Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2007-11-28, 09:26 A miało być tak pięknie.....
To już koniec. Mąż nie chce ze mną być-dlaczego bo tak mu się pozmieniało. On się zmienił, ma inne priorytety. Praca, pieniądze, dobra zabawa , mało kłopotów, może są też inne powody, ale o nich nie mówi. Mam totalnego doła, nie umiem przestać plakać. W łóżeczku obok leży moje malutkie dzieciątko, a ja nawet nie jestem w stanie się nim zająć. Płakać mogę tylko teraz, kiedy dwoje starszych dzieci jest w szkole. Nie chcę by widziały co się ze mną dzieje. Narazie nie potrafię tego wszystkiego sobie poukładać. Wiem,że właśnie teraz powinien być najpiękniejszy okres w moim życiu. Udało mi się urodzić zdrowe,wspaniale dziecko, po bardzo trudnej ciąży, gdzie było zagrożone życie dziecka i moje. Toczyłam walkę o każdy dzień ciąży i choć urodziłam wcześniaczka, wygrałam walkę o jego życie. Ale utraciłam męża. Narazie jest ze mną,pobobno po to, by mi pomagać przy dzieciach. Straszną rzeczą jest słuchanie, że chciałby być sam, mieszkać i żyć sam. Narazie nie mogę się pozbierać, tak mi smutno. najgorsze,że nikt nie rozumie mojego stanu i nie mam w nikim wparcia.
atama [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-28, 11:29
mleczyku
tak ma większość z nas....ucieczka mężczyzny przed problemami...w różne światy....czy to będzie praca....czy pornografia....czy alkohol...zawsze się coś znajdzie....często kochanka...
a my.....? w tej codzienności same...i myśli, że jest żle....i w tej bezsilności...poranione...obolałe z upokorzeń wszelkiego rodzaju popadamy w doły rozpaczy..
coś się tam popsuło po drodze...początkowo bardzo niezauważalnie...i małymi kroczkami....związek się powoli rozpada...a na końcu ruina i nie ma co składać....łzy...
rozpacz...
tak to po ludzku wygląda....ale tylko po ludzku....
dla Boga to jest dopiero początek...
bo jak my się wreszcie poddamy...chorzy z bezsilności...
On może działać....
i wtedy modlitwa o cierpliwość....bo to będą często bardzo drobne zmiany, których można nie zauważyć...
cierpliwości Panie....dla Ciebie mleczyku i dla nas tu wszystkich...
mleczyku i bądż teraz kochająca dla siebie i dla swoich cudownych dzieci...
twoja sytuacja jest mi bliska, ponieważ sama przez rok trwam w zawieszeniu...
wygląda to tak, że nie rozmawiamy ze sobą żyjąc pod jednym dachem...
informujemy się tylko o najważniejszych sprawach...jakieś dwa zdania na dzień to góra...
najczęściej nie pada żadne słowo w ciągu dnia...
w ciągu tego roku miałam różne etapy....i zwątpienia....i nadziei... w końcu mąż się uspokoił... ja też....
myślę, że jest bardzo blisko moment....żebym podjęła spokojną rozmowę na temat naszej przyszłości....a mianowicie...czy się rozstajemy - separacja.....? czy wspólnie, powoli budujemy nasz związek.....?
rozmawialiśmy na ten temat rok temu...mąż powiedział, że już nie chce mu się starać...
nie chce do poradni...nie wierzy,że się uda....
jeżeli podtrzyma to zdanie to czeka nas rozstanie....mamy dwóch wspaniałych synów będzie trudno...ale mogę powiedzieć, że jestem gotowa na oba rozwiązania....
pozdrawiam i przytulam
Elik [Usunięty]
Wysłany: 2007-12-02, 21:31
Te wszystkie sytuacje są takie trudne, czytamy co piszą inni i często jest to takie bliskie nam samym, odnajdujemy się w wielu słowach, w wielu sytuacjach. Mimo, że jesteśmy tak rożni to doświadczamy podobnych uczuć, mamy podobne pragnienia.
Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum