Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2007-09-11, 08:20 rozdzielność majątkowa a alimenty
Jako, że jest to mój pierwszy wpis, witam wszystkich uczestników tego forum.
Jestem w ostrym kryzysie małżeńskim z moją żoną od grudnia 2006. Mamy dwójkę wspaniałych dzieci. Do ostatniego weekendu mieszkaliśmy razem, jednakże w ostatnią niedzielę wyprowadziłem się do wynajętego mieszkania. Żona wcześniej zaproponowała rozdzielność majątkową. Ja nie mam nic przeciwko. Mam tylko parę pytań do znawców tematu:
Jakich opłat można spodziewać się u notariusza za akt stwierdzający rozdzielność majątkową?
Jaką wysokość alimentów zasądza sąd zwyczajowo na dzieci? Żona na razie się zastanawia, a ja jestem ciekaw, jaką kwotę może ode mnie zażądać. Czy jest to zwyczajowo 50 % zarobków, czy też mniej lub więcej. Zaznaczam, że podchodzę do sprawy ugodowo. Zależy mi na dobru dzieci i żony, ale chciałbym też mieć wystarczające środki na swe utrzymanie.
Proszę o poradę.
Agnieszka2 [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-12, 14:36
400 zł plus VAT, plus odpisy i różne takie. razem ok. 600 zł. NIe ma zwyczajowej wysokości alimentów. Zalezy to od kosztów utrzymania dzieci, liczby dzieci i mozliwości zarobkowych. Chciałabym, ze by sądy zasądzały 50% zarobków tatusiów na alimenty. zazwyczaj jest to mniej. Pewnie, że chcialbyś miec srodki na swe utrzymanie. Tyle, że dzieci maja prawo do życia na takiej samej stopie zyciowej , co ich rodzice. Więc myślę , że najpierw powinienieś wyjść od potrzeb życiowych TWOICH dzieci.
dan73 [Usunięty]
Wysłany: 2007-09-12, 15:03
Agnieszko, bardzo dziękuję za tą odpowiedź.
Mam na uwadze dobro dzieci, choć wiem, że decydując się na wyprowadzkę, pozbawiam je jednak jakiegoś dobra. Gdybym jednak pozostał, sytuacja w domu też nie byłaby zdrowa, gdyż żyjemy w nieformalnej separacji. Zwłaszcza, że żona chciałaby, abym się wyprowadził, po to aby sprawdzić, czy rozłąka spowoduje powrót uczucia do mnie. Mam nadzieję, że ta wyprowadzka będzie tylko chwilowa (u nas w związku nie było zdrady, przynajmniej ja nic o tym nie wiem, było natomiast wzajemne niezrozumienie, nękanie psychiczne z mojej strony, no i 8-miesięczna walka o utrzymanie małżeństwa, niestety tylko z mojej strony i niestety na razie bez pozytywnego rezultatu). Gdy rozmawialiśmy o moim odejściu z domu w najgorszej fazie kryzysu, żona zaproponowała dużą, aczkolwiek rozsądną kwotę alimentów. Ciekaw jestem, jak będzie teraz, bo to jej pozostawiam decyzję. No chyba, że będzie chciała mnie zostawić bez środków do życia, wtedy będę negocjował.
Elik [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-17, 15:36
Witam i ja na naszym forum, piszesz:
dan73 napisał/a:
Mam na uwadze dobro dzieci, choć wiem, że decydując się na wyprowadzkę, pozbawiam je jednak jakiegoś dobra.
Jakiegoś dobra?? wydaje mi się, że pozbawiasz a raczej pozbawiacie swoje dzieci wielu rzeczy, myślę że zachwiane zostaje ich poczucie bezpieczeństwa, zaufania, dzieciom potrzeba wychowania ze strony matki i ojca (razem)
dan73 napisał/a:
było natomiast wzajemne niezrozumienie, nękanie psychiczne z mojej strony,
może warto coś z tym zrobic?? może wizyta u doradcy rodzinnego, psychologa lub można podjąć inne działanie. Czy myslałeś o tym?
Właściwie pytałeś tylko o poradę w temacie alimentów, ale pisałeś też że zależy Ci na dobru żony i dzieci, więc może warto spróbować coś zmienić.
Pozdrawiam i życzę pokoju w Waszej rodzinie
dan73 [Usunięty]
Wysłany: 2007-11-19, 09:30
Elik,
Dzięki za komentarz pod moim wpisem. Wyprowadziłem się już ponad dwa miesiące temu. To nie jest tak, że nie próbowaliśmy korzystać z porad specjalistów-psychoterapeutów. Żona chodziła na takie spotkania, ja też. Do wakacji. Cały czas jednak słyszałem ze strony żony, że chciałaby abym się wyprowadził. Po to, aby mogła popracować samam nad swoim spokojem. Wczasy spędziliśmy jeszcze razem i resztę wakacji. Od września wyprowadziłem się. Spokój wrócił do domu, który opuściłem. Żona psychicznie zaczęła oddychać swobodniej. Ja też osiągnąłem jakiś tam spokój. Dzieci też chyba czują się lepiej. Zniknęła ta gęsta atmosfera panująca w naszym domu. Z żoną mam ustną umowę dotyczącą korzystania ze wspólnego majątku, płacenia alimentów i opieki nad dziećmi (dwa razy w tygodniu jeżdżę z córką na na angielski, załatwiam wizyty lekarskie z dziećmi (mam większą swobodę dysponowania czasem w pracy), jeden dzień w weekend dzieci spędzają czas u mnie.
Razem spotykamy się z okazji świąt rodzinnych : urodziny mojej żony pod koniec września, jej imieniny, inieminy syna.
A czy coś z tego będzie? Trudno powiedzieć, ze wskazaniem na nie. Po dwóch miesiącach separacji żona twierdzi, że jej ciężko beze mnie, ale na dzień dzisiejszy nie chce mego powrotu, dobrze jej tak jak jest. Naprawy związku też nie chce. Dla mnie to też jest jakaś informacja. Nie szarpię się już wewnętrznie. Zajmuję się sobą i dziećmi. W grudniu umówieni jesteśmy na załatwienie rozdzielności u notariusza. Pozwoli mi to pomyśleć o stałym lokum dla siebie. I to wszystko co mogę dziś napisać. Śledzę od czasu do czasu wasze losy i wszystkim Wam życzę powrotu do pełnego małżeństwa w szczęściu. Ja czas największych emocji mam już za sobą i na razie nie czuję wewnętrznej potrzeby opowiadania o swych przeżyciach.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum