Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Prośba o przemianę !
Autor Wiadomość
Agulenka
[Usunięty]

  Wysłany: 2007-06-25, 18:02   Prośba o przemianę !

Od dwóch lat jestem w separacji z mężem, który mnie najpierw lekceważył, oszukiwał, a później zaczął zdradzać. Obecnie jesteśmy w trakcie rozprawy rowodowej. Mamy dwoje dzieci. W sobotę 23 czerwca była nasza 12 rocznica ślubu, a ja w tym dniu przypadkiem (? :-) ) znalazłam ten oto portal. Czytajac Wasze, pełne nadziei listy bardzo sie wzruszyłam i poczułam ogromny żal i chęc ratowania tego co wydaje sie już stracone. Mój mąż po raz kolejny zwiazał sie z jakąś kobieta, która dała mu siłę złozenia pozwu o rozwód. Nie wiem czy go kocham ?..nie był dobrym mężem, bardzo mnie upokarzał.
Mimo wszystko MARZĘ o pełej rodzinie, o tym żeby dzieci miały prawdziwego ojca a ja męża. Przecież kiedys wybralismy siebie ? Czuję sie słaba brakuje mi wiary i chęci - otrzymałam od męża wiele złego. Czy nie jestem naiwna? I czy warto? Bardzo Was prosze o wsparcie w modlitwie za naszą przemianę i za to żebyśmy znowu byli rodziną. O to żeby mój mąż zrozumiał i żeby wreszccie zaczął o nas walczyć. Jestem pełna zwątpienia..
Aga
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 18:59   

Zapewniam o modlitwie:)
Będę modlić się o wiarę , nadzieję i Miłość...

pozdrawiam serdecznie:)
 
     
Agulenka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-25, 20:30   

:-> Dziękuję Ci Mirelo, masz tak samo na imie jak moja siostra. Pozdrawiam Cię ciepło. Agnieszka
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-26, 07:55   

Agulenka....nadzieja umiera ostatnia.A Ty szukaj tego co ja nazywam "światłem Ducha Św" na droge życia,o odwagę,o rozum,o siły i o zgodę na to na co nie masz wpływu.Wpływ masz na siebie,na swoje zachowania,poczynania,na to jak wygladasz dziś,na to co zrobisz dziś..........czy poszukasz poradni rodzinnej,terapi,psychologa,czy zaczniesz coś robić ze sobą dla swojego i dzieci dobra..........Czy będzisz się użalac nad soba czy będziesz siedzieć i rwać włosy z głowy i nic nie zrobisz aby poprawic swoja sytuację............
Zacznij od siebie(zostaw "zdradzacza" w spokoju) ,dzis ponosisz konsekwencje swojego wyboru z przed lat,ale to juz się stało........takiego sobie wybrałaś takiego masz.Dziś jest tak jak jest.
Popracuj nad soba,nad swoim samopoczuciem,wygladem,zachowaniem,stanem emocjonalnym,na pogodą ducha.
Pogody Ducha
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-26, 16:26   

Nałóg.
Nikt z nas nie wybierał takiego człowieka, jakim teraz jest mąż/żona.
Oni się zmienili, my również. Ale nikt świadomie nie brałby ślubu z kimś, kto zdradza, oszukuje, rani. Ja przynajmniej nie chciałabym żyć z "szanownym", gdyby wtedy był taki jak teraz.

A dziewczyna jest w szuku, spadło to na nią kilka dni temu, więc rwie włosy z głowy. I ma do tego prawo.
Pamiętaj, że na wszystko potrzeba czasu !
 
     
Agulenka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-26, 18:33   

Dziekuję Wszystkim za rady, wsparcie i uświadomienie mi (po raz kolejny) mojej sytuacji, jak również tego, o co powinnam w życiu tak naprawdę zabiegać (mam na mysli dzieci). Korzystam nieregularnie z porad psychologów, również dziecięcych, jednak wiem, że potrzebny jest czas (dziekuję Elżbieto ) do zagojenia wielkiej rany. Bolesne jest dla mnie również to,że skrzywdziłam dzieci wybierając im na ojca mojego męża. Sama pewnie także popełniłam wiele błędów, w tym jeden podstawowy... Czuję się pusta, jako człowiek i kobieta. Wiem również, ze jest mnóstwo ludzi "odczuwających" podobnie i przezywajacych podobne problemy. Jestem z Wami Kochani.
Jeszcze raz dziękuję. Będę się modlić o "Światło Ducha Świętego" dla wszystkich. Naiwna A.
 
     
mark1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-27, 05:38   

Będziemy się modlić z tobą Agnieszko i nie trać nadziei, że BÓG odmieni wasze relacje małżeńskie, bo to że tu trafiłaś to nie przypadek! Niech łaski płynące z sakramentu małżeństwa i jego moc objawi się w waszym życiu z pełną siłą!

Pozdrawiam Marek!
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-27, 07:30   

elzd1........czy nikt nie wybierał to nie wiem i pewnie Ty tez nie wiesz.... Wiesz......piszesz tak troche w stylu naiwnej panienki.Młody facet ma opinie nygusa,drobnego pijaczka w otoczeniu. Zakochana dziewczyna chce go za meża uważając że on po slubie zmieni się jak za dotknieciem czarodziejskiej różdzki.No bo będzie mężem,potem ojcem i napewno się zmieni..........a to najczęściej nieprawda,on się nie zmienia i zaczyna się tragedia,no bo on się nie zmienił.
Wiesz,z mojego doświadczenia tylko niewielki % małżonków zmienia sie diametralnie w łobuza po ślubie.Najczęściej nim jest od początku,jeszcze przed ślubem.Tylko albo się maskuje trochę albo ten wybierający nie chce widzieć tych negatywnych cech.

A co do Agulenki......elzd1.......jak pisze, to nie spadło na nią to dziś ani wczoraj,trwa od 2 lat w separacji.Więc co? mam jej pomagać rwać sobie włosy z głowy??
Chyba ważniejsze jest aby dostała informację ze można z tym żyć,żyć całkiem godnie,pod warunkiem że zacznie sie z tym coś pozytywnego robić,że się bedzie chciało chcieć popracować nad sobą a nie tylko pielęgnować swoja złość i urazę wypisując na forum swoją nienawiść do "gada"

Agulenko.....nawet jak te błędy popełniłaś ...to popełniłaś je juz dość dawno.Czas "oswoić" się z tymi blędami,przeboleć,pamiętać ale nie żyć nimi ciągle.To co było juz się nie liczy,liczy się dziś i to co będzie jutro.Tak jak powiedział arcybiskup Nycz:"nie można iść do przodu tyłem".Dziś czas na myślenie o dniu dzisiejszym i o jutrzejszym.Ale nie rozpamiętywanie sytuacji że jesteś samotna z dziećmi,ze mąż Cie porzucił(czy Ty meża).Jesteś samotna i masz zadanie do wykonania:żyć dla siebie i dla dzieci.Żyć możliwie najpogodniej.A aby być pogodną to niestety trzeba pogodzić się z sytuacją, z tym że jestes samotna,że byc może czeka Cię sprawa rozwodowa,samotne wychowywanie dzieci.
Więc pora na zadbanie o siebie,o wyglad ,o stan psychiczny,o usmiech na twarzy,o dzieci,ich wyglad.O Pogodę Ducha.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-27, 08:49   

Wiesz..dopiero dotarło do mnie....
Ty jesteś silną kobietą...Ty chcesz podjąć walkę , na ten moment oczekujesz wspólnej walki o Wasze małżeństwo, rodzinę. To wspaniałe :) Jeśli mąż nie potrafi na ten moment , to nie widzę przeszkody ,żebyś Ty próbowała dalej...:)

Przytoczę urywek książki :”Oto czynię wszystko nowe”
„Samorealizacja nie jest celem życia. To ty jesteś moją samorealizacją : zrobię wszystko , co w mojej mocy , by cię kochać i by ci służyć tak by twoje życie było pełne otwartości i prawości, z których będą mogli korzystać nasi bracia i siostry. Jeśli mój brat i siostra są spełnieni , to i ja czuję sie dla ciebie pomocą. W ten sposób staję się obrazem i podobieństwem Boga , który stał się pomocą dla Ewy. Staje się prawdziwą Ewą dla Adama.”

Cieszę się bardzo ,że kochasz męża pomimo ,że jego poczynania mogą bardzo Ciebie boleć.
Oczywiście to ,że tak się dzieje nie jest konsekwencją Twojego wyboru.
Cierpienie jest wynikiem zła. W tym wypadku skoro jedno z Was niedomaga to drugie też choruje, to przecież normalne. Gdybyś nie kochała nie cierpiała byś.
Ale też żeby ciągle kochać i mieć siły trzeba czerpać z odpowiedniego Źródła.
Pan Jezus daje nam siebie i dba o nas. Dlatego żeby kochać innych należy pokochać siebie. I nie ma w tym żadnego egoizmu. Musisz czerpać sił i to ciągle, dbać o siebie...bo będą takie momenty gdzie będziesz lała wodę do stągwi jak w Ewangelii o cudzie w Kanie Galilejskiej, a sił wtedy jest potrzeba wiele...I to że nie ma męża obok Ciebie, tak jak byś sobie życzyła , nie oznacza ,że jesteś samotna. Będziesz samotna dopóki emocjonalnie będziesz uzależniona od męża. Pan Bóg dał nam ziemię ...i uczynił ją dla nas....Mnie dopiero kryzys pokazał jaki świat jest piękny i życie również i nie ma w tym samotności , gdy nie skupiamy się na sobie. Obudzenie radości w drugim człowieku ubogaca nas wzajemnie:) Otwiera nam tajemnicę daru drugiego człowieka.



Pamiętam w modlitwie...Czasem gdy mam z tym trudność( usłyszałam podpowiedź w konfesjonale...modle się Pismem Świętym...).
pozdrawiam serdecznie:)
Jestem przekonana o tym ,że możesz być bardziej szczęśliwa niż zdolna jesteś sobie wyobrazić:) :mrgreen:
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-27, 17:02   

Wiesz nałóg, nie zauważyłam tutaj wielu osób, które brały ślub z notorycznym zdradzaczem. Raczej większość jest zaskoczona odmianą swoich małżonków.
Ja - przez 25 lat byłam pewna wierności swojego męża, co potwierdzał swoim postępowaniem, swoich życiem. Odmieniło mu się.
Kochanka mojego męża była mądrą przyzwoitą kobietą. Odmieniło jej się.
Mąż mojej przyjaciółki zaczął pić po śmierci ukochanego dziecka.
Mąż innej - gdy wszedł w świat wielkiego biznesu.
Inny - gdy spadło na niego bezrobocie.
I wiesz - żadna z nas nie zauważyła niczego co by wskazywało na chorą osobowość. Nie zauważyła - bo nic takiego nie było.

A pismo rozwodowe zawsze powoduje szok, nawet długoletnia separacja daje szansę na naprawę tego co złe. Inaczej, po cóż by ona ( separacja) była?
I uważam, ze czasami trzeba pogłaskać kogoś, nie zawsze dobre jest : "sama sobie jesteś winna".
Nie zapominaj, że inaczej patrzy na wszystko ofiara, inaczej krzywdziciel.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-27, 17:08   

Nie zapominaj, że inaczej patrzy na wszystko ofiara, inaczej krzywdziciel.

Trafiłaś w dziesiątkę elzd1
Nie rozpisuję się,bo mnie wziął dół,(po tym,jak mąż powiedział,że mam się położyć pod auto,żeby mnie przejechało),muszę się uspokoić
 
     
Agulenka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-27, 20:27   

Kochani !!! (mam nadzieję, że nikomu nie skojarzyłam sie z Michałem Wiśniewskim ;-) ). Dziękuję ! KAŻDA uwaga i KAŻDY list są dla mnie niezwykle cenne, zarówno wiadomosć od Elzbiety, jak i Nałoga, Mireli i Marka... Od każdego z Was. Kolejne listy wywołują we mnie radośc albo wzruszenie... Nie potrafię tego wytłumaczyć. Weroniko głowa do góry, musisz się wyciszyć, Twój mąż pewnie w końcu zrozumie swoje bezmyślne okrucieństwo. Pozdrawiam, Agnieszka

---
Tam gdzieś czekają nie napisane wiersze jak jeziora samotne, których nikt nie widzi.
Anna Kamieńska
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-28, 07:44   

elzd1.
piszesz:"Mąż mojej przyjaciółki zaczął pić po śmierci ukochanego dziecka.
Mąż innej - gdy wszedł w świat wielkiego biznesu.
Inny - gdy spadło na niego bezrobocie"

Każdy z tych przypadków jest inny,ale w każdym jest określone zachowanie spowodowane nie radzeniem sobie z zaistniałą sytuacją,z emocjami.Czy to lekiem,czy to z pychą i zarozumialstwem.....ale takie są wady charakteru ludzi.Jedni sobie radzą z pychą,z egoizmem,z egocentryzmem,z żądzami a inni uciekaja od problemów we "wspomagacze".
To samo dotyczy "zdradzaczy",tylko tu są inne troche dysfunkcje.
Poza dysfunkcją zwaną "uzależnieniem od seksu i chorej miłości" jest jeszcze lekceważenie zasad,danego słowa,przysięgi.
Ale z doświadczenia wiem że w małżeństwach te wszystkie dysfunkcje występują często z braku przyzwoitych kontaktów werbalnych-albo wręcz za mocno werbalnych.Jak rozmawia się z ze stronami konfliktu małżeńskiego to gdzieś głęboko ukryta jest równiez dysfunkcja(w różnym stopniu natężenia) u tej pokrzywdzonej (często subiektywne odczucie)strony konfliktu.
Dlatego ja (moje doświadczenia) piszę tu,na forum oraz uświadamiam ludziom w realu że najlepsze efekty daje rozpoczęcie pracy nad związkiem,uzależnieniem czy współuzależnieniem od siebie,od zmiany swojego zachowania.
Wiem że poprawa swojego samopoczucia zależy przede wszystkim od człowieka,od siebie samego,od tego jakie podejmie kroki,od determinacji.Dokąd nie przestanie paść się nienawiścią,rozpamiętywaniem zranień dotąd nie uzyska pogody ducha.
Za przykład moge podać kobiete którą po 26 latach porzucił maż dla 27 latki.Ona nazywa tę dziewczyną "zdzira".Ale sama spotyka się z żonatym mężczyzną(nazywa to poprawianiem sobie nastroju)-dodam że uznaje siebie za osobe wierzącą,z zasadami.I co???dualizm,mentalność Kalego albo Pawlakowej z "Sami swoi".

Piszesz elzd1:"Kochanka mojego męża była mądrą przyzwoitą kobietą. Odmieniło jej
się."
Z tą mądrością to bym nie przesadzał,zabrakło jej w którymś momencie(zdradziła i została kochanką),poszła za żadzą ,za dogodzeniem sobie nie patrząc na konsekwencje,na to ilu ludzi krzywdzi wokół siebie.
Masz racje elzd1.masz rację Weronika.............to jest zupełnie inne spojrzenie przez krzywdziciela i skrzywdzonego.
Ja mam swoja własną teorię,która mówi że wszystko da się usparawiedliwic,wszystko wytłumaczyć:(zdradzł(a) bo nie miał(a) dobrych relacji w sferze seksualnej,ukradł(a) bo to sięprzydało,bo ktos inny miał to,bo złodziej nie miał pieniedzy,bo oprogramowanie do kompa jest drogie-więc kupuje pirackie,mandat za przekroczenie szybkości???ależ po co te "psy" tam stały.....idę do pracy i klikam w czasie pracy na forum???? a cóż w tym złego???(okradam pracodawcę).nawrzucam żonie i trzasne drzwiami.....to jej wina,po co mnie zezłościła,napiłem się z kumplami ????to wszystko przez gderającą żone w domu,nie ugotowany obiad dla rodziny(po raz kolejny) musiałem(łam) poklikać w necie,poplotkować z koleżanka(gą) ..........czego się czepiasz????musiałam itd.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-28, 15:52   

Nałóg, odpowiedziałam na Twoje stwierdzenie : "......piszesz tak troche w stylu naiwnej panienki."
Właśnie nie pamiętam żebym kiedykolwiek była aż tak naiwna.
Ja mówię, że nie od razu wyłazi z człowieka to co najgorsze, i nie jest tylko kwestia dobrego ukrywania się. Jak widać z moich przykładów, z przykładów na forum - ludzie się zmieniają i przemiana trwa czasem bardzo długo - choćby u mnie - razem prawie 30 lat. Więc gdyby były jakieś objawy wcześniej - zauważyłabym je. Tak samo inni.
Przypadek Twojej znajomej - hmmm, tak samo zasługuje na określenie jakim nazywa kochankę męża - dwulicowość? Odwet?
Kurde, o kochance swojego męża również mogę myśleć w najgorszych słowach - i co to zmieni? Była- powtarzam - była - dobrą żoną przez 30 lat, dobrą matką - wiem, nie raz gad o niej mówił - gdy jeszcze była tylko panią x - z działu.... . To samo mówią osoby, które przez przypadek poznałam w ostatnim czasie, a które z nią pracowały.
Na starość odbiło jej - zaczęła się puszczać na prawo i lewo, co nie oznacza że zawsze taka była.
I mój gad był kiedyś dobrym człowiekiem, teraz już nie jest, skoro dla kochanki wyrzekł się córki.
Tak. Ludzie się zmieniają - ja też się zmieniłam. I wiem doskonale, że zawsze można mieć usprawiedliwienie dla swojego postępowania. Zarówno Jezus je miał gdy szedł na Golgotę, jak i nasi małżonkowie zdradzając , my również mamy taplając się w swoim cierpieniu. Tylko co to zmieni? Czy przestanie mniej boleć?
Ale skoro komuś to pomaga - to jedna z metod terapii - wygadać się, wykrzyczeć, wypłakać - inaczej się nie da, bo zakopane zranienia kiedyś znów wylezą, z jeszcze większą mocą. Wiem coś o tym.
Nie jestem zwolennikiem dowalalania leżącemu, on i tak cierpi, więc mówienie" sama tego chciałaś" uważam za dokopywanie. Nikt tego nie chciał.
 
     
GregS
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-28, 18:52   

I ja doświadczyłem tego jak bardzo może sie zmienić współmałżonek. Bardzo często mi powtarzała "pamiętaj że cie kocham i zawsze bedę kochała, niezależnie od wszystkiego" oraz "pamietaj o przysiędze małżeńskiej" i co z tego pozostało???
nic, kiedys patrząc mi prosto w oczy powiedziała "Grzegorz ja przeciez ciebie juz nie kocham zrozum to!" a gdy ja przypomniałem jej o przysiędze małżeńskiej to odpowiedziała "nie będę się jej ściśle trzymac, tak jak stara babcia dewotka" a to ze poznała młodszego o 12 lat faceta, którego juz po miesieczej znajomości nazwała przyjacielem to tylko i wyłącznie moja wina, bo gdybym..... i tu zarzuty wystrzeliwane jakby z karabinu.

Tak, dojrzałem w tym swoja winę ale chyba w większości podobnych spraw wina leży gdzieś po środku i pewne jest gdy jedna ze stron będzie cały czas obwiniac drugą to wyjścia nie ma i jeszcze jedna sprawa TRZEBA CHCIEĆ COŚ ZMIENIĆ NAPRAWIĆ, poprostu CHCIEĆ. Jeżli obie strony wykażą choćby minimum szczerych chęci to porozumnienie wydaje sie być bliskie.

Jakby prosta recepta, ale nie zawsze ta druga strona CHCE i tak jest i u mnie. Moja żona poprostu nie chce. Pomimo, że wg niej dostałem sznasę.... to jej nie wykorzystałem. Ale jak miałem ja wykorzystać jak z góry była ona skazana na niepowodzenie, teraz to doskonale zrozumiałem. Pomimo, że czeka mnie sprawa rozwodowa, pozostaje mi tylko czekać, może kiedyś nadejdzie taki czas, że każdy zrozumie swoje błędy i poskładamy wszystko w całość.

Tobie też Agulenko tego życzę, aby nadeszły dla Was lepsze czasy. To forum pozwoli Ci nabrać pewnego dystansu do niektórych spraw oraz przetrwać ciężkie chwile.
Ostatnio zmieniony przez GregS 2007-07-19, 20:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9