Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
W Nowym Testamencie prorok św. Jan Chrzciciel w imieniu Boga zakazuje być Herodowi i Herodiadzie razem, a przecież mają oni na wychowaniu córkę Herodiady – Salome, która ich potrzebuje. Św. Jan Chrzciciel za przypomnienie prawa Bożego przypłaca to życiem (Herod ścina mu głowę). A więc jego świadectwo jest bardzo mocne wyrażające jednoznacznie wolę Bożą zakazującą cudzołóstwa, zdrady. Cała nauka Pana Jezusa nt. nierozerwalności małżeństwa jest jednoznaczna, nie zawiera wyjątków.
Kościół katolicki też podchodzi do tej sprawy jednoznacznie. Oto kilka przykładów:
Scena z Ewangelii, gdy dwunastoletni Jezus gubi się Rodzicom. Oni odchodzili od zmysłów!!! Trzy dni! Strasznie cierpieli!! Po ludzku Jezus zrobił rzecz okrutną. Właśnie... po ludzku...
Patrząc po ludzku, rzeczywiście lepiej żyć bez ślubu i być przy dziecku...
Jezus pokazał, że w konflikcie po ludzku i po Bożemu trzeba wybrać Boga, CHOĆBY NAWET KTOS BLISKI MIAŁ CIERPIEĆ. Nieraz nie da się i te wymiary po ludzku i po Bożemu stają w konflikcie. Trzeba wybrać.
Jezus nauczał: „Kto bardziej miłuje matkę, ojca, brata niż Mnie, nie jest mnie godzien” - Mt 10,37.
Zdarza się, że ksiądz spłodzi dziecko. Jeśli stawianie dobra dziecka było by priorytetowe, to natychmiast biskup i Stolica Apostolska zwalniały by go ze służby kapłańskiej i mówili mu: "idź do dziecka, ono Cie potrzebuje." Otóż nie. Taki ksiądz ma płacić na dziecko, ale nie jest zwolniony ze służby Bożej!!! Fakt posiadania dziecka nie stanowi podstaw do zwolnienia z celibatu.... Często biskup przenosi takiego księdza dalej od "swojej" wybranki...
Jeśli małżeństwo jest sakramentalne, to nie ma na świecie sprawy i osoby, która usprawiedliwiałaby rozstanie małżonków i sytuację, że mąż jest z inną kobietą, a jego żona z innym mężczyzną. Nawet dziecko. Jak sprawę najdelikatniej załatwić to inna sprawa. Małżonkowie powinni powrócić do siebie. Powiedzieli kiedyś przed Bogiem : "I nie opuszczę Cię aż do śmierci". I tam nie było żadnych klauzul dodatkowych.
Kościół katolicki jednoznacznie się wypowiada, że nic nie usprawiedliwia życia w grzechu ciężkim. Małżonkowie sakramentalni w każdej sytuacji powinni dążyć do pojednania między sobą i Bogiem. W pewnych sytuacjach, gdy małżonkowie sakramentalni uwikłani są w związki niesakramentalne, takie pojednanie może być trudniejsze, ale jest zawsze możliwe (i co najważniejsze przez Boga błogosławione, bo przecież On stoi na straży sakramentalnej jedności małżeńskiej!!!). Dopóki żyją małżonkowie, zawsze jest szansa, żeby do siebie wrócili. I nawet wówczas, jeśli w nowym pozamałżeńskim związku pojawiają się dzieci. W tych najtrudniejszych sytuacjach, również jest możliwe (we współpracy z łaską sakramentu) przywrócenie jedności małżeńskiej, gdy np. opuszczony prawowity i prawowierny małżonek gotów jest przyjąć współmałżonka wraz z dziećmi z niesakramentalnego związku (dzieko też miałoby rodzinę - z rodzicami mogłoby przystępować do Komunii św.). Takie pojednanie z Bogiem i współmałżonkiem oznacza definitywne rozstanie się z niesakramentalnym partnerem, z którym również nie można wykluczyć pojednania. Nic przecież nie usprawiedliwia życia w grzechu, a dziecko nie może być kartą przetargową. Często słyszy się zdanie: „Nie mogę wrócić do sakramentalnego męża/sakramentalnej żony, bo jest dziecko”. Od strony prawa Bożego i prawa moralnego niewyobrażalna jest sytuacja, w której dziecko jest przeszkodą w pojednaniu się małżonków i usprawiedliwieniem trwania w grzechu. Nic nie usprawiedliwia życia w grzechu ciężkim. Święta przysięga małżeńska nie zawiera takiej klauzuli zwalniającej z wierności. W sytuacji konfliktu wartości zawsze wybiera się dobro wyższe, a Ewangelia wskazuje jednoznacznie, że po Bogu małżonkowie są dla siebie najważniejsi. Serce każdego człowieka posiada zdolność do otwarcia się na łaskę Bożą. „Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” (Mt 19,6). Jednoznacznie jest tu wyrażona wola Boża, aby małżonkowie sakramentalni byli ze sobą, albowiem Bóg widzi ich zawsze razem - nawet jeżeli którykolwiek z małżonków jest po rozwodzie i zawarł w formie cywilnej nowy związek małżeński.
Jan Paweł II, który jeszcze jako kard. Wojtyła w „Elementarzu etycznym” pokazał jak odróżnić fałszywe miłosierdzie (fałszywą litość) od prawdziwego miłosierdzia. Otóż napisał tak:
Cytat:
Wedle nauki katolickiej żadne miłosierdzie, ani Boskie, ani ludzkie, nie oznacza zgody na zło, tolerowania zła. (...) Miłosierdzie Boga idzie ściśle w parze ze sprawiedliwością.
W przysiędze małżeńskiej jest "że cię nie opuszczę aż do śmierci" Nie ma dodatku: "Chyba ze będę miała dziecko z kimś innym" O tym nie ma mowy. Sakrament małżeństwa jest ważniejszy niż relacja naturalna matki do dziecka.. Dziecko odchodzi od rodziców ich sakrament pozostaje.
Pozostaje pytanie czy ktoś kto ABSOLUTNIE przedkłada sprawy relacji z dzieckiem ponad małżeństwo jest dojrzały do miłości małżeńskiej.
Tak na marginesie, jakoś nikt nie podnosi krzyku, gdy jakiś ojciec rodziny popełnia przestępstwo i sąd skazuje go na karę, i ten idzie do więzienia. Wiadomo, że dziecko cierpi w wyniku grzechu ojca, bo nie ma go przy sobie. Ale czy to oznacza, że sąd jest tak niemiłosierny, że go skazuje na zasłużoną karę. Czy ktokolwiek biegnie do sądu i krzyczy: „Ty niemiłosierny, potworny sędzio, wypuść ojca dzieci, bo oni przecież cierpią przez Ciebie sędzio sprawiedliwy, który zabierasz ojca dzieciom!!!". A dlaczego nikt przy zdrowych zmysłach nie protestuje?
Z o. Wojciechem Nowakiem SJ miałem wielką przyjemność poznać się po audycji w TVP1 (Związki niesakramentalne ) w sierpniu 2005 roku, kiedy wzięliśmy udział w telewizyjnym programie na żywo "Między nocą a dniem" w audycji prowadzonej przez Panią Hannę Gizę poświęconej związkom niesakramentalnym. Zostałem poproszony o przedstawienie swojego świadectwa wierności. Po tej audycji o. Wojciech zaprosił mnie na spotkania wspólnoty osób przezywających kryzysy małżeńskie - osób porzuconych przez współmałżonków. Ksiądz Wojciech jest duszpasterzem tych spotkań. Prowadzi także spotkania osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Mam zamiar zwrócić się z prośbą do o. Wojciecha o zabranie głosu w tej tak ważnej sprawie. Bo jeśli jest tak jak to wito przedstawia, to konsekwencje takiej wg mnie zmanipulowanej fałszywej „prawdy”są ogromne dla wiernych małżonków w podobnych sytuacjach i dla samego sakramentu, choćby takie, że nie wolno wtedy takim sakramentalnym jak ja małżonkom modlić się o uzdrowienie swojego małżeństwa i powrót współmałżonka (dzieci stoją na przeszkodzie), przynajmniej do czasu, gdy dzieci w niesakramentalnym związku żony/męża nie osiągną pełnoletności. Oznaczałoby to również, że sakrament małżeństwa jest na czas wychowania dzieci w niesakramentalnym związku zawieszony, rozerwalny i nie ma swojej sakramentalnej świętej, czyli Bożej mocy.
Warto sobie też zdać sprawę, że modlitwa wiernego małżonka o uzdrowienie małżeństwa czyli o powrót współmałżonka do małżeństwa oznacza de facto zerwanie więzi niesakramentalnych - jest więc jednocześnie modlitwą o zerwanie tych więzi.
_________________ "Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
www.separacja.org ::: www.sychar.mobi ::: www.modlitwa.info
Ostatnio zmieniony przez Andrzej 2007-10-30, 16:43, w całości zmieniany 3 razy
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2007-10-30, 16:12
Pan Jezus ustanowił Swój Kościół Święty - Opokę.
Wszystkie materiały dotyczące wspólnoty Sychar są przekazane Jego Eminencji Arcybiskupowi naszej diecezji, z prośbą o Jego Błogosławieństwo.
Dlatego zachęcam do tego, aby modlić się o rychłe wyrażenie tegoż błogosławieństwa oficjalnie przez Arcybiskupa, lub w dalszej części Arcybiskupów w Polsce i o opiekę nad Dziełem Miłości, które już powstało i porywa.
(Wito, jesteś też już porwany przez Dzieło Miłości Sychar - Wspólnotę Wiernej Miłosci)
pozdrowienia
Maria Anna [Usunięty]
Wysłany: 2007-10-30, 17:00
Hm... Tylko co zrobic jak to serce uparcie chce i umrze i zostanie pochowane przy swojej miłości i za nic ma swojego sakramentalnego małzonka, którego poprostu nie kocha?
Ja naprawde wierzę jak nic w świecie, ze Bóg jest tak MIŁOSIERNY, ze i tych niesakramentalnych razem z sakramentalnymi przytuli do swojej piersi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum