Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2007-11-27, 00:55 Odbudowa długoletniego małżenstwa po zdradzie.
Witajcie Nowi Przyjaciele! Moje małżeństwo staz - 21 lat , ożeniłem sie z wielkiej miłości. Mamy 18 - letniego syna. Nasze zycie należało do udanych,nie było wiekszych problemów także finansowych. Miewaliśmy oczywiście lepsze i gorsze dni ale myslę,że tak jest w wiekszości małżeństw.Trwało to wszystko do kwietnia 2007 roku (pamiętnego roku ). Wtedy to będąc na dobowych dyżurach w pracy wszedłem zainspirowany przez kolegę na CZAT. Był to jak się później okazało najwiekszy błąd mojego życia.Nieswiadomy potencjalnych zagrożeń przyjęłem zaproszenie do rozmowy prywatnej od pani X niestety na moja zgubę. Zacząłem czatować z nią, wymieniliśmy numery komórek i tak zaczęła się kilkumiesięczna znajomość. Zostałem tak zmanipulowany czy może zauroczony przez nią, że wysyłałem po kilkanaście smsów dziennie i kilkakrotnie rozmawiałem telefonicznie, doładowując swój telefon ze wspólnego konta (okradałem moją rodzinę). W końcu powstał plan spotkania sie w odległej miejscowości, który został zrealizowany w lipcu.Spotkanie to zakończyło sie nocą w hotelu z drinkiem i uciechami cielesnymi.Mimo,że zrobiłem źle znajomość trwała dalej. Sprawa wydała się, Żonka i Syn słyszeli naszą rozmowe. Kłamałem rodzinie , że to nic takiego to tylko wirtualna znajomość. Jednak mojaŻonka była bardzo dociekliwa i poprosiła mnie o biling i wydruki z naszego konta.Miała jasny dowód ile było rozmów, ile kosztowały i jasność sprawy dotyczacej lipcowego pobytu na "delegacji" (w tym czasie na bilingu brakowało telefonów do pani X, Żonka wywnioskowała - byliście razem). ja non stop zaprzeczałem. Przez cały ten czas nie byłem szczery i brnąłem uparcie w kłamstwie zaklinając sie na wszelkie świętości, że mówie prawdę . Widziałem, żę Żonka straciła do mnie zaufanie, życie nasze było pasmem wyrzutów, pytań, płaczu. Cały czas czekała na tę prawde,szczerość, na która ja nie byłem gotów odpowiedzieć wyznaniem winy. Moje sumienie odezwało sie w końcu i zacząłem mówić: cedziłem informacje zdawkowe rozłozone w czasie 3 miesiecy. Za każdym razem zapewniajac , że to już wszystko. Moim nadrzędnym celem było ukrycie nocy w hotelu. Żonka chciała żebym poddał sie badaniu wariografem wtedy pękłem i powiedziałem całą prawdę. Na swoja obrone zachowałem tytlko fakt, że nie doszło miedzy mna a panią X do zbliżenia. Od tej pory, a minęły dwa miesiące moje zycie jest puste. Syn i Żonka potepili mnie , stracili zaufanie i szacunek. To był szok, kiedy normalny mąż i ojciec okazał sie zwykłym łajdakiem. Ciagły temat naszych rozmów to czego sie dopuściłem i rozwód. Żone mam praktycznie na papierze, nie nosi obraczki i nie współżyje ze mną. Często powtarza, że jest w niej tylko złość i nienawiść. Zrozumiałem swój błąd, jak wielką krzywdę wyrządziłem mojej rodzinie, jak szybko można zburzyć to co sie budowało przez 21 - piszę to ku przestrodze innym. Obecnie bardzo dużo sie modlę , zmieniam swoje zachowania a wszystko to po to , aby rozpoczac żmudną drogę odbudowy Naszego związku. Proszę Was moi nowi przyjaciele ,jezeli ktoś z Was znalazł sie w podobnej sytuacji proszę niech udzieli mi rad i wskazówek co robić dalej. Moje zycie legło w gruzach i czasami nie widzę sensu dalszego życia. KOCHAM BARDZO MOJE SYNKA I ŻONKĘ I NIE WYOBRAZAM SOBIE ŻYCIA BEZ NICH POMÓZCIE !!!
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-27, 09:13 Re: Odbudowa długoletniego małżenstwa po zdradzie.
