Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie (także po rozwodzie i
gdy współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki), którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa
Portal  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  Chat  StowarzyszenieStowarzyszenie
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload  StatystykiStatystyki  PolczatPolczat
 Ogłoszenie 

Poprzedni temat «» Następny temat
pomocy
Autor Wiadomość
jarekzpoznania
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-26, 07:49   pomocy

Moje życie się calkowicie uległo całkowitemu odmienieniu. 3 lata temu miałem kilkumiesięczny romans. Powiedziałem o ty żonie i po 3 miesiącach wyprowadziłem się z domu. Moja żona zaczęła żyć samonie. Ja też. Nie zamieszkałem z tą drugą osobą. Przez ten czas mieszkałem sam. Nie strając się nikogo poznać. Cały czas próbowałem wrócić mając w uszach słowa żony (która jest głęboko wierząca): "mam 37 lat i nigdy z nikim nie będę". Takich słów się nie zapomina. Udało się wrócić po spełnieniu warunków żony po 1,5 roku. Daliśmy sobie pół roku na próbę. Żona jeszcze przed moim powrotem do domu powiedziała, że mnie nie kocha, ale chce spróbować. Wszystko poszło nie tak. Z mojej winy. Pozakończeniu próby dowiedziałem się, że nie chce ze mną być i mnienie kocha. Stało się to miesiąc temu. Powiedziałem, że zgadzam się na rozwód i że siłą nie mogę jej do niczego zmusić. Przystąpiła do przygotwywań do rozwodu.
A ja uzmysłowiłem sobie, że tego czego przez wszystkie lata brakowało w moim życiu to wiary w Boga. Zacząłem się modlić. Byłem u spowiedzi. Pan dał mi pokój, tak że mogę funkcjonować. Cały czas się modlę. Moja żona nie chce już żadnyh prób. Jest zdecydowana, ale zdaje sobie również sprawę z konsekwencji tej decyzji. Ja również. Chcąc dalej iść z Chrystusem przez życie muszę być sam.
Proszę pomóżcie.
Jarek [/quote]
 
     
Jurek
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-26, 11:06   

Jarku drogi!
Przedewszystkim wydaje mi sie ze powinnismy dziekowac za LASKE wiary. Jesli Chrystus pociagnel Cie ku sobie to idz za NIM a bedziesz bezpieczny!
To dobrze ze trafiles tutaj i badz pewien ze czlonkowie tej wspolnoty udziela Ci poparcia! Przedewszystkim modlitewnego! Jednak wydaje mi sie ze choc zrobiles w wierze ten najwazniejszy krok postawienia BOGA na 1. miejscu to powinienes troche poglebic Twa wiedze o sakramencie malzenstwa. Na stronie glownej znajdziesz wiele wspanialych materialow do czytania i odsluchania i napewno Cie to zainteresuje.
Zakladam ze jestescie sakramentalnym malzenstwem. Nie wspominasz nic o dzieciach.
My tutaj laczymy sie sie wokol NADZIEI ze BOG jest celem naszego zycia i najwieksza MILOSCIA, a malzenstwo jest MOCA LASKI SAKRAMENTU zawsze "naprawialne" i nie ma przypadkow beznadziejnych. Z drugiej strony w imie nauki kosciola calkowicie odrzucamy rozwod jako "rozwiazanie" problemow.
W Waszym przypadku wydaje mi sie na pierwszy rzut oka ze powinniscie wykonac wiele krokow zanim "nawet mentalnie" przekreslicie Wasze malzenstwo. Pierwszym jest modlitwa i postawienie wszystkiego na BOGA!!! W drugiej kolejnosci powinniscie nie kierowac sie aktualnymi emocjami czy uczuciami bo to nie to samo co MILOSC!!! I ten kryzys uczuc poddac terapi z pomoca innych. Mediacja kogos kompetentnego, terapia malzenska...(w Poznaniu jest chyba najlepszy w Europie osrodek poradnictwa malzenskiego...) wspolne rekolekcje, wspolnota modlitewna...mozliwosci jest wiele !!!A najwazniejsze bys w Twoim sercu obudzil NADZIEJE i wyrzekl sie "mentalnosci rozwodowej" Kosciol w ekstremalnych przypadkach patologi i kategorycznej niemozliwosci wspolnego zycia razem (narazie), zaklada mozliwosc separacji orzeczonej prawnie! A nie rozwod!
Obiecuje modlitwe i z osobistego doswiadczenia podpowiadam rozaniec jako kolo ratunkowe!
Z Bogiem!
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-26, 13:41   

Jarku, ja uważam, że każde małżeństwo jest do uratowania. Mocno w to wierze, bo mnie Bóg to udowodnił obdarowując niesamowitym cudem. Po kilkunastu latach kryzysu jestem znowu szczęśliwa żoną....a własciwie szans nie było ! Poczytaj sobie w dziale świadectwa - "Moje świadectwo!!"
Jesteś teraz na dobrej drodze. Z Bogiem nie zginiesz, jadnak nie wiemy, jaka jest Jego wola wobec Ciebie - Was ale musisz ja przyjąć ! Gdy przyjmiesz wole Pana, możesz byc spokojny , Bóg nigdy nie zostawia swoich dzieci !
Módl sie i nie trać nadziei !! Bóg z Tobą !! Pozdrawiam !! EL.
 
     
agata
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-26, 19:23   

Jarku! W Poznaniu istnieje duszpasterstwo dla osób pragnących żyć w wierności przysiędze małżeńskiej a żyjących samotnie, po rozwodzie lub separacji, często nieformalnej. W każdą drugą niedzielę m-ca o godz. 18.00 odbywa się Msza Św. w kaplicy sióstr przy kościele p.w. Najświętszego Serca Jezusowego na Kościelnej, a po niej spotkanie. W kwietniu wyjątkowo w III niedzielę m-ca. Ja chyba też będę. Pozdrawiam! Znalazłeś najlepszego przyjaciela na świecie - Boga - może być już tylko lepiej :)
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-26, 19:36   

Jarek, wszedłeś na dobrą drogę - z Bogiem można wszystko. Życzę Ci wytrwałości. Rozmawiaj z żoną, tłumacz, że zrobiłeś błąd, że warto ratować rodzinę. Nigdy nie jest za późno.
Jak to zona przystąpiła do przygotowań do rozwodu? Czy już poczyniła jakieś kroki?
 
     
weronika
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-27, 05:25   

Jarku,powiem tak ,jak dziewczyny,módl się i trwaj,będzie dobrze.Staraj się rozmawiać z żoną jak najwięcej,nie nalegaj,nie naciskaj,bądź delikatny i wyrozumiały.Najważniejsze to cierpliwość i pokora,pozdrawiam
 
     
jarekzpoznania
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-27, 09:48   

NBPJCH
Dziękuję za dobre słowa. Niestety moja żona właśnie wczoraj dostała pozew rozwodowy i chyba zamierza go złożyć w sądzie. Ja modlę się by do rozwodu nie doszło. Modlę się o Światło dla niej i dla mnie. Jestem typem nerwusa, który musi mieć wszystko na już, ale zostałem obdarzony Pokojem. Wczorajsza wiadommiesość w systuacji normalnej - jak jeszcze przed miesiącem myślałem spowodowałaby u mnie eksplozję emocji - tych negatywnych. Teraz gdy mam obrońcę w Bogu przyjąłem to spokojnie i jeszcze raz powiedziałem, że kocham i nie chcę rozwodu, choć zaakceptuję jej decyzję.
Jeszcze raz dziękuję.
Z Panem Bogiem
 
     
wabona
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-27, 11:11   

Wielu z nas, tu, jest narwanych. Chciałoby się, aby stało się już i tyle. Ja osobiście też do takich osób należę. Teraz uczę się cierpliwości. Słabo mi to wychodzi, ale widzę postępy. CIERPLIWOŚĆ I POKORA - te dwie cechy powinien posiadać każdy z nas, kto jeszcze ma nadzieję.
 
     
jarekzpoznania
[Usunięty]

Wysłany: 2007-03-27, 14:11   

Tego mi właśnie teraz trzeba. Choć nie jest to łatwe. Modlę się i staram. Wierzę.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10