Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: administrator
2007-05-12, 12:56
unieważnienie małżeństwa

Czy ktoś kto kocha swojego męża/żonę i wierzy, ma nadzieję, pragnie uzdrowienia swojego kryzysowego małżeństwa będzie zainteresowany stwierdzeniem jego nieważności?
tak
33%
 33%  [ 3 ]
nie
66%
 66%  [ 6 ]
Głosowań: 9
Wszystkich Głosów: 9

Autor Wiadomość
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 14:29   

Mirelo,
Poprzednie posty do Ani zabrzmiały jak nagana że oto ośmieliła sie ona- "zielona" napisać że rozważa wogóle bytność czy udanie sie do Sądu Biskupiego.
I tylko tyle- sam falkt podania tej ogólnikowej wiadomości spowodował mało taktowne wypowiedzi.
A dyskrecję jak wiesz ja akurat bardzo cenię- i Anka akurat nie okazała się mało dyskretna- tylko wyraźnie uwiera temat że ONA takie coś se wymyśliła- do Sądu- ona - zielona.
I tylko tak to widzę Mirelo.
I jeszcze te teksty mało taktowne- .....za WAS, - jakie Was?
Za nią trzeba się modlić przede wszystkim a nie WAS.
Już Was- to ona sama załatwia po swojemu- a jak ktoś chce to oczywiście że mu wolno- ale zbytnia emanacja powoduje że wygląda fałszywie i trąci hipokryzją.
Tu inteligenci ludzie bywają i czytają- tylko nie każdemu sie chce odpisać.
Podrawiam.
Trzymaj się Mirela- część tego postu skierowałam do autorek postów poprzedzających twój więc liczę na zrozumienie.
Tobie zarzutów żadnych nie robię bo akurat nie widzę najmniejszego powodu- tylko nieco objaśniam.
A obie autorki mało taktownych i namolnych odpowiedzi jak zrozumieją - to dobrze- jak nie- ich problem.


ps i do tych innych których nie wymieniłam- nadal rozwodowi mówię nie.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 14:48   

dzieki Zuzka
Nie bedę polemizować ,czy te posty zabrzmiały jak nagana ,czy tak zostały odczytane.
Pozdrawiam
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 15:08   

Elżbieto, Kasiu
W świetle informacji, które ostatnio do mnie dotarły mam mocne podstawy by sądzić, że moje małżeństwo nie istnieje – tzn. nie zostało ważnie zawarte. Sakrament nie został udzielony. Dowiedziałam się o istnieniu przeszkody zrywającej. Mój adwokat przygotowując się do obrony w sądzie cywilnym dotarł do dokumentu, który zburzył mój cały świat. Stąd pewność, że zostałam perfidnie oszukana przez męża – bo widnieje na nim jego podpis, jego rodzinę – są też podpisy jego siostry i jej ówczesnego chłopaka (dziś męża).
Jeśli sakrament nie został udzielony i przyjęty to go nie ma w konkretnej relacji. Weźmy przykład – ktoś podchodzi do Komunii Świętej i chce przyjąć Pana Jezusa na rękę. Kapłan podaje mu Hostię (udziela sakramentu), ale ów X zamiast Ją spożyć chowa do kieszeni. Czy zatem sakrament zaistniał w tej konkretnej relacji X-Bóg? Prawo kanoniczne wyraźnie mówi, że jeśli zaistniała przeszkoda u jednego z małżonków (jeden z małżonków nie udzielił/nie przyjął Sakramentu Małżeństwa) węzeł jest nie ważny. NIE BYŁO go nigdy i nie ma, jest możliwość zawiązania go, ale to nie jest tak jak ze sznurówkami – rozwiązały się i można je zawiązać. One nigdy nie były zawiązane.
Sakrament małżeństwa jest niejako wymianą barterową – ja tobie, ty mnie, jeśli ja tobie dam i powiem, że od ciebie biorę, a ty nie weźmiesz ode mnie lub mi nie dasz to nici z transakcji. Wcale jej nie było. Nawet choćbym nie wiem jak bardzo chciała i się starała umowa jest nieważna, choćbym kochała cię ponad życie i oddała wszystko za to, by być z tobą.

Mirelo, Kasiu
Wspólnotę buduje się poprzez dzielenie doświadczeń, tych dobrych i złych. Jeśli nie będziemy się nimi dzielić wspólnota nie będzie wzrastać. Umiejętność dzielenia się trudnymi doświadczeniami jest niezwykle istotna, ważne jest mówienie o sprawach trudnych, przyznawanie się do kryzysów, dzielenie wątpliwościami, dawanie świadectwa także w chwilach najtrudniejszych. Wspólnota nie jest po to, by wieść teoretyczne dyskusje lecz po to, by wspierać się wzajemnie. Zielony nie jest kimś lepszym, kimś silniejszym. Brak świadectwa ‘zielonych’ negatywnie wpływa na wspólnotę. Może jestem nadwrażliwa, ale razi mnie mentorski ton wypowiedzi, teoretyzowanie, tęsknię za jednością, szczerością, poczuciem siły ze starego forum. Wygodniej jest napisać – traktuję to iosobi, zbyt intymnie by się tym dzielić… To nie jest zwykłe forum. Myślałam, że staramy się zbudować Wspólnotę, a wspólnota bez szczerości nie istnieje. Jeśli nie będziemy się dzielić intymnymi przeżyciami, intymną relacją z Bogiem i bliźnimi Wspólnocie zabraknie siły i pokarmu do wzrastania. Symptomatyczne jest to, że ludzie naprawdę boją się pisać o trudnych przeżyciach, rozterkach, wątpliwościach
Byłam zbuntowana i wręcz wrogo nastawiona do Sądów Biskupich. Okazało się jednak, że Pan chce dać mi lekcję ‘posłuszeństwa’(?) wobec autorytetu Kościoła. Po godzinach spędzonych na modlitwie i rozmowach z duchownymi, przyjaciółmi, samą sobą widzę, że paradoksalnie jedyny ratunek dla mojego małżeństwa to zwrócenie się do Sądu Biskupiego i oddanie się w ręce autorytetu Kościoła. Wierzę, że Duch Święty pokieruje wszystkim właściwie.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 15:30   

Wróciłam z przedszkola ...dzieciaka odbierałam dopowiem...

Wiele toczy się rozmów tutaj na forum dotyczących unieważnienia małżeństwa .
Mam wiele wątpliwości co do sprawowania urzędu unieważnienia małżeństwa przez Kościół .
Ania jak wiele osób cierpi, myślę sobie nawet ,że to jest próba rozwiązania tej całej sytuacji, szczególnie tego co dzieje się w jej sercu. Tak się składa i wszyscy o tym wiemy ,że zło przynosi cierpienie i nic innego nam nie ma do zaoferowania. Ja bardzo Ani i nie tylko jej , Pestka przecież..., wiele innych osób, które szukają takiego rozwiązania, współczuję. Ja sama nie wiem , trudno mi nawet sobie wyobrazić co czują. To jest pewno straszne uczucie bycia oszukanym, bo chyba tak się czują. Mam nadzieję,że to nie rozpacz.
Nie rozumiem postawy Kościoła wobec takich sytuacji. W ogóle temat globalny.
Ponieważ nie mam wpływu bezpośredniego, mogę się tylko modlić i prosić Boga o nieomylność Kościoła. Nie należę do osób ,które krytykują Kościół, bo trzeba rozważyć zawsze w jakim momencie , jak, by nie przyniosło to większego zgorszenia.
Boję sie tylko ,że to z zatwardziałości serc jak powiedział Jezus , przytaczając prawo mojżeszowe , pozwolił na list odprawiający żonę, Kościół pozwala na unieważnienie małżeństwa. Mało tego, wiele ludzi kojarzy ją z rozwodem. To sprzyja tylko złemu. Boję się,że to razi katastrofalnie przykazanie Miłości i samą Miłość. Pozostaje mi w tej kwestii jawnie powiedzieć NIE...,modlić się o Ducha Św dla Kościoła.


Od jakiegoś czasu powtarzam sobie ,żeby wszystko robić na prawdę, nie byle jak , nie na próbę.
Kryzys...kto go nie ma? Ważne jest kim po kryzysie i w czasie kryzysu się stajemy.

Nie wiem jak pomóc takim osobom jak Ania, modlitwa...na pewno...
pozdrawiam serdecznie:)

OOOOOOO pisałyśmy jednocześnie :)
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 15:39   

Aniu, Twoje małżeństwo sakramentalne wciąż trwa.
TU I TERAZ, dziś trwa.
Wciąż jest przy Tobie łaska sakramentu małżeństwa.
Skoro jest łaska ..
dlaczego nie mogłabyś z niej pobrać siłę?
Tak jak z łaski spowiedzi świętej dla oczyszczenia duszy, tak z łaski sakramentu małżeństwa dla oczyszczenia problemów trudnego małzeństwa.

Szatan jest panem kłamstwa, więc dlaczego mamy bać się kłamstwa i oszustwa, skoro Bóg dał nam te łaski do zwalczania kłamstwa szatana.

Szatan boi się Jezusa i Jego Mocy.
Mirela napisał/a:
Kościół pozwala na unieważnienie małżeństwa. Mało tego, wiele ludzi kojarzy ją z rozwodem. To sprzyja tylko złemu. Boję się,że to razi katastrofalnie przykazanie Miłości i samą Miłość. Pozostaje mi w tej kwestii jawnie powiedzieć NIE...,modlić się o Ducha Św dla Kościoła :)

Bardzo wielu ludzi.
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 15:47   

Mirelko,
Nie ma czegoś takiego jak UNIEWAŻNIENIE małżeństwa. Sakrament małżeństwa to stygmat. Nie da się go unieważnić, usunąć – tak jak Chrzest i Kapłaństwo. Można orzec, że NIGDY go nie było.
Powtórzę:
Jeśli sakrament nie został udzielony i przyjęty to go nie ma w konkretnej relacji. Weźmy przykład – ktoś podchodzi do Komunii Świętej i chce przyjąć Pana Jezusa na rękę. Kapłan podaje mu Hostię (udziela sakramentu), ale ów X zamiast Ją spożyć chowa do kieszeni. Czy zatem sakrament zaistniał w tej konkretnej relacji X-Bóg? Prawo kanoniczne wyraźnie mówi, że jeśli zaistniała przeszkoda u jednego z małżonków (jeden z małżonków nie udzielił/nie przyjął Sakramentu Małżeństwa) węzeł jest nie ważny. NIE BYŁO go nigdy i nie ma, jest możliwość zawiązania go, ale to nie jest tak jak ze sznurówkami – rozwiązały się i można je zawiązać. One nigdy nie były zawiązane.
Sakrament małżeństwa jest niejako wymianą barterową – ja tobie, ty mnie, jeśli ja tobie dam i powiem, że od ciebie biorę, a ty nie weźmiesz ode mnie lub mi nie dasz to nici z transakcji. Wcale jej nie było. Nawet choćbym nie wiem jak bardzo chciała i się starała umowa jest nieważna, choćbym kochała cię ponad życie i oddała wszystko za to, by być z tobą.
 
     
MKJ
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 15:53   

ania z belgii napisał/a:
Prawo kanoniczne wyraźnie mówi, że jeśli zaistniała przeszkoda u jednego z małżonków (jeden z małżonków nie udzielił/nie przyjął Sakramentu Małżeństwa) węzeł jest nie ważny. NIE BYŁO go nigdy i nie ma, jest możliwość zawiązania go, ale to nie jest tak jak ze sznurówkami – rozwiązały się i można je zawiązać. One nigdy nie były zawiązane.


Aniu!
Bardzo Ci serdcznie wspolczuje. JAK BY NIE BYLO TO JEST KRZYZ.

To jest ja rozumiem sytuacje prawna taka:
W dniu przysiegi: Ania tak - Darek - sklamal
Sklamal - w sercu? czy na papierze?

Dzis: Ania ( moze zadac potwierdzenia faktu; sklamania )
Dzis: Ania - tak czy nie?? oraz Darek tak czy nie??

A) Poza tym - mnie pouczali, ze ( to dziwnie brzmi ) w moralnym postepowniu do czasu orzeczenia jestes zona!! To znaczy co najmniej dwa trzy lata do szesciu czekania na decyzje.
B) I dodatkowo: Czy poddasz sie w sercu konsekwencjom prawnym i zyciowym kazdego orzeczenia sadu biskupiego?

Na twoim miejscu, gdybym czas w punkice A byl do wytrzymania oraz jestes w sercu gotowa poddac sie kazdemu wyrokowi bez uszczerbku dla wiary i milosci B, to zlozylbym powodztwo w sadzie biskupim. Przy zalozeniu ze Darek potwierdza to co stoi w tym papierze jako prawde lub wygodnicko milcz i nie chce zmienic swojego serca do Ciebie.

Zlozenie powodztwa jest przewidziane w Kosciele i lepiej pddac sie - takiemu oczyszczeniu, ktore bedzie: albo potwierdzeniem wezla, albo potwierdzeniem niezaistnienia wezla- niz trwac w niewiadomo czym. Lepsze najbardziej trudne malzenstwo niz nie wiadomo co.

Serce, serce serce .......x tysiace
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 15:54   

Dzięki ANIU za wyjaśnienie.
Jedyne co mi mówi serce w tym momencie... po owocach córko moja , po owocach...poznasz.
Może zaściankowa jestem...to mi nie przeszkadza :)
 
     
MKJ
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 15:55   

ania z belgii napisał/a:
Prawo kanoniczne wyraźnie mówi, że jeśli zaistniała przeszkoda u jednego z małżonków (jeden z małżonków nie udzielił/nie przyjął Sakramentu Małżeństwa) węzeł jest nie ważny. NIE BYŁO go nigdy i nie ma, jest możliwość zawiązania go, ale to nie jest tak jak ze sznurówkami – rozwiązały się i można je zawiązać. One nigdy nie były zawiązane.


Aniu!
Bardzo Ci serdcznie wspolczuje. JAK BY NIE BYLO TO JEST KRZYZ.

To jest ja rozumiem sytuacje prawna taka:
W dniu przysiegi: Ania tak - Darek - sklamal
Sklamal - w sercu? czy na papierze?

Dzis: Ania ( moze zadac potwierdzenia faktu; sklamania )
Dzis: Ania - tak czy nie?? oraz Darek tak czy nie??

A) Poza tym - mnie pouczali, ze ( to dziwnie brzmi ) w moralnym postepowniu do czasu orzeczenia jestes zona!! To znaczy co najmniej dwa trzy lata do szesciu czekania na decyzje.
B) I dodatkowo: Czy poddasz sie w sercu konsekwencjom prawnym i zyciowym kazdego orzeczenia sadu biskupiego?

Na twoim miejscu, gdybym czas w punkice A byl do wytrzymania oraz jestes w sercu gotowa poddac sie kazdemu wyrokowi bez uszczerbku dla wiary i milosci B, to zlozylbym powodztwo w sadzie biskupim. Przy zalozeniu ze Darek potwierdza to co stoi w tym papierze jako prawde lub wygodnicko milcz i nie chce zmienic swojego serca do Ciebie.

Zlozenie powodztwa jest przewidziane w Kosciele i lepiej pddac sie - takiemu oczyszczeniu, ktore bedzie: albo potwierdzeniem wezla, albo potwierdzeniem niezaistnienia wezla- niz trwac w niewiadomo czym. Lepsze najbardziej trudne malzenstwo niz nie wiadomo co.

Serce, serce serce .......x tysiace
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 16:25   

ania z belgii napisał/a:
Prawo kanoniczne wyraźnie mówi, że jeśli zaistniała przeszkoda u jednego z małżonków (jeden z małżonków nie udzielił/nie przyjął Sakramentu Małżeństwa) węzeł jest nie ważny.

Dopóki nie ma orzeczenia małżeństwo sakramentalne jest ważnie zawarte.
 
     
amelka00
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 17:22   

"Wspólnotę buduje się poprzez dzielenie doświadczeń, tych dobrych i złych. Jeśli nie będziemy się nimi dzielić wspólnota nie będzie wzrastać. Umiejętność dzielenia się trudnymi doświadczeniami jest niezwykle istotna, ważne jest mówienie o sprawach trudnych, przyznawanie się do kryzysów, dzielenie wątpliwościami, dawanie świadectwa także w chwilach najtrudniejszych. Wspólnota nie jest po to, by wieść teoretyczne dyskusje lecz po to, by wspierać się wzajemnie." Tak Aniu masz rację . A już miałm wątpliwości..................... JESTEśMY TU DLA SIEBIE.
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 17:23   

Dokładnie,dla siebie,a nie przeciwko sobie ;-)
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 17:24   

To proponuję dajmy jej sprawdzić spokojnie czy to jest małżeństwo czy nie.
Ania- trzymaj sie ciepło.
I tak jak Mirela napisała- modlić się za mądrośc sądu biskupiego i siłę dla Anki.
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 20:38   

Poczytałam sobie cały wątek. I naszły mnie refleksje:

"zakładam, że tej miłości nie było wystarczająco dużo, bo inaczej sam nie byłby stroną inicjatywną w stwierdzaniu nieważności"

Andrzeju, krzywdzisz kogoś takim stwierdzeniem I osądzasz.
A tak chyba nie można - już wiele razy rozmawialiśmy - nie wiesz, co ktoś myśli i czuje.
W szczęśliwym małżeństwie nie myśli się o tym : ważne czy nie. Ale my nie żyjemy w szczęśliwych małżeństwach.
Zostaliśmy OSZUKANI - przez najbardziej nam ważną osobę. To i nie dziwota, że czasem takie myśli przychodzą do głowy. Zwłaszcza, jak ten małżonek zachowuje się bardzo podle i na dodatek jego poczynania wskazują na nierosłość i emocjonalną pustkę.


Kasiu - realizujesz się jako matka - masz wspaniałe córeczki, masz dla kogo żyć/
Niektórym kobietom tutaj to zostało odebrane - właściwie już na starcie ich mężowie okazali się niedojrzali emocjonalnie do życia w małżenstwie. Być może nawet z czystej ludzkiej głupoty i niewiedzy zgodzili się na sakramentalny związek.
Albo po prostu zataili ważne sprawy, które by mogły stanowić przeszkodę.

Zastanów się - postaw w ich sytuacji - jesteś młoda, nie masz dzieci, Twoje serce pragnie macierzyństwa, ręce same lgną do każdego napotkanego malucha - jesteś SAMA - do końca życia skazana na samotność, na to że NIGDY nie poczujesz radości bycia matką.
Czy wtedy też byś wyrażała tak zdecydowanie zdanie? Też powierzałabyś Bogu wszystko - bez żadnej wątpliwości?
Też byś uważała, że małżenstwo z człowiekiem, który już kilka tygodni po ślubie, może nawet kilka dni - mówi Ci, że Ciebie nie kocha, że nie jesteś mu potrzebna - że takie małżenstwo jest ważne ?

Zawsze w takich sytuacjach zastanawiam się nad życiem Hioba. I nijak nie potrafię zrozumieć - dlaczego właśnie Hiob, dlaczego to wszystko - i ZA CO? I niby czego Hiob miał się nauczyć? Bo chyba nie bezgranicznego zaufania - dla mnie to jest zbyt okrutne.

"jeśli chcemy uzdrowienia, prosimy mocno, mamy uwierzyć, że już otrzymaliśmy - szczęśliwe, zdrowe małzeństwo. "
Nigdy tego nie zrozumiem - dziekować, jakbyście otrzymali.
A jeżeli wola Boga jest Inna? To okazujemy się niewdzięcznikami - bo nie dziękujemy ????


"Tak jak z łaski spowiedzi świętej dla oczyszczenia duszy, tak z łaski sakramentu małżeństwa dla oczyszczenia problemów trudnego małzeństwa. "
Elżbieto - a co jest wtedy, gdy w konfesjonale nie siedział ksiądz tylko jakiś przebieraniec?
Przecież tylko księża mają łaskę odpuszczania - w imię Jezusa.
A co jest, gdy komunii - niekonsegrowanej - udziela ktoś przebrany za księdza?
Nie mówię o nadzwyczajnych okolicznosciach, tylko o zwykłej ludzkiej podłości.

Tak ogólnie - o wspólnocie.
Po stwierdzeniu, że lepiej w swojej izdebce - zastanawiam się - po co ta wspólnota, dla kogo, jakie cele ma realizować i w jaki sposób?
Czy wolno pisać tylko wtedy gdy dopadnie mnie "huraaaaaa optymizm"? Jest mi dobrze, Pan obdziela mnie łaskami, w pracy jest świetnie - to można się podzielić stanem ducha?
A dopada mnie smutek, upadam, mam wątpliwości, nie czuję potrzeby modlitwy - mam milczeć? Bo naruszam wspólnotowe cele? Bo źle działam na innych? Bo sieję zgorszenie? Albo mogę zachwiać czyjąś wiarą?

Zawsze myślałam, że każda wspólnota jest dla ludzi, nie zaś ludzie dla wspólnoty.
Czyżbym tak naiwna była do tej pory?

Aniu, masz ciężki problem. Ale niezależnie jak się sprawy potoczą - jestem z Tobą. I z Pestką. I z każdą osobą, która zmaga się z podobnymi problemami.
 
     
Grażynka
[Usunięty]

Wysłany: 2007-05-08, 20:51   

Elzd, podpisuję się pod Twoim postem obiema łapkami :-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 12