Mały napisał/a:
Witajcie Nowi Przyjaciele! Moje małżeństwo staz - 21 lat , ożeniłem sie z wielkiej miłości. Mamy 18 - letniego syna. Nasze zycie należało do udanych,nie było wiekszych problemów także finansowych. Miewaliśmy oczywiście lepsze i gorsze dni ale myslę,że tak jest w wiekszości małżeństw.Trwało to wszystko do kwietnia 2007 roku (pamiętnego roku ). Wtedy to będąc na dobowych dyżurach w pracy wszedłem zainspirowany przez kolegę na CZAT. Był to jak się później okazało najwiekszy błąd mojego życia.Nieswiadomy potencjalnych zagrożeń przyjęłem zaproszenie do rozmowy prywatnej od pani X niestety na moja zgubę. Zacząłem czatować z nią, wymieniliśmy numery komórek i tak zaczęła się kilkumiesięczna znajomość. Zostałem tak zmanipulowany czy może zauroczony przez nią, że wysyłałem po kilkanaście smsów dziennie i kilkakrotnie rozmawiałem telefonicznie, doładowując swój telefon ze wspólnego konta (okradałem moją rodzinę). W końcu powstał plan spotkania sie w odległej miejscowości, który został zrealizowany w lipcu.Spotkanie to zakończyło sie nocą w hotelu z drinkiem i uciechami cielesnymi.Mimo,że zrobiłem źle znajomość trwała dalej. Sprawa wydała się, Żonka i Syn słyszeli naszą rozmowe. Kłamałem rodzinie , że to nic takiego to tylko wirtualna znajomość. Jednak mojaŻonka była bardzo dociekliwa i poprosiła mnie o biling i wydruki z naszego konta.Miała jasny dowód ile było rozmów, ile kosztowały i jasność sprawy dotyczacej lipcowego pobytu na "delegacji" (w tym czasie na bilingu brakowało telefonów do pani X, Żonka wywnioskowała - byliście razem). ja non stop zaprzeczałem. Przez cały ten czas nie byłem szczery i brnąłem uparcie w kłamstwie zaklinając sie na wszelkie świętości, że mówie prawdę . Widziałem, żę Żonka straciła do mnie zaufanie, życie nasze było pasmem wyrzutów, pytań, płaczu. Cały czas czekała na tę prawde,szczerość, na która ja nie byłem gotów odpowiedzieć wyznaniem winy. Moje sumienie odezwało sie w końcu i zacząłem mówić: cedziłem informacje zdawkowe rozłozone w czasie 3 miesiecy. Za każdym razem zapewniajac , że to już wszystko. Moim nadrzędnym celem było ukrycie nocy w hotelu. Żonka chciała żebym poddał sie badaniu wariografem wtedy pękłem i powiedziałem całą prawdę. Na swoja obrone zachowałem tytlko fakt, że nie doszło miedzy mna a panią X do zbliżenia. Od tej pory, a minęły dwa miesiące moje zycie jest puste. Syn i Żonka potepili mnie , stracili zaufanie i szacunek. To był szok, kiedy normalny mąż i ojciec okazał sie zwykłym łajdakiem. Ciagły temat naszych rozmów to czego sie dopuściłem i rozwód. Żone mam praktycznie na papierze, nie nosi obraczki i nie współżyje ze mną. Często powtarza, że jest w niej tylko złość i nienawiść. Zrozumiałem swój błąd, jak wielką krzywdę wyrządziłem mojej rodzinie, jak szybko można zburzyć to co sie budowało przez 21 - piszę to ku przestrodze innym. Obecnie bardzo dużo sie modlę , zmieniam swoje zachowania a wszystko to po to , aby rozpoczac żmudną drogę odbudowy Naszego związku. Proszę Was moi nowi przyjaciele ,jezeli ktoś z Was znalazł sie w podobnej sytuacji proszę niech udzieli mi rad i wskazówek co robić dalej. Moje zycie legło w gruzach i czasami nie widzę sensu dalszego życia. KOCHAM BARDZO MOJE SYNKA I ŻONKĘ I NIE WYOBRAZAM SOBIE ŻYCIA BEZ NICH POMÓZCIE !!!
Zacznij od uporządkowania relacji z Panem Jezusem - wyspowiadania np. u zakonnika.
W Gdańsku są Ojcowie Dominikanie na Starym Mieście, koło Hali Targowej.
Monika36 [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-28, 11:02
A ja Ci pogratuluję postawy.
1. Masz poczucie winy i świadomość krzywdy, jaką zafundowałeś rodzinie.
2. Odwagę , że wyznałeś prawdę i nie brniesz dalej w kłamstwie.
3. Wolę naprawy tego , co sam zepsułeś.
4. Chęć poszukiwania pomocy na forum.
A swoją drogą , to dowód na to , że nawet małżeństwom zawartym z wielkiej miłości, drogi życiowe mogą sie pokrzyżować. Nawet po tylu latach wierności. Życzę Wam odbudowy tego , co zostało niepotrzebnie zniszczone.A uda się na pewno.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum