Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: administrator
2007-04-13, 09:17
Mogłabym żyć bez seksu
Autor Wiadomość
uvmania
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-18, 09:24   

Witam

Izulo, jakoś to co piszesz nie robi "dobrego wrażenia" - to wszystko takie jakieś na siłę, a przecież nie o to chodzi w związku.

Brak szacunku do drugiej osoby - jak twój narzeczony jest niezaspokojony to niech się sam zaspokoi, a z Tobą powinien się kochać, a nie uprawiać seks.

Przecież to jest idiotyczna sytuacja, która zakończy się albo przemocą, albo zdradą (myślę o późniejszym czasie).
Nie wiem ile czasu jesteście ze sobą, ale jeżeli planujecie razem przyszłość to jeżeli teraz nie rozwiążesz problemu - co to znaczy że on nie chce o tym rozmawiać z Tobą? Dlaczego nie chce Ciebie wysłuchać, jednocześnie będąc wysłuchanym przez Ciebie - to 2/3 lata po ślubie masz kryzys małżeństwa jak w banku! Tylko teraz możesz dać mu wybór/ i ty masz wybór - albo szacunek wzajemny albo "pa", a później to "pa" będzie okupione wielkim kosztem nie tylko finansowym, ale również emocjonalnym. Po co się pchać w problemy na własne życzenie, jak masz teraz czas by wszystko obgadać, zrozumieć, postarać się by Ciebie zrozumiano.

Seks to nie sport, a tu widać, że twój narzeczony trochę tak "sportowo" do problemu podchodzi - jestem zdenerowany to zapalam papieroska, jak nie mam akurat pod ręką lub nie można zapalić to mnie nosi - chcę się wyładować to hop siup z laseczką, nie mogę bo ona nie chce to mnie nosi - analogia jest widoczna "gołym okiem".

To nie miłość fizyczna, to jest sama fizyczność, by nie napisać fizjologiczność!

Oj przydałaby się temu Twojemu narzeczonemu lekcja pokory i cierpliwości, bo niestety ale w życiu nie zawsze się dostaje to na co ma się akurat ochotę!

Nie wiem ile gość ma lat, ale zachowuje się jak dzieciak rozkapryszony.

Pozdrawiam serdecznie.
 
     
Izula
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-19, 14:06   

Fajnie to okresliles,podoba mi sie.Tez czasami nazywalam go rozkapryszonym dzieciakiem,bo czesto tak reaguje,ale nie bylam nigdy pewna co do swoich spostrzerzen.On twierdzi ze seks jest albo go nie ma poprostu,i taka z nim rozmowa.Momentami mam wrazenie ze nie potrafimy ze soba rozmawiac.
On np.twierdzi ze jest honorowy i ze nie bedzie mowil mi o pewnych rzeczach.Nie rozumiem tego,albo jezeli rozumiem to w taki sposob ,ze chyba o to mu chodzi ,ze on nie bedzie mi mowil konkretnie czego on by chcial w luzku.Bez sensu .Smiac mi sie chce.Przeciesz powinno sie rozmawiac o wszystkim.
Tylko potrafi powiedzic tyle ze jest niezadowolony,i miec z tego tytulu pretensje.
 
     
uvmania
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-19, 18:49   

Izula napisał/a:

On np.twierdzi ze jest honorowy i ze nie bedzie mowil mi o pewnych rzeczach.Nie rozumiem tego,albo jezeli rozumiem to w taki sposob ,ze chyba o to mu chodzi ,ze on nie bedzie mi mowil konkretnie czego on by chcial w luzku.Bez sensu .Smiac mi sie chce.Przeciesz powinno sie rozmawiac o wszystkim.
Tylko potrafi powiedzic tyle ze jest niezadowolony,i miec z tego tytulu pretensje.


dzieciak, psychiczny dzieciak.

Ale co z tego, nic. Może zacznij z nim gadać o sobie, tzn czego Ty potrzebujesz, jak Ty widzisz te sprawy i nie naciskaj, może sam się otworzy, może spodoba mu się taka szczetrość z twojej strony. Nie ponaglaj go, bdaj o siebie również.
 
     
Izula
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-20, 09:15   

Juz sama nie wiem czy mi sie chce probowac,potrzebuje rozmowy ,sama nie daje rady.
 
     
bajka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-23, 20:30   

Izula napisał/a:
twierdzi ze generalnie nie zaspokajam jego potrzeb.Zle sie wyrazilam ,bo ostatnio byla taka sytuacja ze :ponoc:ja go tym doprowadzilam do wscieklosci,wlasnie tym ze nie zaspokajam jego potrzeb.


Kobieta, żona - nie jest od zaspokajania potrzeb.
Poprzednik słusznie napisał - co będzie, gdzy żona w zagrożonej ciąży nie będzie mogła zaspokoić jego potrzeb ?
Chłopiec powinien dorosnąć do małżeństwa, poświęcenia, DAWANIA SIEBIE.
Na podstawie własnych doswiadczeń - dałabym sobie spokój, albo szykowała na ciężką walkę i bolesne doswiadczenia.
Taka jest brutalna prawda.
Wyższej duchowości tu trzeba a nie zaspokojania potrzeb.
Polecam rewelacyjną ksiażkę J.Pulikowskiego "Warto być ojcem". O mężyczyźnie i seksie między innymi. Przeczytaj, daj jemu do przeczytania, a potem zdecyduj... Życie to nie bajka.
 
     
izys
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-06, 12:05   

Bardzo się cieszę, ze tu trafiłam...czytam jakby o sobie, tylko, że moj problem polega na tym , że mój maż nie chce ze mna o niczym rozmawiać....może nie umie...ale jak tylko zaczynam rozmowę, to do razu wychodzi do drugiego pokoju....chciałabym, zebyśmy mogli pogadac i zacząć razem pracowac nad naszym małzeństwem...razem jesteśmy 9,5 roku, małzeństwem jesteśmy od niespełna dwóch lat.I co z tego...płakać mi się chce dzien w dzien i nie wiem, co mam z tym zrobić....
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-07, 18:33   

Izys, czy zawsze tak było, że Twój mąż nie chciał rozmawiać, cos pewnie przyczyniło się do tego, że jest, jak jest.
 
     
izys
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-11, 12:29   

zawsze tak było, nigdy nie umiał, może nie chciał ze mna rozmawiać...jak próbuję zacząć rozmawiac o nas, to on wychodzi do drugiego pokoju....
po napisaniu pierwszego posta, tego samego dnia, jeszcze raz spróbowałam...wynikła z tego kolejna awantura..powiedział, zebym sobie partnera zmieniła, bo on nie umie sprostac moim wymaganiom! a ja mowiłam mu tylko, ze chciałabym wiecej przytulania, tak po prostu....ze tego mi brakuje....
teraz, po kolejnej awanturze jest jakby lepiej, prowadziłam monolog, (tak to niestety wyglada) do 3 rano...chwilowo przyniosło rezultat...nie wiem na jak długo...
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-11, 17:14   

izys...........ręce opadają.Noc jest od spania.Podstawowa zasada negocjacji mówi że ważne sprawy należy omówić do godziny 21.00,potem jest czas na relaks i sen.Prowadziłąś ten monolog,facetowi spac się chiało,myslał o tym że rano do pracy skonany będzie musiał wstac a Ty mu trujesz......prowadzisz monolog.Czy w Tobie "zołza" sie nie ujawnia czasami?
Ciosasz kołki na głowie faceta i masz żal że wychodzi do drugiego pokoju???
A czemu nie zaczełaś płakać jakieś 5-6 lat temu? Bo wtedy był seks,spełnianie żądz i zachcianek,bo był związek doznaniowy a nie zadaniowy,to łatwiejsze.
Piszesz:
"mój maż nie chce ze mna o niczym rozmawiać....może nie umie..."
A Ty umiesz słuchać? słuchac tego co Ci mówi czy tylko monolog uprawiasz???

Wiesz....człowiek ma jedne usta do mówienia, ale dwoje uszu do słuchania,jednak w ogromnej większości 2-3 razy więcej mówi jak słucha...........ot i cały szkopuł.
Wyjmij watę z uszu i włóż do ust.....naucz się słuchać ,nawet mało mówiącego meża.
A tak na koniec:widziały gały co brały

[ Dodano: 2007-06-11, 17:17 ]
izys...........ręce opadają.Noc jest od spania.Podstawowa zasada negocjacji mówi że ważne sprawy należy omówić do godziny 21.00,potem jest czas na relaks i sen.Prowadziłąś ten monolog,facetowi spac się chiało,myslał o tym że rano do pracy skonany będzie musiał wstac a Ty mu trujesz......prowadzisz monolog.Czy w Tobie "zołza" sie nie ujawnia czasami?
Ciosasz kołki na głowie faceta i masz żal że wychodzi do drugiego pokoju???
A czemu nie zaczełaś płakać jakieś 5-6 lat temu? Bo wtedy był seks,spełnianie żądz i zachcianek,bo był związek doznaniowy a nie zadaniowy,to łatwiejsze.
Piszesz:
"mój maż nie chce ze mna o niczym rozmawiać....może nie umie..."
A Ty umiesz słuchać? słuchac tego co Ci mówi czy tylko monolog uprawiasz???

Wiesz....człowiek ma jedne usta do mówienia, ale dwoje uszu do słuchania,jednak w ogromnej większości 2-3 razy więcej mówi jak słucha...........ot i cały szkopuł.
Wyjmij watę z uszu i włóż do ust.....naucz się słuchać ,nawet mało mówiącego meża.
A tak na koniec:widziały gały co brały
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-11, 17:33   

A może nie do końca masz rację - nałóg.
Zawsze słyszę to samo - facet chciał spać, facet rano do pracy, facet mało rozmowny ... blebleble
Gały widziały - tylko może obiekt w ostatnim czasie jakby zmienił się deczko, nie dopuszczasz takiej opcji?
Jak był na etapie zalotów to i słuchał, i śpiący tak często nie bywał, i przytulał. A teraz mu się odechciało, w tym problem.
Może zamiast nawracać żonę - pogadaj z facetem, żeby zechciał zachowywać się jak mąż nie jak kretyn???
5-6 lat temu i on był inny, nie uważasz?
Bo mu zależało, nie tylko jej.

Tak - ręce opadają - że znów to kobieta : powinna, musi...
 
     
Maria Anna
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-11, 22:07   

Święte słowa Elzd1.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-12, 07:01   

elzd1....racja jak zwykle jest gdzies pośrodku.A co do mówienia i słuchania.....wiesz że odnosi sie to do znacznego odsetka populacji,niezaleznie od płci.
Choć kobiety podchodzą do wyrazania swoich opini troche inaczej jak faceci i stąd Wasza kobieca zwiększona wylewność(dla mnie kolor niebieski jest niebieski a dla mojej żony ma jeszcze kilka odcieni).
A co do prowadzenia poważnych rozmów nocną porą to nikt mnie nie przekona o ich konstruktywności(wyjatki potwierdzaja regułę).
A co do nawracania..........tu pisze izys,a nie mąż czy partner izys.......trudno pisac do nieobecnego.....no chyba że Ty masz inne mozliwości telepatycznego przekazania swoich mysli.
Czy 5-6 lat temu był inny? nie wiem.....moze wie izys,Ty pewnie tez nie wiesz.
Poza tym elzd1 utozsamiam się tylko i wyłącznie do wpisu izys,a to ona napisała o monologowaniu do 3 nad ranem.
Zapewne wcale i jej nie poszło na zdrowie ..........
A kobieta nic nie musi,nic nie powinna jak nie chce,nie musi się wypowiadać na forum,nie musi szukac odniesienia na forum,nie musi siebie edukowac aby móc poprawić swój komfort zycia z facetem którego sobie wybrała za kochanka i męża.

A jaki był na etapie zalotów? masz rację piórka stroszył,ogon puszył i z ręki jadł pewnie(moze nie).Taka jest scenografia zalotów.Nic na to nie poradzimy.Ale po zalotach kończy się czas doznań.Potem zaczyna się czas zadań,a do tego nie każdy dorasta-dotyczy to w równej mierze tak kobiet jak i meżczyzn.

Wiesz elzd1?? pewien mądry człowiek kiedyś mi powiedział podczas egzaminu...."jak cos cię drażni w wypowiedzi innego człowieka,irytuje cię to znaczy ze masz ten problem w sobie,nie załatwiony problem"
Trochę prowokacyjnie napisałem to elzd1,prowokacyjnie do Ciebie.
Pozdrawiam.
 
     
_zosia_
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-12, 07:18   

[quote="nałóg"]izys...........
A czemu nie zaczełaś płakać jakieś 5-6 lat temu? Bo wtedy był seks,spełnianie żądz i zachcianek,bo był związek doznaniowy a nie zadaniowy,to łatwiejsze.


Nałogu a jaki sens ma Twoje pytanie? Czemu ono tak naprawde sluzy? Niczemu! Po co gadac o tym co trzeba bylo robic w przeszlosci jak jej sie nie da zmienic! Bezsensowna , przemadrzala gadanina.


A tak na koniec:widziały gały co brały

Nie wymadrzaj sie i nie splycaj problemu.
 
     
izys
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-12, 08:06   

nie sądziłam, ze zostanę zaatakaowana, przyszłam tutaj po poradę....
co do moich "gał" - tak, widziały...mój maż nie chce rozmawiac o zadnej porze...cokolwiek by się nie działo to on nigdy nie widzi problemu, rzeczywiscie przed slubem problemów było duuuużo mniej, a teraz jest ich znacznie więcej...a co do moich "monologów" do 3 nad ranem - własnie wtedy słuchał i własnie przez to jakby jakis rezultat jest widoczny.....
ja zawsze go słucham, jak tylko mówi o czymkolwiek - czy jest to opowieść o tym co było w pracy, czy cokolwiek innego SŁUCHAM ZAWSZE, ja staram się nie mówić za duzo, mówię tyle, ile mam do powiedzenia, gadatliwa ponad miarę nie jestem....
chciałam od Was uzyskać jedynie poradę, w jaki sposób jeszce mogę spróbować zachecić mojego męża do rozmów o naszym związku i liczyłam na głos jakiegoś faceta...fakt, głos dostałam, ale jedynie mocno negatywny w stosunku do mojej osoby...szkoda

[ Dodano: 2007-06-12, 09:11 ]
a poza tym - chyba lepiej że staram się zrobić coś, szukać pomocy i porad, zeby umieć poradzic sobie z moimi problemami....nie wiem, nałóg skąd wiec ten atak - jeśli nie chcesz pomóc, to nie musisz (sam napisałes, ze nikt nie musi pisać na forum...), ale nie atakuj mnie, jeśli wiesz o mnie zbyt mało. Ja nikogo nie oceniam, więc i Ciebie bardzo proszę o to samo....
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-06-12, 18:58   

Nałóg, ktoś powiedział mądre zdanie :
"Żyj tak aby nikt przez Ciebie nie płakał".
Może przed napisaniem kolejnego postu przypomnij sobie te słowa?

"Wiesz elzd1?? pewien mądry człowiek kiedyś mi powiedział podczas egzaminu...."jak cos cię drażni w wypowiedzi innego człowieka,irytuje cię to znaczy ze masz ten problem w sobie,nie załatwiony problem"
Tak mam problem - z gadem ( czyt. mężem), który właśnie tak samo jak Ty podchodzi do wielu spraw: on ma zawsze rację. I wszystko co było złe, było z mojego powodu.
Nie chce mi się więcej pisać, zmęczona jestem po pracy.

Masz rację - nie ma konieczności pisania tutaj. Nikt nie ma takiego przymusu.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11