Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Zdrada jest ciężkim kryzysem który w ten sposób został w pełni ujawniony. KRYZYS MOŻE BYĆ POCZĄTKIEM ODRODZENIA małżeństwa. Nie takie raptowne naprawy ale długotrwała współpraca z łaską. To bardzo ogólne ale pewne. To jest droga w nieznane również czy masz odwagę! Zawsze jednak wskaźnikiem drogowskazem - wspólnota małżonków i odnawianie przymierza wbrew nadziei nawet. Na pewno warto.
agnes [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-22, 11:14
Dziewczyny
Rozmowe z Jackiem mam za soba od rau dni. Powiedziałam szczerze ze chciałabym uratowac małżeństwo,że dużo o tym rozmawiam z mężem,że żle mi w tym związku,że nie biore pod uwage ślubu cywilnego.... On na to zebym przypomniała sobie jak mąż mnie traktował.Ile razy przez niego płakałam,jakie świnstwa mi robił,czy to napewno jest rodzina w której chce wychowywac dzieci.Powiedział ze to mój wybór ale od poczatku skomplikuje zycie naszemu dziecku.Koniec końców poczeka na moja decyzje i w razie czego zrobi wszystko byśmy razem wychowali dziecko.
Rozmawiałam tez z babka która zajmuje sie domem i dziecmi-to moja dobra koleżanka,osoba bardzo religijna.Powiedziałam jak sprawa wyglada
poradziła zebym narazie nie podejmowała zadnych decyzji,co Bóg zaplanuje to bedzie.I wcale nie była zmartwiona ewentualna perspektywa utraty pracy.
Znaczy mam wokół siebie życzliwe osoby:)
Mąż pisze,dzwoni,ostatnio wręcz prosił bym zadzwoniła odnosnie nastepnego spotkania.
Wczoraj w nocy wyjechał do Poznania i dzis rano zobaczyłam smsa-"Dojechałem,wiem że już spisz -tak czy inaczej dobranoc"godz.04.26:)
Miło że nawet o tej godzinie o mnie pamięta.
Jest bardzo,bardzo ciężko ale cały czas mam nadzieje.
Pozdrawiam
[ Dodano: 2007-11-22, 11:15 ]
Dziewczyny
Rozmowe z Jackiem mam za soba od rau dni. Powiedziałam szczerze ze chciałabym uratowac małżeństwo,że dużo o tym rozmawiam z mężem,że żle mi w tym związku,że nie biore pod uwage ślubu cywilnego.... On na to zebym przypomniała sobie jak mąż mnie traktował.Ile razy przez niego płakałam,jakie świnstwa mi robił,czy to napewno jest rodzina w której chce wychowywac dzieci.Powiedział ze to mój wybór ale od poczatku skomplikuje zycie naszemu dziecku.Koniec końców poczeka na moja decyzje i w razie czego zrobi wszystko byśmy razem wychowali dziecko.
Rozmawiałam tez z babka która zajmuje sie domem i dziecmi-to moja dobra koleżanka,osoba bardzo religijna.Powiedziałam jak sprawa wyglada
poradziła zebym narazie nie podejmowała zadnych decyzji,co Bóg zaplanuje to bedzie.I wcale nie była zmartwiona ewentualna perspektywa utraty pracy.
Znaczy mam wokół siebie życzliwe osoby:)
Mąż pisze,dzwoni,ostatnio wręcz prosił bym zadzwoniła odnosnie nastepnego spotkania.
Wczoraj w nocy wyjechał do Poznania i dzis rano zobaczyłam smsa-"Dojechałem,wiem że już spisz -tak czy inaczej dobranoc"godz.04.26:)
Miło że nawet o tej godzinie o mnie pamięta.
Jest bardzo,bardzo ciężko ale cały czas mam nadzieje.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum