
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-16, 22:02   

Elżbieta, jakoś nie negujesz stwierdzenia że my jesteśmy porzuceni. A przecież tak jest. czyli co? Nasi małżonkowie nas "mieli"?
Nie mamy wpływu na to, jak żyją nasze dzieci, co robią, jak bardzo pozwalają sobie na bliskość z innym człowiekiem. My możemy tylko dawać przykład.
Ty zauwazyłaś tylko to, co chciałaś. A kobieta pytała jak pomóc, nie jak pouczać.
Nie jesteś w sytuacji porzuconej, zdradzonej, odepchnietej. Nie wiesz, co czuje się wtedy. I nie ważne, spali czy nie spali ze sobą. Ważne, że dzieczyna została odepchnieta, porzucona.

Andrzej, a gdzie w poście Relinki było, że córka mieszkała z tym chłopakiem? Czy nie wyciagasz pochopnych wniosków?

Relinka, trudno jest pocieszać. Możesz tylko przy niej trwać. I mówić, że widocznie nie było im pisane by być razem, że nie byli gotowi do trwałego związku. Z czasem ból minie, tak samo jak nam, porzuconym żonom/mężom.
Świat ma dla Twojej córki jeszcze wiele dobrego do zaoferowania, przyjdzie czas, że córka to zrozumie, żer spotka kogoś, kto pokocha ją prawdziwą miłością.
Wiem że trudno jest pocieszać w takiej sytuacji, też miałam podobną sytuację. I jakoś moja córka doszła do siebie, cierpiała długo a teraz znów się uśmiecha, zaczyna dostrzegać, że są inni chłopcy.
Nic mądrzejszego nie wymyślę.

pozdrawiam
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-17, 08:38   

elzd1 napisał/a:
Elżbieta, jakoś nie negujesz stwierdzenia że my jesteśmy porzuceni. A przecież tak jest. czyli co? Nasi małżonkowie nas "mieli"?
Nie mamy wpływu na to, jak żyją nasze dzieci, co robią, jak bardzo pozwalają sobie na bliskość z innym człowiekiem. My możemy tylko dawać przykład.
Ty zauwazyłaś tylko to, co chciałaś. A kobieta pytała jak pomóc, nie jak pouczać.
Nie jesteś w sytuacji porzuconej, zdradzonej, odepchnietej. Nie wiesz, co czuje się wtedy. I nie ważne, spali czy nie spali ze sobą. Ważne, że dzieczyna została odepchnieta, porzucona.


Elzd, masz rację Relinka nic nie poradzi, może tylko przy niej trwać.

Jednak jak wiele Relinka może dla niej dobrego uczynić pokazując jest sens prawdziwej i czystej miłości, jak nie teraz to póżniej?
Powinna na to zwrócić uwagę: co może zrobić dla niej potem?
Ty napisałaś jej co może dla niej zrobić teraz.

Chyba, że Relinka też nie jest w stanie tego zrobić, przynajmniej teraz, bo to przeżywa.

Co do małżonków i słowa "porzucony". W obu przypadka to słowo dziwnie brzmi, ale chyba jednak częściej przyjmuje się takie określenie dla małżeństwa, ponieważ w kościele jest formuła "biorę" sobie Ciebie za żonę. Skoro wziął to może "ma"....
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-17, 15:58   

Elżbieta, ta dziewczyna potrzebuje pomocy teraz !
Co myśleć o przyszłości skoro teraźniejszosć tak boli?
Za jakiś czas zjawi się nowa miłość i przysłoni przykre wspomnienia, na razie dziewczyna cierpi i trzeba jej mądrze pomóc.

Pokazać sens "prawdziwej i czsytej miłości".
Raczej dać do poczytania to forum, czysta i prawdziwa miłość trwa tak długo, dopóki nie pojawi się nowy obiekt uczuć. Tu masz dziesiątki przykładów, po co wpajać młodzieży idee, które są tylko mrzonką.

"Skoro wziął to może "ma"....
Nie ma. Nigdy nie byłam, nie jestem i nie będę niczyją własnością. I teraz uczę tego moją córkę, że każdy jest wolny i tylko od niego zależy, jak tę wolność wykorzysta.
 
     
Silvana
[Usunięty]

Wysłany: 2006-07-21, 00:14   

Relinko chciałabym pomóc...mam także 18 lat wiec było by mi łatwiej...bo w końcu rozumiem bardziej takie osoby jak Twoja córka... ostatnio takze rzucił mnie chłopak wiem że to boli strasznie... moim sposobem na rozstania sa spotkania z przyjaciółmi, muzyka, sama gram na gitarze... teraz są wakacje znalazłam prace w klubie i powoli zapominam... ale nadal tak bardzo boli serce...czuuje straszna pustke... tego sie nie da uleczyć bez pomocy rodziny i przyjaciół... wiec naprawde warto poswiecić córce wiecej czasu chociazby na jakieś codzienne zajęcia... wtedy jest o wiele łatwiej... przede wszystkim trzeba o tym rozmawiac.. to sprawia ból ale jeśli sie to wyrzuci z siebie, jest łatwiej... trzeba mówić o swoich odczuciach... naprawde pomaga...
 
     
Roma*
[Usunięty]

Wysłany: 2006-08-13, 17:31   

Witajcie,
jestem Roma i to jest mój pierwszy post na forum. Jestem mamą 3 letniego Kacpra, małżeństwo nam się zawaliło jak mały się urodził i cały czas się zastanawiam czy iść jeszcze na terapię czy sobie już odpuścić. Boję się żyć pod jednym dachem tylko dla dziecka, boję się go okłamywać, bo poczułby się oszukany. Dzieci wychowawywane w rozbitych rodzinach to tragedia ale tragedią jest chyba też wychowywać dziecko w iluzji.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2006-08-13, 18:54   

Romo - każde małżeństwo da się uratować, tym bardziej, że jeszcze mieszkacie razem...
 
     
Roma*
[Usunięty]

Wysłany: 2006-08-14, 09:09   

Jakie to optymistyczne :)
 
     
Ola
[Usunięty]

Wysłany: 2006-08-19, 15:00   Ochrona dziecka w czasie kryzysu

Chcę się podzielić z Wami pewną rzeczą. Parę dni temu, moja mama opowiadała jak to była u lekarza i w poczekalni wraz z nią, czekała mama z dziewczynką ok 3-4 latka. Moja córeczka (ma 3 latka) tego też słuchała. Babcia opowiada dalej,że dziewczynka była bardzo grzeczna itd. i po kilku godzinach przyszedł do dziewczynki tatuś. Na to moja córcia odpowiedziała - a do mnie nie przychodzi. Zrobiło nam się bardzo smutno, opowiadała moja mama to nie zdając sobie sprawy z tego co to może znaczyć. Od tej pory mała jest nieznośna, marudna i płaczliwa.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8