Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
He he he - ja też nie rozumiem.
a jaskinie miłości czekają.
No to nie wiem jak inni ale póki co ja akurat idę dalej "odłogiem leżeć".
Stres osłabia popęd seksualny.
Hm- a jak zwalczę stres?
A ciort- będę się martwic potem.
I chwała mu-stresowi póki co oczywiście za osłabienie.
rot [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-10, 12:44
i tak oto znaleźliśmy pozytywną stronę STRESA...
Anakonda [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-10, 16:39
No widzis Rot a ja cos zaczynam rozumiec....nic nie dzieje sie bez przyczyny...
lena [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-10, 17:23
....chory, zmęczony ...i nie może, a my choć chore ,zmęczone i na dodatek w stresie "musimy móc", bo niby fizjologia na to pozwala, ale co z psychiką?Ona wyraźnie mówi NIE.....ale co tam, kobieta ponoć zawsze gotowa,no chyba że ją naprawde głowa boli.
A kiedy boli głowa?...a no również wtedy,kiedy nie ma ochoty w danej chwili,ale nie chce odmówić partnerowi i aby go nie ranić.....posługuje się wymówką.
....nic nie dzieje sie bez przyczyny.....właśnie
Czego nie rozumiesz Zuza? Przecież są w stresie!
Rot bez urazy,nie wszyscy jednacy przecież są.
rot [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-11, 06:19
Leno, a za dlaczego miałem poczuć się urażony ?? Ani mi to w głowie Wiem również, że nie jesteśmy jednakowi, ale ja miałem podobnie... seks mnie nie interesował po prostu i już... zapomniałem prawie co do czego .
Tego jednak nie rozumiem...
lena napisał/a:
zmęczone i na dodatek w stresie "musimy móc"
może nie to, że nie rozumiem, ale przecież też nie jesteśmy maszynkami do kopulowania... a tak to właśnie odebrałem
lena [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-11, 09:12
Do "wtrącenia się" skłoniła mnie wypowiedz Anakondy.
Rocie rozumiesz i myśle że wiesz o co mi chodziło.
Wszyscy "to" lubimy w odpowiednim wydaniu,ale nikt nie jest maszynką , nie wszyscy jesteśmy jednakowi
i nic nie dzieje sie bez przyczyny...........właśnie.
Jedni to wiedzą inni nie.Rocie wiesz przecież
Zostawmy to i wróćmy do tematu ..........jak sobie z tym radzicie.....u mnie nareszcie ok.
Maciek72 [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-17, 10:31
Grażynka napisał/a:
Anakonda napisał/a:
UUUU cieżka sprawa z tym sexem...moj mąż niby ze mną pod jednym dachem
mój nawet w jednym łóżku i nic...
Witam wszystkich. Nie wiem czy we właściwym miejscu zaczynam pisanie ale czytałem sporo postów. Mam nadzieję że za jakiś czas opiszę historię swojego trudnego małżeństwa.
Ale do tematu:
Z niejakim zdziwieniem przeczyałem że Panie też mają problemy z brakiem "tych spraw". Może napisze to z naszej męskiej strony:
Moja żona oczekuję że to ja zaincjuje zbliżenie. Przyjeła od dłuższego już czasu postawę (przynajmniej ja tak to odbieram): to Ty masz mi dawać, to Ty jesteś za to odpowiedzialny.
W sytacji gdy jesteśmy pokłuceni (usłyszłem o sobie sporo przykrych słów) jest bardzo trudno zacząć się zbliżać czy być czułym. Czujemy się nie kochani i nie akceptowani, więc boimy się że tego co chemy wam dać "w łóżku" też nie zaakceptujecie. Byłoby dużo łatwiej gdybyście dały nam choćby drobny sygnał że będzie innaczej. Tylko nie w postaci roszczenia lub pretensji bo to zamknie temat na dłużej.
Ewa2007 [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-18, 14:17
Dzięki za podpowiedzi, to może być prawda bo mężowie rzadko mówią o uczuciach o tym,że jakimś słowem możemy sprawić by "odechciało "im się seksu pozdrawiam
Mychha [Usunięty]
Wysłany: 2007-05-29, 10:47
nie twierdzę, że tak nie jest... ale Panowie też potrafią dopiec słowami tak, żeby kobiecie się odechciało
Anakonda [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-01, 19:27
Oj dawno nikt nic nie pisał w tym temacie. Ja od trzech prawie miesięcy trwam w ,,budowaniu na nowo" naszego małżeństwa ale...naszej intymności to właściwie nie ma
Mąż unika tematu, zasypia natychmiast po położeniu się do łóżka, a mnie i moje wdzięki traktuje po bratersku Tak było w czasie całego naszego kilkuletniego kryzysu i tak zostało do dziś.
Z jednej strony staram się skupiać na wszystkim innym - bo przecież budujemy nową jakość naszego małżeństwa, mąż trzeźwieje.... ale z drugiej strony baaaardzo mi brakuje czułości, dotyku i bliskości mężowskiej
To trudne doświadczenie ale nie pozostaje mi nic innego jak je przyjąć i tyle. Mam przecież tak dużo. Ufff , pożaliłam się...
weronika [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-01, 20:18
Wiem,że Ci ciężko,Anakondo.........,ale przecież masz tak dużo.....ja nie mam nawet tego,zresztą inni też
Unus [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-02, 14:27
Dokładnie... jestem facetem... i też mi tak cholernie ciężko...moja żona była dla mnie pierwszą.... mam 27 lat....
I co teraz???
Jak byliśmy razem to niby ja chciałem cały czas... teraz jest z 17 letnich chłopaczkiem.... sypiała z nim jak miał 16...
Czasami mam taką ochotę zdradzić...nie tuliłem nikogo już od 1,5 roku...nie macie pojęcia jakie to dla faceta jest ciężkie...
A najgorsze, ze bez wiekszego problemu mogę zzdradzić...
Tak mi brakuje bliskości, czułości, miłości... rozmowy... nawet nie wim...nie pamietam jak się całuje... porażka... jak to piszę to chyba dziś pójdę na dyskotekę ... tylko wiem że nic mi to nie da...
Obawiam się jedynie że tak jak było z moją żoną...która za mną szalała, latała... jak teraz tak będzie?? ciekawe czy wytrzymam....
Wszczególności że nie chcę być sam...
Ufff... też się pożaliłem...
ale nadal chciałbym się przytulić i zasnąć w objęciach...
Anakonda [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-02, 19:18
Każdy normalny człowiek tego chce...każdy potrzebuje miłości wyrażonej również przez dotyk i czułość...jednak myślę, że nawet gdyby było nie wiem jak ciężko to nie warto próbować jak by to było w innych ramionach...innych niż żony czy męża.
Wiem , że mam dużo i chwała Panu za to. Ale cóż , człowiek widocznie zawsze dąży do czegoś więcej i chce czegoś więcej...Uzbrajam się w cierpliwość i powierzam Panu moje bolączki...
Zdrada to nie dla mnie. Nawet gdyby się waliło. Wytrzymamy.
Unus i Weroniko pomodlę się szczególnie w Waszej intencji. Pozdrawiam ciepło
MKJ [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-03, 10:44
Seks może wyrażać miłość, ale nie zawsze tak jest. ( Dobre na osoby temat rozeznawania duchów jak to proponuje święty Ignacy Loyola). Zarówno u kobiet i mężczyzn. Chociaż trochę inaczej to odbieramy i przeżywamy.
Zachowanie czystości od strony - nie wolno - jest dobre możliwe i się nie umiera; ale tak naprawdę dopiero pozytywne przeżywanie czystości buduje. Jestem ponad dwanaście lat w separacji faktycznej więc wiem o czym mówię.
Szczególnie mocno to przeżyłem i odkryłem na rekolekcjach z Gdyni na Górze Świętego Stanisława.
"Nasze ciało jest święte. Nasze ciało jest narzędziem połączonym z duszą dla czynienia dobra. Czystość jest cnotą wynikającą z innych cnót, które prowadzą do zachowania czystości.
Jak zachować czystość? Otoczyć nasze ciało ogrodzeniem poświecenia. Czystość staje się piękna czystość staje się wolnością."
św. Joanna Beretta Molla ( matka oddała swoje życie za córkę a męża kochała tak jak to zaleca Pan Guzewicz w katechezie do nas)
Słowa świętej Joanny sprawdzają się nawet w moim życiu. Nie jest to łatwe ale warte zachodu. Wynagradza taka postawa radością serca.
_zosia_ [Usunięty]
Wysłany: 2007-08-03, 21:34
U mnie bywalo z tym roznie, czasami bardzo ciezko. Teraz mam wazna rzecz do zrobienia. Wstaje rano, ide pozno spac i padam na pysk. Na jakis czas to tez metoda "na gloda"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum