Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
jestem szczęsliwą żoną!:)
Autor Wiadomość
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-07, 09:12   

W tym wypadku czego wymagam od Marty?

Przypominają mi się tylko ostatnie słowa Jezusa do Apostołów, które podkreślił Ojciec Sercan (ksiądz egzorcysta): "Czuwajcie, i módlcie się".
Trzeba czuwać i każdego to dotyczy (jeśli potem nie chcemy żałować błędów i nie wołać: "Panie Boże, opuściłeś mnie, nie czuję Ciebie", a przecież najpierw my opuszczamy Pana Boga - taka jest kolejność).
"bo diabełek czuwa" - a to słowa innego Ojca zakonnika
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-07, 09:51   

Mąż Zosi napisał/a:
Elu
Masz 100% racji. Wymagać od siebie!

Na bliźniego można jednak spojrzeć łagodniej.

pozdrawiam
Jarek


dokładnie! własnie mi o to chodziło, bo przecież to jest chrzescijańska zasada że nie nam osądzac blizlich. Wcale nie chciałam robić z męża bożka tylko podkreslić, że skoro tak posąąpił jak postapił to miał po tu jakies sje motywy, pewnie sam przeżywał trudnosci. Jestem przekonana że gdybym ja albo gdyby kto inny znalazł się wtedy w jego skórze to zobaczyłby że sprawa wcale nie jest taka prosta. Łatwo osądzać patrzac z zewnątrz. Trudniej podjąć własciwe kroki i decyzje, trudniej uchronic się przed błedem gdy samemu jest sięw srodku wydarzeń.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-07, 14:25   

Marto, nie o osąd tutaj chodzi, lecz o myślenie.

---
Jarku, nie wymagałeś od Zosi, żeby z mężczyzną zerwała, więc jak z nim zerwała?
Napisz, jeśli możesz się tym podzielić.
(może w innym wątku, tylko nie wiem jakim)
 
     
Mąż Zosi
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-07, 17:47   

Elżbieto
Zosia zerwała z tym facetem sama jak tylko zacząłem domyślać się prawdy.

Mylisz jednak dwie sprawy. Co innego działać (nawet bardzo zdecydowanie) by przeciwdziałać grzechowi a co innego próbować zrozumieć drugiego człowieka i jego słabości. Zrozumienie nie oznacza wcale akceptacji czynu. Zresztą kościół nigdy nie potępia człowieka, kościół potępia grzech a szczególnie zatwardziałe trwanie w nim. Kościół uczy nas że każdy ma w sobie naturalną potrzebę dobra. Pisałem już kiedyś (przeczytałem to miesięczniku List) że nawet nasze największe grzechy wynikają najczęściej z naszego pragnienia dobra.

pozdrawiam
Jarek
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-07, 17:59   

Mąż Zosi napisał/a:
Elżbieto
Zosia zerwała z tym facetem sama jak tylko zacząłem domyślać się prawdy.

Mylisz jednak dwie sprawy. Co innego działać (nawet bardzo zdecydowanie) by przeciwdziałać grzechowi a co innego próbować zrozumieć drugiego człowieka i jego słabości. Zrozumienie nie oznacza wcale akceptacji czynu. Zresztą kościół nigdy nie potępia człowieka, kościół potępia grzech a szczególnie zatwardziałe trwanie w nim. Kościół uczy nas że każdy ma w sobie naturalną potrzebę dobra. Pisałem już kiedyś (przeczytałem to miesięczniku List) że nawet nasze największe grzechy wynikają najczęściej z naszego pragnienia dobra.

pozdrawiam
Jarek

Jarku, napisałam do Marty, aby zastanowiła się nad swoim myśleniem, jakie ono jest,
aby zawczasu zapobiegała przebiegłym myślom, które umieją się wślizgiwać do umysłu jak przebiegła mysz. W czym więc się mylę przypominając jej o tym?
Chodzi o nasze myślenie, bo cały nasz grzech zaczyna się od pokus myślenia.
To dotyczy zapobiegania, czyli ubiegania u siebie rzeczy złych w myślach najpierw.
- zgrzeszyłem 1.myślą, 2.mową, 3.uczynkiem, 4.zaniedbaniem.
Kolejność jest więc ważna. Wszystko zaczyna się od myślenia.
Nasze słabości zaczynają się od myślenia, od pokus złego myślenia.

Marto, pozwolisz w swoim wątku pisać? ;-)
 
     
Mąż Zosi
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-07, 18:03   

ona chce tylko zrozumieć męża. Tak ja tylko chcę zrozumieć Zosię. To nie ma nic wspólnego z oceną czynu

pozdrawiam
Jarek

Nie zaśmiecajmy już Marcie wątku.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-07, 18:15   

Mąż Zosi napisał/a:
ona chce tylko zrozumieć męża. Tak ja tylko chcę zrozumieć Zosię. To nie ma nic wspólnego z oceną czynu

pozdrawiam
Jarek

Nie zaśmiecajmy już Marcie wątku.

Nie oceniłam Marty. Pisałam o myśleniu - jakie jest niebezpieczne, Jarku. :-)
Nie zaśmiecajmy.

Jarku, może pojedźcie na spotkania małżeńskie?
Spotkania Małżeńskie
Pomogą Wam odnaleźć drogę do siebie.
 
     
Mąż Zosi
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-07, 18:21   

Niestety nie mamy z kim zostawić dzieciaków.

pozdrawiam
Jarek
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-07, 18:27   

Tak, Jarku, doładnie o to mi chodziło. Celem mojej wypowiedzi było zakomunikowanie że:

1. Chcę spojrzeć na to co się stało oczami męża

2. Podkreslić, że jego zachowanie nie wynikało z jego nieprawosci, lecz było KONSEKWENCJĄ tego co OBOJE, ja i Michał zrobilismy (nieswiadomie) by doprowadzić do sytuacji kryzysowej. Za związek odpowiedzialne są obie osoby, więc nie mogę głosić nieprawosci męża a siebie wybielać (no bo ja nie miałam skoku w bok). Na skutek moich błędów i błędów jakie sam w zwiazku popełnił przestał dostawać w zwiazku tego czego człowiek od drugiej osoby potrzebuje. I moim zdaniem było to po prostu ludzkie że podswiadomie zaczął tego szukać. Od żony nie miał -to szukał (PODSWIADOMIE!) gdzie indziej. Każdy przecież chce ciepła, miłosci, zrozumienia, bliskosci - to bardzo ludzkie że tego szuka!
Nie twierdzę, że szukania u innej osoby miłosci której nie dostaje się w zwiazku jest rzeczą dobrą. Wynika natomiast (tak było w naszym przypadkju) z ludzkiej potrzeby ciepła (o to mi chodziło gdy napisałam że jest to "naturalne" - może po prostu złego pojęcia użyłam). Cały proces powolnego rozpadu który wtedy miał taki zgubny finał napędził się podswiadomie i dobrze że w porę został zauważony. Teraz już panujemy nad tym by cos podobnego nie powstało, kontrolujemy nasze działania. I myslę, że o to chodzi! By wyciągać wnioski z własnych błędów i ich konsekwencji i dokładać starań by więcej nie dopuscić do podobnych sytuacji.
Zdanie n a temat "naturalnej" czy może lepiej nazwijmy to ludzkiej konsekwencji naszych błędów nie implikuje założenia że zdrada jest czyms dobrym! Miałam na mysli to co piszę w tym tu poscie powyzej.
Ostatnio zmieniony przez marta o. 2007-10-07, 19:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mąż Zosi
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-07, 19:00   

Amen. Marto

I jeszcze raz gratuluję!!
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-07, 19:16   

dzięki Jarku.

I ja Tobie również gratuluję przezwyciężenia kryzysu i życzę radosci w małżeństwie
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-07, 21:12   

Marto, mojego męża również podświadomość skierowała ku zdradzie. Skoro jego podświadomość pociągnęła do zła, dlaczego ja mam się czuć odpowiedzialna za jego zdradę? Za to że przestał widzieć moje starania, które wcześniej widział? Dlatego że mu się znudziło życie z rodziną? Mam czuć odpowiedzialność za to, że nie czytałam w jego myślach? Z fusów miałam wywróżyć, że chce zmian, że czegoś mu brakuje? On do tej pory nie powiedział mi, z jakich powodów mnie zdradził, to jak mam się czuć odpowiedzialną?

Pozdrawiam
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-07, 21:18   

Olu,

Przykro mi że tak się u Ciebie stało. Mocno przytulam! Nie znam Twojej sytuacji, za to wiem, jak to u mnie było i jak bywa w wielu związkach. Ja tam swoje za uszami mam :mrgreen:

[ Dodano: 2007-10-07, 21:18 ]
Olu,

Przykro mi że tak się u Ciebie stało. Mocno przytulam! Nie znam Twojej sytuacji, za to wiem, jak to u mnie było i jak bywa w wielu związkach. Ja tam swoje za uszami mam
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-08, 07:18   

Ola2.....alez pytania zadajesz......."z jakich powodów mnie zdradził"......i czy Ty sądzisz że on wie z jakich powodów??????
Śmiem twierdzić że nie wie.........ot poprostu......porządziły nim żądze w tamtym czasie .....i tyle.......a pózniej się zaplątał tak że jego wenętrzny "zdrajca" był silniejszy,a ta "druga" była tak mu podana że była ponętniejsza,nie wymagająca, poprostu inna...........było ładnie i bez większych wymagań.................samczyk pozer nastroszył ogon,pióra i samiczka go "wzieła"
Ela napisała:"zgrzeszyłem 1.myślą, 2.mową, 3.uczynkiem, 4.zaniedbaniem"
no właśnie.............to 4 jest w najmniejszym stopniu brane pod uwage w małżeństwie przez małżónków..........ZANIEDBANIE....... a póżniej ida myśl,mowa -zaczyna się kryzys ........................i uczynek......i krach........
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-08, 08:50   

Pytanie tylko, czy Ola męża zaniedbała, czy mąż ją.
(To pytanie prowadzi do nikąd, więc lepiej nie szukać dopowiedzi)

Ale. Raczej zaniedbanie - skoro na czwartym - to myślę na czwartym, więc nie chodzi o zaniedbanie, lecz o myślenie jako pierwsze.
Dlatego św.Paweł "nawołuje" do ludzi - "Starajcie się o przemianę waszego myślenia"

Marto, wybacz, że w Twym wątku, ale nie wyraziłaś sprzeciwu. ;-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9