Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Dzisiaj jest Niedziela Miłosierdzia Bożego :)
Przeżywam Boże Miłosierdzie i ten dzień w sposób wyjątkowy , osobisty...ponieważ mnie osobiście dotknęło, doświadczyło.
Ponieważ bardzo możliwe ,że nie będzie mnie w Górce , awaryjnie powiem to pisząc tutaj.
O małżeństwie i Bożym Miłosierdziu w nim:)
Kiedy pozwalamy na wkroczenie Bożej Miłości do naszego życia wszystko się zmienia. Zmienia się przede wszystkim człowiek który otwiera serce dla Boga ,dlatego też zmienia się wokół nas wszystko, bo inaczej rozumiemy, inaczej widzimy i inne są już wtedy priorytety.
Kiedy pojawia się kryzys zastanawiamy się, ja często nazywam go przystankiem. Robimy bilans, przeważnie dostrzegamy straty wtedy jeszcze. Z czasem okazuje się ,że Boża Miłość jest łaskawa, odkrywamy ,że jesteśmy ważni dla Boga. Koronka do Miłosierdzia Bożego jest dla mnie osobiście tak prostą i zarazem głęboką modlitwą ,tak miłosnym aktem ,że nie sposób żeby została nie wysłuchana. Ja tylko pewnego dnia odwróciłam obrazek który mnie prześladował...przeczytałam ...i w dalszym ciągu wszystko sie zmienia:) Bóg w swoim Miłosierdziu pozwala człowiekowi odkryć swoją istotę stworzenia, swoją zależność od Boga, bo tylko w łączności z Bogiem jesteśmy ludzcy. Chce w tym miejscu podkreślić znaczenia mojego rozumowania „ludzcy” ( dusza i ciało). Zrównoważone proporcje pozwalają nam dogłębnie zrozumieć kim jest człowiek. Podkreślam to dlatego ,że nie jesteśmy „darwinowskimi zwierzątkami”, nie z naszego wyboru ale z Jego miłości ku nam. Więc prostuję moja wczorajszą odpowiedź osobie z którą miałam przyjemność rozmawiać i odpowiedzieć...przeżywam małżeństwo w sposób ludzki z Bożym Miłosierdziem.
Jak można być szczęśliwym w małżeństwie? Jak można go przeżywać we współczesnym świecie w sposób szczęśliwy? Można bardzo realnie, bardziej niż sama kiedykolwiek się spodziewałam.
Skoro otwieramy z Jego łaską drzwi naszych serc mamy już skarb, Boga. I zdałoby się może ,że to wszystko a to dopiero początek. Spojrzenie na siebie z Bożą relacją nie zawęża obrazu człowieka jak w przypadku spojrzenia na krzywdziciela( często kiedy nie potrafimy wybaczyć, albo źle pojmujemy przebaczenie, a w szczególności kiedy zawęża się spojrzenie na drugiego człowieka ). Przez bardzo długi czas moim marzeniem tutaj i teraz jest spojrzenie na człowieka Chrystusowymi oczyma z Krzyża.
To pragnienie spojrzenia Miłosiernego Boga jest możliwe w człowieku. Patrząc właśnie tak mogę zrozumieć człowieka. Patrzyć można z głębokim zrozumieniem jaki jest słaby, jak bardzo potrzebuje pokładów miłości, ale też potrafiący wzbić się z Bożą pomocą. Jak można znaleźć to szczęście to sedno za którym tak człowiek tęskni? Kiedy wyzwalamy z Bożą łaską w człowieku chociażby odrobinę , okruszynkę człowieczeństwa , miłości pomimo ,że krzywdzi , nie oddaje nam ,jest to najpiękniejsza z najpiękniejszych przygód i doświadczeń Boga w naszym życiu.To jest tak jak dotknięcie czarodziejskiej różdżki, jak delikate muśnięcie wiatru. To właśnie te uczynki przestają być cierpieniem, a stają się wzrastaniem na Chwałę Bożą. Ktoś zapyta ...a co z tego masz? Taka kiedyś szatańska sztuczka mnie spotkała z takim właśnie pytaniem w momencie kiedy mnie zdało się to takie trudne. Odpowiedź ...Boga Miłosiernego. Kiedy widzę,że mąż jest słaby ,to te zło nie walczy z nim , ale ze mną samą. Czeka tylko co wyzwoli się ze mnie i co serce moje pozwoli wydobyć z serca mojego męża. Łaska Boża jest naprawdę wielka...Kiedy widzę jaką moc ma Boża Miłość i kiedy drugi człowiek topnieje, rozpływa się w tej miłości to wiem na pewno ,że to Boże Miłosierdzie w moim życiu, a ja tylko jestem tym narzędziem i chce nim pozostać. I to jest największe szczęście jakie doświadczam. Wtedy rozumiem,że miłość łaskawa jest , cierpliwa i nie szuka poklasku,nie unosi sie pychą. Czy płacze ? Czy mam chwilę kiedy wszystko zdaje się mi straszne, bolesne? Czasem płaczę, czasem jest mi przykro,że zło jest takie przerażające, ale to nie jest tak bolesne jak utrata Boga , bo wtedy człowiek traci swoja tożsamość, przestaje być ludzki. Boże Miłosierdzie pozwala człowiekowi spojrzeć na siebie , na człowieka takim jakim jest...pozwala i uczy kochać właśnie takich. Więcej radości sprawić może otwarcie serca na działanie Boże niż sam człowiek. Chrystus daje nam znacznie więcej niż my Jemu ofiarujemy. Bóg właśnie po to sie ukrywa , by znaleźć go w uczynku miłosierdzia, by znaleźć go w drugim człowieku. Miłość jest tak potężna ,że nie zdołam jej nigdy pojąć. Zdolna jestem za nią tęsknić choć teraz nie ogarnie jej rozumem mój byt, ogarnąć mogę tylko sercem. Jestem szczęśliwa:)za Łaską Bożą, czego Wam w tym wyjątkowym dniu życzę.
Dziś można uzyskać odpust zupełny , proszę pamiętajmy o tych o których już nikt nie pamięta, a którzy potrzebują naszej pomocy- dusze czyśćcowe.
Pozdrawiam serdecznie:)
Elżbieta [Usunięty]
Wysłany: 2007-04-15, 19:43
Dopowiem Mirelko do Twego pięknego rozważania skąd Takie łaski...
Łaski w swoich dłoniach szafuje Kapłan. Podaje dla nas świeckich poprzez dłonie to cudo i szczęście.
- w spowiedzi świętej i w Komunii Świętej - podaje pokarm dla naszego ducha!
Ciało Pana Jezusa,
to Samo Ciało, które jaśnieje dla Świętych i Boga aktualnie w Niebie!
"Bierzcie i jedzcie nikomu nie zabraknie!"
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2007-04-21, 12:25
Elżbieto dodam również coś istotnego:)
O spowiedzi troszkę...
Wszystko staje się inne w momencie kiedy zmienimy kierunek patrzenia tylko w stronę Boga.
To pozwala zrozumieć z Kim rozmawiamy. To tak jakby pójść do najlepszej przyjaciółki , albo mamy i powiedzieć o tym co nas trapi i boli, w czym nie jesteśmy poradni, czego się boimy , co nas martwi, co nas cieszy i zachwyca.
Czasem człowiek nie ma sił, nawet przyjść...wtedy wystarczy jeden akt wew woli potrzeby Boga w sercu, i zaczyna się dziać coś niezwykłego. Jeden AKT...jeden prawdziwy...autentyczny...
Zupełnie nie wiem co byłoby nie tylko ze mną ,ale z wieloma , gdybyśmy zaufali samym sobie.
Myślę ,że to byłaby pomyłka wszechczasów. Niedoskonały człowiek tłumaczy sobie sam swoje niedoskonałości, po swojemu i na własny sposób usprawiedliwia i ustanawia co dobre i co złe. Hm... to porażka! Człowiekowi może nawet się zdawać ,że takie częste odwiedziny mogą być chore . A powinny zaistnieć w każdej wątpliwej sytuacji . Bywa i tak ,że człowiek nie jest w stanie przygotować się do spowiedzi , pomimo ogromnego aktu woli. Bywa i tak...To nie przeszkadza w tym by pójść i powiedzieć nawet o swojej niezdolności. Taki stan czasem jest celowy. Nasza bezradność nas nie ogranicza, wręcz przeciwnie. Nawet niezdolni jesteśmy zrozumieć jak bardzo wzruszamy Pana Boga w tym miejscu...nawet do łez i to nie przesada. To jest też miejsce które uczy nas świadomości ,że Pan Bóg jest z nami zawsze, nie tylko „z potrzeby”, jest z nami zawsze , tym bardziej w naszej ułomności.
Wiele zależy jak „traktujemy” spowiednika w tej relacji.
„Kapłan kiedy mnie zastępuję to nie on działa, ale przez niego, życzenia jego są życzeniami moimi”
(Dz 331) Wyjaśnia Faustynie.
Tak wiele ludzi twierdzi ,że rozmawia z człowiekiem, z księdzem ... tylko i wyłącznie.
Wystarczy jeden raz ...jeden ...najmniejszy akt ...woli porozmawiania z Chrystusem w konfesjonale.
A potem wszystko się zmienia.
Zdarza się ,że człowiek ma trudność w powiedzeniu swoich błędów, potknięć , grzechów. Pewnego dnia można sobie uświadomić ,że większy opór, większą pokusą jest zatrzymanie dla siebie doznań i doświadczeń duchowych, które też trzeba pokonać. Człowiek niepotrzebnie ogranicza się tylko do wyznań, a przecież to miejsce to czas na rozwianie wszelkich wątpliwości.
Sakrament Pokuty uświadamia nam autentyczność relacji między Bogiem , a człowiekiem.
To ostatnia deska ratunku, nie rozumiem...dlaczego człowiek czeka...
Wiele wyjaśnień można znaleźć w „Reconciliatio et paenitentia” Jana Pawła II.
Wymienia w tej Adhortacji aspekty zagrożenia sakramentowi pokuty:
Zaćmienie zmysłu moralnego i religijnego
osłabienie poczucia grzechu
wypaczenie pojęcia skruchy
znikome dążenia do życia prawdziwie chrześcijańskiego
rozpowszechniony znacznie sposób myślenia, ze przebaczenie można otrzymać bezpośrednio od Boga , bez przystępowania do sakramentu pokuty
rytualizm i rutynę w praktykowaniu tego sakramentu
Słowa Jezusa skierowane do Faustyny:
„ Powiedz duszom gdzie maja szukać pociech, to jest w trybunale miłosierdzia: tam są największe cuda , które się nieustanie powtarzają . Aby zyskać ten cud nie trzeba odprawiać daleko pielgrzymki ani tez składać jakiś zewnętrznych obrzędów , ale wystarczy przystąpić do stóp zastępcy Mojego z wiarą i powiedzieć mu, nędze swoja a cud miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni. O biedni którzy nie korzystają z tego cudu Miłosierdzia Bożego, na darmo będziecie wołać , ale będzie już za późno” ( Dz 1448)
Polecam „Sakrament pokuty w życiu św. Siostry Faustyny” Maria Kowalska :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum