Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak odbudować małżeństwo (po bardzo głębokim kryzysie)
Autor Wiadomość
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-29, 13:58   

Jaka:) napisał/a:

Zastanawia mnie to, dlaczego człowiek chce tak dużo wiedzieć to nasze dążenie do wiedzy co ono nam daje?? A może czasmi lepiej lepiej nie wiedzieć .......


Ewa tez chciała wiedzieć :mrgreen:
 
     
skowronek
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-30, 10:23   

Witaj Viptocat. Śledzę z uwagą wszystkie posty. Staram się wyciągać wnioski, uczyć się czegoś nowego. Poznawać Was.I wiesz co ? Nie bądź w gorącej wodzie kąpany. Z miłością nigdy nic nie wiadomo. Powiem Ci na swoim przykładzie. To ja złożyłam pozew do sądu o rozwód. Jednym krótkim cięciem przekreśliłam moje 20-letnie małżeństwo. Przez pierwsze dwa lata wpadłam w straszny wir pracy, nie myślałam o tym co się stało, wkradł się w moje życie inny mężczyzna. Piszę o tym w bardzo telegraficznym skrócie, ale ..... jak tu ktoś napisał prawdziwej miłości nie zastrzeli sie nawet z pistoletu. Właśnie po dwóch latach wystarczył malutki szczegół, który sprawił, że wszystko wróciło do mnie jak bumerang. Następne 1,5 roku to była walka ze samą sobą. Analizy, przemyślenia, ból, cierpienie, naprawianie siebie - bo zaczęłam od siebie. I cóż? Ano, uświadomiłam sobie jak wiele błędów w swoim małżeństwie zrobiłam ja, jak bardzo źle odbierałam to co się działo, źle interpretowałam, byłam pod wpływem bliskiej mi rodziny, która całkiem może i nieświadomie, ale popchnęła mnie w niewłaściwą drogę itd, itp...... Pół roku temu zadzwoniłam do męża...... i do tej pory walczę o niego i zrobiłabym wszystko abyśmy mogli odbudować to co zostało zburzone. Minęło dużo czasu i nie wiem, czy mój mąż ma w kąciku swego serca jeszcze miejsce dla mnie. Jesteśmy w kontakcie i to dla mnie jest najważniejsze. Więc Viptocapt - nie rób ostrych cięć.
 
     
rzaba
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-02, 22:14   

witam;) skowronek ma racje łatwo cos zburzyc, gorzej odbudowac... daj czas daj czaszonie i sobie...
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-03, 11:34   

Żona Viptocata miała aż za nadto czasu. Myslę, że w jego przypadku musi paść w kierunku żony konkretne pytanie - czy chce być z nim, czy nie. Takie gdybanie - może jest z kimś, może nie jest, może wróci, może nie - nie ma sensu. Powinna jasno się określić.
Różnie może być - może i chciałaby wrócić, ale wstydzi się po tym, co zrobiła, może nie chce wrócić. Bez sensu jest jednak takie zgadywanie. Viptocat musi wiedzieć, na czym stoi.
 
     
skowronek
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-03, 20:22   

Wanbomko, nie zgodzę się z Tobą. A gdzie te małe kroczki ? Jeśli ona z kimś jest, bądź ledwo co rozpadł sie jej drugi związek, to ma do przemyślenia tysiąc spraw. Nie może tak od razu wpaść w ramiona męża, bo on tego chce i stawia sprawę na ostrzu noża. Ona musi poukładać siebie samą, a to niestety trwa. Gdyby Viptocat wyznał jej, że czeka na nią, że zawsze była, jest i będzie jego żoną, uzbroił się w cierpliwość, nawiązywałby delikatnie kontakty, oswajał, to może by w jej serduszku ożyły te dobre uczucia. Ale tak z grubej rury ? Jak nie - to won !!!??? Eeee..... chyba przesada. Też byś tak postąpiła wobec swojego męża ? Chyba nie.
 
     
Viptocat
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-04, 13:51   

Widzisz Skowronku Ty masz kontakt ze swoim mężem. Potraficie normalnie rozmawiać. To bardzo dużo. Nawet jeżeli w wielu sprawach (ważnych sprawach) się nie zgadzacie.
Ja nawet nie dostałem informacji o tym ,że moje SMS'y dotarły do żony (mimo ,że o taką informację prosiłem). Do tej pory nie dostałem żadnej odpowiedzi. Nie dostałem nic. Żadnego "Nie wiem" ,"Muszę się zastanowić","Muszę to przemyśleć","Nie wiem czy mamy szanse ale możemy porozmawiać". Nie dostałem nawet odpowiedzi "Nie odpowiem" :-| .

A jeżeli jest tak ,że moja żona nie odpowiada bo nie musi. Bo nie została oficjalnie zapytana przez żaden urząd (ani sąd) :?: . Bo jeżeli nie odpowie to nie poniesie żadnych negatywnych konsekwencji :?: .
To ,że jestem drugim człowiekiem i że mam jakieś uczucia może zupełnie nic dla niej nie znaczyć :(. Boli mnie ,że nie potrafiła się zdobyć na bardzo niewielki "dobry uczynek". Na okazanie odrobiny szacunku komuś z kim spędziła kilka lat swojego życia.
Tak właśnie widzę jej postępowanie. Może się mylę.(Albo się mylę w jakiejś części). Ale nie wiem jak się o tym przekonać.

Pozdrawiam
V.
 
     
skowronek
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-04, 16:05   

Viptocat, a czy Ty w tym wszystkim widzisz swoje postępowanie? Przeanalizowałeś siebie? Żona nie odzywa się w ogóle do Ciebie. To nie jest zła wiadomość. Może po prostu kiedyś, podczas tych spraw sądowych, podczas trwania Waszego małżeństwa wydarzyło się coś co Ją bardzo zabolało? Nie pomyślałeś o tym ? Spróbuj może spotkać ją "przypadkowo", skoro wiesz, że może mieszkać u rodziców i nie stawiaj sprawy tak ostro. Odnoszę wrażenie, że targa Tobą uczucie "dokopania" swojej żonie, a o to chyba nie chodzi ?
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-04, 16:23   

A ja nadal sądzę, że bez sensu są takie podchody - wysyłanie sms-a do siostry, dowiadywanie się przez znajomego. Vi., składasz pozew o uniewaznienie (czy jak to tam się nazywa), dotyczy to Ciebie i małżonki - to chyba może być powód, by się z nią spotkać, nawet chyba wskazane, by sprawy dotyczące Was obojga razem rozstrzygać. Miałbyś jednocześnie okazję, by z nią porozmawiać.
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-05, 08:00   

Skowornku z pewnoscia wydarzylo sie cos co bardzo zone Viptoca zabolalo, ale pewnie wydarzylo sie tez cos co i jego samego zabolalo. I co w zwiazku z tym? Nawet nie potrafi odpowiedziec, napisac cokolwiek? Nie usprawiedliwiaj zlego zachowania, juuz dosc nabroila. Albo wte albo wewte.

_zosia_
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-05, 19:19   

A może po prostu SIE ZASTANAWIA?
Bo nie jest łatwo odkreślić kilku lat życia, udawać że nic się nie działo.
Według mnie - poczekać jeszcze kilka dni, a później skontaktować się osobiście.
 
     
Viptocat
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-06, 20:28   

Hmm
Tylko jak ją znaleźć :-( ?
Telefon rodziców nie odpowiada. W desperacji poszedłem nawet do mieszkania gdzie mieszkała poprzednio. Ale kiedy domofon odebrała inna kobieta to dałem sobie spokój.
Czuję ,że mogę czekać i że nic z tego nie wyniknie.

Pozdrawiam
V
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-07, 11:41   

A nie możesz przejść się do jej rodziców?
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-07, 11:59   

Viptocat napisał/a:
Sporo przeszedłem. Czasami wydaje mi się ,że zbyt dużo. Nie jestem surowym sędzią tylko osobą zranioną. Nie umiem pisać o swoich uczuciach. Ale wiem ,że jeżeli mam z kimś być to chcę ,żeby ta osoba choć trochę mnie szanowała.
V.

V., jesteś osobą zranioną. Nie możesz być z żoną teraz.
Dopiero jak wyleczą się Twoje rany.
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-07, 19:13   

Tylko czy takie rany kiedykolwiek się zagoją? Wg mnie, jeśli ktoś wierzy w moc Sakramentu, wierzy w Boga - taki ktoś na zawsze będzie zraniony.
 
     
Viptocat
[Usunięty]

Wysłany: 2007-07-10, 21:28   

Witam
Otrzymałem odpowiedź. Udało mi się dopiero po interwencji u jej rodziców :-( .
Tak jak myślałem moja żona napisała ,że nie chce utrzymywać ze mną kontaktu bo była ze mną nieszczęśliwa. Przy okazji dowiedziałem się ,że informacja na temat tego ,że moja żona mieszka u rodziców była nieprawdziwa.
Nie mam pojęcia dlaczego zostałem okłamany.
Odpisałem żonie ,że ma prawo do takiej decyzji ponieważ nasze małżeństwo prawdopodobnie było nieważne.
Bardzo się starałem ,żeby moja odpowiedź miała jak najbardziej formalny charakter (bez gniewu ale również bez okazania ,że cokolwiek poczułem).
Nie chcę jej szukać (chociaż ustalenie jej porawdziwego miejsca zamieszkania prawdopodobnie byłoby możliwe) ani nękać w żaden sposób.
Zajmę się procesem (mam niemal gotową skargę powodową i ustaloną listę świadków)

Pozdrawiam
V
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9