Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
jestem szczęsliwą żoną!:)
Autor Wiadomość
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 20:12   jestem szczęsliwą żoną!:)

Wygrałam moją walkę o małżenstwo. Zaczęłam ją od zmieniania siebie, bo to była jedyna droga. Kiedy ja się zmieniłam mój mąz, który już nie widział sensu w byciu ze mną, który odszedł i dla którego nasz zwiazek był już zakończony, nagle zobaczył we mnie tę samą osobę, której slubował miłosc i wiernosc małżeńską. Zmiany jakie zaszły pod wpływem mozolnej pracy we mnie zapoczątkowały zmiany w nim. Teraz oboje pracujemy nad sobą i nad odbudową zwiazku. Oboje wkładamy w to wiele energii, bo oboje potrzebujemy naprawić siebie by nasza relacja została uzdrowiona, by nasze małżenstwo stało się lepsze niż na początku. I jest lepsze; weszło na wyższy poziom, ponieważ zrozumielismy błędy jakie od początku popełnilismy i które doprowadziły po wielu latach trwania związku do sytuacji kryzysowej. Teraz już wiemy co było złe, co nas potajemnie jątrzyło i uczymy się, pod kierunkiem psychologa oraz z własnej inicjatywy, to co niedobre kontrolować. Bardzo, bardzo się kochamy! Cos pięknego narodziło się między nami. A narodziło się gdy... stara relacja obumarła. Jestem szczęsliwa!
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 20:41   

Super....bardzo sie cieszę.gratulacje..............teraz to juz pójdzie wszystko z górki,pozdrawiam. :-D
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 20:46   

Marta. Cieszę się razem z Tobą.
 
     
Estera
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 21:02   

A jednak sprawdza si to, ze najpierw trzeba zmienic siebie, a potem dopiero konsekwencja jet zmiana innych, np. meza.
Czy moge zapytac jaki macie staz malzenski i jak dlugo trwal kryzys?
Ciesze sie, ze zwyciezyla MILOSC !!!!!!! :lol:
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-04, 21:02   

dzięki.!!!
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-05, 05:04   

Pięknie, Marto. Bardzo się cieszę!!!
 
     
Jo-anka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-05, 05:56   

Bardzo sie cieszę ! Super!!!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-05, 07:14   

marta o......Piszesz:"Zmiany jakie zaszły pod wpływem mozolnej pracy we mnie zapoczątkowały zmiany w nim"

Gratulacje,gratulacje.
Od kiedy tu jestem,od kiedy piszę ,zawsze piszę że zmiany trzeba zacząć od siebie,a pod wpływem tych zmian zmienią się nasi małżonkowie........
Kilkakrotnie dostawało mi się po głowie za takie stanowisko......no bo "zdradzacz" bo"krzywdziciel" to on ma się zmienić,nie skrzywdzony,nie poraniony......on też,ale najpierw każdy kto czuję się nieszczęśliwy powinien zacząć od siebie
marto.o jeszcze raz gratulacje.
Życzę Wam aby trudności w realacjach jakie napewno się pojawia nie wykoleiły Waszego pociągu.Bo to że szyny "kusy" bedzie luzował to pewne.........Pogody Ducha na każdy moment Waszej pracy nad sobą.

PS.A inni niech czerpią z Waszego doświadczenia,siły i nadziei.......więc dziel się tym doświadczeniem z innymi forumowiczami..............
 
     
marta o.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-06, 09:35   

nałóg napisał/a:
marta o......Piszesz:"Zmiany jakie zaszły pod wpływem mozolnej pracy we mnie zapoczątkowały zmiany w nim"

Gratulacje,gratulacje.
Od kiedy tu jestem,od kiedy piszę ,zawsze piszę że zmiany trzeba zacząć od siebie,a pod wpływem tych zmian zmienią się nasi małżonkowie........
Kilkakrotnie dostawało mi się po głowie za takie stanowisko......no bo "zdradzacz" bo"krzywdziciel" to on ma się zmienić,nie skrzywdzony,nie poraniony......on też,ale najpierw każdy kto czuję się nieszczęśliwy powinien zacząć od siebie


no i zgadzam sięz Toba. Często chyba tak jest, że "zdradzacz" to po prostu małzonek, który nie ptrzymał w związku tego, czego należałoby oczekiwac od drugiej strony. I dlatego zaczął szukać poza związkiem tego, czego od żony nie dostał. Przynajmniej u nas tak było. Skoro nie miał ode mnie zainteresowania, okazywanej miłosci, zwykłego ludzkiego ciepła, i wielu jeszcze innych rzeczy, to było rzeczą naturalną, że wciągnął się w znajomosć z kobietą która mu to wszystko dawała. Przecież każdy potrzebuje w związku ciepła, miłosci, każdy chce stworzyć z partnerem wspólny swiat, chce we współmałżonku widzieć przyjaciela, brata duchowego. Ja mu tego wtedy nie dawałam, bo zbyt byłam zajeta moim ... rozwojem naukowo-zawodowym., No więc nie mam się co dziwić że doszło do kryzysu. ale na szczęscie zrozumiałam swoje błędy i teraz na prawdę dokładam starań by swoje p[ostępowanie na bieżąco analizować i eliminować to co wyda mi się niebezpiecznie egoistyczne. A mój mąż też nad sobą bardzo pracuje, ponieważ z jego strony też wyszło wiele rzeczy które podkreciły moje egoistyczne zachowania. On też teraz zmienia siebie by wniesć do związku to co najlepsze, by nie popełniać strych błędów. Jest doibrze. Jest wspaniale!

Dzięki wszystkim za miłe słowa! Życzę innym również by wszystko się ułozyło i by zaswieciło słoneczko:)
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-06, 14:58   

Marto gratulacje... w koncu ktos kolejny napisał swiadectwo... cieszesie bardzo ze wam sie udało... jak czyta sie swiadectwa to człwoeik jakos wtedy tak łatwo nie traci nadziei.... pozdrawiam
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-06, 15:48   

marta o. napisał/a:
to było rzeczą naturalną, że wciągnął się w znajomosć z kobietą która mu to wszystko dawała.

Marto, muszę Cię rozczarować - nie jest i nie było to rzeczą naturalną.
Rzeczą naturalną jest iść do Stwórcy Natury z problemem.

Jeśli będziesz tak myśleć, jak napisałaś, to jest to bardzo niebezpieczne myślenie dla Ciebie, bo kiedy Tobie mąż nie da tego, czego oczekujesz... czy Ty również będziesz szukać tego u innego mężczyzny?
Zastanów się czy tak zrobisz.
Rzeczą naturalną - będąc wyznawcą Pana Jezusa - jest szukać sposobów, które Pan Bóg przykazał, według wartości chrześciańskich.

Marto, podziękujcie Bogu, że jesteście szczęśliwi (lub Ty podziękuj Bogu, że jesteś szczęśliwa), bo to cudowne.
Bogu należy za wszystko dziękować
(nawet za cierpienie, choć to nie każdy potrafi), ale za szczęście tym bardziej !
"Za wszystko dziękujcie Panu"
 
     
Mąż Zosi
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-06, 20:34   

Marta gratuluję.To co napisałaś jest wspaniałe!!! Podziwiam cię jak bardzo potrafisz wejść w sposób myślenia twojego męża. Ja do dzisiaj tego nie potrafię. Bardzo się cieszę twoim świadectwem!!! :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Elżbieto
Dlaczego tak mało człowieka w tym co piszesz. Piszesz rzeczy mądre i ważne tyle że mało w tym zrozumienia dla ludzkiej słabości

pozdrawiam
Jarek
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-06, 22:13   

Akurat tu się zgodzę z Elżbietą. Ja zrozumiałam jej post w ten sposób:
fajnie, że już wiesz, jak postępować, co robić, ale uważaj, żeby z męża nie uczynić bożka, bo taką drogą daleko się nie zajdzie.
Ale mogłam źle zrozumieć.
Co by nie było, Martuniu, ściskam Cię mocno, bo cieszę się razem z Tobą.
Buziaczki i oby takich wieści jak najwięcej!!!!
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-06, 23:31   

Mąż Zosi napisał/a:
Elżbieto
Dlaczego tak mało człowieka w tym co piszesz. Piszesz rzeczy mądre i ważne tyle że mało w tym zrozumienia dla ludzkiej słabości

wiesz, na ostatniej spowiedzi, spowiednik powiedział, żeby łagodniej spojrzeć na siebie i rzeczywiście "bach" spojrzałam łagodniej i popełniłam błędy, które miałam już dawno rozpracowane, albo raczej przepracowane.
Idę na drugi raz do niego z zażaleniem.

Lepiej wymagać od siebie, wiesz, opłaca się...
Chciałam od grzechów odpocząć, ale niestety nie da się, to ciężka "harówka".
Lepiej wymagać, lepiej wymagać
od innych też lepiej wymagać (to akurat nie moje słowa).
I trzymać się Boga, za wszystko Mu dziękować, a zwłaszcza za Dobro, które daje.
Wszystko zauważyć, że od Niego pochodzi, my raczej nic nie potrafimy sami, skoro Pan Bóg przypomina nam "Beze mnie nic nie umiecie".
Pozdrawiam!

---
Tak, Olu, rzeczywiście "problem bożka" powtarzał się wielokrotnie na forum.
Ważne jest zachowanie Przykazań, zwłaszcza pierwszego, podstawowego spojrzenia na uporządkowanie Boże.
Pan Bóg chce być na pierwszym miejscu, zaznaczył to bardzo wyraźnie.
Co zrobimy z tym przykazaniem, czy przestawimy kolejność, czy nie - to zależy pewnie też od kochania Boga ponad to wszystko, co On daje.
 
     
Mąż Zosi
[Usunięty]

Wysłany: 2007-10-07, 09:02   

Elu
Masz 100% racji. Wymagać od siebie!

Na bliźniego można jednak spojrzeć łagodniej.

pozdrawiam
Jarek
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8