Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Wysłany: 2007-07-20, 20:53 pomocy Wali sie wszystko
witam
Jestem tu zupelnie nowa.
Jestem mama 2 wspanialych dzieci. Moj maz odszedl z domu 2 tygodnie temu. Ja mam 28lat, ale on jest mlodszy o 4 lata. Napisal mi list, ze odchodzi, bo chce robic ze swoim zyciem co chce, bo chce sie spotykac z dziewczynami, bo chce gadac na gg z kim chce, bo nie che zeby ktos kontrolowal jego zycie. Odchodzi bo ja jestem gruba (nie mam nadwagi) a nic z tym nie robie, nie ucze sie angielskiego. Takie powody podal jako cele odejscia. przeczytalam to, przyjelam do wiadomosci, no bo jak z tym dyskutowac?
Zostalam sama z dziecmi, on odbiera codziennie core ze szkoly i przywozi ja do domu.
pozatym widzi dzieci raczej raz w tygodniu na kilka godzin. Jestem w obcym panstwie, daleko od bliskich.
Co ja mam robic?
Czy jest szansa ze on wroci?
Jak dlugo czekac?
nie patrzec na swoje szczescie?
nic nie wiem
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-07-20, 22:25
Maju.
Na takie głupie zarzuty mam jedną odpowiedź:
Nie odpowiadam tylko za
GRADOBICIE !
TRZĘSIENIE ZIEMI !
I KOKLUSZ !
Co wojny w Iraku - nie jestem pewna.
Moja terapeutka mówi, że pewnie też w tym jest moja wina.
Jego uwagi są rzeczywiście głupie, bo albo za gruba, albo za chuda, za młoda, za stara, szatynka zamiast brunetki, za wysoka albo za niska. O wszystko można się przyczepić, jeżeli ktoś tylko trochę szuka powodu.
Bo zupa była za słona....
Smutne to wszystko.
Niestety, znów jakiś człowiek nie dorósł do małżenstwa, wydawało mu się, że rodzina to tylko rozrywki i przyjemności. Ręce opadają, bo nie dość, że zmarnował Tobie życie, to przy okazji zniszczył psychikę Waszych dzieci.
Poznawanie ludzi ( czyt,. młodych głupiutkich panienek), rozrywki, motocykle, zabawy. I tak chce spędzić resztę życia?
Nie wiem co masz robić, może wracać do kraju, jeżeli jeszcze masz do kogo? Rodzice? Rodzeństwo?
Teraz to zadbaj o siebie, poszukaj pomocy pośród miejscowej polonii, może poszukaj pracy, jeżeli nie pracujesz.
No nie wiem, jestem tutaj i też chwilami czuję się zupełnie bezradna.
Nikt Ci nie odpowie: wróci czy nie, jak dlugo masz czekać, co ze sobą zrobić. Ale wszystko może się wydarzyć, na razie chłopczyk zażywa wolności.
Naprawdę, trudno cokolwiek przewidywać.
maju [Usunięty]
Wysłany: 2007-07-21, 08:57
elzd1 Bardzo Ci dziekuje za odpowiedz. Mam do kogo wracac, zarowno jego jak i moja rodzina dzwonia i mowia, ze mam nosic glowe do gory, nie dawac sie. Do niego nikt sie nie odzywa. Ja nikogo nie nastawialam przeciwko niemu, sama z nim rozmawiam, nie chce juz teraz stawiac kreski. Mam nadzieje, ze jednak dostanie kopa od zycia , bo do tej pory ukladalo mu sie za dobrze, mielismy wlasciwie wszystko, zdrowe dzieci , pieniadze, zaczal pracowac tylko 3 dni w tygodniu (bo nie musial wiecej). Teraz mial wrocic na studia, strasznie sie cieszylam. 3 tygodnie temu jeszcze planowalismy gdzie pojedziemy na wakacje, a kilka tygodni temu mowil, ze po nocach sni mu sie ,ze zdecydowalismy sie na kolejne dziecko
Szkoda, ze nie moge przytoczyc tu dokladnie jego listu. Nie wiem, czy smiac sie czy plakac?
2 DNI TEMU wszedl i mowi "masz dla mnie jakas dobra zupke?"
wczoraj jak przyszedl do dzieci lazil za mna z aparatem i robil mi zdjecia.
PO CO TO WSZYSTKO?
grazia [Usunięty]
Wysłany: 2007-07-21, 09:21
Maju,ja jestem w podobnej sytuacji.Rok temu przyjechalam z córká do méza do nl.
Wiem co to znaczy byc w obcym kraju.Wiem co przezylam patrzác na zdradé méza.
Nie mozesz siedziec w domu,wyjdz,nawiáz kontakty z poloniá.Ja tak zrobilam,ale zbyt pózno i zalujé.Przynajmniej ostatnie 3 miesiáce mialam spokojniejsze,bo z córká zaczélysmy robic cos co zastanowilo méza.
Jestes mloda,masz dzieci i nie mozesz siedziec i plakac.Zacznij cos robic,cos na co bys sié nigdy nie odwazyla.Nie bierz doslownie uwag méza,bo oni tak mówiá.Muszá znalezc jakies usprawiedliwienie na swoje glupie pomysly,nie pozwól aby twoj mózg zostal zasmiecony.
Wiesz,dzisiaj dowiedzialam sié,ze z córká wreszcie wracamy do Polski,do swojego domu.Wracamy w 17 rocznice slubu.Zostaniemy porzucone gdzies w polowie drogi a dalej jedziemy same.Po doswiadczniach jestem silniejsza i juz mnie to nie boli az tak bardzo.Wiesz dlaczego?Zaczélam ukladac sobie w glowie i cieszé sié ze bédé wsród swoich.
Wzmacnia mnie modlitwa i obraz mojego méza,który jest takim slabym i nieodpowiedzialnym czlowiekiem.
Przytulam
elzd1 [Usunięty]
Wysłany: 2007-07-21, 20:29
Maju, nie wiem, może się mylę, ale czy nie jest tak, ze Twój mąż po prostu się nudzi - bo ma za dobrze? Skoro nawet pracę ma tylko przez 3 dni? Zajmuje się chociaż dziećmi?
Nie ma możliwości zająć go czymś? Może więcej z dziećmi? Może namawiać go na te studia?
Zrobisz to, co uznasz za najlepsze dla Was, wierzę ze przemyślisz swoją decyzję wiele razy.
Grazia. Życzę powodzenia. Na pewno jakoś sobie poradzicie. Jesteś już silniejsza.
Pozdrawiam
Elżbieta
Jo-anka [Usunięty]
Wysłany: 2007-07-22, 02:35
Maju z Twojego postu wnosze ze mąz byl bardzo mlody, pewnie zbyt mlody aby zaczynac zycie rodzinne. teraz ma 24 lata, a jak piszesz cora juz chodzi do szkoly - to pewnie ojcem byl przed ukonczeniem 20 roku zycia(?)
Zapewne jego zdaniem jeszcze sie nie wyszumial, teskni za tym , imponuja mu wolni koledzy- te zagrywki ze zdjęciami, zupka- to po prostu jeszcze niedojrzaly chlopak, miota sie.
Wspólczuje bo z niedojrzalcami jest najgorzej
poczytaj forum kochana
pozdrawiam
a... i jeszcze jedno- taki mlodzieniec bardzo ceni sobie atrakcyjnosc kobiety- badz piękna i seksowana a przy tym konsewkwentna i stanowcza
maju [Usunięty]
Wysłany: 2007-07-22, 08:01
elzd1
Masz racje z Ta nuda. Niestety. On mial czas ostatnio na wiele rzeczy, ale nie na rodzine, my mu przeszkadzalismy. Przeszkadzalismy w gadaniu na gg w siedzeniu w necie, robil to godzinami. Ma kolezanke, ktora ma 42 lata, stala sie dla niego wyrocznia. Kobieta samotna, nie majaca dzieci, przedstawiala mu jak to jest fajnie zyc samemu, mysle ze nie musze tlumaczyc o co chodzi. Moj maz naprawde traktuje ja jak wyrocznie. Kiedys przeczytalam od neij sms-a , "Pamietaj, ze jestes jednostka, ze to co robisz robisz dla siebie, i Ty jestes w tym najwazniejszy" innym razem " Jesli bedziesz chcial odejsc, to pamietaj ze dzieci na tym nie ucierpia, jesli zrobisz to madrze". Ostatnio (2,3mc) wysylali do siebie po 20 sms-ow dziennie. szkoda gadac, moj maz wybral net i kolezanke z netu zamiast rodziny, co tu komentowac?
Jo-anka moj maz byl faktycznie mlody mial 18 lat jak sie pobralismy (prawie 19) i wydaje mi sie ze dlatego wszystko popsulam, bo caly czas staralam sie mu wynagrodzic to ze zaczelismy tak wczesnie myslec o rodzinie A w sumie teraz widze jak bylo, on caly czas w wyjazdach ja sama wychowywalam 2 dzieci, uswiadomila mi to TESCIOWA . Zadzwonila do mnie, przeprosila za niego i powiedziala, dziewczyno nos glowe wysoko, niech zobaczy ze nie ma na ciebie wplywu, caly czas siedzialas z dziecmi w domu, a on sobie robil co chcial, nie daj sie!!!
Co do szkoly naszej cory, my jestesmy w Anglii a tu dzieci ida do szkoly w wieku 4 latek, musze sie pochwalic czyms, co jest dla mnie bardzo mile, Weroniczka zdala do 2 klasy!!
grazia JA jade 7 sierpnia na miesiac na wakacje do PL. Zobacze jak mi sie wszystko pouklada, jak tam bedzie a potem podejme decyzje. Jeszcze nie wiem czy zostane tu czy tam.
Boje sie tak szybko podejmowac decyzje. Gdzies tam w srodku licze, ze jednak on sie opamieta, wyszaleje i bedzie z nami, ale z 2 strony wiem ze tak sie nie stanie. Sama nie wiem co robic
anna30 [Usunięty]
Wysłany: 2007-07-22, 10:37
Tak wiele związków się rozpada, kiedy ludzie wyjeżdzają za granicę. Tak jakby ten wyjazd był podsumowaniem wszystkich trudności, przez jakie dotąd przeszli.
maz_w_kryzysie [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-24, 21:10
Jo-anka napisał/a:
a... i jeszcze jedno- taki mlodzieniec bardzo ceni sobie atrakcyjnosc kobiety- badz piękna i seksowana a przy tym konsewkwentna i stanowcza
i daj mu do zrozumienia że coś traci...
nie dzwoń, nie dawaj mu zupki - przez 2 tygodnie nie poruszaj wogule tego tematu - tak jak by ciebie on już nie interesował.
Zaniedbywałem swoją żonę przez dłuższy czas aż 4 mies temu powiedziała mi że mnie już nie kocha - zdębiałem i zacząłem się starać jak głupi - fakt że jestem starszy (ponad 35...) ale tak czy inaczej na nas facetów to działa...
Dla mnie z miernym skutkiem (chociaż na dobrej drodze do naprawy) ale działa - trzeba dać nam (facetom) raz na jakiś czas kopa abyśmy dostrzegli że kobieta która zgodziła się z nami być, jest tą osobą o którą trzeba poprostu walczyć - walka nie kończy się przed ołtarzem - trzeba podlewać ciągle ten kwiatem miłości.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum